Kijowski w Berlinie, Niemcy poznają KOD. „Kaczyński drugim Piłsudskim nie jest”
Mateusz Kijowski (Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta)
We wtorek w Berlinie gościło kilku Polaków. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński otworzył wystawę poświęconą 25-leciu polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie. Po uroczystości spotkał się z grupą niemieckich parlamentarzystów. Padły pytania o atak PiS na Trybunał Konstytucyjny. Z informacji ‚Wyborczej” wynika, że Kuchciński tłumaczył, że większość sejmowa reprezentująca wolę narodu ma prawo zmieniać fundamenty na których stoi państwo.
W Berlinie byli również Mateusz Kijowski oraz prof. Radosław Markowski z Komitetu Obrony Demokracji. Również w Bundestagu spotkali się z niemieckim parlamentarzystami, a także ekspertami od stosunków polsko-niemieckich. Wieczorem obydwaj brali udział w panelu dyskusyjnym w Katedrze Francuskiej na berlińskim Gendarmenmarkt, jednym z najbardziej prestiżowych miejsc w stolicy Niemiec. Słuchało ich kilkaset osób.
– Rozmowa zaczęła się zabawnie, bo zapytaliśmy Kijowskiego, czy nie boi się rozmawiać z Niemcami o tym, co się dzieje w Polsce. Bo przecież zostanie uznany przez PiS za zdrajcę i wrogiego agenta. Odpowiedział, że to już się stało, więc nie ma się czego bać – mówi „Wyborczej” jeden z uczestników spotkania.
Prof. Markowski mówił później, że KOD przyjechał do Berlina, by dać się Niemcom poznać. To kolejna po Waszyngtonie i Brukseli stolica, w której Kijowski spotyka się z zagranicznymi politykami.
Niemcom od razu rzuciło się w oczy, że Kijowski – w odróżnieniu od innych gości z Polski – nie jest zawodowym politykiem. – Ta ich apolityczność rzuca się w oczy. To może być siła KOD, ale potrzeba im szczegółowego planu działania – komentowali po rozmowach. Zaskoczyło ich to, ze Kijowski powtarzał, że nie czuje się przywódcą opozycji i nie zamierza ubiegać się o władzę. Tymczasem z relacji niemieckich mediów wynika, że polski informatyk to jedna z najważniejszych postaci na polskiej scenie politycznej.
O tym, że KOD nie jest partią, tylko ruchem społecznym, Kijowski opowiadał później w Katedrze Francuskiej. – Naszym celem jest powstrzymanie w Polsce łamania prawa i konstytucji. Chcemy pomagać politykom, by tworzyli lepsze programy i byli bliżej ludzi, chcemy wspierać społeczeństwo obywatelskie – mówił. A prof. Markowski przestrzegał Niemców, by nie dali się zwieść, że to co dzieje się w Polsce, to budowa alternatywnej formy demokracji. – To łamanie konstytucji. A konstytucja w demokratycznym państwie jest jak Biblia – mówił. Jego zdaniem problem z obecną Polską polega na tym, że Jarosław Kaczyński myśli kategoriami przełomu XIX i XX w. – Byłby świetnym politykiem, gdyby żył w tamtych czasach – mówił.
– Ale drugim Piłsudskim nie jest. Piłsudski znał języki, w Wiedniu czuł się jak w domu. Był zręcznym politykiem – dodawał uczestniczący w dyskusji Adam Krzemiński z „Polityki”. Jego zdaniem Kaczyński chciałby rządzić Polską tak jak konserwatywna chadecja Bawarią, niepodzielnie przez ponad 60 lat. O KOD mówił, że przypomina mu czasy Solidarności, bo na marszach spotyka wielu znajomych z tamtych lat. – Atmosfera jest jednak inna. Radosna – zauważał. Omnid Nouripour, poseł Zielonych do Bundestagu mówił wprost, że KOD-owi zazdrości. Bo zanim Zieloni zaczęli organizować tak wielkie demonstracje, minęło wiele lat. A KOD robi to po kilku miesiącach.
– Czy KOD może być problemem dla opozycji? Dziś politycy występujący przeciwko PiS muszą iść razem z KOD na marsz, robić sobie zdjęcie z Kijowskim – zastanawiał prof. Dieter Bingen z Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt.
Kijowski z tym się nie zgadzał. – My chcemy partie wzmacniać, potrzebujemy silnych partii, by stworzyć dobry rząd. Chcemy zwiększać zainteresowanie ludzi polityką. Nie każdy może być politykiem, ale może działać w ruchu społecznym – mówił szef KOD. Na pytanie, czy nie boi się, że protesty przeciwko „dobrej zmianie” w Polsce wygasną, tak jak kiedyś na Węgrzech mówił, że takie ryzyko istnieje. – Dlatego KOD się rozwija. Tworzymy oddziały terenowe, własny portal, w przyszłości może i radio oraz thinktank – wyjaśniał Niemcom.
Temat dnia „Gazety Wyborczej”. Prof. Mikołejko: „Sukces Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że zawarł on sojusz z chamem, czyli z Edkiem”
Sondaż dla RZ: Morawiecki, Gowin i Rafalska najlepiej ocenianymi ministrami
Sondaż dla RZ: Morawiecki, Gowin i Rafalska najlepiej ocenianymi ministrami
– Czołówkę rankingu najwyżej ocenianych ministrów otwiera Mateusz Morawiecki. Wicepremiera i ministra rozwoju dobrze ocenia 30% ankietowanych – pisze na środowej jedynce „Rzeczpospolita”.
Jak zauważa dziennik, Morawiecki – choć jest wysoko – to w ciągu pół roku stracił najwięcej (33 pkt proc.). W sondażu RZ dobrze wypadają także Jarosław Gowin i Elżbieta Rafalska, która jest jedynym członkiem rządu, któremu w ciągu pół roku przybyło dobrych ocen.
Ranking najgorzej ocenianych ministrów otwiera Antoni Macierewicz (61% ocen negatywnych i tylko 22 proc. pozytywnych). Kolejne miejsca zajmują: szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (60% złych ocen) oraz koordynator specsłużb Mariusz Kamiński (55%).
Premier Beatę Szydło dobrze ocenia 36% badanych. Cały sondaż w jutrzejszej RZ.
Kempa o kryzysie wokół CZD: Takich pożarów będzie wybuchać więcej
– Takich pożarów będzie wybuchać więcej, zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego jak najszybciej musimy wprowadzać właściwie rozwiązania systemowe. Problemów w służbie zdrowia jest jak najwięcej, musimy ten odcinek naprawić po poprzednich rządach – mówiła dziś w „Kropce nad i” o kryzysie wokół Centrum Zdrowia Dziecka szefowa KPRM Beata Kempa.
PAD w Radzyniu: Nie oddamy dobrej zmiany! Choćby mnie straszyli. Ale nie po to zostałem prezydentem, żeby się bać
Jak mówił dziś prezydent Duda w Radzyniu Podlaskim podczas spotkania z mieszkańcami:
„Realizacja obietnic wyborczych to dla mnie kwintesencja uczciwej demokracji (…) Nie oddamy dobrej zmiany! Nie oddamy jej za nic w świecie. Ja to państwu obiecuję, choćby wychodzili różni i straszyli, straszyli mnie jako prezydenta. Nie po to zostałem prezydentem, żeby się bać. Nie po to państwo mnie wybraliście. Wybraliście mnie po to, bym służył polskiemu państwu”
Jak przekonywał:
„Będę wspierał polski rząd we wszystkich tych zmianach, które powodują, że Polska staje się przyjaznym państwem dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla wąskich grup”
– Niektórzy mówią, że to jest Polska B. Nie, proszę państwa – to jest Polska A. Absolutnie Polska A – powiedział PAD.
Radziwiłł: Zaproponowałem Centrum Dialogu Społecznego jako miejsce negocjacji. Mam nadzieję, że przynajmniej forma protestu się zmieni
Jak mówił o swoim spotkaniu z pielęgniarkami minister Konstanty Radziwiłł na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia:
„Potwierdziłem prawo pań pielęgniarek do strajku, ale jednocześnie zwracałem uwagę na to, że jako minister zdrowia muszę pilnować, by żadnemu z pacjentów nie stała się krzywda. Wydaje mi się, że znalazłem sporo zrozumienia dla swojego postawienia sprawy. Jeżeli będzie taka wola i potrzeba, to negocjacje będą toczyć się z udziałem jednego z wiceministrów lub ministra zdrowia. Jeśli strony by chciały prowadzić negocjacje poza CZD, to zaproponowałem Centrum Dialogu Społecznego – takie miejsce, gdzie w trudnych sprawach niejednokrotnie się już dogadywano. Jednocześnie przypomniałem, że sytuacja Centrum jest rzeczywiście dramatyczna. Nie tylko chodzi o byt [pacjentów], ale i jego istnienie”
„Pielęgniarki zaproszone na rozmowy o zmianach w służbie zdrowia”.
„Dyrektor Centrum ma nadzieję, że około 1 mln 700 tysięcy złotych uda się wygospodarować. To jest mała szansa na to, żeby przynajmniej częściowo wyjść naprzeciw bardzo trudnym wymaganiom pielęgniarek. Druga dobra wiadomość jest związana z kwestią wycen świadczeń, wycen świadczeń kardiologicznych. Te świadczenia są wycenione znacznie powyżej kosztów. Wobec tego te oszczędności które uzyskamy na nowych wycenach, będą mogły być przeznaczone na podwyżki np. w pediatrii, to są zabiegi dokonywane w Centrum. Zaprosiłem już nie tylko ZZ Pielęgniarek i Położnych, także przedstawicieli zakładowych organizacji w CZD, by one też wzięły udział w miejscach, gdzie się rozmawia o przyszłości służby zdrowia. Mam wrażenie, że znalazło to dobry odbiór na sali, że ostatnie lata komercjalizacji szczególnie źle służą CZD. Jednym z kierunków w którym idziemy w reformie to przywrócenie bezpośredniej odpowiedzialności państwa za organizację służby zdrowia”.
Porozumienie z niedzieli dobrym punktem wyjścia
„W swojej naiwności – być może – w niedzielę byłem prawie przekonany, że porozumienie, które zostało wypracowane przez obie strony, które zostało poddane temu referendum, moim zdaniem jest na dziś dobrym punktem wyjścia. Mam nadzieję, że po tych wzajemnych zapewnieniach, że te pieniądze podwyżkowe, te 400 zł nie jest zagrożone, że będziemy dalej wspierać CZD, w szczególnie zakresie nowej wyceny procedur pediatrycznych, że jest szansa na to wysłuchają tą moją prośbę, by przynajmniej zmienić formę protestu. Nawet jeśli rozmowy nie od razu skończą się porozumieniem, to jestem przekonany, że nasze zaangażowanie, wsparcie, jak i ewentualna gwarancja MZ, że daje szanse na to, że do porozumienia dojdzie”.
Adam Hofman wiceprezesem Związku Piłki Ręcznej
– Adam Hofman został wiceprezesem Związku Piłki Ręcznej. Taką decyzję podjął zarząd ZPRP na posiedzeniu w dniu 31.05.2016 roku. Nowy wiceprezes będzie odpowiadał za współpracę z otoczeniem Związku – w tym z przedstawicielami różnych środowisk, którzy deklarują współpracę na rzecz rozwoju i promocji polskiej piłki ręcznej – poinformowano w komunikacie.
Adam Hofman uzupełnił skład zarządu po rezygnacji Ryszarda Macha – wiceprezesa ds. finansowych.
Szydło: Szanujemy prawo pielęgniarek do protestu. Mają one prawo oczekiwać tego, że będą godnie zarabiać
Jak mówiła premier Beata Szydło na wspólnej konferencji z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem:
„Od początku trwającego protestu oczekiwałam, że będziemy dążyli do jego zakończenia. Musimy mieć na względzie dobro pacjentów, bo CZD to miejsce szczególne – leczone są tam dzieci, ale to miejsce nadziei dla wielu rodziców na to, że ich chore dzieci znajdą tam pomoc i będą bezpieczne (…) Będziemy prowadzili dialog w celu zachęcenia do tego, aby to porozumienie zostało podpisane. Chcę wyraźnie powiedzieć i podkreślić, że wszystkie zobowiązania, które podjęli nasi poprzednicy w kampanii, będziemy realizować. Minister zdrowia dołoży wszelkich starań, żeby te zobowiązania zostały zrealizowane, choć nie ukrywamy, że obietnice, deklaracje, które przez naszych poprzedników zostały złożone, oceniamy jako deklaracje, które wykraczały poza możliwości finansowe budżetu państwa. Mimo to dotrzymamy tych zobowiązań”
„Potrzebujemy czasu, abyśmy mogli wprowadzić takie zmiany, które rzeczywiście wyjdą naprzeciw pracownikom służby zdrowia i będą zabezpieczały pacjentów”
„Rzeczą istotną jest wprowadzenie zmian systemowych w ochronie zdrowia, nad czym również pracuje ministerstwo i bardzo zaawansowane prace zmierzają ku temu, byśmy mogli rozwiązać problem tych wszystkich pracowników służby zdrowia, w tym pielęgniarek, które mają prawo do godnych zarobków. To nasz cel, ale potrzebujemy czasu na to, aby te rozwiązania mogły być wprowadzone i abyśmy mogli wprowadzić takie zmiany, które rzeczywiści wyjdą naprzeciw pracownikom służby zdrowia i będą zabezpieczały pacjentów oraz sprawią, że system zdrowia w Polsce będzie funkcjonował w taki sposób, aby wszyscy pacjenci w Polsce mogli czuć się bezpiecznie”
„Mam nadzieję, że dojdzie do porozumienia i będziemy mogli w spokoju rozpocząć zmiany systemowe”
„Dzisiaj mamy konkretną sytuację w CZD, które jest również w trudnej sytuacji finansowej. Muszę powiedzieć, że od początku funkcjonowania rządu minister zaczął naprawiać tę sytuację, która została przez poprzedników pozostawiona. Zdajemy sobie sprawę z tego sprawę, że w tej chwili oczekiwania płacowe pan pielęgniarek są oczekiwaniami, do których mają prawo i które powinny być wypełniane, ale musi być w tej chwili jasno postawiona deklaracja ze wszystkich stron: najważniejsze jest zdrowie pacjenta, najważniejsi są mali pacjenci, którzy dzisiaj potrzebują pomocy. Do tego mam nadzieję, że dojdzie do porozumienia, że ten dialog, który się rozpoczął, zakończy się sukcesem i że będziemy mogli w spokoju rozpocząć te zmiany systemowe, o których wspomniałam. Zobowiązałam pana ministra, żeby tak, jak do tej pory, ministerstwo monitorowało sytuację w CZD. Pan minister zaraz panu powie o tym, jakie zostały kroki przez ministerstwo podjęte i wierzę w to, że ta sytuacja zostanie uspokojona”
Premier dodała, że szanuje prawo pielęgniarek do protestu. – Mają one prawo oczekiwać tego, że będą godnie zarabiać. Wykonują ciężką pracę, niezwykle odpowiedzialną, która wymaga ogromnego poświęcenia. Dotyczy to wszystkich pielęgniarek. Musimy znaleźć rozwiązania, które rozwiążą ten palący problem – stwierdziła Beata Szydło.
Poinformowała też, że Konstanty Radziwiłł weźmie udział w dzisiejszym posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia.
KE: Dialog z Polską trwa, rozmowy są prowadzone na najwyższym poziomie politycznym
Jak poinformowała na konferencji prasowej w Brukseli zastępca rzecznika KE Mina Andreewa:
„Dialog z Polską trwa codziennie, w tym na najwyższym poziomie politycznym. Jutro wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans poinformuje komisję o sytuacji, zostanie omówiony stan gry i potencjalne następne kroki. Rozmowy trwają, trwa wymiana poglądów. Jeśli będzie [jutro decyzja] o kolejnych krokach [wobec Polski] to poinformujemy o nich. Decyzja o potencjalnych dalszych krokach będzie zależeć od rozmów [z Polską]”
Premier Szydło ma jeszcze dziś rozmawiać telefonicznie z Fransem Timmermansem.
Radziwiłł po spotkaniu z pielęgniarkami: Liczę na to, że ten strajk będzie jeszcze dziś zawieszony
Jak mówił po spotkaniu z pielęgniarkami w CZD minister Konstanty Radziwiłł:
„O wszystkich dokumentach, które pielęgniarki wypracują będzie ministerstwo informowane. Będziemy zapewniać nadal mediatorów, ale też jeśli będzie taka wola stron, to przedstawiciel kierownictwa MZ będzie towarzyszyć [w trakcie rozmów]. Zwróciłem się do pielęgniarek o zawieszenie akcji strajkowej w tej formie, w jakiej jest ona prowadzona w tej chwili. Zaprosiłem pielęgniarki – też z CZD – do różnego rodzaju prac, które są prowadzone w Ministerstwie Zdrowia nad rozwiązaniami systemowymi, wynagrodzeniami w służbie zdrowia. Mam nadzieję, że spotkanie ociepliło relacje. Spotkanie toczyło się w atmosferze wzajemnej troski o to, co dzieje się w systemie służby zdrowia. Liczę na to, że pielęgniarki porozmawiają między sobą i ten strajk ma szanse jeszcze dziś być zawieszony”
Rosa o Nowoczesnej: Wywodzimy się z krytyki Platformy
– Wywodzimy się z krytyki Platformy. Chcemy zmiany. Natomiast są rzeczy ważne, które wszystkie partie opozycyjne popierają. Na płaszczyźnie KOD-u rozmawiamy o tych wartościach – mówiła dziś w poranku TVP Info Monika Rosa z Nowoczesnej.
Pielęgniarki mają dość cięć. Teraz zastrajkują w całej Polsce?
30 maja, konferencja prasowa pielęgniarek przed budynkiem Centrum Zdrowia Dziecka. Zaczęły protest już w grudniu 2014 r. Dopiero gdy odeszły od łóżek pacjentów, dyrekcja podjęła z nimi negocjacje (AGATA GRZYBOWSKA)
Do wtorku minister zdrowia Konstanty Radziwiłł ignorował strajk. Jeszcze rano w TVN 24 mówił: – Nie wybieram się dziś do Centrum Zdrowia Dziecka.
Mówił, że pielęgniarkom „chodzi po prostu o kasę”, że pracownicy resortu „z zazdrością” patrzą na zarobki w CZD. Podał, że średnie zarobki pielęgniarek to 4940 zł, a niektóre zarabiają powyżej 9 tys. zł.
Jednak już o 10.30 w asyście dwóch wiceministrów pojechał do CZD na spotkanie z pielęgniarkami. – Zrobił z nas pazerne pielęgniary. 9 tys.? Skąd to wziął? – denerwowała się pielęgniarka z 25-letnim stażem przed spotkaniem z ministrem. – Zarabiam 2,5 tys. zł. Straszą, że zamkną szpital, lub biorą na litość, że nie możemy narażać pacjentów. Jak zamkną, pójdę do Biedronki. Tyle samo zarobię. Szkoda tylko studiów wyższych.
Po dwóch godzinach rozmów minister Radziwiłł stwierdził, że ma nadzieję na porozumienie jeszcze tego samego dnia. – Wysłuchałem długiej listy skarg i oczekiwań pielęgniarek – mówił po spotkaniu. Po raz kolejny zaapelował o zaprzestanie strajku.
W szpitalu zostawił przedstawiciela, negocjacje wznowiono po południu.
Potem razem z premier Szydło wystąpił na konferencji prasowej. Padło wiele okrągłych zdań i żadnych konkretów. – Pielęgniarki mają prawo do godnych zarobków, ale my potrzebujemy czasu, by wprowadzić zmiany, które wyjdą naprzeciw ich oczekiwaniom – mówiła Szydło.
– Czcze gadanie – mówi pielęgniarka z onkologii z wieloletnim stażem. – Minister przyjechał, powiedział, że nie mają pieniędzy i prosi, byśmy wróciły do pracy, a oni popracują nad zmianami w systemie. Obiecanki cacanki. Jak teraz się poddamy, to kto nas będzie później brał na poważnie?
Bo wyceny za niskie
W oddziałach Centrum wczoraj leżało ok. 200 małych pacjentów na 600 miejsc. Każdy dzień strajku oznacza straty dla szpitala, który ma już ponad 300 mln zł długu. W 2009 r. to było nieco ponad 100 mln zł.
– Szpital lawinowo się zadłuża, gdyż specjalistyczne procedury u dzieci są za nisko wycenione. Od lat podkreślany był ten problem, ale nikt go nie rozwiązał – mówi Maciej Piróg, były wieloletni dyrektor CZD. – W tym szpitalu przyjmowane są głównie trudne przypadki, powikłania z innych placówek, a NFZ za ich leczenie płaci tyle samo co w szpitalu powiatowym. Przez ten dług dochodzi do degradacji szpitala. Coraz więcej milionów jest potrzebnych na obsługę zadłużenia i nie ma pieniędzy na inwestycje.
Miały dość cięć
Premier Szydło wczoraj podkreślała, że rząd w styczniu dał 100 mln zł pożyczki z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców na spłatę zobowiązań oraz termomodernizację. Nie można ich wydać na podwyżki. Zanim szpital je dostał, musiał wprowadzić program naprawczy i te oszczędności sprawiły, że pielęgniarki powiedziały „dość” i zaczęły strajk.
W ramach cięć na oddziałach nie można już zlecać dodatkowych dyżurów, którymi łatano dziury w grafikach. – Na onkologii powinno być siedem pielęgniarek. Jak przyszło pięć, można było zadzwonić po koleżankę i poprosić, by wzięła nadgodziny. Teraz musimy się wyrabiać w pięć. Codziennie są awantury, że ktoś dwie godziny czekał na odłączenie kroplówki, a my nie wiemy, w co ręce włożyć – opowiada pielęgniarka.
Lekarz dodaje, że najgorzej jest z obsadą dyżurów w długie weekendy i święta. Gdy brakowało pielęgniarek, zamykali część kliniki. Jednak nowy problem pojawił się, gdy w tym roku otwarto dziecięce centrum transplantacji i rozbudowano oddział neonatologii. Ten ostatni stoi pusty, bo brakuje personelu.
– Dyrekcja z oszczędności nie chciała zatrudniać nowych pielęgniarek. Kazała wydelegować do transplantologii po jednej z każdej z kliniki. Pielęgniarki się na to nie zgodziły i zaczęły się nocne naloty. O 3 w nocy dyrekcja przyjeżdżała do szpitala, by sprawdzać, czy mają co robić. To je rozwścieczyło, dlatego te rozmowy są takie trudne.
Zlekceważone i zdesperowane
Spór zbiorowy między dyrekcją szpitala i pielęgniarkami zaczął się w grudniu 2014 r. W ramach protestu nosiły czarne koszulki, uchwaliły wotum nieufności dla dyrekcji. Wreszcie 17 maja 2016 r. zapowiedziały, że tydzień później odejdą od łóżek. I odeszły. Dyrekcja wtedy dopiero rozpoczęła z nimi negocjacje.
– Wszystkim brakuje pielęgniarek, ale u mnie nie odeszły od łóżek, bo z nimi rozmawiam – mówi dyrektor innego szpitala dla dzieci w stolicy. – W CZD doszło do strajku, bo je lekceważono i próbowano na nich zaoszczędzić.
Pielęgniarki chcą podwyżek i zatrudnienia 70 dodatkowych osób. Podkreślają, że pensje dla nowych pracowników wynoszą ok. 2,3 tys. zł brutto i nie są konkurencyjne. W czasie strajku normalnie pracują tylko trzy z 23 oddziałów. W pozostałych zostają po dwie pielęgniarki. Przyjmowane są jedynie pilne przypadki. Część pacjentów odesłano do innych klinik.
– Moje dziecko w trakcie strajku przeszło trzy operacje – opowiada pacjentka z neurochirurgii. – Normalnie leżało ponad 20 dzieci, a teraz sześcioro. Jednego chłopaka przyjęli wczoraj.
Małgorzata Syczewska, dyrektorka szpitala, mówiła, że w obecnej sytuacji nie mogą zaproponować pielęgniarkom więcej pieniędzy. Podkreślała, że zgodnie z planem podwyżek ustalonym przez poprzedniego ministra zdrowia pielęgniarki dostały już 400 zł podwyżki (to na rękę 233 zł) i czują się oszukane, a kolejna transza w tej samej wysokości jest zaplanowana na wrzesień.
Za stówkę nie będziemy milczeć
We wtorek po południu wznowiono negocjacje. – Już kilka dni temu chciałyśmy się zgodzić na propozycje dyrekcji podwyżki o 90 zł brutto, ale kazali nam podpisać, że przez dwa lata nie będziemy protestować, i porozumienie szlag trafił. Za niecałą stówkę nie będziemy milczeć, gdy szpital tonie – opowiada pielęgniarka. Inna dodaje: – Powstała strona na Facebooku, na której pielęgniarki się skrzykują. Jak ten strajk potrwa dłużej, rozleje się na całą Polskę. Koniec z zamiataniem problemów służby zdrowia pod dywan.
Rokita: W przyszłości będziemy żałować Merkel. Tak życzliwego kanclerza Niemiec nie mieliśmy od tysiąca lat
Jak mówił Jan Rokita w „Faktach po faktach” TVN24:
„Jeszcze będziemy żałować Merkel w przyszłości. To nie ulega najmniejszej wątpliwości, bo tak życzliwego w sumie kanclerza Niemiec nie mieliśmy od tysiąca lat. Ale on ma [Jarosław Kaczyński] to uprzedzenie i trzeba je minimalizować. W tej chwili będziemy mieli festiwal polsko-niemiecki, w rocznicę traktatu polsko-niemieckiego. Pani Szydło zabierze wszystkich swoich ministrów do Berlina, Niemcy będą okazywać, jak dalece zależy im na bardzo dobrych stosunkach z Polską, więc być może te fobie zejdą trochę na dalszy plan. To niewątpliwie leży w polskim interesie”
Waszczykowski: Nie słyszałem zachęt od Kaczyńskiego, bym się wybrał do europarlamentu
Jak mówił Witold Waszczykowski w „Salonie politycznym Trójki” o tym, czy rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim:
„Nie rozmawiałem z nim ostatnio na ten temat, ale nie słyszałem zachęt, bym wybrał się do europarlamentu. Nie słyszałem zachęt, bo mam zadania postawione i trzeba je realizować. Ta sprawa nie istnieje po prostu”
Huzia na Donka. Czyli 4 powody panicznego strachu PiS przed Donaldem Tuskiem
Donald Tusk znowu stał się najważniejszym celem Prawa i Sprawiedliwości. Choć wciąż sprawuje funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej, w ostatnim czasie to na nim skupia się największa uwaga partii rządzącej i jej sympatyków. Motywuje to momentami wręcz paniczny strach przed choćby symbolicznym powrotem Tuska do polskiej polityki. Dlaczego mający wysokie poparcie i wszechwładzę PiS tak bardzo obawia się 59-latka z Gdańska?
Atakować Donalda Tuska próbują dziś na prawicy prawie wszyscy. I nie chodzi tylko o czcze gadanie na temat postawienia go przed Trybunałem Stanu i powieszenie dzięki przywróconej specjalnie dla niego karze śmierci. Im częściej przewodniczący Rady Europejskiej – choćby między słowami – komentuje ostatnio sytuację w Polsce, tym silniej przeciwko niemu Prawo i Sprawiedliwość uruchamia swoją najskuteczniejszą broń, czyli propagandę.
Ostatnimi czasy z równym oddaniem zaangażowali się w nią nie tylko posłowie, lecz także sympatyzujące z partią rządzącą media. O tym, jak poważnie znowu traktowana jest walka z Tuskiem świetnie pokazało zaangażowanie w nią głównego speca PiS od medialnej walki, czyli Pawła Szefernakera, który w rządzie odpowiada za wizerunek i politykę informacyjną. Dlaczego Donald Tusk znowu stał się celem numer jeden? Oto główne powody…
1. Wpływy
Fot. Facebook.com/europeancouncilpresident
Kiedy Donald Tusk wyjeżdżał do Brukseli, nawet w Platformie Obywatelskiej nie brakowało kpin z tego, że zrezygnował z prawdziwej władzy w Polsce na rzecz prestiżu w Brukseli. W pamięci wszyscy mieliśmy bowiem dwie kadencje jego poprzednika i pierwszego w historii przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya. Cichego negocjatora i polityka raczej technicznego niż lidera.
Przez pierwsze miesiące w Brukseli Donald Tusk wszedł w jego buty, ale wkrótce skończyły się w Europie czasy, gdy najważniejsza osoba w unijnych strukturach mogła ograniczać się jedynie do moderowania polityki. Kryzys migracyjny, widmo Brexitu i wybuch autorytarnej wiosny na Starym Kontynencie sprawiają, że funkcję przewodniczącego RE trzeba zdefiniować na nowo.
I Donald Tusk z powodzeniem to czyni. Od jesieni Polak wyraźnie wybija się na pozycję lidera unijnej polityki, udowadniając, że przewodniczący RE to nie musi być funkcja przede wszystkim reprezentacyjna i ograniczająca się do zarządzania pracami na szczytach w Brukseli. Wysiłki Tuska paradoksalnie widać lepiej w zachodnich mediach, gdzie o jego działaniach nie donosi się przez pryzmat faktu, iż jest byłym premierem Polski, a jego obecnej funkcji nie nazywa się „brukselską fuchą”, czy „ucieczką”.
Przejmując odpowiedzialność za wypracowanie globalnego porozumienia w sprawie kryzysu migracyjnego i powstrzymanie rozpadu Unii Europejskiej Donald Tuska poszerza w Europie i na świecie wpływy, które wypracował już jako szef polskiego rządu. I w odpowiedniej chwili może je wykorzystać tak, by obecne kłopoty z UE i Zachodem Jarosław Kaczyński i spółka wspominali jako niewinną zabawę. Bo może i prezes PiS ma dziś w Polsce władzę, jakiej Tuskowi nie udało się zdobyć, ale zarazem długo żaden Polak nie będzie miał wpływów na takim poziomie, jak obecnie założyciel Platformy Obywatelskiej.
2. Wpływ na KOD
Fot. KOD
Gdyby walcząca z wewnętrznym kryzysem i problemami wizerunkowymi PO była jedyną siłą, na którą wpływ ma z Brukseli Donald Tusk, nerwy Jarosław Kaczyńskiego z pewnością byłyby mniej nadszarpnięte. Ewidentna panika opanowała jednak środowisko Prawa i Sprawiedliwości, gdy kilkanaście dni temu przewodniczący RE gościł u siebie Mateusza Kijowskiego i innych przedstawicieli Komitetu Obrony Demokracji.
Ten obrazek to zmiksowanie najgorszych koszmarów prezesa Kaczyńskiego. A jak zauważył w naTemat Kamil Sikora, Tusk na współpracę z KOD jest wręcz skazany, bo po zakończeniu misji w Brukseli to właśnie organizacja kierowana Mateusza Kijowskiego może być dla niego ważniejszym wsparciem niż PO Grzegorza Schetyny. – Za te kilka lat scena polityczna będzie tak przebudowana, że Donaldowi Tuskowi trudno będzie się na niej odnaleźć – mówił nam Radomir Szumełda, jeden z najważniejszych po Mateuszu Kijowskim ludzi w KOD, który był członkiem delegacji w Brukseli.
Takie komentarze zdają się jednak jedynie zasłoną dymną, za którą kryje się prawda łatwa do dostrzeżenia dla każdego, kto poświęci nieco uwagi trójmiejskiej scenie politycznej. Radomir Szumełda to bowiem nie tylko były działacz Platformy, ale i właściciel prestiżowego sopockiego klubu, w którym przez lata w luźniej i nieformalnej atmosferze zapadały kluczowe decyzje w PO. Szczególnie tej części partii, która była najbliższa Donaldowi Tuskowi, z którego bliskimi i przyjaciółmi Szumełda miał nader dobre relacje. To ważny człowiek z najbliższego środowiska Tuska, który od samego początku był ważnym ogniwem napędzającym KOD.
3. Popularność i zaufanie
Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Nie tylko w PiS, lecz także w Platformie jesienią 2014 roku cieszono się, że wyprowadzka Donalda Tuska do Brukseli skończy się spadkiem jego popularności nad Wisłą. Jak to zwykle bywa, rzeczywistość nie chciała jednak przystawać do oczekiwań. W ubiegłorocznym maratonie kampanii wyborczych rządzący Polską przez 7-lat Donald Tusk był świetnym chłopcem do bicia dla prawie wszystkich. Krytykowali go nawet w Platformie, która w ten sposób chciała odzyskać „świeżość” w oczach wyborców. Dla PO skończyło się to bardzo źle, ale sam Tusk nie tylko przetrwał ataki nawet ze strony przyjaciół, ale i zaczął odzyskiwać w oczach Polaków.
Z majowego sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych wynika, że Donald Tusk znowu jest wśród polityków, którzy cieszą się największym zaufaniem i popularnością wśród Polaków. Traci już nieznacznie do szefa .Nowoczesnej Ryszarda Petru, wyprzedził sprawującego władzę niespełna rok prezydenta Andrzeja Dudę I znacznie wyprzedza pod tym względem wszystkich innych liderów polskiej polityki. Jarosław Kaczyński i zastępująca go w roli premiera Beata Szydło cieszą się o wiele mniejszym zaufaniem Polaków.
Najnowsze badania pokazują, że Donald Tusk ma też ogromny elektorat negatywny, ale jednocześnie zdaje się on idealnie pokrywać z odsetkiem wyborców deklarujących poparcie dla PiS. Na rząd dusz wśród nich przewodniczący RE raczej nie liczy. Pozostałe ponad 40 proc. polskiego społeczeństwa, które wypowiada się o nim pozytywnie to jednak świetna baza do tego, by sprawić PiS powtórkę z 2007 roku.
4. To wciąż jedyny prawdziwy lider
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Ryszard Petru szybko zyskał zaufanie Polaków, ale po gwałtownym wzroście po jesiennych wyborach notowania .Nowoczesnej utknęły na poziomie, który nie pozwala na marzenia o samodzielnym przejęciu władzy. Być może to efekt szeregu wizerunkowych i merytorycznych wpadek Petru, które sprawiły, że wielu Polaków ma do niego spory dystans.
W jeszcze gorszym położeniu jest Grzegorz Schetyna. Od czasu, gdy przejął kontrolę nad PO jej notowania mocno się pogorszyły. Nie jest obecny w świadomości społecznej jako lider. Tę pozycję skutecznie traci na rzecz Sławomira Neumanna, Agnieszki Pomaski, czy Borysa Budki.
Największe szanse na porwanie prawdziwych tłumów ma dziś Mateusz Kijowski, ale jednocześnie jego popularność bazuje jedynie na zasługach w stworzeniu KOD. Innymi budzącymi podziw dokonaniami politycznymi, czy społecznymi Kijowski pochwalić się nie może.
A Donald Tusk? Na fotelu przewodniczącego RE nie zatracił wiele ze swojego słynnego „chłopięcego uroku”. Wciąż ma wizerunek fajnego gościa, który zna normalne życie, a zarazem robi wrażenie, gdy co rusz obraca się wśród najważniejszych ludzi na świecie. Oczywiście po 8 latach rządów jego Platformy ciąży na nim odpowiedzialność za wszystkie narastające przez ten czas grzechy i zaniechania. Jednocześnie dla całej rzeszy Polaków to ojciec sukcesów i rozwoju, jakich ich kraj nigdy wcześniej nie widział.
„Dla Ziobry Polański to symbol obcej kultury i patologii moralnej”
Decyzję w sprawie odrzucenia amerykańskiego wniosku o ekstradycję reżysera do USA podjął krakowski sąd w październiku 2015 roku. Dziś min. Zbigniew Ziobro poinformował, że podjął decyzję „o skierowaniu do Sądu Najwyższego kasacji w sprawie decyzji dotyczącej ekstradycji Romana Polańskiego”.
– Minister sprawiedliwości postanowił być arbitrem w tej sprawie. Wydaje mi się, że Zbigniew Ziobro będzie teraz lustrował wszystkie dawne wyroki i umorzenia, szukał czegoś, co pozwoli mu zabłysnąć medialnie – ocenił w TOK FM Rafał Grupiński.
Zdaniem posła PO, jedną z dwóch „dość chorobliwych” przypadłości obecnego ministra sprawiedliwości jest „niezwykły egotyzm i chęć zaistnienia w mediach”. Jak stwierdził Grupiński, ma to służyć karierze polityczne Ziobry, a dokładniej zostaniu następcą Jarosława Kaczyńskiego.
– Wydaje mi się, że dla min. Ziobry Roman Polański to pewnie symbol obcej kultury, patologii moralnej i upadku człowieczeństwa – mówił poseł w „Poranku Radia TOK FM”.
Ofiara dawno Polańskiemu wybaczyła. Państwo PiS nie wybacza nigdy.
Polski reżyser jest ścigany przez Amerykanów za uprawianie seksu z nieletnią Samanthą Gailey. Do zdarzenia doszło w w 1977 roku. Polański przed ogłoszeniem wyroku opuścił USA.
– To bardzo trudna sprawa. Została już rozstrzygnięta przez sąd. Powinno się na to spojrzeć przede wszystkim bez politycznego zacięcia – uważa Grupiński.
MSZ prowadzi śledztwo w sprawie odznaczenia przez prezydenta antysemity i zwolennika Putina
22 maja, Oslo. Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z Polonią wręcza Bogdanowi Kulasowi Order Odrodzenia Polski (ANDRZEJ HRECHOROWICZ KPRP)
– Znam sprawę od kilku dni, prowadzę w tej sprawie śledztwo – tak informację o odznaczeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę polonijnego działacza, Bogdana Kulasa, komentował w radiowej Trójce szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski.
Kulas jest wiceprezesem Związku Polaków w Norwegii, działaczem partii Jedność Narodu oraz Obozu Wielkiej Polski. 22 maja znalazł się wśród czterech działaczy polonijnych, których odznaczył Andrzej Duda podczas wizyty w Norwegii. Prezydent dziękował im za dbałość o polskość i przypominał związki z Norwegią, począwszy od córki Mieszka I. Norweskiej Polonii podarował egzemplarze „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza.
Jednak dziś rano „Wyborcza” ujawniła fragmenty proputinowskiej i antysemickiej publicystyki Kulasa.
Order „nie za poglądy”
Kulas, działacz ugrupowań skrajnie narodowych, krytykował poprzednią, a także obecną władzę za wspieranie Ukrainy, wychwalał Putina, wskazywał na Żydów jako popleczników Stalina.
Jak poinformował nas rzecznik prezydenta Marek Magierowski, Kulas otrzymał odznaczenie „za działalność na rzecz Polonii w Norwegii, zwłaszcza za wspieranie i promowanie polskiej kultury, nie zaś za poglądy polityczne. O jego uhonorowanie wnioskował ambasador RP w Oslo, a formalnie o przyznanie orderu wystąpiło MSZ. Ze strony KPRP [Kancelarii Prezydenta] nie doszło do naruszenia procedur na żadnym etapie rozpatrywania wniosku”.
Waszczykowski: To już nie te czasy
W odznaczeniu antysemity i działacza proputinowskiego problem widzi jednak MSZ. Waszczykowski zapowiedział, że zajmie się sprawą osobiście. W Trójce usprawiedliwiał ambasadę, że w Norwegii była znana jedynie „działalność patriotyczna pana Kulasa”, a nie jego publicystyka, którą nazwał „kwiatkami”.
Jak stwierdził, polskie placówki dyplomatyczne nie śledzą całej działalności kandydata, „bo to już nie te czasy”.
Ambasadorem w Norwegii jest generał w stanie spoczynku Stefan Czmur, według nieoficjalnych informacji w tym roku kończy się mu kadencja.
Jak pies z kotem. Brudne kocie sprawki
Koty siusiają poza kuwetą, kiedy ta jest brudna albo po to, by oswoić przestrzeń wokół siebie. Jednak powodów może być znacznie więcej (Fot. 123RF)
Kociego moczu trudno nie wyczuć, bo wyjątkowo śmierdzi. I nie mówię tu o znaczeniu terenu przez niekastrowane kocury, ale o zwykłym: „Nasiusiam tu sobie, może nikt nie zauważy”.
Zdarzało się to i moim kotom. Owszem, zdarza się do dziś. Dlaczego?
Znam osoby, które są przekonane, że ich kot się na nie uwziął: sika do butów, na dywanik przy łóżku, do łóżka (!). Jedni dopatrują się w tym kociej złośliwości, inni zemsty zazdrosnego kota o panią/pana.
Może tak jest, choć trudno mi podchodzić do tego w ten sposób. Żeby dociec, dlaczego kot regularnie, a czasem stale w tym samym miejscu oddaje mocz poza kuwetą, trzeba choć trochę zrozumieć naturę tego zwierzęcia.
Kot jest czyściochem. Brudny, utytłany w błocie pies najczęściej jest szczęśliwy. Brudny kot – tragedia. Wiem, jak to dla kotów ważne, od kiedy musiałam trzymać swojego kota po operacji dwa tygodnie w kołnierzu. Omal nie zdechł. I nie dlatego, że były pooperacyjne komplikacje. Nikł w oczach, bo nie mógł się wylizać! Pani weterynarz wręcz powiedziała, że kota nie da się uratować, jeśli nie będziemy pod ścisłym nadzorem zdejmować kołnierza po to, by kot choć trochę się oporządził. Kiedy to zrobiliśmy, młody dosłownie rozkwitł.
CZYTAJ TEŻ: Jak pies z kotem. Koty kontra ogórki
A tymczasem najczęstszą przyczyną tego, że kot siusia poza kuwetą, jest to, że po prostu jest ona brudna. Czasem naprawdę, czasem „tak się kotu wydaje”. Są takie czyściochy, które muszą mieć niemal idealną czystość. Jak w japońskiej łazience. I trudno, tak mają.
Sprawa druga – zaburzenie rytmu dnia, porządku w przestrzeni domu. To też koty stresuje. Nie mówię o innym zwierzęciu w domu czy pojawieniu się w nim dziecka. Wtedy taka reakcja kota jest zrozumiała. Wystarczy, że na drodze, którą kot np. chodził do toalety, pojawił się nowy fotel! Oswojona przestrzeń znów jest obca, trzeba ją oswoić ponownie. Jak? Siusiając. I niekoniecznie tam, gdzie coś nowego stoi.
Pamiętam, że kiedy odwiedzałam moją babcię, jej kot siusiał na moją podróżną torbę. Znalazł ją wszędzie, nawet dobrze schowaną. Wtedy też sądziłam, że mnie nie lubi (bo nie dawałam mu kiełbasy przy stole), ale dziś myślę, że po prostu to był nowy zapach w domu. I trzeba go było „zneutralizować”.
U nas zmorą były porzucone przez synka zabawki. Zwalone na kupkę samochodziki i klocki wręcz wołały: „Choć i na nas nasiusiaj!”. Tak, to okropne, ale nauczyło nas, że sterty zabawek nie można zostawiać na noc w salonie. Trzeba sprzątać, bo kotu brudno.
CZYTAJ TEŻ: Jak pies z kotem. Dlaczego koty mruczą
Koty siusiają też z… nudów. Oddawanie moczu może być sygnałem, że kot jest zestresowany. Nie ma gdzie wyładować energii. Co miał zjeść, to już zjadł, ile miał pospać, to już pospał. Państwa jak nie było, tak nie ma. Nuda. No to czas na małe siusianie na środku dywanu.
Kolejna ważna sprawa – oddawanie moczu poza kuwetą, zwłaszcza często i w małych ilościach, może być sygnałem, że kot jest chory. Najczęściej jest to skutek problemów z drogami moczowymi. Zamiast więc złościć się na winowajcę, przyjrzyjmy się uważnie, jak kot się zachowuje. Może schudł lub nadmiernie utył? Może jest osowiały? Mniej je? Jeśli mamy podejrzenia, że kot podupadł na zdrowiu, lepiej zgłosić się szybko do weterynarza.
W domu, gdzie jest kilka kotów, warto pomyśleć o kilku kuwetach. Jedna, nawet wielka, nie musi się sprawdzić. Koty nie lubią publicznych toalet. Zazwyczaj wolą je mieć tylko dla siebie. I same między sobą ustalą, który korzysta z której.
A co zrobić, kiedy kot upatrzył sobie jakieś miejsce? By pozbyć się zapachu, zmywałam je płynem z chlorem. Kompletnie bez skutku. Kiedy powiedziałam o tym naszej weterynarz, mało nie pękła ze śmiechu. – No to pani narobiła. Koty uwielbiają zapach chlorowanych płynów. To je jeszcze bardziej zachęca – tłumaczyła.
To co robić? – Jak kot ukocha sobie jakieś miejsce do siusiania, trudno go stamtąd wygonić. Są specjalne środki odstraszające, ale nie zawsze działają. Ale jedno działa – kot nie odda moczu tam, gdzie stoi jego miska. Najlepszą metodą jest więc stawianie misek z małą porcją jedzenia tam, gdzie kot zostawia niespodzianki. I liczenie na to, że nie znajdzie sobie innego miejsca, bo za chwilę może się okazać, że miski stoją w całym domu.
Oglądaj wideo „Nauki dla każdego” i odkrywaj największe zagadki otaczającego Cię świata. Daj się wciągnąć, zafascynować, zadziwić. Spójrz na siebie i rzeczywistość z innej, naukowej strony!
W tym numerze „Nauki dla każdego”przeczytasz także:
6 odkryć, które zmienią wszystko
Historia zna kilka wynalazków, które zmieniły rozwój cywilizacji. Czy można sobie wyobrazić, jakie mogłyby być kolejne?
Znikająca wiedza. Nieznośna kruchość cyfrowych danych
Czy zastanawialiście się, jak długo trwać mogą dane w postaci cyfrowej? Z jednej strony cyfrowy zapis oferuje wspaniałą jakość dźwięku i obrazu, z drugiej – jest podatny na uszkodzenia nośnika. A co gorsza, ulatnia się po kilku latach
Jakie gatunki zwierząt pożarliśmy?
Ileż gatunków zwierząt wyginęło tylko dlatego, że człowiek zasmakował w ich mięsie!
Ubrania z odzysku. Suknia z kartonu i zużytej koszuli
Szkoda wyrzucać stare ubrania. Można je przecież rozpuścić i… uprząść nową tkaninę. Jak? Dowiemy się od fińskich naukowców
Jak fizycy radzą sobie z zapylaniem
W górskich rejonach prowincji Syczuan w Chinach, gdzie sady są mocno pryskane pestycydami, wszystkie pszczoły wyginęły. Muszą je zastępować ludzie. Jeden zapylacz z miotełką z kurzych piór jest w stanie zapylić 5-10 drzew dziennie
Słowa, które zmieniły świat
Od rachunku za wełnę sprzed 4 tys. lat, przez dzieło Newtona z jego odręcznymi poprawkami, po maszynopis „Krótkiej historii czasu” Stephena Hawkinga – biblioteka Uniwersytetu Cambridge pokazuje światu swoje największe skarby. Rozmowa z Emily Dourish