Kołakowski, 20.04.2016

 

Wojciech Kuczok: Dane szacunkowe, czyli „Gazeta Pisarzy” nadchodzi

Wojciech Kuczok, 18.04.2016
Wojciech Kuczok

Wojciech Kuczok (Fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta)

„Gazeto Wyborcza”, co ty wyprawiasz? Od grubo ponad stu tygodni dopuszczasz w poniedziałkowym dziale sportowym do głosu faceta, który prowadzi niesportowy tryb języka. A teraz jeszcze, pod włos, ignorując modę na nieoczytanie, wymyśliłaś sobie, że w nadchodzący weekend zredagują cię sami pisarze! Czy ty, „Gazeto Wyborcza”, na stronę tytułową upadłaś?
 
Polacy biją. Rekordy w nieczytaniu. Jesteśmy przodującą siłą kontynentu w kategorii wtórnego analfabetyzmu. Wolimy kotleta niż Becketta, by sparafrazować hasło z transparentu narodowców. Parafraza? Beckett? „Gazeto Wyborcza”, co ty wyprawiasz? Od grubo ponad stu tygodni dopuszczasz w poniedziałkowym dziale sportowym do głosu faceta, który prowadzi niesportowy tryb języka. A teraz jeszcze, pod włos, ignorując modę na nieoczytanie, wymyśliłaś sobie, że w nadchodzący weekend zredagują cię sami pisarze! Czy ty, „Gazeto Wyborcza”, na stronę tytułową upadłaś? Jakże to tak? „Gazeta Pisarzy” nadchodzi? I co, łamy sportowe oddacie melancholijnemu eseiście Bieńczykowi?

Nie boicie się, że zamiast szukać wśród morza wyników jakichś zwycięstw Polaków, będzie rozważał wykwintny smak bezbramkowego remisu? Ta Passent, i owszem, w tenisa daje radę, ale żeby od razu powierzać jej wywiad z legendarnym hokeistą Jobczykiem, co to nas powiódł za Gierka do wygranej z Sowietami? A co z polityką, co z gospodarką? Nie będzie sobie można tak po prostu przewertować numeru, trzeba będzie mitrężyć czas na każdy tekścik, bo wszystko chcecie uczynić literaturą? To może choć dział kultury sobie odpuścicie? Nie? Cóż za lekceważenie woli narodu!

Statystyki są przecież wyraźne i nieubłagane: dwa słupki rosną w ojczyźnie naszej bez względu na wszelkie zjawiska przyrodnicze i społeczne: poparcie dla PiS i procent rodaków, którzy książek do ręki nie biorą. Oto najlepszy, ostateczny i niepodważalny dowód w sprawie: „Gazeto Wyborcza”, jesteś medium antypolskim, jawnie sobie dworujesz z pragnień Polaków – pisarzy ci się zachciewa, podczas gdy media narodowe redagowane z licealnym sznytem najprostszą drogą do umysłów suwerena docierają. Czasem jakiś smarkazm (sztubacki sarkazm) z opozycji, mnóstwo prostolinijnego hejtu, dział kultury poświęcony architekturze kościołów, w których modlił się lub będzie się modlił prezydent, a dział sportu wiecznie spóźniony – co tam świeże wyniki, ważne są „piękne gesty” prawdziwych patriotów, czyli na przykład kiboli Legii, którzy walnęli kolorową oprawę w klimacie wyklętym. Ech, „Gazeto” Na ulicy gadają, że nikt normalny cię nie czyta (logiczne, wszak nikt normalny w tym kraju w ogóle nie czyta), a ty się jeszcze narażasz tym swoim pomysłem pisarskim. Który tutaj, nie wiedzieć czemu, zapowiadam już od ponad dwóch tysięcy znaków. W dziale sportowym. Dryblując irytująco słowami, zamiast grać prostą piłkę. Brak szacunku okazując dla czytelnika, który chciałby tu znaleźć jakiś po bożemu napisany komentarz przebudzenia Lewandowskiego albo choć ekspercką prognózkę na pozostałe sześć kolejek ekstraklasy. Dość. Zapowiedziałem. W sobotę, w Światowym Dniu Książki i Praw Autorskich, rozpanoszą się w „Wyborczej” tacy literaccy dryblerzy, żem niegodzien im korkotrampek sznurować.

Tymczasem wróćmy do kwestii braku szacunku. Oglądałem sobie w sobotę meczyk ligi włoskiej, wybrany nieprzypadkowo, po to, by na nasączone pogardą pytanie Żony: „Jaki tam znowu mecz oglądasz?”, móc odpowiedzieć szlachetnie brzmiącymi nazwami pięknych miast: żadne tam „Inter – Napoli”, tylko „Mediolan kontra Neapol”. Mecz, jak to w Serie A: lata świetlne przed nami i lata świetlne za najlepszymi ligami Europy. Niby jakieś gwiazdy, ale drugorzędne, niby gra składna, ale bez iskry bożej, w dodatku Higuain odsiadujący na trybunach karę za atak szału, więc skończyło się tak, jak musiało. Inter wygrał, pod Wezuwiuszem mistrzostwa nie będzie; oni tam wspominają scudetto pod wodzą Maradony jak my w Chorzowie ostatnie mistrzostwo drużyny Gucia Warzychy – i tak już chyba zostanie.

Pod koniec meczu ktoś tam komuś założył siatkę i komentator wypalił: „To jest brak szacunku dla rywala”, a we mnie się zagotowało. Bo nie pierwszy raz słyszę tę bzdurę, której pojąć nie umiem. W dodatku piłkarze zdają się w nią wierzyć. Tymczasem przepuszczenie piłki między nogami rywala wydaje się zwodem bardzo praktycznym, jak również zdrowym dla kolan (z tejże przyczyny najchętniej sam go używam) – nie trzeba wykonywać nagłych zwrotów w miejscu, wystarczy precyzyjne trącenie gały czubkiem buta. Zwód jak zwód, jeśli się rywal daje na niego nabrać, sam się ośmiesza, w dodatku połowa bramek strzelonych po ziemi wpada do siatki między nogami rozkraczonego bramkarza – czy ktoś widział, żeby golkiper rzucał się na napastnika o to z pretensjami? Zastanawia mnie, kto pierwszy sformułował tę brednię, która potem rozpleniła się jako fakt medialny i wreszcie została powszechnie uznana za gest obraźliwy – piłkarze czy eksperci studyjni? W efekcie strach tę siatkę komuś założyć – w rzeczy samej, obrońca wzięty w ten sposób czuje się w prawie do zemsty, gotów boleśnie sfaulować w odwecie, bo przecież „mówi się”, że piłka między nogami to jest policzek wymierzony w dobre imię zawodnika. Miernotom się marzy futbolowa urawniłowka, w której wszyscy mają równe szanse, nie ma geniuszy technicznych, liczy się tylko wola walki, siła i wybieganie. W takim świecie nikt nikomu siatki by nie zakładał, genialne konusy pokroju Messiego w ogóle nie uprawiałyby tego sportu, bo cóżby z nich zostało, gdyby nie drybling? Powiem więcej: futbol bez ośmieszających zwodów byłby jak język bez literatury, ba, byłby, nie przymierzając, jak „Gazeta Wyborcza” bez pisarzy w najbliższy weekend. Nie mam szacunku dla ludzi, którzy z gnuśności nie czytają książek, piłkarze zaś nie powinni się martwić o samopoczucie kiepskich defensorów. Więcej siatek poproszę.

W numerze także:

Głowica bojowa uzbrojona

Jaka przyszłość Lecha Poznań

Słabości młodych legionistów

Rafał Stec: Piłkarzu, przymknij się

Angielska liga równości

Bycze rekordy wielkich wojowników

Kiedrosport: Amerykański kult rekordów

Zamęt nad koszami

Resovia nie doskoczyła

Chwilowa słabość Michała Kwiatkowskiego

Zobacz także

gazeto

ekstra.sport.pl

 

Polska leci w dół w rankingu wolności mediów. „Zmiany w TVP zagrażają pluralizmowi”

mast, PAP, 20.04.2016

Polska spada w rankingu wolności mediów

Polska spada w rankingu wolności mediów (Fot. Adam Stępień/ Agencja Gazeta)

1. Polska spada z 18 na 47 miejsce w rankingu wolności mediów
2. Raport wskazuje, że ustawa medialna PiS „zagraża pluralizmowi mediów”
3. Reporterzy bez Granic odnotowali też regres wolności prasy na całym świecie
W 2015 roku miał miejsce regres wolności prasy we wszystkich regionach świata, a zwłaszcza w państwach obu Ameryk, które po raz pierwszy zostały umieszczone niżej niż państwa Środkowej i Południowej Afryki – stwierdza doroczny, opublikowany dzisiaj, raport organizacji Reporterzy bez Granic.

W rankingu straciła również Polska. I to mocno. Zajmuje teraz miejsce 47 – to spadek aż o 29 pozycji w porównaniu z rokiem 2015. Nasz kraj plasował się wtedy na 18 miejscu.

„Ustawa medialna PiS zagraża wolności mediów”

Według Reporterów bez Granic zagrożona jest „wolność mediów i pluralizm” w Polsce.

Organizacja pisze w raporcie, że „krótko po wygranych wyborach w 2015 r. konserwatywny PiS przyjął ustawę medialną upoważniającą rząd do powoływania i odwoływania szefów państwowego radia i telewizji”. „Zgodnie z drugą przygotowywaną ustawą kontrakty wszystkich pracowników tych mediów miałyby być rozwiązane” – dodano.

Ponadto „Komisja Europejska, zaniepokojona, czy członek Unii Europejskiej nie narusza podstawowych wartości UE, wszczęła procedurę mającą na celu zapewnienie poszanowania praworządności w Polsce” – głosi raport.

„Coraz większa przemoc wobec niezależnych mediów”

Publikowana od 2002 roku ocena stanu wolności prasy w 180 państwach świata opiera się na kilku wskaźnikach, jak pluralizm i niezależność mediów, ramy prawne, autocenzura czy transparentność.

– Wszystkie wskaźniki klasyfikacji wskazują regres wolności prasy. Liczne rządy próbują przejąć kontrolę w swych krajach, obawiając się zbyt dużego otwarcia na debatę publiczną – skomentował sekretarz generalny Reporterów bez Granic Christophe Deloire. – Obecnie każdej władzy jest coraz łatwiej bezpośrednio zwracać się do ludzi dzięki nowym technologiom, a więc dochodzi do coraz większej przemocy wobec tych, którzy przedstawiają niezależną informację – wskazuje.

Raport Reporterów bez Granic zwraca uwagę, że chociaż wolność prasy zmniejszyła się we wszystkich strefach geograficznych, to pod tym względem regres odnotowano zwłaszcza na kontynencie amerykańskim z powodu zabójstw dziennikarzy w Ameryce Środkowej.

polska

TOK FM

 

ŚRODA, 20 KWIETNIA 2016

Kempa: Premier Szydło ma twardą rękę. A współpraca między nią a prezesem Kaczyńskim jest wielka

20:26
Kempa

Kempa: Premier Szydło ma twardą rękę. A współpraca między nią a prezesem Kaczyńskim jest wielka

– Musi być bardziej zorganizowana praca wewnątrz poszczególnych resortów. Jest wielka współpraca prezesa Kaczyńskiego z panią premier, z czego się bardzo cieszę. A Beata Szydło ma twardą rękę – przekonywała dziś w „Kropce nad i” Beata Kempa, nawiązując do ostatniego wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika „wSieci”.

Jak mówiła jeszcze szefowa Kancelarii Premiera:

„Nie ma tarć [w rządzie]. Jeśli nawet są różnice zdań, to one wynikają z przyczyn czysto technicznych (…) Pan prezes Kaczyński słusznie mówił o tym, by jeszcze bardziej ruszyć do przodu, że muszą być bardziej zdecydowanie zorganizowane prace wewnątrz rządu (…) Każde dobre słowo, nawet jeśli miałaby to być absolutnie życzliwa krytyka, jest do przyjęcia i do wzięcia pod uwagę”

Kempa przyznała ponadto: – Święte prawo mediów spekulować, bo cóż by się działo w przestrzeni medialnej, gdyby było nudno (śmiech) (…) Mamy dużo pokory, nikt się nie przyspawał do foteli ministerialnych. Jeśli ocena będzie surowa, trzeba będzie się z nią pogodzić i swój fotel opuścić. To jest absolutnie oczywiste. Nie ma czasu na wzajemne fochy, bo nie o to chodzi.

300polityka.pl

Wicepremier Gowin wciska kit

Wojciech Maziarski, 20.04.2016

Wicepremier Jarosław Gowin

Wicepremier Jarosław Gowin (Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta)

Gdy czytam wypowiedź Jarosława Gowina, przed oczami stają mi propagandyści węgierskiej partii komunistycznej z epoki kadarowskiej. Pamiętam ich doskonale, bo w tamtym czasie studiowałem filologię węgierską w Budapeszcie.
 

Zdaniem wicepremiera Jarosława Gowina wolność i pluralizm mediów w Polsce nie są zagrożone, wbrew temu, co stwierdza raport Reporterów bez Granic. Jego zdaniem, znacznie gorzej niż u nas jest np. w Niemczech.

„W Polsce nie do pomyślenia byłoby, żeby rząd, tak jak stało się to w Niemczech, zakazywał głównym programom informacyjnym przekazywania jakichś treści. Mam na myśli zakaz dotyczący gwałtów czy molestowania kobiet ze strony imigrantów” – powiedział Gowin w czasie środowej wizyty na Uniwersytecie Szczecińskim.

Gdy czytam tę wypowiedź, przed oczami stają mi propagandyści i aparatczycy węgierskiej partii komunistycznej z epoki kadarowskiej. Pamiętam ich doskonale, bo w tamtym czasie studiowałem filologię węgierską w Budapeszcie. Oni też chełpili się, że na Węgrzech wolność słowa ma się świetnie, bo nie istnieje tam – w przeciwieństwie np. do Polski – urząd cenzury ingerujący w to, co gazety drukują.

Była to prawda, ale jakby niepełna. Urząd cenzury nie istniał , ale tylko dlatego, że nie był potrzebny. Sami szefowie redakcji, mianowani przez partię, byli ludźmi władzy i dbali o to, by w ich mediach nie znalazły się żadne nieprawomyślne treści.

Dokładnie tę samą metodę zastosowały dziś władze polskie – rząd nie musi ingerować w politykę informacyjną mediów państwowych, bo na ich czele postawił swoich ludzi, a niezależnych dziennikarzy wyrzucił z pracy.

Szanowny Panie Premierze, troszkę się znamy z dawnych lat, więc obaj dobrze wiemy, że sam Pan nie wierzy w kit, który Pan wciska opinii publicznej.

Zobacz także

wicepremierGowin

wyborcza.pl

 

PiS nie opublikuje wyroków TK? Nie szkodzi. W Łodzi i tak będą się do nich stosować

jsx, 20.04.2016

Rada Miejska w Łodzi

Rada Miejska w Łodzi (Fot. facebook.com/radamiejskawlodzi)

1. Rada Miejska Łodzi uchwaliła, że będzie uznawać wyroki TK
2. W myśl uchwały uznane będą nawet nieopublikowane orzeczenia
Władze Łodzi będą uznawać wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Taką uchwałę, jak donosi „Dziennik Łódzki”, przyjęła dzisiaj tamtejsza Rada Miejska.

Uchwała zakłada stosowanie w Radzie Miejskiej wyroków TK, nawet jeśli nie zostały one opublikowane w Dzienniku Ustaw. Projekt złożył Maciej Rakowski z SLD. – Z pozoru wyroki Trybunału Konstytucyjnego nie dotyczą naszego samorządu, ale spór wokół TK może w przyszłości przełożyć się na życie łodzian – powiedział Rakowski.

– Mamy dwa porządki prawne. Przykładowo, w przypadku ustawy o obrocie ziemią rolną, jedni będą respektować tę ustawę, a inni już nie. W przyszłości ustawy mogą dotyczyć Łodzi, dlatego zaproponowałem, aby przy podejmowaniu uchwał Rady Miejskiej opierać się na orzeczeniach TK, nawet nie publikowanych – wyjaśnił radny.

trwa

facebook.com >>>

Zaostrzenie sporu politycznego?

Bartłomiej Dyba-Bojarski (PiS) uzasadniał, że „uchwała przekracza kompetencje samorządu”. Jak dodawał, „każdy powinien stosować się do Konstytucji RP i nie potrzebna jest do tego żadna uchwała”. – Dla łodzian ta uchwała nic nie wnosi, a jedynie prowadzi do zaostrzenia sporu politycznego i ideologicznego – oceniał.

– Gdyby wydrukowano wyroki TK i stanowisko Komisji Weneckiej, to dziś o niej byśmy nie dyskutowali – stwierdziła Małgorzata Niewiadomska-Cudak (SLD).

9 marca sędziowie TK orzekli, że ustawa o Trybunale autorstwa PiS jest niezgodna z konstytucją. Wyrok nie został opublikowany przez rząd, a zatem nie ma mocy prawnej.

A TERAZ ZOBACZ: Poseł PO wykluczony z obrad Sejmu. „Żenująca debata o TK trwa”

piSnie

gazeta.pl

 

Znak ognia

MILENA KRUSZNIEWSKA; ZDJĘCIA: ANNA CZUBA; MONTAŻ: KAROL KOMOROWSKI, 20.04.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,19947522,video.html?embed=0&autoplay=1

18.11.2015 r. przed Ratuszem we Wrocławiu działacze ONR i Młodzieży Wszechpolskiej spalili kukłę Żyda, protestując przeciwko sprowadzeniu do Polski uchodźców. 5 kwietnia spalili zdjęcie Angeli Merkel. 22 marca w Białymstoku spłonęła kukła niemieckiej kanclerz. To nie jest zabawa, mówi filozof profesor Zbigniew Mikołejko – lecz coś dużo bardziej groźnego.

Ogień w naszej kulturze i tradycji symbolizuje z jednej strony oczyszczenie, ale z drugiej negację i odrzucenie. Ogień jest bardzo silnie obecny w sytuacji karania i cierpienia – podkreśla antropolog dr Ewa Klekot – i utwierdzony przez wydarzenia II wojny światowej – jest skojarzenie piekielnego ognia z ogniem krematoryjnym. Palenie kukieł i wizerunków – jest aktem nienawiści na tle rasowym, wyznaniowym i każdym innym.

Zobacz też: Wstrząsający wideoreportaż o napaściach na cudzoziemców w Polsce

narodowcy

wyborcza.pl

 

Dziesięć przykazań w służbie ojczyzny. Resort Macierewicza brnie w kuriozalną koncepcję wojska

TS, 20.04.2016

Wojciech Fałkowski i Antoni Macierewicz

Wojciech Fałkowski i Antoni Macierewicz (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

1. Wiceminister MON: „W wojsku muszą obowiązywać zasady dekalogu”
2. Resort planuje też lustrację sal tradycji i izb pamięci jednostek wojskowych
3. Historycy sprawdzą, czy w armii nie są gloryfikowani np. generałowie z PRL-u
Kiedy nieco ponad miesiąc temu przedstawiciele resortu Antoniego Macierewicza prezentowali założenia projektu powstania Wojsk Obrony Terytorialnej, większość obserwatorów pukała się w czoło. W dokumencie, który zdaniem jego twórców był wówczas niepełny, znalazło się bowiem stwierdzenie, że jednym z priorytetów armii „powinno być wzmocnienie chrześcijańskich fundamentów systemu obronnego”.

Chodziło o to – jak czytamy w projekcie MON – „aby patriotyzm oraz wiara polskich żołnierzy były najlepszym gwarantem naszego bezpieczeństwa i umożliwiły skuteczną realizację programu odbudowy siły militarnej Polski”.

Ateista w wojsku? Tak, ale…

Prezentujący dokument Grzegorz Kwaśniak, ministerialny pełnomocnik ds. stworzenia Obrony Terytorialnej, tłumaczył wówczas, że „to nie jest ostateczny wariant” projektu. Posłowie PO – Czesław Mroczek i Cezary Tomczyk – oceniali natomiast, że powyższy fragment jest „kuriozalny” i „kompromituje zupełnie” jego autorów.

Wszystko wskazuje jednak na to, że pomysł oparcia sprawności armii na chrześcijańskich fundamentach przypadł do gustu kierownictwu MON. – Wiara jest podstawą postawy moralnej. Rozumiemy to w ten sposób, że w wojsku muszą obowiązywać główne zasady dekalogu chrześcijańskiego – powiedział w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Wojciech Fałkowski, wiceminister obrony narodowej.

Podsekretarz stanu w resorcie Macierewicza dodał jednocześnie, że „ateista, jeżeli jest uczciwy i dochowuje zasad moralnych, na pewno zrobi w wojsku karierę”.

Lekcje historii dla oficerów

Zdradził też, że w październiku MON wprowadzi edukację historyczną jako obowiązkowy przedmiot dla oficerów. – Chcemy, aby każdy oficer znał polską historię, a docelowo również takimi kształceniem chcemy objąć podoficerów – stwierdził Fałkowski.

Prócz tego MON ma się zająć wojskowymi salami tradycji i izbami pamięci jednostek wojskowych. Mówiąc w skrócie, chodzi o to, by zniknęły z nich postaci, co do których występują wątpliwości natury moralnej. Do tego celu MON ma oddelegować historyków, którzy sprawdzą, czy w armii nie są gloryfikowani na przykład przywódcy z czasów PRL.

– Z treści izb tradycji w jednostkach wojskowych należ usuwać po pierwsze zbrodniarzy i gloryfikowanie systemów komunistycznych – stwierdził wiceminister obrony narodowej. I dodał: – Tradycja wojskowa nie musi uwzględniać całej historii Polski, ale jej chwalebne czyny.

Planowane zmiany w polskiej armii budzą kontrowersje. I to nie tylko wśród ekspertów. Wcześniej burzę komentarzy wywołał opublikowany przez Narodowe Centrum Studiów Strategicznych raport ws. koncepcji stworzenia w Polsce jednostek Obrony Terytorialnej. Znalazł się w nim m.in. taki zapis: „Wyposażona w broń maszynową formacja paramilitarna może stanowić środek zapobiegawczy działaniom antyrządowym”.

– Zupełnie nie chodzi o działania ze strony obywateli, ale zagrożenia takie jak tzw. „zielone ludziki” czy imigranci w sytuacji, gdy tworzą enklawy, w których nie przestrzega się prawa. Warto zastanowić się nad różnymi koncepcjami OT, dlatego powstał ten raport – tłumaczył wówczas w rozmowie z Gazeta.pl współautor dokumentu Mariusz Kordowski, Dyrektor Programów Militarnych NCSS.

dziesięć

 

gazeta.pl

20.04.2016, 17:06
petru

Petru od jutra 2 dni w Berlinie. W planie m.in. przemówienie lidera Nowoczesnej i spotkanie z doradcą Merkel

Lider Nowoczesnej w czwartek i piątek będzie przebywał z wizytą w Berlinie.

21 kwietnia Ryszard Petru spotka się z wiceministrem spraw zagranicznych Niemiec Stephanem Steinleinem – o godz. 14:30 – a następnie – dwie godziny później – będzie rozmawiać z eurodeputowanym ALDE Alexandrem Graf Lambsdorffem.

O 18:00 Petru wygłosi przemówienie („10th Berlin Freedom Speech”); na 19:30 zaplanowana jest wypowiedź dla mediów.

W piątek o 10:15 odbędzie się briefing lidera Nowoczesnej w hotelu Maritim proArte, a o 11:00 polityk spotka się z dr Joachimem Bertele – zastępcą doradcy kanclerz Merkel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. O 13:00 zaś Petru będzie rozmawiał z Christianem Lindnerem – przewodniczącym Wolnej Partii Demokratycznej (FDP)

11:00 – 12:00 – Spotkanie z Dr. Joachimem Bertele – Zastępcą Doradcy Kanclerz Merkel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa

16:04
Screenshot 2016-04-20 at 15.46.48

Macierewicz: Polska armia w najbliższych latach rozrośnie się o co najmniej 50 proc.

– Polska armia będzie większa, przewidujemy zasadniczy wzrost o co najmniej 50 proc., w ciągu najbliższych lat polskiej armii. Na przełomie tego i przyszłego roku postawimy także 3 brygady obrony terytorialnej kraju na flance wschodniej. Ale rozwój polskiej armii dotyczyć będzie także jednostek operacyjnych, nie tylko obrony terytorialnej – przyznał dziś na konferencji prasowej w Bydgoszczy Antoni Macierewicz.

15:24
sejm8-640x426

Szef klubu PO po Konwencie Seniorów: Marszałek, niczym Piłat, umył ręce. Przekazał materiały z monitoringu Zbigniewowi Ziobro

Politycy PO wnioskowali do marszałka Sejmu o zapis z monitoringu z czwartkowego głosowania nad wyborem sędziego TK, po to, by ustalić, „gdzie głosowali posłowie PiS, których nie widać w ławach poselskich”. Dziś – jak przyznał po spotkaniu z Markiem Kuchcińskim Sławomir Neumann – marszałek odesłał opozycję do prokuratury. Jak mówił szef klubu PO w Sejmie po Konwencie Seniorów:

„Pan marszałek, niczym Piłat, umył ręce i przekazał informację, że jeżeli chcemy jakiekolwiek materiały, mamy się zwrócić do prokuratury, ponieważ wszystko zostało przekazane do prokuratury. Gdybym miał teraz pełne zaufanie do prokuratury, to bym się nie przejmował. Ale dziś te materiały po prostu pan marszałek Kuchciński przekazał Zbigniewowi Ziobrze. PiS chce tuszować naruszenie prawa”

14:44
Screenshot 2016-04-20 at 13.57.13

PO: PiS demonstracyjnie zbojkotowało podsumowanie roku działań TK. Prezydent Kaczyński się na nich pojawiał

– Ze smutkiem odnotowujemy pewien rodzaj bojkotu, podsumowania roku działań Trybunału Konstytucyjnego odbywały się z udziałem rządu, także prezydenta Kaczyńskiego. Demonstracyjna nieobecność jest wyrazem złej woli tych polityków, którzy tak dużo mówią o kompromisie – mówił dziś na konferencji w Sejmie po Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów TK – na którym zabrakło przedstawicieli władza państwa – Andrzej Halicki.

– To jest zachowanie lekceważące, cieszymy się, że ta władza [sądownicza] nie ulega presji PiS – dodawał z kolei Krzysztof Brejza.

13:56
Screenshot 2016-04-20 at 13.35.06

Michał Wójcik z PiS: Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK nie jest aż tak istotne, by musiał być na nim ktoś z władz. Nie przykładałbym do tego wagi

– Nie tylko my, jako PiS, ale wielu konstytucjonalistów, wielu prawników, doskonale zdaje sobie sprawę, że to nie jest orzeczenie. Ustawa o TK jednoznacznie mówi, jaki jest skład TK. Skład 12 osobowy był niezgodny [z ustawą]. Dlaczego dziś mamy mówić, że w przypadku rządzenia przez PiS zasada ustawy nie obowiązuje? Powinien być prymat prawa (…) Została stworzona narracja, że to my nie przestrzegamy prawa, natomiast ja polecam każdemu lekturę konstytucji. Art. 194 mówi jasno o tym, jaka jest liczba sędziów TK, art. 197 mówi jasno, na jakich podstawach działa Trybunał – mówił dziś na konferencji w Sejmie Michał Wójcik.

Poseł PiS pytany, dlaczego przedstawicieli władz nie było dziś na Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów TK, stwierdził: – Trudno mi powiedzieć, myślę, że to nie jest sprawa aż tak istotna. Nie przykładałbym do tego większej wagi.

300polityka.pl

Radomski PiS powalczył z prof. Leszkiem Kołakowskim

Magdalena Ciepielak, 20.04.2016

Prof. Leszek Kołakowski

Prof. Leszek Kołakowski (Fot. Marcin Kucewicz / AG)

Radni PiS w Radomiu nie chcą, by na deptaku stanęła ławeczka z rzeźbą przedstawiającą prof. Leszka Kołakowskiego.
 

Radom to rodzinne miasto profesora. Szef klubu PiS Marek Szary zakomunikował, że ma w telefonie film, w którym Kołakowski „z pewną radością w rozmowie ze swoim innym kolegą przypomina, że w latach 40. i 50. chodził z naganem, napadał na rolników po to, by im szabrować żywność, która potem płynęła do magazynów sowieckich. I tłumaczył, że brał tę broń, bo do nich strzelali. Trzeba przypomnieć, kto strzelał do takich szabrowników z UB i z PPR-u, którzy szli na wieś rabować. To byli » żołnierze wyklęci «, żołnierze WiN-u i NSZ. I Kołakowski jeździł walczyć z tymi żołnierzami”.

Szary twierdzi, że chodzi o film Aliny Czerniakowskiej „Odkryć prawdę”.

– Może Marek Szary zająłby się zielenią w mieście, bo jej nie za wiele, a konfabulacja faktów jest czymś bardzo złym, ośmieszaniem Radomia – mówi dr Wiesław Chudoba, autor książki „Leszek Kołakowski. Kronika życia i dzieła”. Chudoba pisał: „To nie Kołakowski biegał z bronią za » żołnierzami wyklętymi «. Było odwrotnie. Pewnego dnia w 1945 r., w Garbatce, Kołakowski, idąc z kolegą na lekcje matematyki, został otoczony przez kilku młodych ludzi (dziś nazywanych » żołnierzami wyklętymi «), którzy przyłożyli mu pistolet do głowy w wiadomym celu, ale przypadkowo uniknął wtedy śmierci. Dodajmy, że w tym czasie nie miał żadnej broni, był uczniem, sympatykiem ZWM (….). W Łodzi, gdzie potem studiował, było także niespokojnie, strzelano, były przypadki, że zabijano lewicowych studentów (…)”.

Wpolityce.pl Bronisław Wildstein napisał wczoraj także m.in.: „To, co stwierdził radny PiS, jest nieprawdą, a Kołakowski wyraźnie pomylił się mu z Zygmuntem Baumanem”.

Ławka Kołakowskiego w Radomiu będzie. Radni PiS przegrali głosowanie.

Zobacz także

piSwalczy

wyborcza.pl

Polska w cieniu Węgier. Takie są efekty „powstawania z kolan”

Michał Kokot, 20.04.2016

Gdy Budapeszt odwiedzała premier Beata Szydło, węgierskie media milczeniem pominęły jej niezbyt śmiałą krytykę wobec prorosyjskiej polityki rządu Orbána

Gdy Budapeszt odwiedzała premier Beata Szydło, węgierskie media milczeniem pominęły jej niezbyt śmiałą krytykę wobec prorosyjskiej polityki rządu Orbána (ATTILA KISBENEDEK / AFP/EAST NEWS)

PiS zapowiadał, że odejdzie od „polityki głównego nurtu”, dzięki czemu Polska „powstanie z kolan”. W rzeczywistości jednak polityka PiS spycha Polskę w cień czterokrotnie mniejszych Węgier. Tracimy autorytet nie tylko na Zachodzie, ale nawet w Budapeszcie.
 

Z kraju, którego rad nad Dunajem słuchano i z którym się liczono, staliśmy się w najlepszym razie naśladowcą polityki Viktora Orbána. O Polsce na Węgrzech pisze się już wyłącznie jako o kraju, który bezkrytycznie popiera politykę Węgier.

Gdy Budapeszt odwiedzała premier Beata Szydło, węgierskie media milczeniem pominęły jej niezbyt śmiałą krytykę wobec prorosyjskiej polityki rządu Orbána. Podkreślały za to jej słowa, że Polska „zawsze będzie wspierała Węgry w ważnych politycznych tematach”, zwłaszcza w polityce migracyjnej.

Inaczej było za poprzedniego rządu. Gdy w lutym 2015 r. Ewa Kopacz odwiedziła premiera Węgier, nie szczędziła gorzkich słów na temat polityki prorosyjskiej. Dla Węgrów był to zimny prysznic. Media, nawet prorządowe, pisały, że słowa te trzeba potraktować poważnie, bo skoro nawet Polska, kraj przyjazny i mający silną pozycję w Europie, krytykuje Budapeszt, to coś jest na rzeczy.

Dzisiaj wbrew intencjom rządu coraz mniej krajów w Europie liczy się z Polską. Widać to zresztą w wypowiedziach samego Orbána. Na niedawnym szczycie unijnym premier Węgier publicznie powiedział, że tylko staraniom węgierskiej dyplomacji należy zawdzięczać to, że Ukraina dostała szansę na zniesienie wiz do Unii Europejskiej. To oczywista nieprawda. Węgrzy nigdy nie angażowali się w sprawy Partnerstwa Wschodniego. Zawsze była to domena Polski, która prowadziła sprawy ukraińskie, dopóki jej pozycja w UE była silna.

Orbán był do niedawna jednym z głównych hamulcowych polskiej polityki wobec Ukrainy. Gdy trwała wojna w Donbasie, przebąkiwał o autonomii Rusi Zakarpackiej zamieszkanej licznie przez mniejszość węgierską. Teraz mówi jawną nieprawdę, bo wie, że Polska bez mrugnięcia okiem oddała mu nieformalne przywództwo w Grupie Wyszehradzkiej. Dzisiaj to Budapeszt jest liderem obozu eurosceptycznego, do którego Polska dołączyła. Orbán niestrudzenie stara się więc przekonać swoich wyborców, że polityka prowadzona przez rząd PiS jest jedynie potwierdzeniem słuszności kierunku, który znacznie wcześniej obrał Fidesz.

W tej licytacji na populizm i eurosceptycyzm Kaczyński ma niewielkie szanse na odebranie Orbánowi prowadzenia. Węgierski lider co rusz szokuje Europę nowymi pomysłami – ostatnim jest ogłoszenie referendum w sprawie odrzucenia obowiązkowego rozdzielnika uchodźców, na co przecież UE już się zgodziła. Orbán jest realistą i zapewne wie, że nawet jeśli referendum pójdzie po jego myśli, to decyzja dotycząca kwot pozostanie w Europie niezmieniona.

Jeśli chodzi o eurosceptycyzm, to Warszawa nie przewodzi w Europie. I raczej już się to nie zmieni. Orbán ograł polski rząd, gdy kilka tygodni temu stwierdził, że Budapeszt zawetuje ewentualne sankcje Unii wobec Polski rządzonej przez PiS. Taki ratunek Fideszu dla polskich towarzyszy jeszcze bardziej pogłębiłby zależność Warszawy od Budapesztu. Bo przecież naiwny ten, kto myśli, że Orbán użyje weta z dobrego serca, nie żądając w zamian niczego.

Zobacz także

takieSą

wyborcza.pl