Tusk, 01.03.2017

 

 

c53cgfywaaeqo12

Lewandowski: Saryusz-Wolski to szkodnik w rękach PiS

MARZEC 1, 2017, KAMILA TERPIAŁ

Jeżeli szefem Rady Europejskiej nie zostanie Tusk, to stracimy tę funkcję. Dlatego szkodzenie Tuskowi jest szkodzeniem interesom Polski. I ubolewam, że jako narzędzie znaleziono człowieka z naszej frakcji, który na to pozwala. Pukanie się w głowę jest coraz bardziej powszechnym sposobem reagowania na to, co robi rząd w Warszawie. Dotąd przez wiele lat główne pytanie brzmiało: jak wam się udało, teraz pytają: co wam się stało? – mówi w rozmowie z wiadomo.co europoseł Janusz Lewandowski z PO. On nie ma złudzeń, PiS robi z Polski dom wariatów.

Widział się pan z europosłem Jackiem Saryuszem-Wolskim?

On od kilku dni jest w zaniku. Straciliśmy z nim kontakt, chociaż wysłaliśmy mu jasne wezwanie, aby zdementował publicznie, iż jest narzędziem Kaczyńskiego w szkodzeniu Tuskowi.

Ale do tej pory nie zdementował, to tak jakby potwierdzał.

Milczenie jest, niestety, współodpowiedzialnością. To jest nowy wynalazek w bogatym arsenale PiS tego, jak szkodzić Polakowi na najwyższym stanowisku w UE. Narzędziem tego szkodnictwa w tym wypadku jest wiceszef partii EPP, która, przypomnę, ma jednego kandydata – Donalda Tuska.

Milczenie jest niestety współodpowiedzialnością.

Ma pan pretensje do partyjnego kolegi?

Ja mam pretensje do rządu, który powoli czyni z Polski dom wariatów. Nie zdarzyło się i zapewne nie zdarzy w historii UE, żeby szef Rady Europejskiej, który ma pełną możliwość przedłużenia swojego mandatu, największe problemy miał w kraju pochodzenia. Przypomnę, że ta funkcja nie jest przypisana do Polski, jest przypisana do osobistych walorów Tuska, do szacunku dla kraju, ale nie pod rządami Kaczyńskiego, a w 2014 roku jego wybór był też prztyczkiem w nos dla Rosji. Jeżeli szefem Rady nie zostanie Tusk, to stracimy tę funkcję. Dlatego szkodzenie Tuskowi jest szkodzeniem interesom Polski. I ubolewam, że jako narzędzie znaleziono człowieka z naszej frakcji, który na to pozwala. To jest drugi powód, dla którego rządzący, do których mam ogromne pretensje, robią z Polski dom wariatów. Taka dziwaczna polityka międzynarodowa to jest kuriozum. To działa na wizerunek całej Polski. Grzechy są rządzących, natomiast straty są narodowe.

Ja mam pretensje do rządu, który powoli czyni z Polski dom wariatów. Nie zdarzyło się i zapewne nie zdarzy w historii UE, żeby szef Rady Europejskiej, który ma pełną możliwość przedłużenia swojego mandatu, największe problemy miał w kraju pochodzenia.

PiS rzeczywiście może zaszkodzić Donaldowi Tuskowi?

PiS robi, co może, żeby szkodzić Tuskowi, ale to się nie uda. Myślę, że wiele krajów, obserwując to, co się dzieje, będzie jeszcze bardziej przekonanych do Tuska.

Czyli ośmieszając siebie i Polskę PiS wzmacnia pozycję Donalda Tuska?

W wielu europejskich stolicach tak, bo Jarosław Kaczyński ma wyrobioną opinię nieuleczalnego awanturnika, który skłóca nas ze wszystkimi.

A jak te spekulacje są komentowane na korytarzach Parlamentu Europejskiego przez innych polityków z EPP?

Oni nie mają złudzeń, że Saryusz-Wolski stał się narzędziem zła, czyli narzędziem szkodzenia interesom Polski. On nie ma żadnych szans, tu też nie ma żadnych złudzeń. To tylko czyste szkodnictwo. Pukanie się w głowę jest coraz bardziej powszechnym sposobem reagowania na to, co robi rząd w Warszawie. Dotąd przez wiele lat główne pytanie brzmiało: jak wam się udało, teraz pytają: co wam się stało? Ale na szczęście my jeszcze jesteśmy głosem Polski, która dobrze czuje się w UE, bo czuje się u siebie.

On nie ma żadnych szans, tu też nie ma żadnych złudzeń. To tylko czyste szkodnictwo.

Dlaczego Jacek Saryusz-Wolski zdecydował się na coś takiego?

Nie wiem. Wiem, że uczestniczy w kampanii szkodliwej dla Polski. Swoim milczeniem na to przyzwala, a przecież powinien być świadom, że jest narzędziem w czymś, co tylko szkodzi. Nie będę wnikał w jego głowę, ale uważam, że traci swoją szansę na reakcję, na wyraźne publiczne oświadczenie, że to dzieje się bez jego zgody. Skoro milczy, rodzi rozmaite podejrzenia.

Czy w takim razie PO powinna podjąć odpowiednie kroki? Czyli na przykład podjąć decyzję o usunięciu go z partii?

Jeszcze będziemy się zastanawiać. Zresztą on od dłuższego czasu nie grzeszy lojalnością i nie mamy z niego wielkiego pożytku. Sądzę, że po nominacji Tuska problem Saryusza-Wolskiego przestanie istnieć. Będzie musiał sobie radzić przez najbliższe lata na swój sposób.

Sądzę, że po nominacji Tuska problem Saryusza-Wolskiego przestanie istnieć. Będzie musiał sobie radzić przez najbliższe lata na swój sposób.

Czyli powinien się znaleźć poza PO?

Już właściwie jest w sensie lojalności, zachowań i obojętności, która coraz bardziej nas zdumiewa. Nie można nie widzieć tego, co dzieje się w Polsce, tego, że niszczona jest demokracja i rządy prawa. Nie można być ślepym i tego nie widzieć. Tym bardziej dziwi zgoda na używanie siebie jako narzędzia formacji, która niszczy dorobek 25-lecia. Ale sądzę, że nie będziemy się zajmowali Saryuszem-Wolskim, tylko będziemy fetowali mandat Donalda Tuska.

Po co wam taka osoba w PO?

Taka osoba do niczego nie jest nam potrzebna w sensie wartości dodanej, bo jest już na zewnątrz.

To może trzeba jasno pokazać, że PO nie godzi się na takie zachowania i podjąć decyzję?

Na pewno na takie zachowania się nie godzimy, to jest kuriozum. Człowiek, który piastuje funkcję wiceszefa EPP, daje swoje nazwisko, aby zaszkodzić szefowi RE ze swojej frakcji. Brzmi jak żart. Ale tego typu rządzenie to jest zamiana Polski na dom wariatów, jeżeli się na to patrzy z zewnątrz. Takie rzeczy się jeszcze nie działy. Przecieramy szlaki.

Wybór Donalda Tuska na drugą kadencję będzie tylko formalnością?

Oby tak było. Chociaż polski rząd w ramach polskiego piekła i małych mściwości Jarosława Kaczyńskiego, bo reszta jest tylko zakładnikiem jego obsesji, w pewnym sensie jednak szkodzi. To jest bezsensowna destrukcja jakiejkolwiek pozytywnej konstrukcji. W ten sposób można tylko zlikwidować najwyższą funkcję, jaką piastuje w tej chwili Polak. To jest taka radość z psucia.

To jest bezsensowna destrukcja jakiejkolwiek pozytywnej konstrukcji.

Jarosław Kaczyński mówi wprost: nie poprzemy Tuska. Premier Beata Szydło rozmawia w tej sprawie z Angelą Merkel. Oni to traktują poważnie.

Jeszcze raz podkreślę – to jest osłabianie pozycji Polski. To, co mamy, to w jakiś sposób jest także „wiano” dla rządów Szydło. Mamy szefa Rady Europejskiej, komisarza, pieniądze, które są jedynym rozrusznikiem planu Morawieckiego, bo prywatnych inwestycji jakoś brakuje. Wydaje mi się, że z przyczyn prywatnych i obsesyjnych mamy do czynienia z działaniem na szkodę, bez żadnego planu pozytywnego. Mam nadzieję, że to będzie destrukcja nieskuteczna.

Prezes PiS twierdzi, że to Donald Tusk szkodzi Polsce.

Bez komentarza. Najlepiej pozostawię to bez komentarza.

lewandowski

wiadomo.co

ŚRODA, 1 MARCA 2017

Rzepliński o trybie wyboru nowego sędziego TK: Obrażający godność urzędu

19:58

Rzepliński o trybie wyboru nowego sędziego TK: Obrażający godność urzędu

Jeden ze znaczących przedstawicieli obecnej władzy powiedział, że “musimy chyba skończyć z tą biegunką”. Myślę, że częścią tej biegunki był tryb wyboru [sędziego Jędrejka] obrażający godność urzędu sędziego, obrażający – moim zdaniem – godność izby – mówił Andrzej Rzepliński w “Temacie dnia” na Wyborcza.pl.

19:413 godz. temu

Rzepliński o Zaradkiewiczu: Jeden z moich najbardziej posłusznych urzędników. Jadł z ręki

Jeden z moich najbardziej posłusznych urzędników [Kamil Zaradkiewicz]. Jadł z ręki, wyprzedzał myśli. Był posłuszny. Wiedział o co chodzi. Był dobrym urzędnikiem, ale sfiksował– mówił Andrzej Rzepliński w “Temacie dnia” na Wyborcza.pl. Jak dodał:

„On był zafiksowany na zostaniu sędzią konstytucyjnym. Kilka razy o tym ze mną rozmawiał. O propozycjach, które miał rzekomo mieć”

18:11

Lewandowski: Saryusz-Wolski stał się najnowszą bronią w arsenale PiS. Strzela się Polakiem do Polaka

– Jest w jakimś zaniku, podziemiu. Nie powinien milczeć. Stał się najnowszą bronią w arsenale PiS, jak szkodzić Tuskowi. W tym nie ma żadnego planu pozytywnego. W tym jest jedynie szkodzenie. Wezwałem go do tego, aby nie milczał. Nie mam pojęcia [gdzie jest], nie mam zamiaru dociekać. Strzela się Polakiem do Polaka. Taki sposób rządzenia zmienia Polskę w dom wariatów. Mnie dziwi jedno, zwłaszcza z perspektywy PE widać, jak obecny rząd niszczy demokrację. Ja nie sądzę, aby z taką ekipą można grać. – powiedział w „Popołudniowej rozmowie RMF” Janusz Lewandowski.

300polityka.pl

Frasyniuk: „Kaczyński musi nas tak wkur***, że go obalimy” [WYBORCZA NA ŻYWO]

Jacek Harłukowicz, 01 marca 2017

Władysław Frasyniuk w ramach 'Wyborczej na żywo'

Władysław Frasyniuk w ramach ‚Wyborczej na żywo’ (MIECZYSŁAW MICHALAK)

– Nie mam dziś wiary w żadną partię, nie mam wiary w KOD, w który bardzo wiele osobiście zainwestowałem. Chyba Jarosław Kaczyński musi nas tak wkur***, że go po prostu, jak tu siedzimy, obalimy – powiedział Władysław Frasyniuk podczas „Wyborczej na żywo” we Wrocławiu.

Jak ocenia nominację dla prof. Chybickiej? Opozycja we Wrocławiu miała wystawić wspólnego kandydata, by pokonać kandydata PiS. A już się kłóci, bo każdy chce wystawić własnego.

WF: Jak jest? Jest dobrze, ale do dupy. Czyli jak zwykle. Okazuje się, że politycy nie potrafią ze sobą rozmawiać. Kiedy słyszę, że politycy składają oferty w mediach, ale nie rozmawiają ze sobą, to wiem, że nic z tego nie będzie. Pani Chybicka to osoba, która cieszy się ogromnym szacunkiem, ratując te wszystkie dzieci. Ale czy ktokolwiek wie o niej coś więcej? Znacie państwo jakąkolwiek jej wypowiedź merytoryczną? Przecież ona jest w polityce od lat! Przecież to, jak ona miałaby rządzić Wrocławiem, układaliby faceci! Dlaczego ona tak daje sobą manipulować Schetynie?

Nie ma mnie ostatnio w mediach, bo żona prosiła: Władku, jeśli znowu masz iść do TVN i źle mówić o Petru i Kijowskim, to może lepiej nie idź. No to nie chodzę (śmiech). Nie mam dziś wiary w żadną partię, nie mam wiary w KOD, w który bardzo wiele osobiście zainwestowałem. Chyba Jarosław Kaczyński musi nas tak wkur***, że go po prostu, jak tu siedzimy, obalimy – rzekł o opozycji Frasyniuk.

– Politycy nie mają dziś jakichkolwiek wartości. Nie próbują nawet aspirować do wielkich rodzin politycznych. Unikają określeń – tak, jesteśmy liberałami, więc to zobowiązuje nas do tego i tego. Popatrzmy na takiego Ryszarda Czarneckiego (śmiech na sali) – przecież on w ogóle nie ma żadnych poglądów. Wsiadał już do tylu politycznych pociągów… Stoi pod każdą latarnią i krzyczy: „Bierz mnie! Nawet za darmo!” – mówił.

Kiedy w latach 90. rosła fala kombatancka – każdy wtedy cierpiał katusze od systemu, wielu było bohaterów – ja wpisałem się w nurt antykombatanctwa. Bo przyjąłem zasadę, że demokracja daje wszystkim drugą szansę i nie ma sensu myśleć, kto co robił przed 1989 r. To był błąd, bo nie wykształciliśmy w sobie poczucia zwycięstwa „Solidarności”. Nie nakręciliśmy żadnego wielkiego filmu opowiadającego naszą piękną historię. Dlatego nie mamy dziś prawdziwych bohaterów. Nie wiemy, czym jest patriotyzm. Za patriotów robią ci wszyscy biegający w koszulkach „żołnierzy wyklętych”. Ale syn Ryszarda Czarneckiego, o którym mówił on, że pracuje w zbrojeniówce, bo – jak tłumaczył tata – jest patriotą – dodał.

Dlaczego wzbrania się pan przed liderowaniem opozycji?

– Ja nie nadaję się na lidera. Nie ogarniam do końca Facebooka. Surfuję po nim anonimowo, ale mam odrzut od niego. On dramatycznie zabiera nam czas i wytwarza fałszywe mniemanie bohaterstwa. Wystarczy napisać Jaruzelski taki i owaki, i już jest wielki.

Spójrzmy na to, co się stało z KOD-em. Sam mówiłem Kijowskiemu: „Chłopie, daj spokój z Facebookiem, nie można manifestacji zwoływać zbyt często. One powinny być rzadziej, ale powinny być wielkie. Ja mam ogromny szacunek do tych ludzi, którzy na nie przychodzą, ale proszę zwrócić uwagę, że ta forma protestu się zużyła. Kaczyński się tym w ogóle przestał przejmować. I moim zdaniem to między innymi wina Facebooka, bo protestujemy głównie na nim.

MIECZYSŁAW MICHALAK

Zwróćcie uwagę, jak wielkie demonstracje zbierały się w obronie Trybunału Konstytucyjnego. A gdy dogorywał, na ulice wychodziło po kilkadziesiąt osób. A to powinny być manifestacje najliczniejsze. Ale się przejadły.

Opozycję musi dziś organizować nowe pokolenie. Jest w Ameryce takie przysłowie: „Młode ręce, stare głowy”. Ja jako 26-latek wiedziałem, jak się zachować w latach 80., bo miałem obok siebie ludzi takich jak Olek Labuda. Bez nich nie poradziłbym sobie – ani w kryminale, ani na ulicy. I dziś jestem gotowy do wspierania, doradzania, ale kierować musi tym ktoś młodszy.

Czy może ma pan jednak jakieś optymistyczne spostrzeżenia?

Basia Labuda mówiła 20 lat temu: „Jest dobrze, tylko że do dupy”. Dobrze, bo się wciąż spotykamy. Ale źle, bo widzimy, co dzieje się w Polsce, widzimy naszych liderów. Dziś liderem jest każdy z nas, kto nie godzi się na to, co dzieje się w kraju. Sprzeciwia się temu „dupolizostwu” płynącemu z telewizji. Ale problem w tym, że trzeba działać.

O rodzącym się faszyzmie:

Patrzyłem ostatnio na marsz w Hajnówce. Słowo honoru, że gdyby Hajnówka była gdzieś bliżej, np. jak Oleśnica, to wziąłbym chłopaków z sal treningowych i pojechalibyśmy pogonić tych faszystów. Przecież to, co oni robią, to wstęp do faszyzmu! W tym kraju zawsze szanowało się mniejszości narodowe, jesteśmy państwem kresowym. Jak więc możemy pozwalać, by młodzi ludzie wychodzili na ulice z faszystowskimi symbolami i szli przez miasto pełne rodzin ofiar. Jak to możliwe jest w państwie, w którym zginęło 6 mln ludzi!?

Na pytanie pani, czy to nie przypadkiem wina Kościoła, który na to przyzwala, Frasyniuk odpowiedział: – To nasza wspólna wina, bo zmarginalizowaliśmy ten problem. Pamiętam, jak na wrocławskim Rynku podczas demonstracji z okazji wypuszczenia Nelsona Mandeli zaatakowali nas po raz pierwszy łysi. Ale uznaliśmy wtedy, że to margines, machnęliśmy ręką.

MIECZYSŁAW MICHALAK

To był błąd, bo takich postaw nie można lekceważyć. Zabrakło nam wszystkim refleksu. Mi też, kiedy jeszcze byłem w polityce. Reagujmy. Nie agresją, ale musimy dostrzegać tego typu zachowania. Dziś wszyscy widzimy, jak władza PiS napędza tych wszystkich kiboli czy członków NOP-u. My tych ludzi sobie odpuściliśmy, zapomnieliśmy, że są tacy, którzy sobie nie radzą, może urodzili się w złych rodzinach, nie odnieśli sukcesu. Trzeba było z nimi rozmawiać, próbować podać rękę. Kaczyński podał. My o nich zapomnieliśmy. To też był błąd.

Kościół? On jest jeszcze bardziej zagubiony niż nasze społeczeństwo! Po 1989 r. Kościół wciąż nie może znaleźć dla siebie miejsca, nie bardzo wie, czym ma się zająć. Zachowuje się po prostu głupio.

We Wrocławiu mieliśmy zawsze dobre relacje z Kościołem. Ale przypominam, że 1982 r. do takich jak ja Kościół apelował, żebyśmy się ujawniali. W opozycję zaangażowana była mniejszość Kościoła, nie większość. Kardynał Gulbinowicz, który nam pomagał, był sam! I jeszcze papież!

Największym fenomenem w historii tego kraju, jaki mamy, to „Solidarność”. Ale nie potrafimy tego doceniać, nie potrafimy doceniać własnej historii. Szukamy „żołnierzy wyklętych”, zamiast pamiętać o bohaterach stanu wojennego i roku ’89. To jakaś masakra. Nie pamiętają o nich politycy, nie pamiętają zwykli ludzie. Kiedy rozmawiam z ludźmi z mojego pokolenia i mówię im, że siedziałem wtedy cztery lata, to dziwią się: Ile? Cztery lata? Jak to? Przecież ja wtedy żyłem? Nie ma w nas pamięci o bliskiej historii, świadomości ofiary i zwycięstwa, jakie odnieśliśmy.

Pytanie z sali: Prosiłbym liderów pierwszej „Solidarności”, żeby wytłumaczyli ludziom, że to nie jest ten sam związek, co przed 1989 r. Że niby ten Duda nie ma nic wspólnego z waszą walką. Ostatnio mieliśmy sytuację z donosem na nauczycielki, które ubrały się na czarno w dniu „czarnego protestu”. I kto na nie doniósł? „Solidarność”!

Frasyniuk: Oczywiście, że to inna „Solidarność” niż za z moich czasów. Tamta nie była związkiem zawodowym, a ruchem obywatelskim. Przez lata byłem w sporze z Lechem Wałęsą o to, kiedy powinniśmy zwinąć sztandary. I dziś uważam, że nie powinniśmy im zabraniać działać. Każdy ma do tego prawo, nawet jeśli się z nim nie zgadzam i z tym, do jakie, tradycji nawiązują sztandary.

Czytałem ostatnio biografię Marii Skłodowskiej-Curie i zapamiętałem piękny cytat, że rewolucja nie dokonuje się na ulicach i w fabrykach, ale w szkołach i na uczelniach. I tu mam trochę pretensji do siebie i mojej własnej partii, że zaniedbaliśmy młodzież i jej kształtowanie.

Z sali: Dlaczego nie po drodze jest panu z „żołnierzami wyklętymi”? Mówił pan o tym, że nie szanujemy swojej historii, że nie udało się obronić Wałęsy. Dlaczego więc dziś sam neguje pan polską historię?

WF: Źle mnie pan zrozumiał. Ja nie mogę znieść tylko tego całego pijaru wokół nich. Tych głupków, którzy odziani w koszulki z żołnierzami krzyczą do mnie: „Frasyniuk, ty Żydzie”!. Ale doceniam żołnierzy niezłomnych, bo szanuję każdego, kto walczył z systemem opresyjnym.

Z sali: W przeciwieństwie do niektórych wolałbym pana widzieć na barykadzie, a nie w telewizji. Jest wiele osób, które pokładają w panu nadzieję. Nie jest pan za stary. Jak nie pan, to kto? (oklaski).

WF: Mam pewne doświadczenie polityczne. Pamiętam, jak w latach 80. wszyscy mówili: „Nasz Władek i nasz Władek”, wszyscy za mną byli! Nie nabrałem się na to. Jeśli uważacie, że Frasyniuk musi stanąć na barykadzie, to musicie uważać, że jest bardzo źle.

Z sali: Bo jest!

WF: Mam takie wrażenie, że nie ma jeszcze takiego poczucia, że Kaczyński nam coś zabrał. Szczególnie w młodym pokoleniu. My, pamiętający stary system, wiemy, co mamy do stracenia. Oni nie. Oni powiedzą, że „siara”, Trybunał? Sądy? A co to nas obchodzi?

O klasie politycznej:

W 1980 r., kiedy moi koledzy układali postulaty, to jednym z najważniejszych był taki, by nie chęć szczera, a kompetencje decydowały o awansach. Minęło od tego czasu blisko 40 lat i co? Kogo mamy w Sejmie? W rządzie? Jacy to są fachowcy?

Głos z sali: Kiedy skończy się ten nierząd? Mamy czekać na wybory?

WF: Nie! Kończymy spotkanie, wsiadamy w auta, w tramwaje i jedziemy rozmawiać z rodziną, z sąsiadami, wszystkimi dookoła.

Z sali: A może podjąłby się pan roli mediatora między partiami opozycji, zorganizował coś w stylu okrągłego stołu opozycji?

Jakiś czas temu wykonałem telefony do wszystkich liderów opozycji. Przekonywałem, że mamy taką sytuację, w której trzeba się dogadywać, spotykać się, rozmawiać. Proponowałem mediacje, Wałęsa proponował. Nie chcieli. Miałem kiedyś złe relacje z Grzegorzem Schetyną, ale ostatnio mówiłem o nim tylko dobrze i to było szczere. Liczyłem na niego z racji jego doświadczenia. Doradzałem, że protest w Sejmie należy zakończyć przed świętami. I co się stało? Każdy grał swoje! Platforma w swoje, Nowoczesna w swoje. I kto na tym skorzystał? Kaczyński.

To nie chodzi o to, by słyszalny był mój głos. Wasz głos musi być słyszalny. Możemy nie lubić Kaczyńskiego. Ale on ma pewną myśl, pewną opowieść o Polsce, spójną narrację. Opozycja musi znaleźć na to odpowiedź, porozumieć się co do własnej narracji, która będzie odpowiedzią na pomysł Kaczyńskiego. Na razie tego nie widzę. Dlatego boję się, że zbliżające się wybory samorządowe możemy przegrać. Pewnie nie we Wrocławiu, bo tu PiS nie wygra, ale w wielu miejscach może do tego dojść. I przegramy samorządy, które są dziś ostatnią ostoją demokracji.

Ale co robić, kiedy sami samorządowcy się nie jednoczą? Ze wściekłością oglądałem prezydent Łodzi, która w odpowiedzi na atak PiS-u za sprawę niespłaconego kredytu zareagowała płaczem. A powinno się stanąć i powiedzieć: „Kurwa, co to jest?! Kredyt spłacony, sprawa przedawniona, a wy grzebiecie w moich prywatnych sprawach? Czerwony się do tego nie posuwał! Chamy!”.

frasyniuk

wyborcza.pl

BALCEROWICZ: PIS WPROWADZIŁ NOWĄ PRĘDKOŚĆ – „PRĘDKOŚĆ WSTECZ”

http://polityczek.pl/index.php/youtube/3296-balcerowicz-pis-wprowadzil-nowa-predkosc-predkosc-wstecz

Juncker przedstawił „białą księgę” rozwoju UE. W którą stronę pójdzie Europa?
Quo vadis, Europo?
„Biała księga” zawiera pięć scenariuszy opisujących przyszłość Unii Europejskiej. Niestety nie wszystkie są korzystne dla Polski.

Szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker przedstawił w Parlamencie Europejskim „białą księgę” na temat przyszłości Unii Europejskiej do roku 2025. Dokument opracowany przez pracowników i współpracowników Komisji zawiera pięć ,,ścieżek’’ do jedności, wraz z wyliczeniem ich plusów i minusów. Komisja nie rekomenduje żadnego ze scenariuszy.

„Biała księga” ma być tematem szczytu UE 25 marca, w okrągłą 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich, inicjujących proces powojennej, demokratycznej integracji Europy Zachodniej, z którego państwa bloku radzieckiego były wyłączone. Dyskusja nad dokumentem ma się toczyć do szczytu EU w grudniu, czyli już po wyborach prezydenckich we Francji i parlamentarnych w Niemczech.

„Biała księga” wychodzi z założenia, że Unia Europejska nie rozpadnie się pod wpływem Brexitu i fali nacjonalistycznego populizmu antyeuropejskiego przetaczającego się przez Zachód. Wiary w to mogą unijnej Brukseli dodawać fakty: gospodarka rośnie, populiści przegrali wybory prezydenckie w Austrii, sondaże we Francji i Niemczech pokazują, że przegrają i w tych dwu najważniejszych państwach UE.

Wyjście Brytanii z UE będzie problemem, ale raczej dla Zjednoczonego Królestwa niż samej Wspólnoty. Jest też plus (z punktu widzenia zwolenników Unii): od 2019 r. (prawdopodobna data formalnego opuszczenia UE przez UK) Bruksela nie będzie musiała tracić czasu i energii na ciągłe przekonywanie brytyjskich eurosceptyków, że warto być w Unii.

Jakie scenariusze rozwoju UE zakłada „biała księga”

Taki jest kontekst prac nad dokumentem: Unia powoli i ostrożnie nabiera optymizmu i wiary we własną przyszłość. Ten ton odnajdujemy w „białej księdze”. Proponowane pod rozwagę państwom członkowskim scenariusze można streścić tak:

1. Kontynuacja obecnego modelu działania i współpracy.
2. Koncentracja na wspólnym rynku.
3. Zapraszamy wszystkich do współpracy nad konkretnymi projektami, ale nieobowiązkowo.
4. Koncentrujemy się na kilku dziedzinach, ale działamy wydajniej.
5. W globalnym świecie przyszłość ma tylko głęboka integracja.

Guru od Unii sugerują, że najbardziej prawdopodobna jest ścieżka 3., a najbardziej ambitna („federalistyczna’’) ścieżka 5. Jeśli Unia poszłaby ścieżką 3, to dla Polski byłoby niedobrze.

Ta opcja jest de facto Unią „kilku prędkości’’, z akcentem na strefę euro i kołem ratunkowym rzuconym państwom spoza tej strefy. Byłoby nim pozostawienie przed nimi otwartej furtki do udziału w różnych przedsięwzięciach na zasadzie ,,koalicji chętnych’’. Ale Polska pod rządami PiS może być nimi niezainteresowana, co by nas skazało na marginalizację.

Trzeba jasno powiedzieć, że Unia bez Polski jest możliwa, ale Polska poza Unią lub na jej obrzeżu, to ścieżka donikąd.

 

polityka.pl

Pani sędzia Przyłębska oszczędnie gospodaruje prawdą – prof. Andrzej Rzepliński w „Temacie dnia” o tym, co dzieje się w TK

Andrzej Rzepliński, Dorota Wysocka-Schnepf, Zdjęcia: Adam Rosołowski, Montaż: Katarzyna Dworak, 01.03.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21439852,video.html?embed=0&autoplay=1

Nowy sędzia Trybunału Konstytucyjnego Grzegorz Jędrejek został wybrany w procedurze, która obraża godność urzędu sędziego – mówi w ‚Temacie dnia’ były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. I dodaje, że sędzia Julia Przyłębska oszczędnie gospodaruje prawdą, mówiąc, że sytuacja w Trybunale jest pod kontrolą. To, co dzieje się w TK prof. Rzepliński określa jednym słowem: chaos.

prof-andrzej

wyborcza.pl

Europa w pięciu smakach. Jak będzie wyglądała UE w najbliższych latach

Tomasz Bielecki, Bruksela, Bartosz T. Wieliński, 01 marca 2017

Szef KE Jean-Claude Juncker i przewodniczący PE Antonio Tajani

Szef KE Jean-Claude Juncker i przewodniczący PE Antonio Tajani (Geert Vanden Wijngaert (AP Photo/Geert Vanden Wijngaert))

UE bez granic, którą przemierzają elektryczne samochody podłączone do internetu, albo Europa zredukowana do strefy wolnego handlu. Tak przyszłość widzi Komisja Europejska.

Motyw elektrycznych samochodów przewija się w opublikowanej dzisiaj przez Komisję Europejską „białej księdze” nie bez powodu. Samochody napędzane prądem, które nie będą potrzebować kierowców, bo sterowanie przejmie komputer, to powszechnie zrozumiały symbol najbliższej przyszłości. Testy samochodów już trwają, choć media najwięcej uwagi poświęcają ich wypadkom. W zeszłym roku w USA w zderzeniu autonomicznego samochodu Tesla z traktorem zginął człowiek. Technologia samochodów nie jest w pełni doskonała, ale Komisja uważa, że do 2025 r. te problemy zostaną rozwiązane. Pojawią się inne. Jak przejechać takim samochodem z państwa do państwa, skoro w różnych krajach ruch autonomicznych samochodów mogą regulować oddzielne, zupełnie rozbieżne przepisy, a na pograniczu może zrywać się zasięg internetu. Dziś to mrzonki, ale elektryczne, autonomiczne samochody zmienią nasze życie. Zmienią tez Unię. Dlatego twórcy „białej księgi” poświęcili im tyle uwagi.

To dokument, który zawiera pięć scenariuszy przyszłości Unii, już po rozwodzie z Wielką Brytanią. Dyskusja nad nimi, w zamyśle Jean-Claude’a Junckera, przewodniczącego Komisji Europejskie,j miałyby się zacząć już 25 marca na jubileuszowym szczycie w Rzymie. Ostateczne decyzje powinny zapaść na szczycie UE w grudniu, a zatem po wyborach we Francji oraz w Niemczech.

Zobacz: W poszukiwaniu tajemniczego prawnika

Nie ruszać traktatów

– Gdy obchodzimy 60. rocznicę traktatów rzymskich [m.in. powołały EWG, z której wyrosła Unia] nadchodzi czas, by zjednoczona Europa 27 krajów sformułowała wizję swej przyszłości. Nadszedł czas na okazanie przywództwa, jedności i wspólnych rozwiązań – apelował Juncker w Parlamencie Europejskim.

Konsultacje w sprawie „białej księgi” Juncker przeprowadził z niektórymi unijnymi przywódcami, z nowych krajów UE brał w nich udział tylko premier Słowenii Miro Cerar. Słowenia bowiem jako jedyna  przedstawiła pewne konkretne propozycje reform (co do rozwoju regionalnego w UE). Reszta, w tym Grupa Wyszehradzka, operowała jedynie ogólnikami.

O zmianie unijnych traktatów – wspominali o tym Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS – w scenariuszach „białej księgi” nie ma ani słowa. Jest za to mowa wręcz o federalistycznym zacieśnieniu współpracy we wszystkich albo tylko w niektórych dziedzinach unijnej polityki.

Taką wymowę ma scenariusz czwarty, z którego wynika, że do 2025 r. UE przyspieszyłaby integrację w dziedzinach, w których najłatwiej osiągnąć widoczne postępy. Postawiłaby na rozwój najnowocześniejszych technologii (m.in. odejdzie od węgla), przejęłaby kontrolę granic zewnętrznych i będzie koordynować walkę z terroryzmem. Wypełniania unijnych norm będzie pilnować Bruksela, która będzie surowo karać odstępców. Europejska agenda będzie decydować o przyznawaniu częstotliwości dla telefonii komórkowej. Wysokość pensji i podatków będzie zależała jednak od kraju, w którym się mieszka.

Scenariusz piąty zakłada pełnowymiarową integrację. Unia miałaby mówić jednym głosem i być reprezentowana w międzynarodowych organizacjach jako całość. Ma być też militarną siłą współpracującą z NATO. Źródłem postępu technologicznego byłaby europejska Dolina Krzemowa. Państwa członkowskie miałyby koordynować ze sobą politykę fiskalną, nad stabilnością euro czuwałby Europejski Fundusz Walutowy, a przemysł unijny bujnie się rozwiał.

Tyle że zwykły obywatel może pogubić się w gąszczach unijnej biurokracji. Gdyby chciał zaprotestować przeciwko budowie elektrowni wiatrowych w okolicy, w której mieszka, nie za bardzo wiedziałby, do jakiej unijnej agendy się zwrócić.

Smog, hakerzy i uchodźcy

Problem w tym, że w obecnej Europie nie ma żadnych szans na takie pogłębienie integracji. Choć i elektryczne auta są na razie rzadkością…

Autorzy „białej księgi” stąpają twardo po ziemi. Pierwszy przedstawiony przez nich scenariusz zakłada, że nic się nie zmienia. UE mozolnie zwiększa swój wzrost gospodarczy, walczy z bezrobociem, powoli wpycha się na globalną scenę. Granic zewnętrznych pilnuje unijna straż graniczna. Obywatele UE dzięki unijnemu wsparciu korzystają z czystej energii i oszczędzają prąd. Płacą mniejsze rachunki. Ale nad Unią wisi groźba stagnacji i kolejnych awantur, takich jak ta o przyjmowanie uchodźców z jesieni 2015 r., która doprowadziła do głębokich podziałów.

Drugi scenariusz to ograniczenie się w Unii wyłącznie do kwestii rynku wewnętrznego. Tak przyszłość Unii widzi obecny polski rząd. Autorzy białej księgi piszą, że w sytuacji, gdy przywódcy UE nie będą w stanie się dogadać co do zbieżnych celów, wspólny rynek będzie jedynym sensem istnienia wspólnoty. Unijne standardy ekologiczne czy konsumenckie nie będą przestrzegane, na granice wrócą kontrole, swobodny przepływ osób i towarów stanie pod znakiem zapytania. Tak jak jakakolwiek współpraca w polityce obronnej. Dla Europejczyków taki scenariusz oznaczałby więcej smogu (bo nie byłoby odgórnych norm dotyczących ochrony powietrza), ataków hakerskich (bo Europa jako całość nie występowałaby przeciwko Rosji) i imigrantów z Afryki (Europa zwinęłaby pomoc dla tego kontynentu, co pogorszyłoby sytuację humanitarną).

Jądro w Eurolandzie

Autorzy „białej księgi” – również z myślą o Polsce oraz Węgrzech – przypominają, że do sprawnego działania wspólnego rynku trzeba zdrowej praworządności. Biznes nie może bowiem wątpić w niezależność sądów we wszystkich krajach Unii, w których działa.

Jednak najbliższy Brukseli, a także Berlinowi, Paryżowi i Rzymowi jest wariant trzeci – „kto chce robić więcej, ten robi więcej”, czyli Europa wielu prędkości. Komisja Europejska, która zamierza do grudnia przedstawić szczegółowe propozycje reform m.in. co do budżetu UE, polityki obronnej, praw socjalnych, nie ukrywa w zakulisowych rozmowach, że będzie ciążyć ku temu właśnie wariantowi.

– Ale decyzja należy do krajów Unii. Koniec uchylania się od odpowiedzialności kosztem Komisji Europejskiej. Niech decydują – słyszymy w Brukseli.

Według takiego scenariusza w 2025 r. kraje pierwszej prędkości zacieśniłyby współpracę wywiadów, policji i wymiaru sprawiedliwości. Unijne agendy walczyłyby z hakerami, mafiami i terrorystami, praniem brudnych pieniędzy, przemytem broni i narkotyków. Część krajów upodobniłaby podatki i świadczenia socjalne. Autonomiczne samochody w jądrze Europy byłyby codziennością, tak jak drony używane przez wojsko, policję. Mechanizmy działania takiej UE byłyby jednak nieprzejrzyste.

Rozwój oparty na różnych prędkościach zapewne jeszcze mocniej wyodrębniłby strefę euro, czyli już istniejący twardy trzon albo „pierwszą prędkość” Unii. Zacieśnianie integracji w węższych grupach może – jak przypomina Komisja Europejska – dotyczyć m.in. obronności, co zdaniem Brukseli ma być kuszące dla Polski. Jednak to Euroland wydaje się oczywistym kandydatem do integracyjnego przyspieszenia – od odrębnego budżetu przez współpracę podatkową po upodabnianie standardów socjalnych. Szczegółowa analiza reform Eurolandu zostanie ogłoszona jesienią.

Niewykluczone, że ostateczne decyzje 27 krajów Unii (bez Brytyjczyków) co do jej rozwoju w najbliższej dekadzie nie dadzą się precyzyjnie wcisnąć w żaden z wariantów Junckera, bo będą ich mieszanką. Ale stopniowe pogłębianie rozwarstwienia Unii na różne „prędkości” jest teraz bardzo prawdopodobne. A to grozi postępującą polityczną marginalizacją krajów spoza Eurolandu. Zwłaszcza jeśli braku euro nie potrafią – jak obecnie Polska – choćby częściowo zrównoważyć zręczną polityką i dobrą reputacją w Europie.

jaka-bedzie

wyborcza.pl

Jakub Dymek: Ziobro i Jaki bohaterami. Dziwi to państwa? Mnie zupełnie nie [FELIETON]

Jakub Dymek, 28.02.2017

Jakub Dymek o sprawie poszkodowanych przez reprywatyzację

Jakub Dymek o sprawie poszkodowanych przez reprywatyzację (Fot. Adam Stepien/ AG/ Maciej Komorowski https://www.flickr.com/photos/108851453@N05/25419252894/)

Zbigniew Ziobro sięga po Jolantę Brzeską jako symbol, a może to robić, bo wcześniej niewielu polityków miało odwagę mówić wprost o tym, co ją spotkało.

Poszkodowani przez reprywatyzację zwracają się w stronę PiS-u, bo mało kto w polskiej polityce ich w ogóle zauważa. Dla lokatorów zagrożonych reprywatyzacją kamienic – czyli podwyżką czynszów, nękaniem przez „nieznanych sprawców” albo wprost wyrzuceniem z mieszkania – minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego zastępca, Patryk Jaki, mają nierzadko status bohaterów. Nie są twarzą obojętnego, bezdusznego państwa-molocha, ale dobrymi i przejętymi losem słabszych wojownikami o sprawiedliwość. Dziwi to państwa? Mnie zupełnie nie.

Dlaczego tak jest? Typowa odpowiedź mówi o niewykształceniu, konserwatyzmie, prostocie polskiego ludu. Zdziwieni, zniesmaczeni i oburzeni niesłabnącym poparciem dla rządu Prawa i Sprawiedliwości narzekają na „roszczeniowość” „kupionych” lub „oszukanych” wyborców polskiej prawicy. „Ciemny lud” – w przekonaniu niemałej części komentatorów – „to kupił”.

Jest to jednak odpowiedź nie tylko nieprawdziwa, ale i szkodliwa. Także dla tych, którzy ją głoszą i sami próbują się nią zadowolić. Pocieszanie się, że tylko niewykształceni i naiwni mogą PiS popierać, jest nie tylko krzywdzące dla milionów Polaków, ale też uniemożliwia zrozumienie (i, w końcu, wyjście z jakąś poważną alternatywą) dla sukcesów prawicy w ostatnim czasie. Faktycznie – jeśli spojrzeć na ten przykład, jakiego dostarcza reprywatyzacja – popularność Ziobry i Jakiego niekoniecznie ma wiele wspólnego z wykształceniem i światopoglądem grupy, o której mowa.

Warszawska mapa reprywatyzacjiWarszawska mapa reprywatyzacji Franciszek Mazur/AG/”Miasto jest nasze”

Rycerze sprawiedliwości na ratunek poszkodowanym reprywatyzacją

O tym, że mieszkańcy szczególnie zagrożonej reprywatyzacją warszawskiej Pragi wcale nie są bardziej konserwatywni niż reszta Polski świadczą wyniki wyborów samorządowychi parlamentarnych w ostatnich latach. Na Pradze – mimo że mieszkańcy tej dzielnicy mają powody, żeby czuć się mniej dopieszczeni niż, dajmy na to, Mokotowa – bardzo dobre wyniki w pierwszej turze wyborów prezydenckich zebrała urzędująca prezydent, Hanna Gronkiewicz-Waltz. W wyborach parlamentarnych rok później wygrał już PiS, ale przy mniejszym niż w skali ogólnopolskiej poparciu. Jednocześnie oba okręgi – Praga Północ i Południe – wprowadziłyby do Sejmu zarówno partię Razem, jak i komitet Zjednoczona Lewica, a wybory prezydenckie na Pradze wygrał Bronisław Komorowski.

Jeszcze lepszy obraz sytuacji daje zwyczajna rozmowa z lokatorami, którzy bronią swoich praw przed sądem albo nagłaśniają je przy pomocy ruchów oddolnych. Są oni grupą niejednolitą pod względem poglądów politycznych, pozbawioną złudzeń co do klasy politycznej w ogóle, ale zjednoczoną w swoim rozczarowaniu prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz i urzędnikami warszawskiego Ratusza. Z łatwością można wśród nich znaleźć osoby, które dotychczas, z najróżniejszych powodów popierały i PO, i SLD. Przynajmniej do czasu.

Nadzwyczajna sesja Rady Warszawy poświęcona reprywatyzacji Nadzwyczajna sesja Rady Warszawy poświęcona reprywatyzacji  DAWID ZUCHOWICZ

Tym ludziom – znajdującym się w sytuacji ogromnego zagrożenia i niespecjalnie ufającym politykom oraz instytucjom państwa i samorządu – Ziobro i Jaki przedstawiają się nie jako politycy, ale rycerze sprawiedliwości na świętej wojnie z „mafią” i „układem”. W przypadku reprywatyzacji to zresztą wcale nietrudne: te same określenia – „mafia” i „układ” – za pomocą jakich dziś PiS piętnuje i sądownictwo, i samorząd, i całą III RP, przylgnęły przecież do moralnie i prawnie wątpliwych działań na polu reprywatyzacji. Ziobro i Jaki przemawiają nie językiem prawa i procedur, ale mówią wprost o karze, odpowiedzialności, opowiadają o ofiarach i prześladowcach.

PiS a sprawa śmierci Brzeskiej

Drogę Ziobry i Jakiego wyznaczył zresztą nie kto inny, jak sam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Na konferencji zapowiadającej powstanie Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji mówił o „ewidentnym zabójstwie” działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej, której śmierć stała się najbardziej bolesnym dowodem na towarzyszące reprywatyzacji bezprawie, i również użył słowa „mafia”.

Wcześniej, w 2011 roku, gdy w Lesie Kabackim znaleziono spalone zwłoki Brzeskiej, prokuratura rozważała wątek samobójstwa; sprawa elektryzowała jedynie środowiska lewicowe i społeczne, a państwo pozwoliło o niej zapomnieć. Zbigniew Ziobro sięga po Brzeską jako symbol, a może to robić, bo wcześniej mało który funkcjonariusz państwa chciał nazwać jej morderstwo po imieniu.

Ziobro i Jaki mają dziś nieograniczone pole do popisu – specjalna komisja ds. reprywatyzacji jest prezentowana jako pierwszy akt działania ze strony państwa w obronie poszkodowanych przez reprywatyzację. Jak twierdzą, Komisja ma „pokazać, że państwo działa, że państwo nie jest słabe wobec silnych, a silne wobec tych biednych, słabych ludzi wyrzucanych na bruk, przy użyciu też czasami aparatu państwa z kamienic warszawskich”.

Konferencja PiS ws. ustawy o reprywatyzacjiKonferencja PiS ws. ustawy o reprywatyzacji SŁAWOMIR KAMIŃSKI

To poniekąd paradoks, bo przedstawiciele państwa i samego ministerstwa sprawiedliwości, nadzorującego prokuraturę, opowiadają otwarcie o grzechach państwa i zaniedbaniach prokuratury. Oczywiście, gdy sugerują, że chodzi wyłącznie o czasy Platformy, te mroczne wieki bezprawia, sami zapominają, że kamienicę przy ul. Nabielaka, w której mieszkała Jolanta Brzeska, zwrócono za czasów rządów PiS w stolicy, a tak potępiani przez nich sędziowie byli nominowani i zatwierdzani także głosami polityków PiS-u, w tym obu braci Kaczyńskich. Tego rodzaju hipokryzja rzuca się z pewnością w oczy dziennikarzom i komentatorom, ale do uszu lokatorów trafia coś innego.

Ziobro i Jaki, gdy podkreślają, że państwo powinno chronić słabych przed silnymi, a mechaniczne stosowanie prawa nie może być wymówką do ignorowania problemów społecznych i biernego przyzwolenia na tragedie. Mówią nie tylko to, co lokatorzy chcą usłyszeć, ale przestawiają wizję porządku prawnego, z jakim zgodzić się musi chyba również każdy obrońca demokracji. Tak, państwo jest od tego, żeby przeciwdziałać patologiom społecznym, również za pomocą narzędzi prawnych. I choć w wielu sprawach PiS dowodzi, że słowa „prawo” i „sprawiedliwość” rozumie bardzo wąsko i w sposób podyktowany partyjnym interesem, to ich diagnoza odnośnie reprywatyzacji jest w wielu aspektach po prostu słuszna.

Populistyczny show „szeryfa” Ziobry

To właśnie ministrowie Ziobro i Jaki – tak luźno traktujący język praworządności na innych polach – być może po raz pierwszy, jako przedstawiciele państwa polskiego, użyli w sprawie reprywatyzacji języka, który oddaje jej ofiarom sprawiedliwość. Wyrzucanych lokatorów nazwali zgodnie z prawdą „poszkodowanymi”, prześladujących ich „mafią”, a wykorzystujących niejasne powiązania i koneksje „układem”. Jeśli lokatorzy patrzą z nadzieją na działania PiS-u, to bynajmniej nie z naiwności. Polityka to trafne rozpoznawanie interesów i łączenie ich ze swoimi postulatami, programem i wizją świata. Lokatorzy, trafnie lub nie, odczytują że plany PiS-u są zbieżne z tym, o co walczą od lat. A fakty są takie, że prawie nikt się dotychczas do nich na ogólnokrajowej scenie politycznej z taką ofertą nie zwrócił.

Protest w sprawie reprywatyzacjiProtest w sprawie reprywatyzacji AGATA GRZYBOWSKA/Agencja Gazeta

Jasne, że kolejne obietnice Jakiego, który od początku roku już zdążył obiecać, że „osobiście” zajmie się przynajmniej trzema sprawami, należy traktować z dystansem. Nie jest też dla nikogo tajemnicą, że sprawa reprywatyzacji jest dla rządu wyśmienitym, idealnym wręcz narzędziem do obarczenia poprzedników wszystkimi grzechami i zaniedbaniami III RP. A przy okazji również do zaatakowania sądownictwa i samorządu, a co za tym idzie – oczyszczenia sobie pola do daleko idących zmian w polskim porządku prawnym i przejęcia Warszawy.

Kolejne konferencje Ministerstwa Sprawiedliwości to zaś populistyczny show z przytulaniem ofiar i zgrywaniem szeryfa przez „nadprokuratora” Ziobrę. Ale z populizmem się nie dyskutuje, z populizmem się wygrywa. A sprawa reprywatyzacji jest naprawdę świetnym narzędziem do przyjrzenia się temu, jak kto widzi sprawiedliwość, podziały klasowe i wykluczenie we współczesnej Polsce. Dzięki niej także można zwrócić się bezpośrednio do obywateli, których spotyka krzywda, swoich wyborców – których dla dobra polskiej demokracji, odpuścić sobie zwyczajnie nie można.

Na razie liberalne partie niemrawo próbują coś z tej sprawy zrozumieć. Ratusz, owszem, zdaje się mieć zdecydowanie pod górkę, ale i on na własne życzenie przegrywa w walce o podstawowe kategorie „sprawiedliwości”, „odpowiedzialności”, „uczciwości”. Dopóki tak będzie, politycy PiS-u będą do woli przedstawiać się jako jedyni i ostatni sprawiedliwi.

Jakub Dymek – kulturoznawca, dziennikarz i publicysta. Członek „Krytyki Politycznej”, stały współpracownik Dwutygodnik.com i nowojorskiego magazynu „Dissent”. Za publikacje o tajnych więzieniach CIA w Polsce nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press. Pracuje nad książką o powstaniu rewolucyjnej prawicy w ostatniej dekadzie.

 

gazeta.pl

Ziobro w ataku na Krajową Radę Sądownictwa

pis-szykuje

Konstytucja RP już nie działa. Z grubsza nazywając mamy ustrój kaczystowski, którego wykładnią jest samopoczucie „pana” Kaczyńskiego, bądź jego akolitów, którzy zgadują, co prezes ma na myśli. Do tego doszło w kraju, który jest członkiem Unii Europejskiej i do niedawna uchodził za prymusa w tym projekcie cywilizacyjnym.

Przy takim tempie dewastacji za długo nie pobędziemy w UE, nie będziemy musieli brać udziału w głosowaniu nad Polexit, dojdzie do zwyczajnego won z Unii, bo kto będzie tolerował kraj podobny do Białorusi? Jarosław Kaczyński może się tylko cieszyć, Łukaszenka nie jest wpuszczany do Brukseli, a on w ogóle nie jeździ nigdzie poza gumno PiS.

Czy można uważać za normalny kraj, w którym partia rządząca robi wszystko – zaprzegając do tego cały aparat partyjny i państwowy – aby uwalić najwybitniejszego polityka po 1989 roku w strukturach europejskich i który zaszedł tak wysoko, jak nigdy Polakowi się nie udało?

To są wyczyny godne Księgi Guinnessa w kategorii: „Zaprzaństwo”. Kaczyński na trwale wpisuje się po czarnej stronie historii. Właśnie PiS zabiera się za trzeci element podziału władzy struktur demokratycznych, za niezależność sądownictwa. Władza sądzenia zależna od władzy wykonawczej i ustawodawczej to kres ustroju demokratycznego.

Za Krajową Radę Sadownictwa PiS bierze się we właściwy reżimom sposób – hybrydalny. Tak hybrydowo – kilkoma ustawami – został zniszczony Trybunał Konstytucyjny, tak maja paść sądy. A sposób jest godny Putina. Mianowicie przejęcie Krajowej Rady Sądownictwa odbędzie się za pomocą trzech ustaw. Dwa projekty ustaw są znane i opublikowane na stronach Rządowego Centrum Legislacji, lecz trzeci projekt nie jest tam opublikowany. Dlaczego? Bo idzie dalej niż niż drugi, który jest mocno krytykowany w Polsce (przez KRS, Sąd Najwyższy, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz organizacje prawnicze) i przez Komisję Europejską.

Trzeci projekt dotyczący KRS został opublikowany na stronach samego KRS. Najważniejszy punkt to propozycja wygaśnięcia mandatu członka KRS w 30 dni. Jeżeli sędzia bądź nominat nie spodoba się PiS-owi mogą go zdymisjonować w ciągu miesiąca.

W konstytucji jest zapis, że członkowie KRS są wybierani na 4 lata, a zatem mandat trwa 4 lata. Tak mówi konstytucja, ale nie prezes i jego akolita – w tym przypadku magister Zbigniew Ziobro. Tym samym jakiekolwiek zapisy w konstytucji dotyczące kadencyjności sprawowania urzędu – włącznie z kadencją prezydenta – będą unieważnione, bo kadencję wg PiS można wygasić zwykła ustawą.

Konstytucja RP jest już świstkiem papieru, którym prezes podtarł swoje cztery litery. Rzecznik KRS sędzia Waldemar Żurek na Twitterze podsumował wyczyny Ziobry: „Raz ustawa zwykła zmieni Konstytucję, to będzie fatalny precedens, można wygasić wszystko”.

waldemar-zurek

Atak na KRS po raz trzeci

MARZEC 1, 2017, JUSTYNA KOĆ

Wygaszenie mandatów sędziów w zaledwie miesiąc zakłada nowy projekt zmian ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. To już trzeci projekt, który ma doprowadzić do przejęcia KRS i sądownictwa. Dokument został przesłany do konsultacji, ale ani na stronach rządowych, ani ministerstwa zobaczyć go nie można. Dlatego publikuje go KRS.

Tajny projekt

Na stronie Rządowego Centrum Legislacji można znaleźć dwa projekty zmian przygotowywanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Pierwszy, z maja zeszłego roku, drugi ze stycznia; trzeciego, który obecnie jest konsultowany, ze świecą szukać. Dlaczego minister Ziobro nie opublikował 3 wersji planowanych zmian? Być może dlatego, że już 2 wersja była mocno krytykowana przez sam KRS, Sąd Najwyższy, Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacje prawnicze. Wszyscy mówili zgodnie – zawarte w projekcie zapisy są niezgodne z konstytucją. Kontrowersyjne zapisy dotyczyły m.in. wygaszania mandatów członków KRS w 3 miesiące czy dania dodatkowych uprawnień prezydentowi. Mimo że 3 projekt do konsultacji poszedł pod koniec lutego, na stronach MS go ciągle nie ma, dlatego opublikował go KRS na swoich stronach.

http://www.krs.pl/admin/files/rp2013/projekt%20ustawy%20o%20krs%20v.%2022%2002%2017.pdf

Ustawa nad konstytucją

W nowym projekcie minister Ziobro chce skrócić wygaszanie mandatów członków KRS do 30 dni. W zaledwie miesiąc po wejściu ustawy w życie mógłby więc przejąć KRS. To łamanie konstytucji, uważają środowiska prawnicze i sędziowskie, a także konstytucjonaliści.

waldemar-zurek

– To rażące naruszenie zasad konstytucji, wręcz rażące naruszenie. To oznacza, że można przepisy konstytucji zmieniać ustawą zwykłą – mówi nam konstytucjonalista, prof. Marek Chmaj. – Konstytucja art. 187 ustęp 3 wskazuje, że kadencja wybranych członków KRS wynosi 4 lata, a zatem konstytucja jasno wskazuje 4 lata. Jeżeli ustawą wygaszamy kadencje członków KRS, to oznacza, że ustawą możemy wygasić każdą kadencję. Możemy wygasić kadencję prezesa Sądu Najwyższego, prezesa NIK, Rzecznika Praw Obywatelskich, prezydenta, nie ma żadnej różnicy. Prezydent ma kadencję 5-letnią, wybrani członkowie KRS 4-letnią. Jeżeli wygaszamy jednym, to oznacza, że możemy wygasić innym – mówi prof. Chmaj.

Co jeszcze zmienia projekt?

Przede wszystkim mamy do czynienia z mocnym upolitycznieniem, bo to posłowie będą wybierać nowych sędziów do KRS. Dotychczas decyzja należała do zgromadzenia sędziowskiego. Kandydatury w Sejmie przedstawi marszałek na podstawie propozycji grupy co najmniej 50 posłów. Minister chce również wprowadzić 2 zgromadzenia. W jednym znajdą się sędziowie, w drugim – minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta, czterech posłów, dwóch senatorów oraz przedstawiciel Prezesa Sądu Najwyższego i Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oznacza to, że drugie ciało będzie całkowicie upolitycznione.

pis-szykuje

wiadomo.co

c51w4mxwgaaa61c

 

c51naodxqaau6yo

 

andrzej-duda

 

reuters

http://mobile.reuters.com/article/idUSKBN1671U3

24 miesięcznica żartu.

. podpisał Umowę Programową z Polakami.

b-7jo7ouwaa4ppm

 

c50j9xzwgamkvkl

Prof. Bohdan Zdziennicki: PiS wkroczył na drogę destrukcji

Prof. Bohdan Zdziennicki: PiS wkroczył na drogę destrukcji

„Dożyliśmy takich czasów, kiedy wszyscy uczciwi ludzie powinni zabierać głos. Jesteśmy świadkami postępującego rozkładu naszej państwowości. Uderzenie idzie w sądownictwo” – powiedział w „Faktach po Faktach” były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Bohdan Zdziennicki. Dodał, że uderzenie w sądownictwo jest uderzeniem w istotę funkcjonowania każdego państwa. – „To, co się stało z Trybunałem Konstytucyjnym, jest rzeczą tragiczną. Musimy być świadomi, że bez Trybunału nie ma demokratycznego państwa. I jeszcze jedno” – powiedział gość „Faktów po Faktach” – „sądownictwo musi być nie „nasze”, PiS-owskie, czy PO-wskie, tylko niezależne, niezawisłe. Bardzo groźne w swoich konsekwencjach jest to, że zmiany ustawodawcze, a nierzadko wypowiedzi polityków uderzają w niezależność i niezawisłość sądów”.

Pytany, czy obecny Trybunał Konstytucyjny funkcjonuje z legalnie wybraną prezes Julią Przyłębską, prof. Zdziennicki odpowiedział, że „są istotne wątpliwości, czy ten wybór został dokonany prawidłowo”. Zalecił jednak cierpliwość: – „Poczekajmy, co na ten temat powie Sąd Najwyższy” – powiedział. Warszawski Sąd Apelacyjny zadał bowiem Sądowi Najwyższemu pytania prawne dotyczące „umocowania osób powołanych na określone stanowiska”, a w tym kontekście – upoważnienia sędzi Julii Przyłębskiej „do dokonywania czynności za prezesa TK”.

Profesor stwierdził, że droga, na którą wkroczyło Prawo i Sprawiedliwość, „wskazuje na proces ogromnej destrukcji. Sądownictwo jest podstawą funkcjonowania każdego kraju, ponieważ stoi na straży prawa. Wszystkie sprawy ostatecznie kończą się w sądach”. Pytany o największe zagrożenia dla sądownictwa, odpowiedział, że są nimi zmiany ustawodawcze oraz wypowiedzi polityków, które ograniczają niezależność i niezawisłość sądów. – „Jeżeli sąd i sędzia nie jest niezawisły, to właściwie to nie jest już sąd” – skonkludował prof. Bohdan Zdziennicki.

prof-bohdan-zdziennicki

koduj24.pl

wiadomo.co

https://wiadomo.co/prof-krol-nie-wykluczam-ze-poleje-sie-krew/

prof-krol

Zoll

prof-zoll

https://wiadomo.co/prof-zoll-rozstrzygniecie-bedzie-na-ulicach/

Krzemiński: Logika

prof-krzeminski-logika

https://wiadomo.co/prof-krzeminski-logika-tej-wladzy-wymaga-przemocy/

Marcin Wojciechowski

https://wiadomo.co/jak-przegrywamy-polske/

jak-przegrywamy

Krzemiński

prof-krzeminski

https://wiadomo.co/prof-krzeminski-kaczynski-to-pan-i-nikt-mu-nie-podskoczy/

Lasek

maciej-lasek

https://wiadomo.co/maciej-lasek-klamstwo-smolenskie-przegra/

Kowal

pawel-kowal

https://wiadomo.co/pawel-kowal-skonczyla-sie-belle-epoque/

„Łże w żywe oczy. I ma poparcie grupy biskupów”. Polski ksiądz ostro o Jarosławie Kaczyńskim

past, 01.03.2017

Ksiądz krytykuje Kaczyńskiego na Facebooku

Ksiądz krytykuje Kaczyńskiego na Facebooku (Fot. SŁAWOMIR KAMIŃSKI | facebook.com/silesiade)

Prezes PiS zarzucił Donaldowi Tuskowi „łamanie elementarnych zasad UE”. – Łże w żywe oczy – komentuje te słowa ks. Stanisław Walczak.

Misjonarz, który żył m.in. w Zambii i Niemczech, na Facebooku zabrał głos ws. słów Kaczyńskiego. Ks. Stanisław Walczak określił prezesa PiS jako „człowieka, który w imieniu duchownych i świeckich narodowych katolików w Polsce, nieustannie czyni wysiłki, by zniszczyć Unię Europejską”. Wypowiedź, w której polityk skrytykował Tuska, duchowny nazwa z kolei „łgarstwem”.

Ten łgarz ma poparcie silnej grupy polskich biskupów i wielkiej rzesz polskich duchownych! To oni popierają kłamstwa na temat katastrofy smoleńskiej, to oni szczują Polaków przeciw wszystkiemu co obce i inne – napisał na Facebooku misjonarz.

„Niszczenie dobrego imienia Kościoła Katolickiego przez prezesa i jego popleczników musi mieć swój kres! Nie ma zgody na to, by ludzie uczciwi byli skazani na codzienne zgorszenie siane przez tą grupę duchownych i świeckich, którzy, delikatnie mówiąc, pogubili się” – czytamy we wpisie ks. Walczaka.

SKOŃCZYĆ ZE ZGORSZENIEM,

Człowiek, który w imieniu duchownych i świeckich narodowych katolików w Polsce, nieustannie czyni wysiłki, by zniszczyć Unię Europejską, staje sobie przed kamerami i łże w żywe oczy: „Tusk łamie wszelkie zasady Unii Europejskiej!”

Ten łgarz ma poparcie silnej grupy polskich biskupów i wielkiej rzesz polskich duchownych! To oni popierają kłamstwa na temat katastrofy smoleńskiej, to oni szczują Polaków przeciw wszystkiemu co obce i inne. A on, prezes, bezkarnie, rzuca oszczerstwa i kłamie! Jego konekcje z Radiam Maryja i TVTrwam dowodzą, że kłamstwo stało się oficjalnym orężem katolików narodowych w Polsce.

Niszczenie dobrego imienia Kościoła Katolickiego przez prezesa i jego popleczników musi mieć swój kres! Nie ma zgody na to, by ludzie uczciwi byli skazani na codzienne zgorszenie siane przez tą grupę duchownych i świeckich, którzy, delikatnie mówiąc, pogubili się.

„Tusk łamie elementarne zasady UE”

Wczoraj na konferencji prezes PiS Jarosław Kaczyński po raz kolejny sprzeciwił się kandydaturze Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. – Nie może liczyć na nasze poparcie i brak naszego sprzeciwu – mówił Kaczyński.

– Donald Tusk jest politykiem, który łamie elementarne zasady UE. Przedstawiciel władz UE w żadnym razie nie powinien łamać zasady neutralności jeżeli chodzi o wewnętrzne stosunki w państwach – powiedział Kaczyński.

lze

gazeta.pl

c50skkgwmaemqub

ŚRODA, 1 MARCA 2017

STAN GRY: GW: Kaczyński kontra Szyszko ws zwierząt, RZ: Dymisja Radziwiłła w marcu? Dąbrowska: Saryusz- tajna broń PiS

— 6 LAT TEMU w Warszawie w niewyjaśnionych okolicznościach zginęła Jolanta Brzeska, działaczka społeczna kasangażowana w obronę eksmitowanych lokatorów.

— 300LIVE:
Schetyna: Jesteśmy częścią prowokacji politycznej, którą przeprowadza Bielan
Schetyna w odpowiedzi na pytanie o to, czy ma zaufanie do JSW: Myślę, że tak. Nie jest kandydatem
Terlecki o ustawie warszawskiej: W tej chwili nie ma żadnego gotowego projektu. Trwają rozmowy. Wątpię, żeby trwały krótko
Terlecki o Saryuszu-Wolskim: Stanowisko PiS jest żadne. Nie potwierdzamy żadnych rozmów
HGW o wyborach w stolicy: Chodzi po mieście informacja, że będzie zlikwidowana druga tura
Bielan: Nie było rozmów z JSW o innych stanowiskach. Dementuję to
Bielan: Nie byłbym zaskoczony, gdyby decyzja ws. Tuska została odłożona
HGW: Saryusz-Wolski jest mentalnie poza Platformą
Neumann: Zaproponowaliśmy prof. Chybicką jako kandydata na prezydenta Wrocławia do konsultacji
Neumann do Rymanowskiego: To państwo próbujecie narzucić narrację, że Saryusz-Wolski jest w innym projekcie
Neumann: Oczekiwałbym od Saryusza-Wolskiego, żeby wreszcie zdementował te głupoty. To milczenie źle o nim świadczy
Neumann: Nie dodzwoniliśmy się do Saryusza-Wolskiego. Nawet za bardzo nie szukaliśmy tego kontaktu
Polityczny plan środy: Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Petru w Tarnowie i Rzeszowie
http://300polityka.pl/live/2017/03/01/

— KACZYŃSKI PRZECIW SZYSZKO – OGRANICZENIE WYCINKI DRZEW, ZMIANY W PRAWIE ŁOWIECKIM – TO PAKIET ZAPOWIEDZIANY PRZEZ PREZESA PIS – GW: “Kaczyński zapowiedział szerszy pakiet zmian mający chronić przyrodę. Znowelizowane mają zostać ustawa o ochronie zwierząt oraz prawo łowieckie. Prezes PiS apelował o ponadpartyjne poparcie dla reform. – Odrzucamy wszystko, co wiąże się z okrutnym stosunkiem do zwierząt. Będziemy dążyli do tego, by los zwierząt w Polsce się zdecydowanie poprawił. Bo jest niedobrze i jeśli mówi się o zbliżaniu się do Europy, to tutaj rzeczywiście to zbliżenie jest potrzebne – mówił Kaczyński. Dodał, że zmiany mają być wprowadzone „w najbliższych miesiącach”.

— KACZYŃSKI CHCE ZŁAMAĆ SZYSZCE KRĘGOSŁUP – dalej GW: “Minister Szyszko jest nie do odwołania, bo ma poparcie o. Rydzyka, ale wypowiedź Kaczyńskiego można odczytać jako chęć złamania mu kręgosłupa – mówi nasz informator. Nowe prawo łowieckie ma – według słów Kaczyńskiego – sprzyjać nie myśliwym, ale „przyrodzie i zwierzętom”. http://wyborcza.pl/7,75398,21435245,kaczynski-kontra-szyszko-prezes-pis-zapowiada-zmiany-w-przepisach.html

— SEJM MOŻE PRZEGŁOSOWAĆ ZAKAZ HODOWLI NA FUTRA – Wiktor Fefrecki w RZ: “Czy prezes PiS postawi więc na swoim? Rawicki uważa, że tak. – Zakaz ma szanse. Wokół tej sprawy toczy się coraz większa dyskusja w Europie, a przeciwnikom hodowli przybywa argumentów – mówi. Jego zdaniem na zachowanie polityków wpływ może mieć opinia publiczna. A z badania instytutu GfK wynika, że 67 proc. Polaków jest za wprowadzeniem całkowitego zakazu hodowli na futra”. http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/302279884-Czy-zakazac-hodowli-na-futra.html

— DYMISJA RADZIWIŁŁA MOŻE NASTĄPIĆ W MARCU – Karolina Kowalska w RZ: “– W partii coraz częściej mówi się o jego wymianie. Dymisja ma nastąpić w marcu – mówi nam osoba z bliskiego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. (…) Na giełdzie nazwisk następców Radziwiłła najczęściej pojawiają się trzy: gen. Grzegorza Gieleraka, dyrektora Wojskowego Instytutu Medycznego, Tomasza Latosa, wiceszefa sejmowej Komisji Zdrowia, cenionego za umiejętność dialogu z opozycją, a także znanego z ultrakonserwatywnych poglądów prof. Piotra Czauderny, chirurga dziecięcego, członka powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę Narodowej Rady Rozwoju i wiceprzewodniczącego Rady Miasta Gdańska z ramienia PiS”. http://www.rp.pl/Polityka/302289887-Kto-moze-zastapic-ministra-zdrowia-Konstantego-Radziwilla.html

— DOBRY KANDYDAT NA SZEFA DYPLOMACJI – Jerzy Haszczyński w RZ: “Po co zatem PiS miałby wystawiać kandydaturę Saryusza-Wolskiego, skoro on nie ma szans? Jeżeli to rzeczywiście zrobił, to zapewne w innym celu. Jeżeli tym celem jest spektakularne przedstawienie Europie nowego szefa polskiej dyplomacji, to można temu tylko przyklasnąć. Saryusz-Wolski wykazał się jako twardy obrońca polskich interesów, choćby w decydującym momencie negocjacji akcesyjnych do UE. A jednocześnie jest bardzo doświadczonym politykiem unijnym, który nawet w sytuacjach kryzysowych posługuje się językiem dyplomatycznym i umie budować sojusze”. http://www.rp.pl/Opinie/302289889-Haszczynski-Dobry-kandydat-na-szefa-dyplomacji.html

— SARYUSZ NIE WYGRA, ALE POMOŻE PIS – jedynka DGP.

— KACZYŃSKI OGRA NIM TUSKA – Fakt.

— FAKT O INNYCH ZDRADACH W WOJNIE PO-PIS.

— NIE WYGRA, ALE MOŻE POMÓC UTRĄCIĆ TUSKA – Grzegorz Osiecki: “Kontrkandydat ma jednak rolę do odegrania. – Nie zostanie nowym przewodniczącym Rady Europejskiej, natomiast może pomóc utrącić Tuska – przyznaje jeden z polityków PO. Już przedłużenie kadencji obecnego przewodniczącego przy otwartym sprzeciwie Polski wydaje się trudną sprawą, a zgłoszenie przez nasz rząd innej kandydatury jest wzmocnieniem tego stanowiska”. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/543812,unia-europejska-tusk-saryusz-pis-polityka-kaczynski.html

— POŻYTECZNY SARYUSZ – JEDYNKA GW: “To Jarosław Gowin, Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko przekonywali do kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, choć wiadomo, że europoseł PO nie ma szans z Donaldem Tuskiem. PiS ma wobec niego plany”.

— MA NIE BYĆ WRAŻENIA, ŻE NIE POPIERAMY POLAKA – dalej autorzy GW: “– To gra obliczona na jeden przekaz: zgłaszamy swojego kandydata, żeby nie było wrażenia, że nie popieramy Polaka. Popieramy, ale mamy lepszego niż Tusk. Tylko niestety Unia go nie zaakceptowała – słyszymy w PiS. Co będzie z Saryuszem-Wolskim po porażce? Jedne źródła w PiS mówią, że zastąpi Witolda Waszczykowskiego na stanowisku szefa MSZ. Inne, że PiS wyśle go do unijnych instytucji”. http://wyborcza.pl/7,75398,21435218,pozyteczny-saryusz-kulisy-krucjaty-pis-przeciw-tuskowi.html

— SARYUSZ-WOLSKI – TAJNA BROŃ PIS – Zuzanna Dąbrowska w RZ: “Donald Tusk jest jedynym oficjalnym kandydatem na nową kadencję szefa Rady Europejskiej. Sprawa ostatecznie miała rozstrzygnąć się podczas szczytu 9–10 marca, ale PiS po cichu liczy, że może uda się decyzję odwlec, „tak by kandydatura Saryusza-Wolskiego miała szansę urosnąć” – jak tłumaczy nam jeden z eurodeputowanych PiS”. http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/302289901-Jacek-Saryusz-Wolski-Tajna-bron-PiS.html

— WCHODZĄC W ŚWIAT INTRYG PIS, NIWECZY SWÓJ DOROBEK – O SARYUSZU – Bartosz Wieliński w GW: “Potrafię zrozumieć, że Saryusz-Wolski ma do Platformy Obywatelskiej żal, że chce ją opuścić; ale wchodząc w świat intryg Prawa i Sprawiedliwości, niweczy swój dorobek w europejskiej polityce. I najwyraźniej się z tym pogodził”.

— SARYUSZ DOŁĄCZY DO APTEKARZA Z ŁOMIANEK – konkluzja Wielińskiego: “Jarosław Kaczyński od półtora roku zawłaszcza Polskę. W kampaniach wspierają go ludzie o wątpliwej reputacji: fatalnie oceniana przez przełożonych sędzia i peerelowski prokurator, którzy pomogli mu przejąć Trybunał Konstytucyjny; cyniczny polityk, który zamienił telewizję publiczną w propagandową maszynę; aptekarz z Łomianek, któremu honory oddają wysocy rangą wojskowi. Nie mogę uwierzyć, że Jacek Saryusz-Wolski zdecydowałby się do nich dołączyć”. http://wyborcza.pl/7,75968,21435310,kazdy-byle-nie-tusk.html

— WYSTAWIANIE KANDYDATA NA ZAJĄCA ŚWIADECTWEM NIEUCTWA – Dariusz Rosati w SE: “- Nie o to chodzi. Wystawianie takiego kandydata „na zająca” jest świadectwem nieuctwa i braku wiedzy o tym, jak funkcjonuje Unia Europejska. To też duży problem wewnątrz Platformy Obywatelskiej, której Jacek Saryusz-Wolski jest politykiem. A do dziś się do tych spekulacji nie odniósł. Chyba nie chce być traktowany jako osoba, która kontestuje czy podważa pozycję Donalda Tuska”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/dariusz-rosati-wiernosc-partii-wymogiem-dla-kazdego-polityka_959143.html

— SARYUSZ WNIESIE WYSOKIE KOMPETENCJE – Piotr Pałka w GPC: “Polityk z Łodzi nie przyprowadzi grupy wyborców, ale może wnieść wysokie kompetencje i pozycję na europejskich salonach. Może też być wiarygodnym krytykiem Donalda Tuska. Poza tym byłby to ważny sygnał, że oferta polityczna PiS-u jest dziś na tyle atrakcyjna, iż przyciąga państwowców z odległych środowisk politycznych. Gdy się myśli o 12 latach rządów, trzeba zadbać o takie szczegóły”.

— PIS ROZGRYWA OPOZYCJĘ BARDZO SKUTECZNIE – Przemysław harczuk w komentarzu SE: “rzeba przyznać, że partia rządząca niezależnie od jej oceny rozgrywa opozycję bardzo skutecznie. Bo jeden cel – ferment w szeregach przeciwników, uderzenie w pozycję niekochanego – mówiąc delikatnie – przez PiS „Króla Europy” został osiągnięty. Nawet gdy Donald Tusk pozostanie na czele Rady Europejskiej, zostanie zapamiętany jako ten, którego partia rządząca własnego kraju chciała zastąpić partyjnym kolegą. Takie jaja możliwe tylko w polskiej polityce, która wczoraj dumnie wkroczyła na europejskie salony”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/przemyslaw-harczuk-pogupienie_959134.html

— TUSK SZUKA POPARCIA OBCYCH, NIE SWOJEGO RZĄDU – Ryszard Czarnecki w SE: “- Być może uznał, że jego kariera zależy od obcych, nie od głosu Polaków. Poza tym jestem 13 rok eurodeputowanym, wcześniej byłem ministrem ds. europejskich i nie pamiętam sytuacji, w której kandydat na najwyższe stanowiska w UE angażuje się w ataki na własny kraj. To jest wbrew prawu unijnemu, które zakazuje zabierania głosu przez najwyższych unijnych urzędników w sprawach kraju, z którego pochodzą”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/ryszard-czarnecki-donald-tusk-od-rodakow-zdecydowanie-woli-obcych_959125.html

— LOTY SZYDŁO, CZYLI KIERUNEK POŁUDNIE – GW: “Z informacji, jakie uzyskaliśmy w kancelarii premiera, wynika, że od początku urzędowania – czyli od listopada 2015 roku – Beata Szydło odbyła 58 lotów, podczas których samoloty lądowały na krakowskim lotnisku Balice. Osiem kolejnych lotów było na trasie Warszawa – Katowice. – Odbywały się one samolotami Embraer i CASA oraz helikopterem W-3 Sokół – usłyszeliśmy w Centrum Informacyjnym Rządu. Urzędnicy kancelarii premiera zwracają uwagę, że loty te często łączyły się z udziałem premier w oficjalnych uroczystościach na terenie Małopolski. W oficjalnym kalendarzu premier Szydło, który jest opublikowany na stronie KPRM, można zauważyć, że jest on ułożony tak, że szefowa rządu często bierze udział w uroczystościach czy imprezach, które odbywają blisko Przecieszyna, gdzie na co dzień mieszka mąż premier”. http://wyborcza.pl/7,75398,21435243,wszystkie-loty-premier-szydlo-czyli-kierunek-poludnie.html

— I JUŻ PO ZJEDNOCZONEJ OPOZYCJI, PLATFORMA WE WROCLAWIU WYPRZEDZIŁA WSZYSTKICH – Magdalena Kozioł w GW: “Marszałkowi Dolnego Śląska nie pasuje też narracja szefa PO. – W sobotę mówił, że do wygranej we Wrocławiu potrzebny jest wspólny kandydat na prezydenta. Samą deklarację rozumiałem jako zaproszenie do rozmowy, w której każdy przedstawia swoją propozycję, i ostatecznie wybieramy najlepszego kandydata. Decyzja zarządu PO się z tym kłóci – mówi marszałek Przybylski. – Moim zdaniem Wrocław potrzebuje dzisiaj trochę innego lidera, energicznego przedstawiciela pokolenia 40-latków, z odpowiednim doświadczeniem w zarządzaniu – zaznacza. I dodaje, że taką osobą jest wicemarszałek Jerzy Michalak”. http://wyborcza.pl/7,75398,21435115,i-juz-po-zjednoczonej-opozycji-mial-byc-wspolny-kandydat-na.html

— GRZECHEM WYPYCHANIE GENERAŁÓW POZA SYSTEM BEZPIECZEŃSTWA PAŃSTWA – Marek Kozubal w RZ: “Strata to podwójna, bo za ich wyszkolenie zapłacił podatnik, czyli każdy z nas. Kilka lat temu koszt rocznych studiów na uczelni wojskowej jednego kandydata na oficera szacowany był na ok. 50 tys. zł. Z kolei szkolenie specjalistyczne pułkownika lub generała na uczelni zagranicznej to wydatek sięgający od kilkuset tysięcy do 2 mln dolarów rocznie. Niewybaczalnym grzechem jest wypchnięcie ich poza system wsparcia bezpieczeństwa państwa. Pobocznym efektem wietrzenia armii stało się wypchnięcie do pierwszego szeregu kasty „potakiwaczy”. To oficerowie składający hołdy „ministrowi Misiewiczowi”. http://www.rp.pl/Komentarze/302289897-Kozubal-Generalowie-zostali-komentatorami.html

— 500 PLUS DO POPRAWKI – Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak w DGP: “Pierwsza zmiana ma dotyczyć jednej z metod możliwego wyłudzania świadczenia wychowawczego. Resort ma sygnały o osobach, które zgłaszają się do pomocy społecznej, informując o zmniejszeniu dochodów, przez co kwalifikują się do wypłaty 500 zł na pierwsze dziecko. – Osoby przechodzą na część etatu – połowę czy trzy czwarte – by pobierać 500 plus na pierwsze dziecko, a my nie jesteśmy w stanie sprawdzać, jak praca jest wykonywana – mówi Bożena Bętkowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Skarżysku-Kamiennej”. http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/543815,500-plus-poprawka-zmiany-zasilki.html

— KUCHCIŃSKI FUNDUJE POSŁOM RESTAURACJĘ ZA 1,6 MLN – SE: http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/kuchcinski-za-16-mln-z-zafunduje-posom-nowa-knajpe_959078.html

— KURSKI OŚWIADCZYŁ SIĘ MIŁOŚCI ŻYCIA – jedynka SE: http://www.egazety.pl/g/okladki/155/b/7750.jpg

— 44 URODZINY SYGNAŁÓW DNIA – na antenie Programu I Polskiego Radia ukazało się premierowe wydanie porannego magazynu „Sygnały Dnia”.

300polityka.pl

ŚRODA, 1 MARCA 2017

Michał Dworczyk sekretarzem stanu w MON

10:20

Michał Dworczyk sekretarzem stanu w MON

Poseł PiS Michał Dworczyk został wiceministrem obrony narodowej, o czym resort poinformował na Twitterze. Parlamentarzysta będzie drugim, obok Bartosza Kownackiego, sekretarzem stanu w MON.

Min.@Macierewicz_A wręczył Michałowi Dworczykowi nominację na stanowisko sekretarza stanu w MON@michaldworczyk

10:08

Dziś Beata Szydło będzie rozmawiać z kanclerz Merkel. Tematem Donald Tusk

Jak podaje RMF FM, szefowa polskiego rządu ma zadzwonić do kanclerz Niemiec i przekonywać ją, by ta nie popierała Donalda Tuska na kolejną kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej.

Premier Szydło ma przedstawić kanclerz Niemiec trzy argumenty. Pierwszym z nich ma być to, że Donald Tusk nie pomógł rządowi Wielkiej Brytanii przekonać Anglików do pozostania Unii.

Drugim, że Tusk miał wykazać się kompletną bezczynnością w rozwiązaniu sprawy uchodźców. Polski rząd chce także wytykać Tuskowi jednoznaczne zaangażowanie w krajowym konflikcie politycznym.

09:56

Rafalska: Skłaniałabym się, żeby wprowadzić dwie niedziele wolne i dwie pracujące

Staram się nie robić zakupów w niedzielę. Sól i mąka w domu jest, więc poradziłabym sobie, gdyby sklepy były zamknięte, ale nie rekomendowaliśmy zakazu handlu we wszystkie niedziele. W tym kształcie, w którym projekt został złożony w parlamencie, nie będzie przyjęty – mówiła Elżbieta Rafalska w Radiu Zet.

Dopytywana przez Konrada Piaseckiego o stanowisko ministra pracy, stwierdziła: – Ja skłaniałabym się, żeby wprowadzić dwie niedziele wolne i dwie pracujące. – Trudność nie polega na tym, żeby określić ilość tych niedziel, tylko, żeby doprecyzować kwestie dotyczące definicji – handel internetowy, wysokość kar, zakres wyłączeń – mówiła minister.

Rafalska dodała, że pochodzi z woj. lubuskiego i pamięta, jak w niemieckim Frankfurcie o 12 w sobotę zamykały się markety. – Jakoś nikt głodny w Niemczech nie chodził. Polska jest jednym z nielicznych krajów, w którym nie było żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o handel w niedziele – mówiła.

09:38

Gowin: Saryusz-Wolski byłby najlepszym kandydatem na szefa RE

Nie mogę ani potwierdzić ani zaprzeczyć jakoby Jacek Saryusz-Wolski był kandydatem wysuwanym przez nasz rząd do objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Cieszę się, że Róża Thun tak wysoko ocenia bliskość poglądów mojej partii i Saryusz-Wolskiego. Nigdy nie ukrywałem mojego wielkiego uznania. Zresztą już jesienią ubiegłego roku mówiłem, że to właśnie on byłby najlepszym polskim kandydatem na stanowisko przewodniczącego RE – mówił Jarosław Gowin w Polsat News.

09:21

Schetyna o JSW: To burza w szklance wody. Powinniśmy postawić kres manipulacji i oszustwu

Dziś to z czym mamy do czynienia od kilkunastu godzin to burza w szklance wody spowodowana przez wicemarszałka Senatu Bielana. Dziwie się że wszyscy się tym zajmują odnosząc się do tego, co nie istnieje, do rzeczywistości, która nie istnieje. Kiedyś na seminariach naukowych dotyczących manipulacji ten case będzie omawiany. Szefa RE wybierają premierzy krajów UE, a nie eurodeputowani. Rozmawiałem z tymi, którzy mogliby być ewentualni zainteresowani – jak mówi PiS – wsparciem innego kandydata niż Tusk. I wszyscy mi mówili, że nie ma żadnej innej możliwości niż wsparcie dla Donalda Tuska na to stanowisko. Czy to socjaliści, konserwatyści czy chadecy. Powinniśmy postawić kres manipulacji i oszustwu. To służy temu, by osłabić Tuska i osłabić pozycję Polski. Ktoś, kto to robi w sposób cyniczny osłabia nasze możliwości w Europie. I za to płaci się polityczną cenę.– powiedział w „Politycznym Graffiti” Grzegorz Schetyna.

09:13

Schetyna: Jesteśmy częścią prowokacji politycznej, którą przeprowadza Bielan

Ja nie umówiłem się na rozmowę z panem, by opisywać efekty rozmów z JSW. JSW jest takim samym członkiem PO jak tysiące innych. Po raz trzeci mówię, jesteśmy częścią prowokacji politycznej Bielana. Trzeba być trochę poważnym i dać się prowadzić na dosć prymitywnej lince prowokatorów. Ja się nie wpisuje w taki scenariusz. Nie wpisze mnie pan do przepychanek z ludźmi, którzy uprawiają polityczną propagandę – mówił do Dariusza Ociepy Grzegorz Schetyna w „Politycznym Graffiti” Polsat News.

09:07

Schetyna w odpowiedzi na pytanie o to, czy ma zaufanie do JSW: Myślę, że tak. Nie jest kandydatem

Nie jest kandydatem na to stanowisko. Jest elementem politycznej rozgrywki kilku polityków PiS prowadzonej przez Bielana. Nie mogę zapisać się do debaty o niczym, bo tego chce Bielan i ekipa, która w ten sposób szkodzi Polsce – powiedział w „Politycznym Graffiti” Grzegorz Schetyna.

Czy nadal ma Pan zaufanie? – zapytał Dariusz Ociepa. Myślę, że tak – odpowiedział Schetyna i dodał: Myślę, że zdaje sobie sprawę, że jest elementem podłej politycznej rozgrywki przez polityków PiS. Nie zasłużył, by być w taki sposób rozgrywany. Po zakończeniu tej turbulencji będzie mógł się do tego odnieść. Do mnie dzwoniono z całej Europy i pytano co jest na rzeczy. Nikt tej kandydatury nie mógłby poprzeć. Nie ma żadnej alternatywy przeciwko Tuskowi.

08:56

Terlecki o ustawie warszawskiej: W tej chwili nie ma żadnego gotowego projektu. Trwają rozmowy. Wątpię, żeby trwały krótko

Trudno mi powiedzieć [kiedy będzie gotowy nowy projekt ustawy o ustroju Warszawy]. Tu był pewnego rodzaju falstart. Trochę to nasza wina, trochę za bardzo się tym emocjonowały media. Od początku mieliśmy plan, żeby to jednak procedować spokojnie i w dyskusji z warszawiakami. Trochę się wymknęła sprawa spod kontroli. W tej chwili mówimy tak, że nie ma żadnego gotowego projektu ustawy. Trwają rozmowy, one będą trwały. Trudno powiedzieć, jak długo, ale to jest taka sprawa, że wątpię, żeby trwały krótko – mówił Ryszard Terlecki w Sygnałach dnia PR1. Jak dodał:

„Decyzje o tym ustroju powinny zapaść najpóźniej jesienią tego roku. Ale nie jest powiedziane, czy te zmiany znajdą wystarczające poparcie zarówno mieszkańców Warszawy, jak i okolicznych miejscowości, żeby ta ustawa ostatecznie weszła do Sejmu”

08:42

Terlecki o Saryuszu-Wolskim: Stanowisko PiS jest żadne. Nie potwierdzamy żadnych rozmów

Też nie wiem [co się dzieje z Jackiem Saryuszem-Wolskim]. Nie próbowałem dzwonić. To, że Donald Tusk naszym zdaniem, zdaniem polskiego rządu i partii, która zdobyła większość parlamentarną nie kwalifikuje się na stanowisko, które dotąd zajmował, zrodziło pole poszukiwań i negocjacji co do ewentualnych kandydatów na to stanowisko. I oczywiście zgłaszają się rozmaici kandydaci… Pojawiła się informacja w brytyjskiej gazecie. Myślę, że komentatorzy znajdą wiele różnych osób i znajdują w Europie, które ich zdaniem mogłyby kandydować na to stanowisko – mówił Ryszard Terlecki w Sygnałach dnia PR1. Jak dodał:

„[Stanowisko PiS] jest żadne. Nie potwierdzamy żadnych rozmów. Jedno, co wydaje się pewne, choć na świecie nic nie jest w 100% pewne, że nie poprzemy Donalda Tuska. Nie mam na ten temat żadnej wiedzy [nt. Saryusza-Wolskiego]. Myślę, że to produkcja spekulacji prasowych”

08:31

HGW o wyborach w stolicy: Chodzi po mieście informacja, że będzie zlikwidowana druga tura

Oczywiście, że jest takie prawdopodobieństwo [powiększenia Warszawy]. Chodzi o wygranie w Warszawie, zbudowanie tych pomników, bo tak przecież najłatwiej, jak ma się władzę i o to w tym wszystkim chodzi. Jeszcze mam nową informację. Chodzi po mieście informacja, że będzie zlikwidowana druga tura. Wygra np. ten kandydat, który będzie miał 20%, ponieważ inni będą mieli 8%, 8%, 10%. Będzie 8 kandydatów, a zawsze było kilkunastu. W związku z tym, PiS chce zmienić ordynację tak, żeby było jak do Senatu – ten kto ma więcej, ten zostaje prezydentem – mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz w poranku TOK FM.

08:28

Bielan: Nie było rozmów z JSW o innych stanowiskach. Dementuję to

– Nie było takich rozmów [o przejściu Saryusza-Wolskiego do Polski Razem]. Dementuję to. Nie było rozmów o innych stanowiskach. To są plotki rozpuszczane przez kolegów z PO. Oni go przez lata bardzo źle traktowali. A dziś dziwią się, że do niego nie mogą się dodzwonić – powiedział w „Salonie politycznym Trójki” Adam Bielan.

08:21

Bielan: Nie byłbym zaskoczony, gdyby decyzja ws. Tuska została odłożona

Na stanowiska szefa RE zgłaszają rządy. Gdyby Jacek Saryusz-Wolski uzyskał wsparcie rządów, to uzyskałby też poparcie EPL. To byłaby zmiana dobra dla UE, ale też i dobra dla Polski. JSW udowodnił w 12 lat potrafi wznieść się ponad podziały partyjne. Nie mogę ujawnić kuchni dyplomatycznej. Szczyt zaplanowany jest na 9 marca. Ale jak wiemy w UE wiele decyzji odkłada się w czasie. Nie byłbym zaskoczony [gdyby tak było]. Van Rompuy został wybrany tuż przed szczytem i w okolicznościach bardzo nieformalnych. Na podstawie moich rozmów – bardzo wiele z tych doniesień medialnych [o szerokim poparciu dla Tuska] nie jest prawdziwych. Wielu polityków europejskich zdaje sobie sprawę. że łamie zasadę neutralności – powiedział w „Salonie politycznym Trójki” Adam Bielan.

08:15

HGW: Saryusz-Wolski jest mentalnie poza Platformą

Jacek Saryusz-Wolski jest mentalnie poza Platformą. Miałam z nim rozmowę taką 2 lata temu i wynikało z niej, że on zupełnie czuje się poza [PO]. Dlatego przestał reprezentować naszych parlamentarzystów i zaczął reprezentować Janusz Lewandowski – mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz w poranku TOK FM. Jak dodała:

„Powiedziałam mu, że nie realizując naszych postulatów, czyli obrony praworządności w Polsce, bo to już wtedy zaczęło się, jak PiS wygrał. Mieliśmy spotkanie w szerszym gronie, powiedziałam mu, że w zasadzie powinien zrezygnować z PO, bo właściwie nie podziela już naszych poglądów. Krótko i treściwie”

07:57

Neumann: Zaproponowaliśmy prof. Chybicką jako kandydata na prezydenta Wrocławia do konsultacji

– Zaproponowaliśmy prof. Alicję Chybicką jako kandydata na prezydenta [Wrocławia] do konsultacji. Na razie konsultujemy wewnątrz Platformy tę kandydaturę. Potem będziemy konsultować ją z innymi ugrupowaniami, a na końcu będziemy słuchać pomysłów innych partii czy innych stron w wyborach samorządowych co do swoich propozycji personalnych. Zrobimy badania sondażowe. Zobaczymy, który z kandydatów ma najwyższe poparcie, bo będziemy chcieli wystawić tych, którzy wygrają z PiS-em te wybory – mówił Sławomir Neumann w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:53

Neumann do Rymanowskiego: To państwo próbujecie narzucić narrację, że Saryusz-Wolski jest w innym projekcie

– To państwo próbujecie narzucić narrację, że Jacek Saryusz-Wolski jest w innym projekcie. Nie widzę tego innego projektu. Bronię go, żeby nie atakować, bo naprawdę nie ma powodu. To, że ktoś nie odbiera telefonu, o niczym złym nie świadczy. Może ma inne ważne zajęcia – mówił Sławomir Neumann w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

07:49

Neumann: Oczekiwałbym od Saryusza-Wolskiego, żeby wreszcie zdementował te głupoty. To milczenie źle o nim świadczy

– Oczekiwałbym, żeby wreszcie [Jacek Saryusz-Wolski] zdementował te głupoty, bo to źle o nim świadczy, to milczenie. Nie jest to kwestia zdrady, jak pisze Adam Szejnfeld, tylko raczej absmaku, mówiąc bardzo delikatnie. Bo można się budować w jakiejś sytuacji, taką swoją powagę jako poważnego kandydata, kiedy się mówi gdzieś na około, ale od tej powagi do śmieszności jest bardzo mały krok. Myślę, że Saryusz-Wolski powinien przeciąć te spekulacje, bo one nie służą jemu, Tuskowi i też Polsce – mówił Sławomir Neumann w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24.

– Czekamy na dementi. Za co mamy w tej chwili wyrzucać Saryusza-Wolskiego? Bo Adam Bielan wymyślił jakąś intrygę w Polsce? Nie dajmy się oszukać – dodał szef klubu PO.

 

300polityka.pl

Wszystkie loty premier Szydło, czyli kierunek południe

Paweł Figurski, Łukasz Grzesiczak, Kraków, 01 marca 2017

Premier Beata Szydło na lotnisku w Londynie, 2016 r.

Premier Beata Szydło na lotnisku w Londynie, 2016 r. (Matt Dunham (AP Photo/Matt Dunham, Pool))

Od początku urzędowania premier Beata Szydło 66 razy lądowała na lotniskach w Krakowie i Katowicach, skąd najbliżej do jej domu w Przecieszynie na granicy województw małopolskiego i śląskiego. Czyli średnio raz w tygodniu.

– Kolumna z premier Szydło niemal w każdy piątek tędy przejeżdża – mówił nam ponad dwa tygodnie temu mieszkaniec Oświęcimia, zaraz po wypadku kolumny z premier Beatą Szydło.

Z informacji, jakie uzyskaliśmy w kancelarii premiera, wynika, że od początku urzędowania – czyli od listopada 2015 roku – Beata Szydło odbyła 58 lotów, podczas których samoloty lądowały na krakowskim lotnisku Balice. Osiem kolejnych lotów było na trasie Warszawa – Katowice. – Odbywały się one samolotami Embraer i CASA oraz helikopterem W-3 Sokół – usłyszeliśmy w Centrum Informacyjnym Rządu. Urzędnicy kancelarii premiera zwracają uwagę, że loty te często łączyły się z udziałem premier w oficjalnych uroczystościach na terenie Małopolski.

W oficjalnym kalendarzu premier Szydło, który jest opublikowany na stronie KPRM, można zauważyć, że jest on ułożony tak, że szefowa rządu często bierze udział w uroczystościach czy imprezach, które odbywają blisko Przecieszyna, gdzie na co dzień mieszka mąż premier. I nie są to wyprawy krótkie.

Zobacz: Dlaczego premier lata wojskowym samolotem?

Weźmy grudzień 2016, np. okolice świąt Bożego Narodzenia. Premier Beata Szydło przyjechała w rodzinne strony już 21 grudnia. Oficjalny powód? Uroczyste otwarcie pracowni rezonansu magnetycznego w Szpitalu Powiatowym im. św. Maksymiliana w Oświęcimiu. Z kalendarza szefowej rządu wynika, że po świętach premier do Warszawy wróciła dopiero 29 grudnia, kiedy spotkała się z dziennikarzami w swojej kancelarii.

Beata Szydło częściej na południu Polski

Zresztą cały grudzień w kalendarzu obfituje w odbywające się na południu Polski wydarzenia. Zazwyczaj odbywają się w weekend lub dni z nim sąsiadujące. Na przykład 17 grudnia (sobota) premier łamie się opłatkiem z krakowskimi strażakami, 12 grudnia (poniedziałek) w Czeskim Cieszynie spotyka się z premierem Czech Bohuslavem Sobotką.

Najgęściej w kalendarzu jest w okolicach pierwszego weekendu tego miesiąca. W piątek 2 grudnia Beata Szydło jest w Rybniku na uroczystościach barbórkowych. Z tego samego powodu dwa dni później odwiedza Jaworzno. Na tym nie kończy się długi weekend premier w Małopolsce, bo 5 grudnia, dzień przed mikołajkami, z upominkami jedzie do dzieci z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Kętach. Wszystkie te miejscowości znajdują się w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od domu premier. W oficjalnym kalendarzu szefowej rządu nie ma żadnej wzmianki, żeby w tych dniach wracała do Warszawy.

Pytania o wyjazdy premier do domu zadaliśmy trzy dni po wypadku premier Szydło w Oświęcimiu. Kancelaria zwlekała z odpowiedzią dłużej niż przewidziane w ustawie 14 dni. W mailu poza odpowiedziami na pytania, które zadaliśmy, otrzymaliśmy także dane dotyczące lotów byłego premiera z PO Donalda Tuska do Trójmiasta. „Równocześnie, aby zapewnić porównywalność danych, w tym samym okresie sprawowania funkcji premiera przez Donalda Tuska miało miejsce 67 lotów, które miały start, lądowanie lub międzylądowanie w Gdańsku. Odbywały się one samolotami TU-154 i Jak oraz helikopterami W-3 Sokół oraz Bell” – napisała kancelaria.

Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi, ile kosztują loty Beaty Szydło. „KPRM nie dysponuje informacjami o kosztach przelotów wojskowymi statkami powietrznymi” – napisali współpracownicy szefowej rządu.

wszystkie

wyborcza.pl

Państwa Unii uzgodniły stanowisko w sprawie emisji CO2. Szyszko: Jestem zdumiony

mw, irsu, pap, 28 lutego 2017

Minister Szyszko

Minister Szyszko (AGNIESZKA SADOWSKA)

Ministrowie środowiska państw UE przyjęli wspólne stanowisko ws. reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (EU – ETS). Polska w grupie dziewięciu krajów UE sprzeciwiła się, ale nie udało się zablokować prac.

– To podejście niszczy polskie bezpieczeństwo energetyczne, blokuje polskie zasoby energetyczne, takie jak węgiel. To nie ma nic wspólnego z porozumieniem paryskim – powiedział polskim dziennikarzom w Brukseli minister środowiska Jan Szyszko.

Jak przekazał PAP rzecznik resortu Paweł Mucha, minister na posiedzeniu mówił, że UE musi być liderem w zakresie polityki klimatycznej, ale należy pamiętać, jakie ustalenia zostały podjęte w Paryżu w 2015 r. Szyszko podkreślił, że są tam zapisy o konsensusie, a 15 grudnia 2016 r. zapisano po posiedzeniu szczytu europejskiego, iż każdy kraj, w tym Polska, ma prawo do kształtowania swojego miksu energetycznego.

– Jestem zdumiony tym, co tu się dzieje. Jeszcze nie widziałem tego typu procedowania w sprawach tak ważnych dla poszczególnych gospodarek narodowych – powiedział minister. – Czujemy się jako Polska oszukani, dlatego że decyzje, jakie zostały podjęte przez radę ministrów środowiska UE we wrześniu i grudniu ubiegłego roku, zapewniały krajom członkowskim podejmowanie decyzji w sprawach tak ważnych jak bezpieczeństwo energetyczne w oparciu o konsensus – zaznaczył minister po głosowaniu.

Jak informowali nieoficjalnie dyplomaci, poza Polską przeciwko przyjmowaniu stanowiska protestowały również Bułgaria, Rumunia, Cypr, Chorwacja, Węgry, Włochy, Litwa i Łotwa. Zgodnie z obowiązującym jeszcze przez miesiąc nicejskim systemem głosowania kraje te wystarczają do utworzenia mniejszości blokującej.

Uzgodnione przez państwa członkowskie stanowisko przewiduje, że od 2021 r. liczba uprawnień do emisji będzie spadała rocznie o 2,2 proc. Część krajów UE chciała ambitniejszego podejścia, podobnie wielu polityków w Parlamencie Europejskim, ale ostatecznie wskaźnik wykreślania uprawnień został utrzymany na takim poziomie, jaki ustalili jeszcze w 2014 r. unijni przywódcy na szczycie klimatycznym.

Proponowane przez Parlament Europejski zmiany to reforma systemu ETS, czyli mechanizmu stworzonego przez UE w 2005 r., który sprowadza się do tego, że elektrownie i fabryki, które emitują do atmosfery dwutlenek węgla, muszą płacić za każdą tonę tego gazu wpuszczoną do atmosfery przez swoje kominy.

Chodzi o to, aby propagować „oszczędne i gospodarne ograniczanie emisji gazów cieplarnianych”. Obecnie prawo do tony emisji, którym handluje się na giełdach, kosztuje ok. 5-7 euro, ale unijni politycy dążą do tego, by ceny wzrosły do 15, a nawet 30 euro za tonę. Bo im drożej, tym większa mobilizacja do ograniczania spalania węgla. Celem UE jest ograniczenie emisji CO2 o 80-95 proc. do 2050 r. w porównaniu z 1990 r.

Obecne niskie ceny praw do emisji, które są m.in. skutkiem załamania gospodarczego po kryzysie w 2009 r. (firmy dostały wówczas zbyt dużo uprawnień w porównaniu z wielkością produkcji, która się załamała), nie są dość motywujące, żeby ograniczać emisję CO2 – firmom lepiej jest płacić za emisję. Reforma ma na celu podniesienie cen i ograniczenie dostępu do darmowych pozwoleń na emisję.

Zobacz: Efekt Szyszki. Polska w trocinach

 

 

wyborcza.pl

Sędzia Waldemar Żurek: Jak sądy upadną, nic już obywatela nie obroni

WYWIAD
Michał Wilgocki, Łukasz Woźnicki, 01 marca 2017

Rzecznik KRS Waldemar Żurek

Rzecznik KRS Waldemar Żurek (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

„Życzę ci, gnoju, abyś zdechł jak najszybciej”. „Zdychaj, stalinowski, kłamliwy pomiocie”. Dostaję takie SMS-y, od września coraz więcej. Jeden człowiek pisze do mnie cały czas. Od wczoraj przysłał mi z 50 SMS-ów – mówi sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.

Michał Wilgocki, Łukasz Woźnicki: Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie gróźb wobec sędziów Krajowej Rady Sądownictwa. Ale pan nie chciał ścigania sprawców.

Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa: To ludzie niezrównoważeni. Chłoną propagandę polityków, to ich nakręca. Jestem sędzią z grubą skórą, najmowałem się do tej pracy także na trudne czasy. Jestem rzecznikiem KRS i nie zamierzam utajniać numeru telefonu, bo ktoś próbuje mnie zaszczuć.

A prokuratura uruchomiła tę sprawę, chociaż jej nie zawiadamiałem. Wystarczył tekst w serwisie wPolityce.pl. Ile takich spraw wszczynają po artykułach? Poszedłem na przesłuchanie, ale nie czułem, że jestem traktowany jak osoba pokrzywdzona. Prokurator mówił, że moja sprawa jest numerem jeden. Wyczułem sugestię, że ktoś mu kazał ją podjąć.

Co w tym złego?

– W tym szaleństwie jest metoda. Prokuratura uruchomi 20 postępowań przeciw ludziom, którzy do mnie piszą. Potem się okaże, że to jakiś człowiek, który ma żal do sądów, albo internauta, który niewiele rozumie. A ja będę wzywany do prokuratury, odciągany od obowiązków. Punkt ciężkości z tego, co się dzieje w KRS, i z reformy sądownictwa zostanie przeniesiony na moją osobistą walkę. Dlatego nikt mnie w to nie wciągnie. Nie udostępnię prokuraturze telefonu. Nie przekażę danych z mojego życia prywatnego, bo mam podejrzenie, że prokurator może ujawnić materiały ze śledztwa. Przy sprawie Józefa Piniora minister Zbigniew Ziobro zapowiedział: będziecie atakować mojego prokuratora, to ujawnię materiały.

Stenogramy z podsłuchów Józefa Piniora ostatecznie ujawniła publiczna telewizja.

– I to nie są przypadki. Po wypadku kolumny Beaty Szydło minister Mariusz Błaszczak wypowiadał się tak, jakby widział, co jest w protokole. A protokół do momentu wniesienia do sądu jest niejawny. Jak ma się zachować obrońca, gdy niejawne dowody są podsyłane opinii publicznej, a ta wydaje wyrok? Jak ma procedować sąd?

„Wymiar sprawiedliwości nie może funkcjonować w warunkach zastraszania i wywierania wpływu na sędziów”. To z niedawnego oświadczenia KRS. Sędziowie czują się zastraszeni?

– Oświadczenie dotyczyło m.in. procesu w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry, w której rodzina oskarżyła lekarzy o błędy. To, co wtedy zrobiła prokuratura, było grubą sprawą. Jest dzień do wydania wyroku, a prokuratura wszczyna śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez sędzię, która zaraz ma wydać merytoryczne orzeczenie. Do sądu przychodzi faks: jest postępowanie. Bierze w tym udział Prokuratura Krajowa, która jest powołana do bardzo poważnych przestępstw, a nie sprawy rzekomego błędu medycznego. To była próba wpływania na sędziego, i to w prywatnej sprawie.

„Przywracamy uczciwość i służbę w sądownictwie”, „Czas najwyższej kasty dobiega końca” – tak Ziobro uzasadnia swoją reformę.

– Chce pokazać, że jest szeryfem. Ale szeryf był dobry na Dzikim Zachodzie, gdzie nie było reguł. My mamy konstytucję i szereg przepisów, które są uzdą dla polityków. Minister chce je zlikwidować. Chodzi o chęć kumulacji władzy i niezrozumienie, jak działa demokracja.

Minister prze do stworzenia silnego jednowładztwa. Już mamy dwie władze, a nie trzy, bo władza ustawodawcza jest zlana z wykonawczą. Posłowie nie deliberują w Sejmie nad rządowymi projektami, tylko je przegłosowują. Teraz ma się to zlać jeszcze bardziej.

Ten plan był prosty od początku – KRS, która stoi na straży niezależności sądów, ma się stać ciałem obcym, które medialnie trzeba skopać, obrzucić błotem, pokazać, że chroni kastę. Wtedy łatwiej będzie przeprowadzić reformę.

(Sędzia chwyta za telefon, bo przychodzi kolejny SMS. „Bandyci w togach do gazu” – czyta).

Według rządowego projektu ustawy o KRS to posłowie będą wybierać sędziów zasiadających w Radzie. Dziś wybierają ich zgromadzenia sędziowskie. Jakie będę efekty?

– To upolityczni całkowicie organ, który ma wpływ na wybór każdego sędziego w kraju – od sądu rejonowego po Najwyższy. Ten wpływ będzie mieć większość polityczna. Znajdą się sędziowie, którzy będą chcieli zrobić kariery i dostać się do nowej KRS. Mówię to z bólem.

Obecnie w Ministerstwie Sprawiedliwości pracuje ponad 150 sędziów, którzy nie orzekają. Jeśli będą chcieli dostać się do KRS, będą musieli wydeptać ścieżkę do polityków. Później będzie się z tych ścieżek korzystać przy nominacjach sędziowskich. A nawet jeśli sędziowie powołani do KRS się zbuntują, to ustawa i tak dzieli KRS na dwie izby. Politycy z jednej izby będą mogli skutecznie zablokować sędziów z drugiej.

Zobacz: KRS to bezpiecznik sędziowskiej niezawisłości – w 3×3 o ataku PiS na sądy

Resort chce zmieniać także ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury i dać pierwszeństwo w dostępie do urzędu sędziego absolwentom szkoły. Co to zmieni?

– Minister pozbawi KRS wpływu na nominacje asesorskie. Asesorami zostaną absolwenci przejętej przez niego KSSiP. Za chwilę może wymyślić ustawę, że jak asesor jest dobry, to bez KRS zostaje sędzią. Minister będzie powiększał tę liczbę sędziów wchodzących do zawodu z plakietką „nominat ministra Ziobry”. Już ma dla nich miejsce – nie obsadził ponad 500 wakatów w sądach.

Żeby było jasne – KSSiP to był pomysł dobry. Poziom merytoryczny osób, które wychodzą ze szkoły, jest wysoki, europejski. Ale dziś są takie przepisy, że z dnia na dzień może zostać przekształcona w szkołę janczarów. Minister już może powołać dyrektora szkoły i sprzeciwić się zatrudnieniu konkretnego wykładowcy.

Minister Ziobro przygotowuje sobie grunt. W Sądzie Najwyższym chce utworzyć izbę, która będzie mogła usuwać sędziów dyscyplinarnie. Trybunał Konstytucyjny już został rozbrojony, za chwilę będzie po KRS. Wtedy przyjdzie czas na Sąd Najwyższy, który może przejąć rolę Trybunału, więc trzeba go będzie wymienić.

W jaki sposób Sąd Najwyższy może zostać przejęty?

– KRS jest rządowi potrzebna właśnie do przejęcia Sądu Najwyższego, bo to ona decyduje o nominacjach. Wystarczy, że w SN wprowadzi się niższy wiek emerytalny, i połowa składu odejdzie. Każdy prawnik, który ma dziesięć lat stażu jako radca prawny czy adwokat, może się do Sądu Najwyższego dostać. O nowym składzie SN zadecyduje nowa KRS.

Zakłada pan najgorszy scenariusz.

– Proszę spojrzeć na prezes TK Julię Przyłębską. Czy ktoś wierzył, że sędzia z takim stażem i „osiągnięciami” zostanie prezesem? A stało się. Ktoś wierzył, że będą łamane procedury przy powoływaniu sędziów do TK? Że prezydent nie przyjmie ślubowania od sędziów? Że nie będą publikowane wyroki TK, a posiedzenia będą nazywane „spotkaniami przy kawie i ciasteczkach”? To się nie mieściło w głowie. Ale to się naprawdę dzieje.

Kilka miesięcy temu niektórzy się uśmiechali, gdy mówiłem, że może być próba wygaszenia mandatów sędziów KRS. No bo jak można wygasić kadencję konstytucyjnego organu zwykłą ustawą? Można, nawet w miesiąc – tak chce Ministerstwo Sprawiedliwości. Ci, którzy projektują te przepisy, powinni odpowiadać karnie, bo wprost łamią konstytucję.

Sędziowie z KRS rozmawiają z ministrem Ziobrą o reformie? On przecież jest członkiem Rady.

– Chciałbym, by minister z nami porozmawiał. Ale na 27 posiedzeń KRS był obecny dwa razy – na godzinę, półtorej. Zdążył złożyć wniosek, by KRS wszczęła postępowanie dyscyplinarne przeciw ówczesnemu prezesowi TK Andrzejowi Rzeplińskiemu, chociaż nie mamy takich uprawnień. Prezes Sądu Najwyższego zadała mu też pytanie, jakie reformy sądownictwa planuje. Ziobro odparł: „Będzie głęboka, przekonacie się państwo w swoim czasie”.

Potem minister Ziobro się już w KRS nie pojawił, a o „reformach” dowiadujemy się z mediów.

Co zostało sędziom i środowisku prawniczemu? Nie zgadza się z pomysłami ministra, protestuje, wydaje oświadczenia.

– Jesteśmy w Sieci Krajowych Rad Sądownictwa, która jest ciałem europejskim. I ona z ogromnym niepokojeniem przygląda się temu, co dzieje się w Polsce. Nawet jeśli nas zlikwidują, ona będzie podejmować działania. To nie będą działania dobre dla Polski. Popsują nam opinię. Uderzą w gospodarkę, bo każdy przedsiębiorca chce wiedzieć, że w kraju, w którym działa, orzeka niezawisły sąd. Lepszy, gorszy, ale niezależny od polityki. Na forum międzynarodowym staniemy się wyspą, gdzie można robić wszystko, bo nie ma kontroli sądowej.

Ostatnią rzeczą, która nam została, jest budzenie w sędziach poczucia, że teraz spełnia się misja. Że musimy trwać i wydawać wyroki zgodnie z naszym sumieniem. Poddawać je kontroli konstytucyjnej, choć dziś jest ona rozproszona. Będziemy mieli 11 tys. trybunałów konstytucyjnych w sądach. To nie jest dobre dla obywatela, bo prawo może być różnie rozumiane w Gdańsku czy Krakowie. To by się zbiegało w Sądzie Najwyższym, ale on za chwilę może zostać „rozstrzelany”. Ale ja już wolę taką kontrolę konstytucyjności niż jej brak lub kontrolę TK, który dzisiaj jest kojarzony politycznie.

Będziemy też pokazywać społeczeństwu, że sąd nie poddaje się naciskom, choćby ze strony samego ministra. I że jak sądy upadną, to obywatela nikt już nie obroni. Sądy muszą stawać po stronie prawdy, nawet przeciw własnemu państwu.

W sondażu CBOS wymiar sprawiedliwości pozytywnie ocenia zaledwie 28 proc. ankietowanych. Negatywnie – aż 49 proc.

– Prawda, ale wiemy też, że osoba, która bywa w sądach, jest bardziej zadowolona z ich pracy od tej, która nigdy nie miała z nimi do czynienia. Co z tego wynika? Za pomocą propagandy można wpływać na tych, którzy w sądach nie bywają. Po nadzwyczajnym kongresie sędziów rozpoczął się na nas atak części mediów, który trwa do dzisiaj. I efekty widać gołym okiem.

Sprawa sędziego, który kradł w sklepie, waszemu zawodowi nie pomaga.

– Apelujemy, by jak najszybciej go ukarać. Prosimy o szybki wniosek o uchylenie immunitetu. Bo jeżeli mamy monitoring, przesłuchanie ochroniarza, to wystarczy wniosek do sądu o uchylenie immunitetu i możemy postawić zarzuty. Jak państwo myślicie, czy taki wniosek jest w sądzie? Sprawa od tygodni jest wałkowana w mediach publicznych. Zamiast ukarać, lepiej mówić „sędzia złodziej”. I to działa.

zycze-ci

wyborcza.pl