Pawłowicz, 06.10.2016

 

top06-10-2016

 

 

#Czarny Protest? PiSie bój się!

Skoro już tu pana Hosera cytuję, to dodam jego inną, równie kuriozalną wypowiedź z wczorajszej dyskusji o proponowanym całkowitym zakazie aborcji, który dotyczy również kobiet zgwałconych. „Zapłodnienie w wyniku gwałtu jest rzadkie, bo czynnik stresu temu nie sprzyja”. Po tych słowach można by pomyśleć, że arcybiskup jest nie tylko ekspertem od niesienia miłosierdzia w Rwandzie, ale też od zapłodnienia i stresu w czasie gwałtu.

Koń jaki jest każdy widzi

W tym samym czasie w Sejmie na Wiejskiej pięćdziesięcio- i sześćdziesięcioletni mężczyźni głosowali nad nowym prawem. Zgadniecie nad jakim?
Otóż w Sejmie posłowie pracowali nad ustawą dziękującą… „koniom, które zasłużyły się w historii Polski”.

Tak, proszę Państwa, w środę, kiedy Polki walczyły na ulicach o wolność wyboru i o swoje podstawowe prawa, posłowie obradowali nad projektem uchwały, która „honoruje rolę konia w historii Polski”. Zgodnie z ustawą 1 maja ma być obchodzone święto konia. Bo jak oświadczył przewodniczący zespołu, poseł PO Paweł Suski: „Jesteśmy winni szacunek tym zwierzętom i ludziom, którzy zajmowali się nimi przez długie wieki”. Tym zajmowali się posłowie. Zacytuję Waszczykowskiego ” Niech się bawią”.

Czytaj też: Wściekłość, manipulacje i zwykły trolling. Prawicowy internet reaguje na #czarnyprotest

newsweek.pl

Macierewicz – Clausewitz znad Wisły

Macierewicz - Clausewitz znad Wisły

Antoni Macierewicz wyrasta na polskiego teoretyka wojny Carla von Clausewitza znad Wisły. Nie wiem, czy spisuje swoje myśli, jak to było z raportem smoleńskim, który jednak jest wielkości ledwie 100 stron. Szkoda, że zrezygnował z pracy w MON i z synekur w zbrojeniówce Bartłomiej Misiewicz, bo mógłby chodzić za ministrem obrony, jak za Kim Dzong Unem chodzą jego Misiewicze i notują genialne myśli władcy Korei Płn.

Wielka szkoda, bo muszę szperać, co też nasz Clausewitz mówi na temat obronności kraju. Znajduję oto taką myśl: „Pierwszą fazą konfliktu hybrydowego (…) jest atak sił specjalnych na inne państwa”. I zaraz biegnie za nią druga myśl: „Wojska Obrony Terytorialnej właśnie z nimi spotkają się jako pierwsi”. Nie chcę od razu wykrzykiwać: geniusz, bo myśli owe trzeba ciut przeanalizować. Kto stosuje wynalazek „konfliktu, wojny hybrydowej”? Putin. Tak było na Krymie i w Donbasie. Na linię frontu hybrydowego zostały rzucone „zieloni ludziki”, faktycznie będące wojskami Specnazu, czyli wielce wyszkoleni komandosi. Procedura wyszkolenia żołnierzy Specnazu jest długotrwała i mało kto nadaje się do takiego wysiłku na skraju ludzkich możliwości. A nasz Clausewitz nie chce rzucić przeciw rosyjskim wojskom Specnazu zawodowych żołnierzy polskich z jednostek komandosów, ale z Obrony Terytorialnej. Tych amatorów kija bejsbolowego, którzy zbierać się będą w weekendy, piwko sobie walną i udadzą się co miesiąc do kasy po 500 zł żołdu.

Toż na to nie wpadłby nikt przeciętny, tylko geniusz może rzucić przeciw rosyjskiemu Specnazowi polskich amatorów. Rosyjscy komandosi są opisani dość dobrze w literaturze przedmiotu i pięknej, choćby w popularnych książkach Wiktora Suworowa, w tym w „Akwarium”, w których poznajemy np. technikę obchodzenia się ze zdrajcami. Taki Oleg Pieńkowski szpiegujący na rzecz Jankesów został rzucony do pieca hutniczego.

Macierewicz chce zatem rzucić w wojnie hybrydowej chłopaków z WOT, do brygad dostać się wszak mogą nawet ci z kategorią D, czyli tacy, którzy nie mogą ze względu na zdrowie być żołnierzami zawodowymi. Ale amatorem i komandosem ze Specnazu WOT – i owszem.

Może i do Macierewicza pasuje myśl Clausewitza z „O naturze wojny”: „Emocje uwalniające się w czasie wojny muszą wcześniej w postaci uśpionej istnieć w narodach”. Ale to nie to dzieło, które inspiruje ministra, ale raczej inny geniusz – znad Wełtawy Jaroslav Kaczyński, przepraszam: Haszek.

Przeciw zielonym ludzikom z rosyjskiego Specnazu zostaną rzuceni Szwejkowie z WOT. I wcale w tym porównaniu nie jestem odosobniony, bo nasi wojskowi na myśli Macierewicza reagują konsternacją. Ale kto może zrozumieć geniusza? Wszak nieprzypadkowo za Kim Dzong Unem chodzą i spisują jego myśli, a Macierewicz tak lekkomyślnie pozbył się swego Misia.

Waldemar Mystkowski

macierewicz

koduj24.pl

Krzysztof Brejza:

Po raz drugi PiS-owskie Prezydium Sejmu bezprawnie wstrzymuje tę int. Odmawia przekazania jej do adresatów (MON, MS)

cue9ql_xyaaupzv

„Orędzie” Macierewicza w Radiu Maryja: Uratowaliśmy kobiety przed nienawiścią, którą zostały zatrute

look, 06.10.2016

„Orędzie” Macierewicza w Radiu Maryja (youtube.com)

Każdy z posłów PiS znalazł się w nieprawdopodobnie trudnym dylemacie sumienia. Cała wiedza mówiła nam, że podniesienie ręki za tą ustawą jest działaniem przeciwko życiu – ogłosił Antoni Macierewicz w nagraniu dla Radia Maryja. – Wiedzieliśmy, że ustawa rozpęta takie emocje, których nie będzie można zatrzymać. A ludzie wplątani w tę emocję, zwłaszcza kobiety, nie będą zdolne przez długie lata wyplątać się z posiewu nienawiści, jakim zostały zatrute – dodawał.

Najnowsze nagranie opublikowane przez Radio Maryja jest wielkim powrotem Antoniego Macierewicza. Owszem, szef MON współpracował już z rozgłośnią. W ramach cyklu „Głos Polski” wygłaszał cotygodniowe felietony i komentował bieżące wydarzenia. Tak było w przeszłości, bo ostatnio Antoni Macierewicz milczał. Przez ostatnie dwa miesiące nie powstał żaden nowy film. Aż do czwartku, czyli dnia gdy PiS pod presją kobiet wyrzucił do kosza projekt całkowitego zakazu aborcji, co naraziło partię go na krytykę nawet własnych sympatyków.

Dla PiS ochrona życia jest najważniejsza

– Witam państwa w cotygodniowym felietonie. Mówię „cotygodniowym”, ale nie było mnie u państwa już ponad dwa miesiące. A ja się bardzo za państwem stęskniłem – zaczął Macierewicz. – Cieszę się, że możemy do tych cotygodniowych spotkań wrócić. Zwłaszcza że… tak się złożyło, dzisiaj jest temu szczególna potrzeba – dodał.

I dalej już poszło. – Platforma i szereg innych organizacji lewackich – często po prostu antypolskich – chcą zniszczyć i obalić rząd PiS – tej szerokiej formacji katolicko-narodowej, która dziś przekształca Polskę. Ten front nienawistników chciał przygotować prowokację i w taką prowokację schwytać PiS – mówił Macierewicz.

Według szefa MON wszyscy, którzy przeżyli świadomie ostatnie dni, mają pełne rozeznanie, co się stało. – Przeciwnikom Polski udało się rozniecić absurdalną nienawiści do PiS, do obrońców życia, niestety do niektórych hierarchów Kościoła – mówił.

– Nie ma cienia wątpliwości, że dla olbrzymiej części – myślę, że dla wszystkich tak naprawdę posłów PiS – ochrona życia jest najważniejszą, albo jedną z najważniejszych kwestii ich misji społecznej i politycznej. Ale nie o deklaracje chodzi. Nie o same dobre intencje, ale o skuteczne działanie – odnosił się do czwartkowego głosowania.

Przecież ta ustawa dobra, słuszna…

– Bez względu na to, jakby zagłosowano dzisiaj w Sejmie, to szansa na rzeczywiste przyjście ustawy o całkowitej ochronie życia była żadna – mówi Macierewicz. – Gdyby przegłosowano tę ustawę to jedyne, co na pewno mielibyśmy zagwarantowane, to przedłużenie na miesiące narastającego seansu nienawiści do polskości, do Kościoła, do chrześcijaństwa i narodu. Pokaz tego nieprawdopodobnego działania motywowanego nienawiścią dano nam w ostatnich dniach i godzinach. Mówię to, by państwo mieli jasność, że każdy z nas, posłów PiS znalazł się dzisiaj w nieprawdopodobnie trudnym dylemacie sumienia – dodawał.

– Cała wiedza polityczna mówiła nam, że podniesienie ręki za tą ustawą jest działaniem przeciwko życiu – zaskakująco ogłosił minister. – Bo jest działaniem, które rozpęta takie emocje, których zatrzymać nie będzie można. A ludzie wplątani w tę emocję, zwłaszcza kobiety, nie będą zdolne się przez długie lata wyplątać z posiewu nienawiści, jakim zostały zatrute – wyjaśnił.

– Mam świadomość, że na posłów PiS spadnie oczywiste stwierdzenie: – No jak to? Tyle mówiliście o ochronie życia a teraz

głosujecie przeciw ustawie, która w zamierzeniu jest dobra i słuszna? Otóż czasem bywa właśnie tak, że dla osiągnięcia dobra trzeba się na chwilę zatrzymać – kontynuował.

Dopiero rozpoczniemy nowy etap Polski

– Zarówno pan prezes jak i pani premier jasno zapowiedzieli, że dzisiaj wstrzymujemy się od działania, by jutro ruszyć do przodu, by ochrona życia została w Polsce zagwarantowana. By przeprowadzić ustawę, która ją zagwarantuje, trzeba więcej świadomości społecznej, przekonania i naszej aktywności. Ale nie ma wątpliwości. Ustawa wraz z całym pakietem osłonowych, który pokaże, jak nasz rząd wychodzi naprzeciw niepokojom kobiet, wkrótce zostanie skierowana do Sejmu – mówił.

– Ale tak skierowana, by rzeczywiście mogła rozpocząć nowy etap Polski i narodu, który musi być fundowany na obronie każdego życia poczętego – zakończył.

Zobacz także

oredzie

wyborcza.pl

CZWARTEK, 6 PAŹDZIERNIKA 2016, 15:58
IMG_0724

Nowacka: Zatrzymaliśmy fanatyków. To nie koniec dyskusji, dopiero początek debaty

Jak mówiła przed Sejmem Barbara Nowacka:

„Zrobiliśmy to, co obiecywaliśmy – zatrzymaliśmy fanatyków, przynajmniej na jakiś czas, ale wiemy, że to nie jest koniec dyskusji, a dopiero początek debaty. Dzisiaj wróciliśmy do stanu sprzed kilku miesięcy: nie ma finansowania in vitro, nie ma dyskusji o prawach reprodukcyjnych, edukacji seksualnej, łatwiejszego dostępu do antykoncepcji. Ale społeczeństwo się zmieniło. Polki wiedzą, gdzie naruszana jest ich godność, bezpieczeństwo i chcą tę sytuację zmienić. Wiedzą, że z tym Sejmem będzie to trudne. Beata Szydło zapowiedziała, że chce rozmawiać i my do tej dyskusji staniemy. Tym bardziej, że jesteśmy silniejsi o wsparcie Europy”

cuhmmbfxgaeephq

300polityka.pl

Pedofilia w kościele w Zawierciu. Ksiądz zmuszał chłopca do seksu, potem uciekł z plebani

06-10-2016

Molestowanie seksualne pedofilia Kościół duchowni

 fot. Nati Shoat  /  źródło: PAP/ EPA

Kontrowersyjny biznesmen Zbigniew Stonoga ujawnił na swoim blogu nagranie, które ma być dowodem na skandal pedofilski w Kościele. Oprawcą miałby być proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbego w Zawierciu Dariusz Z. Jego ofiarą kilkunastoletni Tomek.

Ksiądz Darek z nagrania Tomka

To chłopiec nagrał film, podczas którego kapłan zmuszał go do seksu oralnego. Gdy o nagraniu stało się głośno ksiądz uciekł z plebanii. Potem już oficjalnie zrzekł się pracy w parafii.

Zawiercie huczy dziś od plotek i insynuacji. – To fotomontaż i prowokacja lewaków – uważa pani Maria, miejscowa emerytka. – Zemsta za to, że Kościół nie poparł aborcji – wtóruje jej sąsiadka Beata, sprzedawczyni. Innego zdania jest pan Jerzy, rencista. – Widziałem filmik. I dam sobie rękę odciąć, że to proboszcz, ten sam ponury, nieprzyjemny typ. Wszyscy baliśmy się go jak ognia. Ministranci też. O Boże, mam nadzieję, że się do maluchów nie dobierał! – denerwuje się pan Jerzy.

Zakaz pracy z młodzieżą

Dziś już wiadomo, że Kościół sprawy nie chce zamieść pod dywan. Reakcja Kurii Metropolitalnej w Częstochowie była natychmiastowa. W specjalnym oświadczeniu przełożeni księdza Dariusza oświadczyli wczoraj:

„W związku z opublikowanymi w Internecie zarzutami i informacjami dotyczącymi ks. Dariusza Z., proboszcza parafii katolickiej pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Zawierciu, wyżej wymieniony złożył rezygnację z urzędu proboszcza, która została przyjęta w trybie natychmiastowym. Wyjaśnieniem oskarżeń zajmą się kompetentne organy ścigania(…). Ponadto wszczęta została wobec niego procedura kanoniczna i wydany został tymczasowy zakaz pracy z młodzieżą dziećmi oraz zakaz publicznego sprawowania Sakramentów świętych”.

Gdy o nagraniu stało się głośno ksiądz uciekł z plebanii.

Zdaniem Zbigniewa Stonogi ksiądz od dawna miał molestować nieletniego. Tomek chciał nawet przez to popełnić samobójstwo. Na dodatek biznesmen twierdzi, że jest w kontakcie z kilkunastoma osób, które również wykorzystane były przez księdza Dariusza.

– Do nas nie dotarło jeszcze żadne zgłoszenie od pokrzywdzonych – zapewnia prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Tłumaczy, że postępowanie jest na etapie wstępnym, śledczy dopiero będą ustalać tożsamość osób z nagrania Stonogi. Księdza jeszcze nie przesłuchano.

Tymczasem policja apeluje do wszystkich potencjalnych ofiar mężczyzny z filmu, by zgłaszały się do komisariatów. Policjanci gwarantują anonimowość.

Kolejny ksiądz w kręgu podejrzeń

To nie pierwsza afera w tym regionie z kapłanem w tle. W sobotę w Częstochowie aresztowano księdza Mirka, dyrektora domu dziecka prowadzonego przez salezjanów. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Jego pracownicy po kontroli ośrodka salezjanów, po gruntownym przesłuchaniu dzieci przy udziale psychologa doszli do wniosku, że istnieje poważne podejrzenie, że w sierocińcu dochodziło do molestowania. Podopieczni byli wykorzystani seksualnie przez księdza, dochodziło też do przemocy wobec dzieci.

Czytaj także: Czynni homoseksualiści za ołtarzem. Kościół nie reaguje

ksiadz

newsweek.pl

Tylko czworo kandydatów na szefa TVP. Odpadła najpoważniejsza rywalka Kurskiego

AGNIESZKA KUBLIK, 06.10.2016

Prezes TVP Jacek Kurski coraz bliżej objęcia swojego własnego fotela

Prezes TVP Jacek Kurski coraz bliżej objęcia swojego własnego fotela (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Prezes TVP Jacek Kurski coraz bliżej objęcia swojego własnego fotela. Rada Mediów Narodowych w czwartek wieczorem odrzuciła odwołanie najpoważniejszej konkurentki Kurskiego – Małgorzaty Raczyńskiej

Rada Mediów Narodowych (większość ma w niej trójka posłów PiS – Krzysztof Czabański, Joanna Lichocka i Elżbieta Kruk) w piątek o godzinie 10 zacznie przesłuchania czwórki kandydatów, którzy dotarli do ostatniego etapu.

Rada dopuściła (oprócz Jacka Kurskiego):

– Krzysztofa Skowrońskiego, prezesa SDP, szefa radia WNET, b. szefa radiowej „Trójki” w czasach, gdy mediami publicznymi rządziło PiS; – Agnieszkę Romaszewską-Guzy, szefową Biełsatu; – Bogdana Czajkowskiego, reżysera, dokumentalistę, który w marcu 1968 r. został jednym z szefów komitetu strajkowego w czasie strajku studentów Politechniki Warszawskiej.

Wydaje się, że największe szanse ma obecny szef telewizji. Popiera go bowiem sam prezes PiS Jarosław Kaczyński. To właśnie on nie dopuścił do odwołania Kurskiego na początku sierpnia. Rada chciała Kurskiego zastąpić właśnie Raczyńską. Ale gdy Kurski poskarżył się Kaczyńskiemu, ten kazał RMN wycofać się ze swojej decyzji.

Od tego czasu wiadomo, że to Nowogrodzka zdecyduje, kto ma wygrać ten konkurs. Więc Kurski stara się jak może, by Kaczyński i rząd byli z niego nadal bardzo zadowoleni. A są i nawet tego nie ukrywają. Wśród rekomendacji jakie Jacek Kurski dostał, były trzy od ministerstw: MSZ, zdrowia i sportu. Np. Jan Parys, szef gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, napisał tak: „Utrzymanie obecnej linii programów informacyjnych ma kluczowe znaczenie dla komunikacji rządu ze społeczeństwem”.

Rada obiecała, że wyłoni nowego szefa telewizji publicznej do 15 października.

Zobacz także

kurski

wyborcza.pl

Taktyka aborcyjna Kaczyńskiego. Rozegrał to zręcznie. I kluczy

Dominika Wielowieyska, 06.10.2016

Kaczyński w gruncie rzeczy jest przeciwny zmianie ustawy antyaborcyjnej i dawał temu wyraz w przeszłości. Dziś kluczy, by fundamentaliści uwierzyli w jego rzekomą przemianę

Kaczyński w gruncie rzeczy jest przeciwny zmianie ustawy antyaborcyjnej i dawał temu wyraz w przeszłości. Dziś kluczy, by fundamentaliści uwierzyli w jego rzekomą przemianę (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Kaczyński w gruncie rzeczy jest przeciwny zmianie ustawy antyaborcyjnej i dawał temu wyraz w przeszłości. Dziś kluczy, by fundamentaliści uwierzyli w jego rzekomą przemianę.

Jarosławowi Kaczyńskiemu z bilansu wyszło, że straty z powodu rozpętania wojny aborcyjnej są o wiele wyższe niż potencjalne zyski. Skala „czarnego protestu” uświadomiła mu, że konflikt ten zaktywizuje kolejne grupy społeczne przeciwko PiS. Grupy, które polityką interesują się średnio, ale drastyczny projekt zakazu wzbudził ich gorący sprzeciw. Wtedy zaś władzy grozi, że zmobilizują się przed wyborami i zagłosują przeciwko niej. Mielenie projektu zakazu w Sejmie (nawet jeśli PiS nie chciałby go uchwalić) dałoby paliwo do jeszcze szerszego oporu. Dlatego Kaczyński wolał, z dwojga złego, rozczarować radykałów antyaborcyjnych. Oni wszak na razie nie mają na kogo głosować.

Kaczyński zapewne skonsultował wcześniej swoją decyzję z biskupami i przekonał ich prostym argumentem: wojna aborcyjna doprowadzi w przyszłości do liberalizacji prawa. Czarny protest pokazał to dobitnie. Dlatego też powiedział w Sejmie, że forsowanie radykalnych rozwiązań przyniesie skutki odwrotne do zamierzonych. Znamienne, że przed sejmowym głosowaniem – gdy posłowie przesłali do komisji tylko radykalny projekt Ordo Iuris – Episkopat nie wydał żadnego komunikatu ws. aborcji, lecz dopiero gdy to nastąpiło, biskupi oświadczyli, że kobiet nie należy karać więzieniem. Wśród biskupów są fundamentaliści, ale abp Stanisław Gądecki czy prymas Wojciech Polak – mimo że twardzi konserwatyści – są także realistami.

Kaczyński rozegrał to zręcznie: najpierw wytłumaczył, dlaczego PiS musi się cofnąć, a potem premier Szydło przedstawiła plan pomocy matkom oczekującym niepełnosprawnego dziecka. To lepszy sposób, by przekonać kobietę do macierzyństwa niż groźba więzienia. Wprawdzie PiS popełnił błąd, dopuszczając do kryzysu aborcyjnego, ale ta sztuka na dwa głosy pokazała, że prezes wciąż ma dość karny klub. Wyćwiczył go już w dyscyplinie podczas konfliktu o Trybunał Konstytucyjny, uczynił zeń oblężoną twierdzę, odciął swoim ludziom drogi dialogu z kimkolwiek spoza obozu PiS. Dziś – skoro wzięli udział w łamaniu konstytucji – muszą się trzymać lidera. Nawet za cenę brzydkich kompromisów z własnym sumieniem i łamania słowa danego wyborcom.

W politycznym bilansie Kaczyńskiego po stronie strat i zagrożeń w sprawie aborcji na pewno znalazł się punkt pt. „Bardziej radykalne formacje przejmą zwolenników całkowitego zakazu”. Uznał jednak, że zaostrzeniu ustawy sprzyja niewielu Polaków i że narodowcy są wciąż za słabi, by PiS zagrozić. Radykałowie zaś wiedzą, że to PiS wciąż najpewniej gwarantuje utrzymanie obecnego surowego prawa antyaborcyjnego. Dziś mogą być wściekli, ale za trzy lata znów zagłosują na PiS, nie mając wyboru.

Kobiety triumfują, pokonały potężnego „naczelnika”. Społeczeństwo obywatelskie wyegzekwowało od władzy swoje prawa. To dobry sygnał. Ale naiwne byłoby przekonanie, że w innych sprawach władza też się cofnie.

Kaczyński w gruncie rzeczy jest przeciwny zmianie ustawy antyaborcyjnej i dawał temu wyraz w przeszłości. Dziś kluczy, by fundamentaliści uwierzyli w jego rzekomą przemianę.

Zobacz także

taktyka

wyborcza.pl

cugrb4ww8ay-upj

Rycerz z Gdańska broni honoru polskich kobiet – wyzywa Kukiza na pojedynek. I grozi…

jsx, 06.10.2016

Paweł Kukiz; Piotr Celej z kolegami

Paweł Kukiz; Piotr Celej z kolegami (PRZEMEK WIERZCHOWSKI/AG, https://www.facebook.com/piotr.celej.7)

Piotr Celej proponuje Pawłowi Kukizowi rycerski pojedynek. Wszystko z powodu słów, jakie polityk wypowiedział pod adresem przeciwniczek zakazu aborcji. Jeśli Kukiz nie podejmie wyzwania, Celej ma do końca życia określać go pewnym niepochlebnym epitetem…

 

Członek trójmiejskiego bractwa rycerskiego Piotr Celej wyzwał Pawła Kukiza na pojedynek. Oferuje mu przeszkolenie i komplet zbroi. Jeśli polityk odmówi, rycerz do końca życia przed jego nazwiskiem będzie stawiał staropolskie słowo uznawane dziś za wulgarne [cały wpis Celeja niżej]. Poszło o słowa posła o zwolenniczkach aborcji, które padły w wywiadzie dla RMF FM.

– Nie mogę ze względów etycznych zgodzić się na projekt, który mówi „róbta, co chceta ze swoim dzieckiem, bo to moje ciało”. Trzeba było zdawać sobie sprawę, komu się dawało to ciało i kiedy się dawało. I jak się dawało, że się nie rozleciało – mówił Kukiz w rozmowie z Robertem Mazurkiem.

„Pana wypowiedzi nie tylko urągają wizerunkowi męża stanu, ale i zwyczajnej godności mężczyzny” – napisał Celej na profilu Kukiza na Facebooku. „Przypomnę, że archetyp mężczyzny wywodzi się z obyczajów rycerskich, później też szlacheckich. Za podobne opinie z aż do 1939 roku spotkałyby Pana reperkusje od siłowych po banicję towarzyską” – dodał.

piotr-celej

Rycerz zaproponował szefowi Kukiz’15 dwa rozwiązania: „Przeprosi Pan publicznie kobiety oraz przekaże zadośćuczynienie na rzecz samotnych matek” albo… „Mogę zorganizować honorowe wyjście z sytuacji – wyzywam Pana na pojedynek… rycerski”.

„Oczywiście ‚załatwię’ Panu pasujący komplet zbroi. Jestem skłonny by zorganizować Panu również odpowiednie przeszkolenie. Forma pojedynku jest (względnie) bezpieczna dla zdrowia i honorowa. 1 minuta walki według określonych zasad” – napisał Celej.

„Do końca życia (swojego, a zapewne Pana przeżyję)…”

„Jeśli Pan nie zdecyduje się na zastosowanie ww. rozwiązań, odbieram Panu wszelkie honorowe prawa i do końca życia (swojego, a zapewne Pana przeżyję) obiecuję solennie zawsze przed Pana nazwiskiem dodawać epitety: k***siarz. Czyli przez około 50 lat. Czekam na Pana odpowiedź” – zakończył.

Paweł Kukiz jak dotąd nie odniósł się do wyzwania.

rycerz

gazeta.pl

Agnieszka Gozdyra:

Taka lektura przy obiedzie. Biorąc pod uwagę tytuł, PiS ma problem.

cuguqwfxgai6-kk

Karczewski: Rozpatrujemy możliwość odwołania Borusewicza z funkcji wicemarszałka Senatu

pap, luna, 06.10.2016

- Rozpatrujemy możliwość odwołania Bogdana Borusewicza z funkcji wicemarszałka Senatu - powiedział marszałek Senatu Stanisław Karczewski

– Rozpatrujemy możliwość odwołania Bogdana Borusewicza z funkcji wicemarszałka Senatu – powiedział marszałek Senatu Stanisław Karczewski (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Rozpatrujemy możliwość odwołania Bogdana Borusewicza z funkcji wicemarszałka Senatu – powiedział marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Jak tłumaczył, Borusewicz ogłosił w czwartek przerwę w posiedzeniu bez skonsultowania tej decyzji. Wicemarszałek wyjaśnia, że ogłosił przerwę na wniosek posła PiS.

– Doszło do sytuacji niespotykanej w historii 27 lat funkcjonowania Senatu. Mianowicie marszałek prowadzący, czyli wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, ogłosił przerwę w obradach do 20 października, podczas gdy 19 października mieliśmy mieć posiedzenie – powiedział Karczewski na czwartkowym popołudniowym briefingu.

Zdaniem marszałka była to „decyzja nadzwyczajna, niespotykana i podjęta arbitralnie bez jakiejkolwiek konsultacji z wicemarszałkami”. – Pan marszałek stracił moje zaufanie bardzo poważnie. W tej chwili rozpatrujemy możliwość odwołania pana marszałka Bogdana Borusewicza z funkcji wicemarszałka Senatu – dodał Karczewski.

Odniósł się także do wręczenia w czwartek prezesowi TK Andrzejowi Rzeplińskiemu przez Borusewicza – już po ogłoszeniu przerwy – medalu senackiego za to, że „nie pozwala niszczyć praworządności w Polsce”.

– Była to demonstracja polityczna, z wykorzystaniem symboli Senatu, nieuzasadniona i niepotrzebna – stwierdził Karczewski.

Borusewicz: Jestem zaskoczony

W odpowiedzi na słowa marszałka Karczewskiego Borusewicz oświadczył, że jest zaskoczony stawianymi mu zarzutami. Wyjaśnił, że ogłosił w czwartek przerwę w posiedzeniu Senatu na wniosek senatora PiS i że działał zgodnie z regulaminem.

– Jestem zaskoczony. Spotkaliśmy się na Konwencie Seniorów i wydawało się, że wszystkie sprawy zostały wyjaśnione – powiedział Borusewicz na późniejszym briefingu prasowym.

Tłumaczył, że po tym, gdy w czwartek w Senacie prezes TK Andrzej Rzepliński przedstawił informację o pracach Trybunału w 2015 r., z wnioskiem o ogłoszenie przerwy w posiedzeniu do 19 października wystąpił senator PiS Jan Maria Jackowski. Według Borusewicza Jackowski uzasadniał, że senatorowie nie mają czasu przygotować się do debaty nad informacją prezesa TK.

– Uznałem, że to jest dostateczne uzasadnienie, które trzeba wziąć pod uwagę – powiedział Borusewicz. Dodał, że w przeszłości, będąc marszałkiem Senatu, zawsze uwzględniał „wnioski formalne strony przeciwnej” i teraz postąpił tak samo.

Wicemarszałek dodał, że zarządził przerwę do 20 października, żeby umożliwić udział w debacie na temat TK jego prezesowi Andrzejowi Rzeplińskiemu. Na 19 października zaplanowane zostało bowiem posiedzenie TK w pełnym składzie.

Zobacz także

pisnie

wyborcza.pl

To władza nie tylko najbardziej niebezpieczna po 1989 r., ale też najgłupsza

MAREK BEYLIN, GAZETA WYBORCZA, 06.10.2016

Nasilą się teraz próby uciszania obywateli. A wspomóc w tym władzę może paraliż sądownictwa, do czego PiS będzie dążył na całego

Nasilą się teraz próby uciszania obywateli. A wspomóc w tym władzę może paraliż sądownictwa, do czego PiS będzie dążył na całego (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Nasilą się teraz próby uciszania obywateli. A wspomóc w tym władzę może paraliż sądownictwa, do czego PiS będzie dążył na całego. Stawić temu czoło mogą silne, zorganizowane i solidarne ze sobą ruchy społeczne, wspierane przez opozycję parlamentarną

Rejterada w sprawie zakazu aborcji pokazuje, że władza słabnie i popada w śmieszność. Jednak nadmierne upajanie się tą porażką i sukcesem strajku może przywrócić władzy siłę. Bo to, czy ona ma jej więcej, czy społeczeństwo, jest dalekie od rozstrzygnięcia. Na razie PiS jest w odwrocie, zapanował tam nowy strach przed mocą protestu kobiet. Ale w tej partii wciąż są stare nadzieje, że uda się obywateli wyciszyć. Na ile to realne, zależy teraz mniej od władzy, a bardziej od jej przeciwników. Od tego, czy potrafimy utrwalić tę wielką siłę, jaką właśnie okazaliśmy.

Owszem, PiS robi, co może, by rozbudzać protesty. Ustawicznie roznieca nowe konflikty, nie gasząc starych. To władza nie tylko najbardziej niebezpieczna po 1989 r., ale też najgłupsza. Sformatowana przez własną antyobywatelską ideologię i ambicje ustanowienia wszechmocnych rządów nad państwem i Polakami, nie rozumie realnego społeczeństwa i daje mu się zaskakiwać. Pracuje więc intensywnie na swój upadek, jest dla siebie bardziej groźna niż opozycja.

Strach, jaki zalągł się w PiS, raczej nie ustanie. Ale gdy władza się boi i czuje, że grzęźnie w słabościach, może zdobyć się na rozwagę, łagodząc autorytarne zapędy, albo wzmóc konfrontację ze społeczeństwem. W przypadku PiS stawiam na ofensywę.

Nasilą się teraz próby uciszania obywateli. A wspomóc w tym władzę może paraliż sądownictwa, do czego PiS będzie dążył na całego. Grożą nam specoperacje, polegające na zastraszaniu przez służby czy stawianiu przed sądem w dętych sprawach tych, którzy mają wpływ na opinię publiczną. Może to być niebezpieczne zwłaszcza w mniejszych miastach, gdzie wspólnoty protestu dopiero się klują.

Stawić temu czoło mogą silne, zorganizowane i solidarne ze sobą ruchy społeczne, wspierane, też wspólnie, przez opozycję parlamentarną. Mamy już KOD. Teraz czekam, aż przywódczynie czarnego protestu powołają ruch obrony praw kobiet. Są dobre powody, by takich mocnych inicjatyw obywatelskich powstawało więcej, choćby w obronie szkół czy przeciw ksenofobii i nacjonalizmowi.

Ruchy społeczne, które współpracują, zachowując własne autonomiczne cele, i potrafią solidarnie bronić swych uczestników także w odległych zakątkach Polski, sparaliżują władzę PiS. I ośmielą wielu Polaków.

Solidarnym pokazem siły różnych środowisk powinien być demokratyczny marsz 11 listopada. Upomnijmy się wtedy razem o różne prawa – co nas wzmocni. I organizujmy się. Po dniu mocy, jaki nastał w poniedziałek, wierzę, że to realne.

Zobacz także

towladza

wyborcza.pl

 

cufvqk7xgaaxkjw

 

Macierewicz chce wysyłać ochotników na Specnaz. U wojskowych – konsternacja
Jest ryzyko, jeśli plan ministra się nie powiedzie lub zostanie zrealizowany w części, wojska OT nie będą kopią sił specjalnych, a ich karykaturą.

Wojska Obrony Terytorialnej jako pierwsze spotkają się ze Specnazem – powiedział w Sejmie minister Antoni Macierewicz, budząc osłupienie u nawet najbardziej zagorzałych piewców obrony terytorialnej. U wojskowych osłupienia nie ma, jest konsternacja.

Antoni Macierewicz nie pozostawił wątpliwości – to żołnierze-ochotnicy Wojsk Obrony Terytorialnej, a nie regularna armia mają jako pierwsi stawić czoło ewentualnemu atakowi hybrydowemu ze strony Rosji, w którego pierwszym rzucie zawsze działają wojska specjalne, określane mianem Specnazu. Minister wyjaśniał, że właśnie dlatego polskie WOT mają być maksymalnie upodobnione do sił specjalnych i dlatego na czele tymczasowego dowództwa postawił doświadczonego komandosa, płka Wiesława Kukułę, dotychczas dowódcę Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu.

„Pierwszą fazą konfliktu hybrydowego (…) jest atak sił specjalnych na inne państwa” – mówił Macierewicz, przytaczając przykład Ukrainy i tłumacząc, że jakkolwiek nie nazywać użytych w taki ataku sił – mianem zielonych ludzików czy żołnierzy samozwańczych republik ludowych – i tak jest to po prostu rosyjski Specnaz.

„Wojska Obrony Terytorialnej właśnie z nimi spotkają się jako pierwsi”, ale zdaniem ministra bezwzględnym i świetnie wyszkolonym rosyjskim komandosom przeciwstawią się skutecznie, mając równie dobre wyszkolenie, świetny sprzęt, a przede wszystkim doskonale znając teren i „będąc zakorzenionymi w lokalnej społeczności”. Macierewicz dodał, że taki właśnie pomysł na ochotniczą formację terytorialną przyświecał mu od dawna, od początku przygotowań do objęcia funkcji ministra obrony, które – jak przyznał – zaczął jeszcze w 2014 r.

Specnaz to nie jakaś konkretna jednostka, ale generalna nazwa, jaką w Rosji i krajach b. Związku Sowieckiego, w tym na Ukrainie, określa się pododdziały sił specjalnych różnych rodzajów wojsk, policji, straży granicznej i innych formacji umundurowanych. Rosja nie ma jednego Specnazu, ale każdy rodzaj wojsk ma swój Specnaz.

Do najlepiej wyszkolonych, wyposażonych i „zasłużonych” w walce należą siły specjalne wojsk spadochronowych, zgrupowane w 45 Gwardyjskiej Brygadzie Specjalnego Przeznaczenia (słowo specnaz pochodzi od specjalnowo naznaczienija czyli specjalnego przeznaczenia) z kwaterą główną w podmoskiewskiej Kubince. Najbliżej Polski z kolei zlokalizowana jest 2. brygada specnazu wojsk lądowych w Pskowie, użyta m.in. na wschodniej Ukrainie. Ale i w Obwodzie Kaliningradzkim znajdują się kompanie specnazu rosyjskiej piechoty morskiej. Ogółem siły specjalne Rosji liczą około 15 tys. żołnierzy. Dla porównania, polscy specjalsi to siła ok. 3 tys. żołnierzy. Wojska Obrony Terytorialnej liczyć mają w sumie 35 tys., pierwsze trzy brygady na ścianie wschodniej – 3 tys.

Specnaz obrósł legendą i legenda ta stanowi po części element rosyjskiej walki propagandowej. Bardzo przyczyniła się do tego wydana w 1998 r. w Londynie książka pisarza, publicysty i byłego oficera wywiadu wojskowego GRU Wiktora Suworowa, zaczynająca się od słynnego opisu związku żołnierza specnazu z jego… saperką, której w razie potrzeby jest w stanie użyć niemal do wszystkiego.

 

Współczesne metody szkolenia specnazu uwzględniają wszystkie obszary użycia wojsk specjalnych i z pewnością nie polegają na saperkach. Rosjanie wyciągnęli wnioski z użycia specnazu w wojnach w Czeczenii, operacji w Budionnowsku, odbijania zakładników w teatrze na Dubrowce. Błyskawiczne zajęcie Krymu w marcu 2014 r. pokazało, że obecny Specnaz potrafi działać „cicho i skutecznie” – co jest hasłem używanym też przez polskich specjalsów. W głębi ukraińskiego terytorium tak łatwo już nie było, a wojsk Specnazu Rosja używała tam zarówno do działań na froncie, jak i organizowania i szkolenia sił separatystycznych. Co istotne, w początkowej fazie konfliktu kiedy ukraińska regularna armia zawiodła, na pierwszej linii frontu przeciw Specnazowi stanęły ochotnicze bataliony gwardii narodowej.

Czy powierzenie wojskom OT misji powstrzymania „zielonych ludzików” wynika z przekonania MON, że polska armia regularna też miałaby zawieść w potencjalnym konflikcie? Chciałbym wierzyć, że chodzi raczej o dowartościowanie żołnierzy OT, przez powierzenie ich formacji najbardziej odpowiedzialnych zadań i – przynajmniej w obecnych zapowiedziach – zorganizowanie dla nich możliwie najlepszego systemu szkolenia.

Polskie siły specjalne są cenione w NATO, funkcjonują de facto wedle standardów sił operacji specjalnych USA, posiadają bardzo podobny – a czasem nowocześniejszy od nich sprzęt i są w stanie wspólnie wykonywać zadania bojowe. Byłoby marzeniem, gdyby 35 tys. ochotników w wojskach OT miało uzyskać podobny status. Wtedy mielibyśmy prawdopodobnie najliczniejsze siły specjalne świata i żaden wróg nie byłby nam straszny.

Tyle że to mrzonka. Pomijam fakt, że selekcja do Specnazu – i do każdych na świecie sił specjalnych – to morderczy wysiłek nie tylko fizyczny, ale intelektualny na który stać naprawdę nielicznych. Bo gdy ciało zawodzi – a zawodzi każdego kandydata przechodzącego koszmar selekcji – mięśniami kieruje już tylko głowa.

Tymczasem do polskiej OT dopuszczeni mają być kandydaci z kategorią zdrowia D – niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju – rezerwiści po 12 letniej służbie jako szeregowi kontraktowi, czy w ogóle ludzie nie służący wcześniej w wojsku. Porównywanie 14-dniowego wstępnego przeszkolenia i weekendowych wypadów na strzelnicę ze szkoleniem sił specjalnych to kpina z tych drugich, rzekomo tak cenionych przez kierownictwo MON.

Innym czynnikiem uniemożliwiającym stworzenie z obrony terytorialnej wojsk specjalnych są ograniczone zasoby: funduszy, sprzętu i kadry szkoleniowej. Nie podejmę się precyzyjnego oszacowania, ile kosztuje wyszkolenie i wyposażenie operatora GROM-u, Formozy czy JWK, ale są to koszty idące w miliony złotych.

Stąd zresztą zauważalna w „zielonym wojsku” rezerwa wobec specjalsów, którzy po prostu mają lepiej pod każdym względem, i to widać. Nie ma też w Polsce kadry do wyszkolenia w trybie sił specjalnych nawet 3 brygad OT (zresztą trzykrotnie mniej licznych niż brygada wojsk regularnych), a co dopiero myśleć o 35 tys. całości wojsk OT.

Cały czas przyjmuję bowiem założenie, że słowa ministra Macierewicza należy traktować poważnie i że to co mówi, ma być realnie wcielanym w życie, starannie przemyślanym planem. Jeśli nie, tym gorzej, bo w dyskusji o sprawach najważniejszych jakimi bez wątpienia są kwestie bezpieczeństwa i obrony państwa, nie powinno się zbyt łatwo składać obietnic ani rzucać porównań.

Jest ryzyko, jeśli plan ministra się nie powiedzie lub zostanie zrealizowany w części, wojska OT nie będą kopią sił specjalnych, a ich karykaturą. Że brzuchaty i kulawy „komandos” z kategorią D, który zaciągnął się dla kilkuset złotych comiesięcznego dodatku za gotowość, co najwyżej postrzela sobie raz w miesiącu, a jego znajomość terenu ograniczy się do drogi do sklepu. I nie daj Boże, by kiedyś spotkał dwumetrowego osiłka ze Specnazu.

Jeśli jednak poważnie traktować słowa ministra, to jest w nich coś znacznie bardziej niepokojącego od roli wojsk OT. To dające się wyczuć przekonanie o nieuchronności konfliktu zbrojnego z Rosją, w którym polska ludność – a nie profesjonalna armia – będzie na pierwszej linii.

Wielu nazwie to trzeźwym geostrategicznym realizmem: tak, wiemy że Rosja jest agresywna i zdajemy sobie sprawę, że wcześniej czy później nas zaatakuje. Ale jest to zarazem przekonanie, że środki odstraszania, jakie mamy do dyspozycji w ramach NATO i własnych sił – nie tylko zbrojnych – kompletnie zawiodą a wojsko i politycy całego sojuszu nie będą w stanie w porę dostrzec i powstrzymać agresji. Czy powstrzymają ją komandosi z OT?

cufqgivw8aayel3

 

tygodnikpolityka

polityka.pl

PiS reaguje na awanturę wokół zakazu aborcji kuriozalnym wpisem. A ludzie? „Byliście podli, jesteście głupi”

mf, 06.10.2016

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta , Twitter.com/pisorgpl

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta , Twitter.com/pisorgpl (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Po zaskakującej wolcie PiS ws. projektu „Stop aborcji”, który został ostatecznie pogrzebany przez Sejm, wyborcy partii muszą czuć się mocno zdezorientowani. Jak reaguje PiS? Wypuszcza tego tweeta.

 

Po tym, gdy kobiety w całej Polsce wyszły na ulice w proteście przeciw projektowi zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, partia Jarosława Kaczyńskiego wycofała nagle swoje poparcie dla tego projektu.

Okazało się, że posłowie, którzy jeszcze kilkanaście dni temu głosowali za dalszymi pracami nad ustawą, dziś mówią otwarcie, że to „zły projekt”. Co więcej, następnie głosują za jego odrzuceniem, wprawiając w konsternację swoich wyborców i zrażając do siebie także środowisko „obrońców życia poczętego”.

Jakby tego było mało, sejmowe procedowanie odbywa się w atmosferze pośpiechu, chaosu, i nocnych awantur na sejmowej sali, a najnowsze sondaże pokazują spadki partii rządzącej.

Jak reaguje PiS na kolejne oskarżenia o hipokryzję i instrumentalne traktowanie tematu aborcji? Publikuje na Twitterze oraz oficjalnym fanpage’u taki wpis:

opozycja

Grafika stwierdza, że opozycja „wykorzystuje temat aborcji do politycznych celów”, a poza tym – „nie ma programu”. Wpis kończy puenta, która głosi, że PiS „nie pozwoli wyprowadzać Polek na ulice”. Dodatkowo, żeby przekaz był jeszcze wyraźniejszy, na czerwono wybito dwie frazy: „opozycja okłamała Polki i Polaków” oraz „PiS jest będzie za ochroną życia”.

Większość komentatorów – i z prawa i z lewa – nie była jednak pod wrażeniem. A prawdziwe „piekło” rozpętało się pod grafiką umieszczoną na oficjalnym profilu PiS:

Wybrane komentarze pod grafiką PiSFot. FB

Kobiety czy poczułyście sie wyprowadzone na ulice? Tak jak twierdzi PiS?

@MPrajs Nie jesteśmy psami, żeby nas wyprowadzać. To wąsacze z PiS, zwyczajem antycznej demokracji, wkładają nas między bydło i niewolników.

Opozycja oszukuje Polki i domaga się awantury.
Podajcie dalej! pic.twitter.com/T5liFxeIqk

. @pisorgpl „nie pozwolimy wyprowadzać Polek na ulice”. A nie przyszło wam do głowy, że Polek nikt nie „wyprowadził” i że one same wyszły?

A Wy czujecie się przekonani?

Mocne wystąpienie Joanny Muchy: „Ta parasolka stała się symbolem walki o prawa kobiet”:

pisreaguje

gazeta.pl

 

cuefnqfweaau-ji

 

cufn4xfxgaamvrk

 

cufxelaxgaa7_bv

Monika Wielichowska

padlo

To wystąpienie Muchy przejdzie do historii? Powiedziała prezesowi PiS, co myśli. Prosto w twarz

Gazeta.pl, 06.10.2016
‚Na co wam to było?’ – pytała posłanka Joanna Mucha (PO) Jarosława Kaczyńskiego. Jej zdaniem PiS wywołał wojnę ideologiczną, która przyczyni się do liberalizacji przepisów aborcyjnych.

to

gazeta.pl

Prezes PiS zrozumiał, że kobiety w czerni potrafią zrobić wiele hałasu

Agnieszka Kublik, 06.10.2016

Czarny protest w Warszawie, 03.10.2016 r.

Czarny protest w Warszawie, 03.10.2016 r. (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Suweren, na którego PiS tak lubi się powoływać, jest za obowiązującą ustawą antyaborcyjną lub nawet za jej liberalizacją.

Suweren wyszedł w poniedziałek na ulice. Warszawa, Kraków, Katowice, Gdańsk, Gdynia, Białystok, Poznań, Biłgoraj, Rybnik, Bełchatów, Gliwice, Malbork, Nysa, Bielsko-Biała…

Kobiety i mężczyźni pokazali, że nie będą bierni wobec zamachu narodowych konserwatystów na ciała kobiet, wolność i godność wszystkich obywateli. I wobec zakusów władzy, by leczyć swoje sumienie cudzym nieszczęściem. Głośno powiedzieli, że demokracja, w której władza słucha biskupów, a nie obywatelek i obywateli, jest ułomna.

Władza wpadła w panikę, że protesty przerodzą się w wielki ruch antyrządowy. Prezes PiS zrozumiał, że kobiety w czerni potrafią zrobić wiele hałasu, na cały świat. Kazał swoim posłom przegłosować to, o co walczy ulica.

Suweren dowiódł, że szybko się organizuje, umie być solidarny i skuteczny. Ma siłę. Tego geniusz polityczny Kaczyńskiego nie przewidział. Będzie mu teraz trudniej „reformować” Polskę – niszczyć Trybunał Konstytucyjny, media publiczne, sądy, prokuratury, edukację, kulturę, historię…

Rozpoczęta w poniedziałek rewolucja parasolek odniosła sukces. Błyskawiczny. A nic tak nie zachęca do dalszej walki jak zwycięstwo.

Kobiety w czerni obudziły opinię publiczną.

Zobacz także

wladza

wyborcza.pl

Caracal odleciał

Paweł Wroński, 06.10.2016

Helicopter Caracal EC725

Helicopter Caracal EC725 (AIRBUS)

Zerwanie kontraktu z Airbus Helicopters na dostawę śmigłowców Caracal dla Polski to zła wiadomość. Polska przestaje być istotnym partnerem politycznym w Europie, przestaje być również wiarygodnym partnerem gospodarczym. Zapewne niedługo prezydent Andrzej Duda będzie mógł zakomunikować ten miły fakt podczas wizyty prezydenta Francji François Hollande’a.

To, że tak zakończy się kolejna próba zakupu śmigłowców dla polskiej armii, wydawało się niemal pewne. W trakcie kampanii wyborczej politycy PiS jeździli do fabryk w Mielcu i Świdniku należących do konkurentów Airbusa w przetargu śmigłowcowym, podburzając załogi. Antoni Macierewicz i jego współpracownik Bartosz Kownacki sugerowali, że przy przetargu doszło do „licznych nieprawidłowości”, które jakoś do tej pory nie zostały ujawnione. Teraz minister obrony musiał zrealizować swoje polityczne obietnice.

Sytuacja z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa staje się groźna. Przypomnijmy, jednym z decydujących powodów, dla których wygrała oferta francuska, była gotowość dostarczenia śmigłowców już w 2017 r. w najszerszej palecie (ten przetarg zakładał zakup faktycznie trzech rodzajów śmigłowców).

Lata zaniedbań robią swoje. Kończą się resursy śmigłowców wielozadaniowych, w najbliższym czasie nie będzie już w Polsce śmigłowców ratownictwa morskiego. Co gorsza, także śmigłowce uderzeniowe – słynne Mi-24 – są w coraz gorszym stanie i faktycznie zostały pozbawione broni przeciwpancernej (pociski są rosyjskiej produkcji).

MON przedstawia mniej lub bardziej realne kolejne plany dotyczące programu śmigłowcowego. Szef MON raz mówi, że flotę śmigłowców zapewnią trzej dostawcy, innym razem, że trzeba dać pierwszeństwo śmigłowcom uderzeniowym. Nie rozstrzygam, która koncepcja jest lepsza ani który ze śmigłowców oferowanych Polsce to najlepsza propozycja. Faktem jest, że gotowy już przetarg został wyrzucony do kosza i armia polska zostanie pozbawiona na lata nowoczesnej broni.

To kolejny program modernizacyjny, który nie jest w armii realizowany. Polska armia straciła właśnie kolejny rok. W tym roku – oprócz zamówień wynikających z kontraktów zrealizowanych w ubiegłych latach – szef MON, by poprawić obronność kraju, kupił za 209 mln zł węgiel ze zwałów kopalnianych, bo górnicy się burzyli.

Przetargi nie są realizowane. Polskie społeczeństwo jest mamione opowieściami o sile i patriotyzmie Obrony Terytorialnej, która karabinkiem Beryl powstrzyma każdego wroga. I dyrdymałami o finezyjnych negocjacjach w USA, w wyniku których proponuje się nam mniej więcej ten sam zestaw obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej co za czasów PO-PSL.

Jedyne racjonalne uzasadnienie takiego zachowania to potraktowanie budżetu armii jako skarbonki, z której będzie można brać pieniądze, gdy zawalą się finanse kraju pod wpływem realizowania obietnic PiS.

Zobacz także

bezpieczenstwo

wyborcza.pl

 

beata-kaczynska

 

cufgo1ew8aa3aoi

 

redaktor-terlikowski

 

cue8nmwwyaaey_u

Więc jednak. Dosyć kombinowania przy tych sprawach… ludzie od tego wychodzą na ulicę i same kłopoty potem…

cufi1tjwyaedq8u

Jak Dzierżawski będzie w ciąży, może jej nie przerywać!

https://oko.press/oko-press-broni-kaczynskiego-oszukal-polowe-swoich-wyborcow/

pislekcewazy

 

cufktxdw8aa2sij

Koniec caracali. Zabrakło kasy?

Marcin Sztandera, Wojciech Czuchnowski, pap, 06.10.2016

Sierpień 2015 r., Beata Szydło w zakładach w Świdniku podczas kampanii wyborczej. Mówiła, że przetarg, który wygrały caracale, budzi wątpliwości i powinien zostać zbadany. Teraz związkowcy ze Świdnika i Mielca triumfują

Sierpień 2015 r., Beata Szydło w zakładach w Świdniku podczas kampanii wyborczej. Mówiła, że przetarg, który wygrały caracale, budzi wątpliwości i powinien zostać zbadany. Teraz związkowcy ze Świdnika i Mielca triumfują(Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta)

Polska nie kupi od Francji śmigłowców Caracal – wynika z komunikatu Ministerstwa Rozwoju. Branża nie jest zaskoczona, bo PiS to zapowiadał już w kampanii wyborczej. – Ale zrobiono to w fatalny sposób. Możemy się spodziewać pozwu – oceniają eksperci.

Zakup kilkudziesięciu śmigłowców wielozadaniowych miał być jednym z kluczowych elementów modernizacji sił zbrojnych. W przetargu startowały francuski H225M Caracal (Airbus Helicopters), amerykański Black Hawk (koncern Sikorsky, do którego należą zakłady w Mielcu) oraz brytyjsko-włoski AW-149 (zgłoszony przez zakłady PZL Świdnik należące do koncernu Leonardo).

W kwietniu 2015 r. poprzednie kierownictwo MON wybrało caracale. Planowano zakup 50 śmigłowców za 13,3 mld zł. Pierwsze egzemplarze armia miała dostać już w 2017 r. Warunkiem było podpisanie umowy offsetowej. Negocjacje rozpoczęto we wrześniu ubiegłego roku. Kontynuowała je już ekipa rządu PiS.

Macierewicz: „To grabież”

Wiele wskazuje na to, że były to działania pozorowane. Jeszcze przed wyborami Antoni Macierewicz mówił, że ten kontrakt „to grabież”, a „13 mld zł powinno pójść na polskie fabryki produkujące najlepsze helikoptery na świecie”. – To świadome działanie na szkodę Polski – oceniał.

Po wyborach – gdy stanął na czele MON – w trochę łagodniejszym tonie zapowiedział, że decyzja o podpisaniu kontraktu zależy od negocjacji offsetowych.

We wtorek Ministerstwo Rozwoju poinformowało, że kończy negocjacje, bo Airbus „nie przedstawił oferty zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa”. „Rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych uniemożliwiają osiągnięcie kompromisu” – napisał resort.

Eskalacja żądań

Dla branży lotniczej nie jest to zaskoczenie. Podczas niedawnych targów obronnych w Kielcach mówiono, że strona polska stawia coraz to nowe wymagania, a zerwania przetargu domagają się związki zawodowe z zakładów, których oferty przegrały, i politycy PiS z tych regionów.

Zaostrzenie wymagań można było wnioskować z informacji przekazywanych przez Airbus – pierwotnie była mowa o stworzeniu 3250 miejsc pracy, a we wrześniu już o 6 tys. Francuzi zapewniali, że oferowane inwestycje nie są zagrożone, nawet jeżeli Polska nie kupi caracali. Chodzi m.in. o utworzenie biura projektów Airbus Helicopters w Łodzi, współpracę z uczelniami, produkcję części w Lublinie i we Wrocławiu oraz otwarcie zakładów Azura Polska w Łodzi (zamiast w Rumunii), które mają produkować części do airbusów A350 XWB.

W planach było jeszcze m.in. przekazanie do Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi kompetencji do samodzielnej obsługi, napraw i modernizacji caracali oraz zaangażowanie kolejnych zakładów w produkcję elementów śmigłowców i uzbrojenia. A nawet produkcja śmigłowców.

W ostatniej chwili strona polska – jak się dowiadujemy – postawiła kolejne wymagania, których Airbus już nie mógł spełnić. Może chodzić o przekazanie przez Francję technologii niezbędnej do produkcji nowoczesnej amunicji artyleryjskiej, co jeszcze wiosną zapowiadał posłom szef Inspektoratu Uzbrojenia MON.

PiS zabrakło pieniędzy?

– Spodziewałem się, że oczekiwania wobec Airbusa będą potęgowane i Francuzi powiedzą dość. Wszyscy czekali, kiedy to nastąpi. Moment wybrano fatalnie, przed wizytą w prezydenta François Hollande’a 13 października. W świat idzie sygnał, że jesteśmy niesłowni – mówi Maksymilian Dura z portalu Defence24.pl. Jego zdaniem powód zerwania rozmów jest prozaiczny: – Zabrakło pieniędzy.

Podobnego zdania jest Tomasz Siemoniak (PO), b. szef MON, który rozpoczynał negocjacje: – Może chodzić o pieniądze do realizacji obietnic PiS lub na partyzantkę Macierewicza. 13 mld to wielka kwota i Mateusz Morawiecki może spoglądać na to łakomym wzrokiem, bo decyzję podjął parę dni po tym, gdy został ministrem finansów.

Według naszych rozmówców „realnym zagrożeniem” jest pozew ze strony Airbusa, który poniósł koszty, ponieważ spodziewał się zamówień. Wicepremier Morawiecki kary się nie obawia. – Każdy etap negocjacji dokładnie dokumentowaliśmy. Jesteśmy przekonani, że byliśmy fair wobec naszych partnerów – mówił wczoraj.

Bardziej ofensywny jest wiceszef MON Bartosz Kownacki. Jak stwierdził, ma „wrażenie, że Airbus od początku negocjował w złej wierze i nie chciał zrealizować offsetu na warunkach, jakie wcześniej deklarował”.

Zakup nowoczesnych helikopterów dla armii oddala się na bliżej nieokreślony czas. Wojsko używa przestarzałych śmigłowców. Nie są np. uzbrojone w rakiety przeciwpancerne i wiele jest nieprzystosowanych do lotów w nocy.

MON: po co te śmigłowce

Wiceminister Kownacki zapowiedział w Sejmie że „trzeba dokonać analizy, w jakim zakresie, na jakich zasadach będą potrzebne w polskiej armii śmigłowce, w jaki sposób należy je kupować”.

Z decyzji Ministerstwa Rozwoju cieszą się związkowcy z Mielca i Świdnika. – Ale to połowa drogi. Teraz czekamy na znowelizowany program modernizacji wojska. Mamy nadzieję, że śmigłowce nadal będą priorytetem i liczymy, że nasza firma dostosuje ofertę do tych potrzeb – mówi Andrzej Kuchta, przewodniczący „Solidarności” w PZL Świdnik.

Zobacz także

kulisy

wyborcza.pl

cuee-kiwyaeq0b0

 

cuejq-wxeaafp5d

 

krystyna-szumilas

 

przem-szubartowicz

Polki wygrały z PiS. „Drodzy państwo, przestraszyliście się, prawda?”

Agata Kondzińska, Michał Wachnicki, 06.10.2016Obrady komisji sprawiedliwości zwołane ad hoc odbywały się w atmosferze chaosu i skandalu. Na posiedzenie nie wpuszczono przedstawicieli organizacji pozarządowych. Posłowie opozycji zarzucali przewodniczącemu obradom Andrzejowi Matusiewiczowi (PiS) łamanie procedur demokratycznych

Obrady komisji sprawiedliwości zwołane ad hoc odbywały się w atmosferze chaosu i skandalu. Na posiedzenie nie wpuszczono przedstawicieli organizacji pozarządowych. Posłowie opozycji zarzucali przewodniczącemu obradom Andrzejowi Matusiewiczowi (PiS) łamanie… (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Skala poniedziałkowego czarnego protestu zaskoczyła PiS. Dlatego kierownictwo partii we wtorek późnym wieczorem naradzało się nad strategią wyjścia z kryzysu. W środę nieoczekiwanie posłowie z sejmowej komisji sprawiedliwości dostali wezwanie na jej posiedzenie, by zacząć prace nad obywatelskim projektem całkowitego zakazu aborcji. Późnym wieczorem odbyła się w Sejmie zwołana naprędce debata, podczas której PiS skrytykowała zarówno opozycja jak i wnioskodawcy ustawy.

Burzliwe obrady komisji toczyły się w atmosferze chaosu i pośpiechu. Wniosek o odrzucenie projektu zgłosił poseł PiS Witold Czarnecki, wierny druh lidera PiS jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, pierwszej partii braci Kaczyńskich. – To jasny sygnał, że decyzję podjął sam Kaczyński – komentują w PiS.

Wieczorem również PiS zwołało debatę nad sprawozdaniem komisji sprawiedliwości, która rekomenduje posłom odrzucenie obywatelskiego projektu komitetu „Stop aborcji”. Projekt zakłada całkowity zakaz i penalizację przerywania ciąży. Trwała ona półtorej godziny, a wicemarszałek Stanisław Tyszka nie pozwolił posłom na zadawanie pytań.

.

PiS krytykuje zarówno opozycja jak i wnioskodawcy

Podczas debaty zarówno opozycja jak i wnioskodawcy krytykowali PiS za nagłą zmianę frontu ws. ustawy zakazującej aborcji. – PiS przestraszyło się polskich kobiet i dlatego chce odrzucenia obywatelskiego projektu zaostrzającego prawo aborcyjne w Polsce – mówiła w środę w Sejmie Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna). – Drodzy państwo z PiS, przestraszyliście się, prawda? Od dwóch tygodni dźwięczą mi w uszach wasze apele o ratowanie życia poczętego, o naszej rzekomej zgodzie na zabijanie. To waszymi głosami posłaliście do komisji projekt Ordo Iuris, projekt barbarzyński, skandaliczny, podły – mówiła posłanka Nowoczesnej.

– Nie boicie się Komisji Weneckiej, nie boicie się Komisji Europejskiej, ale okazało się na szczęście, że na waszej drodze ktoś inny może stanąć – kobiety. Polskie kobiety, waleczne, silne, mądre i ambitne. W poniedziałek w strugach deszczu walczyły o swoje prawa. Przestraszyliście się – podkreśliła Scheuring-Wielgus

– Gdzie jest wasz honor? Chodziliście po Sejmie przez ostatnie dwa tygodnie z głowami pełnymi frazesów o życiu, a dziś ze strachu przed wzbierającą falą społecznego buntu bezceremonialnie, w jednej chwili wyrzekacie się tego, za co byliście się stanie dać pokroić jeszcze dwa tygodnie temu – zaznaczyła posłanka Nowoczesnej zawracając się do posłów PiS.

Joanna Mucha z PO stwierdziła, że „Polki nie pozwolą wam na to, żebyście prowadzili je jak barany na rzeź”. – To stado baranów, które próbowaliście poprowadzić na rzeź was stratuje – dodała.

Skrytykowała też PiS za to, że nie uszanował obowiązującego w Polsce od 23 lat kompromisu aborcyjnego. – Kompromisu, który ma coraz mniej zwolenników i to jest wasza wina – podkreśliła Mucha.

Również wnioskodawca ustawy, Mariusz Dzierżawski z Ordo Iuris stwierdził, że „to co zrobiło PiS to jest kpina”. – To jest kpina z pół miliona ludzi, którzy ten projekt poparli – powiedział.

Podobne zdanie wyraził Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL. – Rozczarowaliście cały konserwatywny elektorat i pewnie też te pół miliona osób, które podpisały się pod tym projektem, w którym się nawet na was powoływali, jak byliście w opozycji. Zawsze głosowaliście za zaostrzeniem każdego prawa aborcyjnego, niezależnie od tego czy to był projekt obywatelski czy parlamentarny – podkreślił Kosiniak-Kamysz.

W PiS boją się, że klub podzieli się w sprawie aborcji

W czwartek na godz. 8.30 PiS zwołał posiedzenie klubu z Jarosławem Kaczyńskim. To w partii odbierane jest jednoznacznie: prezes PiS zapowie, że w tej sprawie nie będzie swobody głosowania, tylko dyscyplina. I że wszyscy mają głosować za odrzuceniem projektu.

W partii panuje obawa, że klub mógłby się podzielić w tej sprawie. Tak było dwa tygodnie temu, gdy Sejm obradował nad dwoma obywatelskimi projektami ustaw – liberalizującym i zaostrzającym prawo aborcyjne. Wtedy restrykcyjny projekt przeszedł do komisji, a liberalny został odrzucony. Za jego odrzuceniem było ponad 170 posłów PiS, a za dalszymi pracami tylko ponad 40, w tym Jarosław Kaczyński. Stało się tak, mimo że w kampanii wyborczej PiS zapowiadał, że żadna obywatelska inicjatywa nie będzie wyrzucona do kosza.

Poniedziałkowe protesty kobiet na ulicach dużych i małych miast zrobiły na PiS wrażenie.

– Odrzucenie wniosku Ordo Iuris w komisji było jedyną drogą, by przeciąć te protesty, a opozycji odebrać paliwo do atakowania nas – mówi nam polityk PiS. Jego zdaniem gniew środowisk pro-life, które powiedziały PiS „sprawdzam”, politycznie będzie mniej kosztowny.

PiS przygotował własny projekt ustawy antyaborcyjnej. Miałby zakazywać dopuszczalnej dziś aborcji, gdy zachodzi prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. – Nie będziemy się z nim spieszyć, ale nie będziemy też czekać z tym trzech lat do wyborów – mówi poseł PiS.

Środowiska pro-life już krytykują decyzję PiS. – Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy, który zostanie naprawiony przez Sejm – mówił Mariusz Dzierżawski, przedstawiciel fundacji Prawo do Życia, wnioskodawca projektu całkowitego zakazu aborcji. Jego zdaniem „przegrały mordowane dzieci”.

Była premier Ewa Kopacz skomentowała: – Dzisiaj PiS schował swoje sumienie do kieszeni nie dlatego, że tu się toczyły potyczki, tylko dlatego, że przestraszył się tych kobiet, które wyszły na ulice. Zwyciężyła wolność i prawo decydowania o sobie.

*** Europarlament debatował w środę wieczorem o prawach kobiet w Polsce . PO pierwotnie dystansowała się od dyskutowania o aborcji w Strasburgu, ale ostatecznie włączyła się tam w czarny protest. – Szacunek dla praw kobiet i równouprawnienie płci to element integracji europejskiej, ale Unia nie ma kompetencji do wchodzenia w rozwiązania krajów członkowskich co do aborcji – mówiła w imieniu Komisji Europejskiej Czeszka Vera Jourová, komisarz UE ds. sprawiedliwości, równouprawnienia płci i konsumentów.

Zobacz także

gdy

wyborcza.pl

Pawłowicz tłumaczy się z głosowania. „Episkopat nas upoważnił”. W komunikacie KEP o „upoważnieniu” nie ma słowa

dżek, 06.10.2016

Krystyna Pawłowicz głosuje za odrzuceniem projektu Ordo Iuris/Episkopat

Krystyna Pawłowicz głosuje za odrzuceniem projektu Ordo Iuris/Episkopat (Fot. Krzysztof Truskolaski, Twitter/Agencja Gazeta)

Krystyna Pawłowicz podpiera się Episkopatem, żeby wytłumaczyć hejterom wyniki wczorajszego głosowania w komisji ws. zakazu aborcji. W komunikacie KEP jest tylko mowa o tym, że ‚nie popierają projektów zapisów prawnych, które przewidują karanie kobiet, które dopuściły się aborcji’.

 

Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka niespodziewanie opowiedziała się wczoraj za odrzuceniem obywatelskiego projektu komitetu „Stop aborcji”, zaostrzającego przepisy aborcyjne. Wnioski o odrzucenie projektu złożyli poseł PiS Witold Czarnecki i grupa posłów PO. Posiedzenie zwołano naprędce, w ostatniej chwili, „w nieregulaminowym trybie”. Doszło do awantury, bo utrudniano wejście przedstawicielom organizacji pozarządowych.

Obrady zaplanowano na zaledwie 30 minut, choć zapowiadało się na wielogodzinną batalię. PiS jednak wniosek swojego posła natychmiast przegłosowało i spotkanie skończyło.

Jak to rozumieć? To głosami posłów PiS projekt zakazujący aborcji przygotowany przez Ordo Iuris trafił do komisji. Zdaniem części komentatorów po masowych protestach partia Kaczyńskiego wystraszył się kobiet. PiS zapowiedział przygotowanie własnego projektu. Bierze na przeczekanie, żeby emocje opadły.

Marek Suski przed kamerami stwierdził, że odrzucono „bardzo zły projekt”. Również Krystyna Pawłowicz głosowała za tym, by komisja sprawą się nie zajmowała.

krzysztof-truskolaski

@pisorgpl głosuje za odrzuceniem projektu ustawy o zaostrzeniu prawa aborcyjnego

Zwolennicy zakazu aborcji przepuścili atak na profil posłanki Pawłowicz na Facebooku. Napisali, że jest zwolenniczką „zabijania dzieci”. A poseł PiS odpowiedziała w jednym z komentarzy pisała, że „Episkopat upoważnił PiS” do odrzucenia projektu obywatelskiego”.

krystyna-pawlowicz

https://www.facebook.com >>>

Faktycznie. Wczoraj Konferencja Episkopatu Polski wydała komunikat. Mowa w nim m.in. o ŚDM czy handlu w niedzielę. Jednym z punktów jest kwestia aborcji. Jednak „upoważnienia”, o którym pisze poseł Pawłowicz – przynajmniej w tym co podał Episkopat do informacji publicznej – nie ma.

– Życie każdego człowieka jest wartością podstawową i nienaruszalną. Biskupi polscy przypominają, iż nie popierają projektów zapisów prawnych, które przewidują karanie kobiet, które dopuściły się aborcji. Te kwestie Kościół rozwiązuje w sakramencie pojednania, zgodnie z przepisami Kodeksu Prawa Kanonicznego i normami etyczno-moralnymi. KEP zachęca jednocześnie do modlitwy w intencji kobiet, które swoim życiem wypełniają powołanie do macierzyństwa oraz w intencji kobiet, które przeżywają trudności w swoim życiu – czytamy w komunikacie.

Biskupi przypominają słowa Jana Pawła II, że „akceptacja przerywania ciąży przez mentalność, obyczaj i nawet przez prawo jest wymownym znakiem niezwykle groźnego kryzysu zmysłu moralnego, który stopniowo traci zdolność rozróżnienia między dobrem i złem”.

Dziś po godz. 10 Sejm ma ponownie głosować, co dalej z obywatelskim projektem ustawy dot. zakazu aborcji.

Zobacz także

pawlowicz

TOK FM