Cały wywiad z B. Jancelewiczem (Polityka 7.11.2016)
Tusk: UE pozostaje silnym i niezawodnym partnerem. Oczekujemy tego samego od USA i nowego prezydenta
Szanując demokratyczny wybór Amerykanów zdajemy sobie sprawę z nowych wyzwań, które te rezultaty przynoszą. Dobrze pamiętać siłę zachodniej wspólnoty: Niemcy, Włosi, Polacy, Hiszpanie – każdy naród UE pomagał budować Amerykę. Ameryka przchodząc nam na pomoc w najtrudniejszych chwilach XX-wieku, USA pomogły budować Unię. Nasze związki są silne. Nikt ich nam nie zabierze, tak jak nie zabierze nam wspólnych wartości – mówił w Brukseli Donald Tusk.
Tusk: USA i Europa nie mają innego wyjścia niż współpraca
Wydarzenia ostatnich dni i miesięcy powinny być ostrzeżeniem, dla wszystkich tych, którzy wierzą w liberalną demokracją. To oznacza, że powinniśmy wreszcie zacząć działać i przywrócić poczucie kierunku, porządku. Też w globalnym kontekście: zwłaszcza gdy rozmawiamy o handlu, migracji czy bezpieczeństwa. USA i Europa nie mają innego wyjścia, niż tylko wspólpracować.
Tusk: Nie wierzę, że jakikolwiek kraj teraz może być wielki w izolacji.
Słuchałem z uwagą wezwania prezydenta-elekta do jedności. Ja z kolei wzywam do transatlantyckiej jedności. Nie wierzę, że jakikolwiek kraj teraz może być wielki w izolacji. Wierzę, że USA mogą i będą współpracować. To nasz wspólny interes. UE jest silnym i niezawodnym partnerem i takim pozostanie. Oczekujemy tego samego po Ameryce i jej nowym prezydencie.
Zagraniczne stosunki PiS
Polityka zagraniczna PiS coraz bardziej legnie w gruzach. I nie ma szans na jej sensowną odbudowę, bo na budowniczego nie nadaje się szef dyplomacji Witold Waszczykowski, a prezesa PiS to specjalnie nie obchodzi, bo ma dalsze plany trzęsień, dewastacji.
Epicentrum wstrząsów znajduje się na Nowogrodzkiej, lecz fale sejsmiczne sięgają daleko. Oto trzy przykłady z ostatniej doby. W Moskwie Władimir Putin przyjął listy uwierzytelniające od 19 nowych ambasadorów, w tym ambasadora RP w Rosji Włodzimierza Marciniaka. Jest to rutyna, ale Polak nie został tak potraktowany, czyli dyplomatycznie pogłaskany, lecz jako jedyny zrugany i potraktowany pod włos. Prezydent Rosji Marciniakowi powiedział, iż stosunki Polski z Rosją są dalekie od zadowalających. Przekładając to na normalny język – jest bardzo źle i Warszawa nie może liczyć na normalność. A więc politycy PiS mogą sobie pomarzyć o odzyskaniu relikwii kultu smoleńskiego, czyli złomu Tupolewa. Wszak miało być w tej sprawie gładko i przyjemnie. Na szczęście Putin nie zachował się, jak Andrzej Duda, który nie przyjął ślubowania od trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Przecież prezydent Rosji mógł zachować się niedyplomatycznie, jak Duda – nie przyjąć.
Ta sama sprawa jeszcze ciekawiej przedstawia się z USA, bo tam nawet nie mamy ambasadora, który nie musi gratulować Donaldowi Trumpowi wyboru na prezydenta. Za to fale sejsmiczne poszły z Warszawy, bo otworzył usta Antoni Macierewicz i w swoim triumfalistycznym stylu powiedział: ”stosunki polsko-amerykańskie będą nie tylko bardzo dobre, ale jeszcze lepsze”. Stosunki bez ambasadora. Tak wygląda cnota dyplomatyczna PiS, nie mieć ambasadora do stosunków, ale mieć Macierewicza, który gwałci wszystkie relacje.
Najbardziej przykre dla nas fale sejsmiczne z Nowogrodzkiej dotarły do Brukseli, o czym przekonał się wicepremier Mateusz Morawiecki. Unia Europejska wstrzymała kurek z pieniędzmi, na razie 1 mld euro (4 mld zł), które przeznaczone miały być na budowę dróg. Oficjalnym powodem jest brak przetargów na inwestycje. W Brukseli nie przyjmują do wiadomości, iż PiS wyznaje zasadę uznaniowości. Dać swoim. Inny podtekst polityczny wstrzymania brukselskiego szmalu to konflikt Zachodu z PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Jak twierdzi europoseł PO Adam Szejnfeld jest to włoski strajk ze strony UE, która będzie domagała się przestrzegania wszelkich procedur, aby nauczyć Nowogrodzką moresu.
Wstrząsów z Nowogrodzkiej będzie więcej, prezes PiS je zapowiada. Prowadzą do tego, że z Polską się coraz mniej liczą, bo kto chce mieć stosunki z krajem ruin?
Waldemar Mystkowski
Joanna Szczepkowska: nie mogę odrzucać zaproszenia ze strony KOD-u [WYWIAD]
09.11.2016
– Polska nakręciła się siłą napędową szaleństwa – powiedziała dziś pod siedzibą kancelarią premiera Joanna Szczepkowska, która przekręciła licznik KOD, odliczający dni od niewydrukowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego przez Beatę Szydło. – W tej chwili sytuacja w Polsce jest na tyle niebezpieczna, że nie mogłam odrzucić zaproszenia KOD – tłumaczy aktorka i publicystka w rozmowie z Onetem. Pytana z kolei o zwycięstwo Donalda Trumpa mówi wprost: Ameryka pomyliła showmana z politykiem.
- W czerwcu Joanna Szczepkowska w rozmowie z Onetem tłumaczyła, dlaczego nie chodzi na marsze KODU
- Dziś przekręciła licznik pod KPRM, który odlicza czas od nieopublikowania wyroku TK przez premier Beatę Szydło
- Aktorka uważa, że sytuacja w kraju staje się na tyle niebezpieczna, że nie może odrzucać zaproszeń ze strony KOD
- Komentując wybór Donalda Trumpa na prezydenta, mówi że Amerykanie wybrali showmana
Joanna Szczepkowska, pytana przez Onet w czerwcu o to, czemu nie chodzi na marsze KOD-u, tłumaczyła, że przez środowiska opozycyjne wobec PiS-u została nazwana osobą, która zamieniła język wolności na język nienawiści. Sprawa dotyczy głośnego tekstu „Homo dzieciństwo”, po którym na aktorkę spadła lawina krytyki. Dziś jednak Szczepkowska postanowiła wesprzeć działania Komitetu Obrony Demokracji. Dlaczego?
– Niezależnie od moich goryczy związanych z ostracyzmem w stosunku do mojej osoby, od przywoływania mojego nazwiska w kontekście nazizmu uważam, że w tej chwili bardzo ważne jest, aby wspierać tych ludzi, którzy zajmują się obroną państwa – mówi. – To, co się dzieje dziś w Trybunale, a także całe, szalone wręcz, zachowanie Antoniego Macierewicza jest bardzo niebezpieczne – dodaje. Czy w związku z tym możemy spodziewać, że Szczepkowska pojawi się na manifestacjach KOD-u?
– Cały czas mam duży problem z występowaniem obok ludzi, którzy powiedzieli, że zamieniłam język wolności na język nienawiści. Co więcej, KOD silnie utożsamia się z tym, co nazywamy lewactwem, a to nie jest dobre. Ale krótko mówiąc: tak, wydaje mi się, że jesteśmy w takim momencie, w którym nie będę tym ludziom odmawiać pomocy – wyjaśnia. – Oni tam są 24 godziny na dobę, to jest ogromne poświęcenie i to jest poruszające – mówi o namiocie KOD-u pod KPRM. – To jest heroiczne zachowanie – ocenia. I jednocześnie nie szczędzi gorzkich słów pod adresem opozycji.
Szczepkowska: nie ma partii środka, a ta jest niezbędna
– Mam ogromne obawy, że dzisiejsza opozycja, w przypadku powrotu do władzy, może popełniać stare błędy. Ja bym nie chciała bezrefleksyjnego powrotu do tamtego sposobu rządzenia – mówi. – Nie widzę w opozycji żadnej partii, która byłaby partia równoważącą. Widzę ugrupowania skrajnie lewicowe, albo partię bez pomysłu – jak PO. Nie ma partii środka, a ta jest niezbędna – dodaje. Skąd bierze się taki stan rzeczy? – Problem w tym, że mało kto, z ludzi mających odpowiednie kompetencje, chce wejść do polityki, co widać chociażby po wynikach wyborów w USA – uważa.
A jak aktorka ocenia najnowsze wiadomości zza oceanu, czyli wygraną Donalda Trumpa? – Percepcja ludzka jest zmieniona do tego stopnia, że Amerykanie wybrali showmana, pomylili showmana z politykiem. USA wybrała prezydenta tak, jak wybiera się zwycięzcę w „talent-show” – mówi.
– Wybór Trumpa pokazuje to, że ludzie, którzy mają potencjał, odsuwają się od świata polityki, bo stał się on szalenie brutalny i prostacki – ocenia. Decyzję Amerykanów Szczepkowska widzi też w szerszym kontekście. – Ludzie chcą czegoś nowego, na świecie dzieje się jakiś przewrót. A z drugiej strony są ogromne obawy przed Państwem islamskim, a także przed napływem uchodźców. Nasz świat się zmienił. I myślę, że takich zagrożeń nigdy nie było. Niby nie mamy wojny, a jednak jest – stwierdza.
Przypomnijmy. Na początku marca Trybunał uznał w wyroku, że cała nowela ustawy o TK autorstwa PiS jest niezgodna m.in. z konstytucyjną zasadą poprawnej legislacji. Rzecznik rządu Rafał Bochenek oświadczył, że „komunikat” Trybunału Konstytucyjnego nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i rząd nie może tego komunikatu opublikować. Przez kraj przetoczyła się fala protestów opozycyjnych, domagających się wydrukowania wyroku. Komitet Obrony Demokracji ustawił tablicę przed KPRM, która odlicza czas od niewydrukowania wyroku. Dziś mija 245 dzień.
Trumpizm
środa
Jeśli nie wierzyliście w powiedzenie, że w Ameryce wszystko jest możliwe, to teraz już wiecie, że w USA wszystko jest jednak możliwe. 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki zostaje Donald Trump.
1.
Żyliśmy w przekonaniu, że co jak co, ale Ameryka nigdy nie popadnie w skrajny populizm czy radykalizm, bo Amerykanie cenią sobie zdrowy rozsądek i umiarkowanie. Od dziś już wiemy, że to były płonne nadzieje. Prezydentem Stanów Zjednoczonych zostaje polityk, który do kosza zdaje się wrzucać to, co charakteryzowało – niezależnie od tego, kto rządził Ameryką – jej politykę: przewidywalność i racjonalność.
Dlatego już sam udział Donalda Trumpa w boju o Biały Dom, polityka, któremu amerykańskie media dzień w dzień wyciągały nieuczciwość, pokazywały niekompetencję, arogancję, seksizm musiał być przykrym doświadczeniem. I to dla każdego myślącego i przyzwoitego Amerykanina. Jednak dziś się okazało, że nie dla większości. Większość zagłosowała właśnie na Trumpa. Dlaczego?
2.
Po pierwsze, jest jedna rzecz, która łączy Obamę i Trumpa. To sztuka mobilizacji swojego elektoratu. Obama wygrał i w 2008, i w 2012 roku, bo potrafił mobilizować swój twardy elektorat. Budził entuzjazm. Podobnie jak dziś swój elektorat potrafił mobilizować Trump. Clinton na ich tle była zimna i nudna. Przeciwnicy byłej sekretarz stanu do żywego jej nienawidzili. Zwolennicy zaś okazywali obojętność. Wniosek: jeśli nie potrafisz budzić entuzjazmu, jeśli nie porywasz swojego elektoratu, zapomnij o starcie w wyborach. To przepis na klęskę.
Po drugie, Amerykanie, głosując na Trumpa, pokazali środkowy palec elitom. Pokazali, że mają już dość politycznych rodzin, które żyją z polityki. W Clinton zaś jak w soczewce skupiają się wszystkie grzechy waszyngtońskiego establishmentu: bezkarność, niejasne powiązania towarzyskie, arogancja, wielkie pieniądze. Trump, choć sam jest członkiem tej skorumpowanej elity, w bezpardonowy sposób ośmielił „zwykłych Amerykanów”, by całe to towarzystwo odesłać do lamusa. Amerykanie pokazali więc środkowy palec elitom. Sęk w tym, że teraz najpewniej zobaczą ten sam środkowy palec, ale ze strony swojego nowego prezydenta.
Po trzecie, nie wygrał Trump, ale przegrała Clinton i Partia Demokratyczna. Trzeba mieć duże pokłady arogancji, by w boju o Biały Dom postawić na kandydatkę, która ma tak wiele „trupów w szafie”. Ich liczba, jak również rzucanie kłamstw lub półprawd przez Trumpa pod adresem Clintonów (Bill i jego przeszłość nie pomagała…), który nie był z tego należycie rozliczany przez tradycyjne media, sprawiły, że Clinton – szczególnie białym Amerykanom klasy średniej – wydała się postacią spod ciemnej gwiazdy. Krótko: Amerykanie uznali, że Trump jest mniejszym złem niż Clinton.
Po czwarte, jak wiemy, dużo łatwiej rządzi się poprzez strach niż miłość. Trump grał na wszystkich lękach, które dotykają dziś Amerykanów – szczególnie tych białych, należących do klasy średniej, którzy stali się ofiarą globalizacji, gdyż w jej wyniku najwięcej stracili: niepewności co do jutra i spłaty kredytów, ograniczone możliwości znalezienia dobrej pracy czy utraty obecnej, niemożności opłacenia studiów dla swoich dzieci. Co więcej, raj, który prezydent Trump ma przywrócić w Ameryce, jest prosty do odtworzenia: trzeba wywalić nielegalnych imigrantów, wybudować mur na granicy z Meksykiem, otworzyć pozamykane kopalnie i huty, dogadać się z Putinem… To nic, że to wszystko mrzonki. Ważne, że wszystkie te hasła pieściły ucho i masowały serce wielu Amerykanów. A że to iluzja, to przekonają się oni dopiero za kilka miesięcy na własnej skórze.
I rzecz ostatnia: wybór Obamy, wbrew temu, co wielu sądziło, nie zakopał podziałów rasowych. Przeciwnie: on je na nowo ożywił. O ile jednak biali Amerykanie swój rasizm chowali pod dywan, gdyż obowiązywała polityczna poprawność, o tyle Trump powiedział im, że nie muszą się już dłużej wstydzić, że są rasistami. Że w końcu mogą być sobą. I mówić to głośno. Trumpa wskrzesił, skutecznie, sentyment, że Ameryka znów może/musi być wielka, czyli biała. Nie kolorowa.
3.
Tak czy siak 9 listopada 2016 roku skończyła się Ameryka, jaką znamy: przewidywalna, angażująca się w sprawy świata, budujące koalicję na rzecz demokratycznego świata i wolności, tolerancyjna. 9 listopada zaczął się w Ameryce nowy system, któremu na imię „Trumpizm”. A to oznacza więcej amerykańskiego izolocjanizmu, więcej populizmu w polityce wewnętrznej i zewnętrznej, bratania się Waszyngtonu z takimi towarzyszami „krzewienia demokracji” jak Putin. To oznacza również osłabienie NATO i ochłodzenie stosunków z Unią Europejską.
Trumpizm znaczy więcej ryzyka, więcej nieprzewidywalności, więcej niepewności. Jeśli chcieliście żyć w ciekawych czasach, to właśnie się one zaczynają. Choć zarazem trzeba dodać: będą to również czasy niebezpieczne! Dzień dobry w nowym niebezpiecznym świecie! Ciekawe, czy Wam się spodoba?
http://makowski.blog.polityka.pl/2016/11/09/trumpizm/?nocheck=1
Prezydent Trump. Wściekłość i gniew
środa
9 listopada 1989 roku upadł Mur Berliński. Dokładnie 27 lat później. 9 listopada 2016 r. Donald J. Trump został 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Data ta przejdzie do historii jako koniec ery zapoczątkowanej obaleniem komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej i rozpadem ZSRR.
Donald Trump jest wulgarnym narcyzem, wykazującym się kompletną ignorancją w kwestii spraw publicznych, szczególnie polityki zagranicznej. Gardzi kobietami, chce zamknąć kraj na imigrantów, żąda haraczu w zamian za ochronę od amerykańskich sojuszników na świecie. Trumpa popierają ludzie głoszący otwarcie rasistowskie hasła, jego kampanię aktywnie wspierał Kreml. Nowy prezydent USA okazał się bez wątpienia najmniej odpowiednim kandydatem na to stanowisko w najnowszej historii, a mimo to wygrał.
Wola zmiany, odrzucenia wszystkiego, co reprezentuje sobą establishment, chęć odwrócenia skutków globalizacji i wielokulturowego społeczeństwa, w którym biała większość traci swoją dominującą rolę, okazała się nieprzezwyciężona. Hillary Clinton sprawiała w kampanii wrażenie głęboko niewiarygodnej. Jej niezdolność do inspirowania nawet swoich zdeterminowanych zwolenników – mimo poparcia mediów, rekordowych wpłat na kampanię, skandali, które generował Trump – przyniosła jej klęskę.
Kampania Clinton nie potrafiła wygenerować z siebie samodzielnego przekazu, który przekonałby wyborców, czemu powinna zostać prezydentem. Momentami kampania wyborcza przypominała starcie doskonałego androida z odrażającym, ale autentycznym człowiekiem. Być może Clinton ma wiele kwalifikacji na najwyższe państwowe urzędy, nie ma jednak podstawowej cechy do tego, żeby być politykiem zajmującym najważniejsze stanowisko na świecie – nie budzi sympatii. W czasach masowej demokracji, gdzie władza elit nad ludem słabnie, to dla polityka podstawowa wada, która uniemożliwia zwycięstwo.
Nikt tak naprawdę nie wie, jak będzie wyglądała prezydentura Donalda Trumpa. To oustsider, który nigdy nie zajmował się polityką. Jego wrogie przejęcie partii republikańskiej było naturalną konsekwencją osuwania się jej w teorie spiskowe – na temat muzułmańskiego wyznania Obamy czy jego nieamerykańskiego pochodzenia. Republikanie stali się partią blokującą proces polityczny, dezawuującą Obamacare – reformę służby zdrowia jako socjalizm. Podsycając radykalne nastroje, otrzymali kandydata, który przelicytował wszystkich – obiecując budowę muru na granicy z Meksykiem (za pieniądze… Meksykanów) i zamknięcie kontrkandydatki w wyborach w więzieniu.
Trump okazał się niezwykle skutecznym manipulatorem i demagogiem, odpornym na skandale, których jedna dziesiąta zatopiłaby kampanię innego kandydata. Umiejętnie wykorzystał i podsycił wściekłość i gniew rozpalający amerykańskich wyborców. Clinton, demokraci i lewicowo-liberalne media mogły mu przeciwstawić tylko strach i wstyd. Okazało się, że to za mało. W walce bez reguł wygrywa ten, kto umiejętniej bije poniżej pasa. Trump okazał się na tym polu bezkonkurencyjny. Wskazuje kierunek, w którym podążać będzie demokracja masowa, pozbawiona pierwiastka liberalnych ograniczeń. Liczyć się będzie tylko i wyłącznie naga brutalna siła i skuteczność w zniszczeniu przeciwnika. Zwycięzca bierze wszystko. Amerykański system checks and balancesjest kagańcem, który Trump poczuje dzień po zaprzysiężeniu, ale można być pewnym, że zrobi wszystko, żeby go rozsadzić, zwłaszcza po tak niespodziewanym spektakularnym zwycięstwie. Może liczyć na poparcie zdeterminowanych wyborców, czujących wiatr historii w żaglach.
Ameryka z Trumpem sobie poradzi, przetrwa go, choć kosztem swojego globalnego znaczenia. Gorzej z porządkiem światowym, którego USA wciąż są najważniejszym gwarantem. Nadchodzą czasy anarchii, w których powróci klasyczna doktryna stosunków międzynarodowych oparta na rywalizacji w grze o sumie zerowej i twardego stosunku sił. Państwa słabsze będą zmuszone do podporządkowania się – ekonomicznego i politycznego – silniejszym. Liberalizm i demokracja będą dobrami limitowanymi. Klasyczne konflikty zbrojne między państwami będą bardziej prawdopodobne. Świat z wycofanymi za ocean USA stał się dużo bardziej niebezpieczny.
To czas, żeby się jednoczyć i zbroić. Kto chce pokoju, niech szykuje się do wojny.
http://jazdzewski.blog.polityka.pl/2016/11/09/prezydent-trump-wscieklosc-i-gniew/?nocheck=1
Putin długo milczał ws. Polski. Dziś przyjął nowych ambasadorów. Do Polaka skierował przykre słowa
• Prezydent Rosji skrytykował obecne stosunki polsko-rosyjskie
• Powiedział, że odbudowanie dialogu jest jeszcze możliwe
Prezydent Rosji przyjął na Kremlu listy uwierzytelniające od 19 nowych ambasadorów, w tym ambasadora RP w Rosji Włodzimierza Marciniaka. Ten ostatni jako jedyny usłyszał słowa krytyki. Putin wytknął, że relacje między Polską a Rosją są dalekie od zadowalających. Jego zdaniem odbudowanie dialogu z Polską jest możliwe, ale wymaga wzajemnego szacunku i pragmatyzmu. – Z naszej stron jesteśmy gotowi zrobić wszystko, żeby osiągnąć ten cel – zapewnił prezydent.
Dowiedz się więcej:
Kim jest nowy ambasador RP w Rosji?
Włodzimierz Marciniak jest politologiem i rosjoznawcą. Specjalizuje się w sprawach polityki rosyjskiej i współczesnej Rosji. W sierpniu otrzymał nominację ambasadorską od szefa polskiego MSZ Witolda Waszczykowskiego, a w połowie października rozpoczął misję w Federacji Rosyjskiej.
Od kogo jeszcze Putin przyjął listy uwierzytelniające?
Rosyjski prezydent przyjął w środę listy uwierzytelniające od przedstawicieli 19 misji dyplomatycznych, w tym ambasadorów czterech państw UE: Finlandii, Grecji, Holandii i Luksemburga, a także krajów bałkańskich, państw Afryki, Islandii, Kambodży i Nowej Zelandii.
Rząd PiS coraz mocniej podpada w Brukseli. Wstrzymano wypłatę ponad 4 mld zł, a „to może być dopiero początek”
Oficjalne stanowisko rządu można streścić w paru słowach: „nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. A jednak można mieć obawy, że Bruksela przykręci kurek z pieniędzmi. Do tej pory Unia obserwując to, co PiS wyprawia w kwestii Trybunału Konstytucyjnego, próbowała wpływać na rząd w Warszawie słowną krytyką, czy rezolucjami. To nie dało efektu. Czyżby nadszedł czas na naciski finansowe?
Bruksela wstrzymała właśnie wypłatę 1 mld euro, czyli ponad 4 mld zł. Są to głównie pieniądze przeznaczone na budowę dróg w Polsce. Jak pisaliśmy, oficjalnym powodem decyzji Komisji Europejskiej są wątpliwości w sprawie zasad organizowania przetargów na finansowane ze środków UE projekty infrastrukturalne. Ale nieoficjalnie mówi się, że powód jest inny – chodzi o konflikt PiS z Zachodem i decyzje władz przede wszystkim w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.
Tym doniesieniom nie dziwi się europoseł PO Adam Szejnfeld. W rozmowie z naTemat przyznaje, że w Brukseli ostatnio o Polsce mówi się coraz częściej i z coraz większym zdziwieniem i rozczarowaniem. – Politycy w Europie, wbrew temu co twierdzi PiS, są doskonale zorientowani w sytuacji w Polsce. Wiedzą, że w kwestii praworządności jest źle i stan ten wciąż się pogarsza – tłumaczy polityk i relacje między Warszawą a Brukselą przedstawia na przykładzie relacji rodzinnych. – Jeśli w rodzinie jesteśmy dla kogoś nieuprzejmi, a potem chcemy od niego pieniędzy, to jasne jest, że będą trudności z ich otrzymaniem. No i tu mamy podobne zagrożenie, że Unia odpowie polskiemu rządowi pięknym za nadobne.
Europoseł PO Adam Szejnfeld nie wyklucza, że wstrzymanie wypłaty 1 mld euro dla Polski do może być początek i takich decyzji będzie teraz więcej•Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
1 mld euro to naprawdę duże pieniądze. Wstrzymanie wypłaty tej sumy nie musi oznaczać żadnych retorsji wobec polskiego rządu. Ale może to być początek takiego bardzo oficjalnego, technokratycznego i formalistycznego traktowania Polski w kwestiach finansowych. Oficjalnie wszystko będzie się odbywać zgodnie z prawem, ale niezmiernie dokładnie. To byłoby coś na kształt włoskiego strajku ze strony Komisji Europejskiej i to na pewno nam grozi.
Jeśli ten scenariusz się spełni, to odczują to różne grupy w Polsce: inwestorzy budujący drogi, rolnicy czekający na dopłaty, itp. – PiS będzie to przedstawiał jako odkuwanie się złego Zachodu na dobrym polskim rządzie, ale de facto byłyby to skutki rządów PiS – tłumaczy Szejnfeld. Jego zdaniem pozycję Warszawy w relacjach z Brukselą pogarsza fakt, że rząd w kwestii łamania zasad demokracji „nawet nie próbuje grać”. – Nie ma nawet próby prowadzenia choćby udawanego dialogu. Na wszystkie zalecenia, uwagi Unii jest bezczelna odpowiedź, że „będziemy robić to, co nam się podoba” – ubolewa europoseł PO.
Czy rzeczywiście Bruksela może Polskę za to ukarać? Dr Paweł Kowalski z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS w rozmowie z naTemat przyznaje, że oficjalnie, zgodnie z Traktatami jest to niemożliwe, ale… – Sporo zależy od dobrej woli Komisji Europejskiej – przyznaje ekspert, choć od razu uspokaja, że tego typu wstrzymania funduszy zdarzały się już nieraz wobec różnych państw, także wobec Polski za rządów PO. – W 99 proc. przypadków te pieniądze były odmrażane po paru tygodniach lub po paru miesiącach – przypomina dr Kowalski.
Ale i tak Unia ma możliwości, aby dopiec finansowo władzom w Warszawie. Ekspert przypomina o groźbie Włoch.
Rzym zapowiedział, że zawetuje budżet UE, jeśli państwa Europy Wschodniej będą w nim uprzywilejowane. To za to, że te kraje nie wspierają unijnej polityki migracyjnej. Druga groźba dla Polski jest taka, że Unia może dokonać korekty perspektywy budżetowej i przesunąć środki bardziej z funduszy strukturalnych na inwestycje. Wprost nikt nie powie, że chodzi o uderzenie w Polskę, ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że nasz kraj na tym dużo straci.
Zdaniem eksperta wstrzymana wypłata zostanie odblokowana, Unia nie powinna stosować tego typu presji. – KE może sobie „nie lubić” jakiegoś państwa. Ale w kwestiach formalnych powinna być bezstronna i neutralna – uważa dr Kowalski.
Podobną nadzieję mają polskie władze. Odpowiedzialny za gospodarowanie unijnymi funduszami wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki skomentował decyzję Brukseli jako „bardzo rutynowe, normalne działania”.
Prof. Kuźniar po wyborze Trumpa: Wyczerpał się kredyt na nieodpowiedzialność tych, którzy rządzą Polską
Prokuratura w sprawie Smoleńska strofuje dziennikarzy. I utyskuje: „Renomowani naukowcy nie chcą z nami współpracować”
– Zasadnym jest zwrócenie się do wszystkich państwa z uprzejmym apelem, abyśmy nieco emocje wokół tej sprawy stonowali. W szczególności poprzez podawanie informacji sprawdzonych i rzetelnych, bo te które pojawiły się ostatnio w mediach nie do końca niestety takie były i nie pomagają i nie służą działaniu prokuratorów – zaapelował na specjalnej konferencji prasowej zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek.
– Proszę nie pisać o tym, że celem ekshumacji jest znalezienie trotylu w ciałach ofiar – przekonywał Pasionek. I dodał: – Ten trotyl, o którym ciągle piszecie, w postanowieniu widnieje jako numer cztery dla biegłych, nie jako jeden.
Mówił, że sekcja „ma zmierzać do ustalenia przyczyny zgonu, mechanizmu zgonu”.
Pasionek: Byliśmy na ostatniej prostej, ale…
– Do tego śledztwa, właściwie to już drugiego dnia po katastrofie wdarła się polityka i niestety pozostaje w tym śledztwie do dnia dzisiejszego – ocenił Pasionek.
I dalej utyskiwał na dziennikarzy. – We wrześniu byliśmy praktycznie na ostatniej prostej sfinalizowania rozmów z wieloma profesjonalnymi, o uznanej światowej klasie biegłymi i instytutami. Tak było. A to, że spotykamy się dopiero dzisiaj, to wynika z faktu, że tak już przestało być. A przestało być właśnie z powodu tego, co się mówi i pisze o tej sprawie – powiedział Pasionek.
– Taka jest niestety smutna prawda, że renomowani naukowcy nie chcą z nami współpracować – dodał. – Ich interesuje rzetelna nauka, natomiast my mieszamy tę sprawę z polityką każdego dnia. I do niej się tylko odwołujemy; a to taniec na grobach, a to decyzje o charakterze politycznym – zaznaczył.
– Mówię to po bardzo wielu rozmowach, że myli się ten kto sądzi, że w Europie, nawet w kręgach naukowych, ta sprawa ta nie budzi nadal zainteresowania – powiedział.
Kiedy koniec śledztwa?
Jak przypomniał śledztwo w sprawie katastrofy zostało przedłużone do końca przyszłego roku. – Takie póki co mamy plany dowodowe, ale absolutnie nie twierdzę, że jest to graniczna i finalna data – zaznaczył.
Co – oprócz ekshumacji – planują śledczy? Prokuratura zaplanowała inwentaryzację wraku Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku – poinformował prok. Krzysztof Schwartz.
– Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że część z tych dowodów znajduje się na terenie obcego państwa. Partner jest trudny. Jak państwo wiecie tych dowodów w dalszym ciągu nie mamy. Czynimy zabiegi by je pozyskać, ale tylko takie, na jakie pozwala nam prawo. Czynione są zabiegi na arenie dyplomatycznej – mówił z kolei Pasionek.
ZOBACZ TEŻ: ‚Wasze prawdziwe intencje to manipulacja umysłami’. Podkomisja smoleńska w Sejmie
Petru o zwycięstwie Trumpa: Ważne, byśmy byli stabilni i przewidywalni w tym nieprzewidywalnym świecie
Petru o zwycięstwie Trumpa: Ważne, byśmy byli stabilni i przewidywalni w tym nieprzewidywalnym świecie
Ameryka wybrała, szanujemy wybór Ameryki. Gratulujemy prezydentowi Trumpwi. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach wycofa się z części tych zapowiedzi dotyczących polityki zagranicznej, które padały w kampanii, szczególnie chodzi o kwestie wojny handlowej z Chinami, czy de facto resetu z Rosją. Wierzę w pragmatyzm USA i kontynujacę rozsądnej polityki, która miała miejsce w przyszłości – mówił w Sejmie Ryszard Petru.
Petru: USA były, są i będą naszym głównym sojusznikiem w NATO
Wierzę głęboko w to, że te elementy populistyczne były wyłącznie w kampanii wyborczej. Oglądając te wystąpienia po tym jak został wybrany widać że zmienia ton. USA były są i będą naszym głównym sojusznikiem w NATO.
Petru: Ważne, byśmy byli stabilni i przewidywalni w tym nieprzewidywalnym świecie
Ale w tym niepewnym świecie w którym żyjemy bardzo ważna jest przewidywalna i stabilna polityka realizowana przez polski rząd. Tym większa waga będzie teraz do wypowiedzi szefów MON i spraw zagranicznych. Może lepiej żeby się przez jakieś kilka dni nie wypowiadali. Ważne, byśmy byli stabilni i przewidywalni w tym nieprzewidywalnym świecie.
Kuczyński: Ekshumowane zostaną ciała 83 ofiar katastrofy smoleńskiej
Taką informację ws. ekshumacji przekazał na konferencji prasowej prokurator Marek Kuczyński.
Pasionek: Trotyl w postanowieniu widnieje jako zadanie nr 4 dla biegłych
– Ten trotyl, o którym ciągle piszecie, w postanowieniu widnieje jako zadanie nr 4 dla biegłych. Nie jako jeden – mówił na konferencji prokurator Marek Pasionek.
Pasionek: Taka jest smutna prawda, że renomowani naukowcy nie chcą z nami współpracować
Jak mówił na konferencji prokurator Marek Pasionek:
„Chciałem przekazać pozytywne informacje, z których będzie wynikało, że coś zrobiliśmy, z kimś się dogadaliśmy, poczyniliśmy pewne ustalenia, mamy zaplanowane czynności z ich udziałem. Zapewniam państwa, że tak było. We wrześniu byliśmy praktycznie na ostatniej prostej sfinalizowania rozmów z wieloma profesjonalnymi, o uznanej, światowej klasie biegłymi instytutami. Tak było. To, że spotykamy się dopiero dzisiaj, to wynika z faktu, że tak przestało być właśnie z powodu tego, co się mówi i pisze o tej sprawie. Taka jest smutna prawda, że renomowani naukowcy nie chcą z nami współpracować. Ich interesuje rzetelną nauka, a my mieszamy tę sprawę z polityką każdego dnia”
Pasionek: Proszę nie pisać, że celem ekshumacji jest znalezienie trotylu w ciałach ofiar
– Proszę nie pisać o tym, że celem ekshumacji jest znalezienie trotylu w ciałach ofiar – apelował na konferencji prokurator Marek Pasionek. Jak dodał:
„Nie godzę się na to, abyśmy pisali o tym, iż celem ekshumacji jest szukanie trotylu, jest taniec na grobach, takzę prokuratorów. Proszę sobie wyobrazić, jak oni się czują”
– Jeżeli ktoś stawia tezę, że będziemy poszukiwać w tych ciałach trotylu, by udowodnić zamach, to równie zasadna byłaby teza odwrotna. Będziemy poszukiwać ewentualnych śladów materiałów wybuchowych, a jeżeli ich nie znajdziemy, to wykluczymy zamach. To też będzie słuszna teza – dodał Pasionek.
Pasionek o katastrofie smoleńskiej: Apeluję o stonowanie emocji wokół śledztwa
– Komentarze, jakie pojawiają się ostatnio w prasie, w mediach tak podgrzały atmosferę wokół czynności prowadzonych przez prokuraturę, iż w mojej cenie zasadnym jest zwrócenie się do wszystkich państwa z apelem, byśmy nieco emocje wokół tej sprawy stonowali. W szczególności poprzez podawanie sprawdzonych informacji, rzetelnych, bo te, które pojawiły się ostatnio w mediach nie do końca takie były – mówił na konferencji prokurator Marek Pasionek.
Suski: Nie słyszałem, żebyśmy stawiali sobie jako główny cel dopaść Donalda Tuska
– Nie słyszałem, żebyśmy sobie stawiali jako główny cel dopaść Donalda Tuska. Raczej był główny cel wyznaczony: dociec prawdy. Dlaczego ta afera mogła być i czy miała rzeczywiście parasol polityczny? Komisja śledcza ma pokazać mechanizm, który funkcjonował, bądź też mechanizm, który nie funkcjonował, a powinien i znaleźć przyczyny, dlaczego nie funkcjonował – mówił Marek Suski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF.
Suski: Będziemy starali się ściągać prokurator Kijanko. Ona jest jednym z kluczowych świadków
Jak mówił Marek Suski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF:
„Będziemy starali się ściągać prokurator Kijanko. Ona jest jednym z kluczowych świadków i można powiedzieć, że przez jej zaniechania pewnie doszło do długoletnich zaniechań prokuratury. Nie przesądzam, ale z tych dokumentów tak wygląda, że ona jest jedną z tych, która miała istotny wpływ na rozwój afery Amber Gold”
Suski: Kaczyński byłby lepszym premierem
– Tak, według mnie tak [Jarosław Kaczyński byłby lepszym premierem]. Podjął taką decyzję [że nie jest], a Beata jest bardzo dobrym premierem – mówił Marek Suski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF.
Waszczykowski pytany, czy mamy swojego człowieka w sztabie Trumpa: Trzeba będzie natychmiast uruchamiać wszystkie kanały
– Z tego, co wiem, tam są Polacy, związani z Polonią. Trzeba będzie natychmiast uruchamiać wszystkie kanały. Jesteśmy na dobrej drodze, bo Amerykanie są w tej chwili u nas, więc my możemy mówić Amerykanom jasno: Polska jest zabezpieczonym krajem. Możemy odejść od tylko wyłącznie kwestii bezpieczeństwa wojskowego i przejść na poważną współpracę gospodarczą – mówił Witold Waszczykowski w „Jeden na jeden” TVN24, pytany przez Bogdana Rymanowskiego, czy mamy swojego człowieka w sztabie Trumpa.
Waszczykowski o wpisie Tuska: Nie używam Twittera. Polityk na poważnym stanowisku powinien się poważniej zachowywać
– Dlatego nie używam Twittera. Uważam, że polityk na poważnym stanowisku powinien się poważniej zachowywać, niż pozwalać sobie na takie drobiazgi, didaskalia – mówił Witold Waszczykowski w „Jeden na jeden” TVN24, pytany przez Bogdana Rymanowskiego o tweet Donalda Tuska nt. Trumpa. Jak dodał szef MSZ:
„Niektórzy europejscy politycy będą mieli problem, bo publicznie, od wielu miesięcy stygmatyzowali, wyszydzali Donalda Trumpa”
Waszczykowski: Powiem tak, jak w przypadku Brexitu. Będziemy szanować każdy wybór Amerykanów
– Powiem tak, jak odpowiedzieliśmy w czerwcu, kiedy poznaliśmy rezultaty referendum brytyjskiego. Będziemy szanować każdy wybór społeczeństwa amerykańskiego – mówił Witold Waszczykowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:
„Wszystko wskazuje na to, że były to wybory twardych elektoratów. Elektorat Donalda Trumpa okazał się większy. Był ukryty, wiele ludzi nie przyznawało się. Tutaj zadziałał mechanizm negatywnej poprawności politycznej. On swoją retorykę bardzo naruszył poprawność polityczną, a wiele osób, którym prawdopodobnie nie podobała się ta postawa, szukali prostych odpowiedzi w tym globalnym świecie wielu decyzji, uznali, że to przywódca na nowe czasy”
Schetyna o wyborach w USA: Zaczyna się nowy etap w rzeczywistości, trudno przewidzieć scenariusz na kolejne lata
Jak mówił w „Sygnałach dniach” w radiowej Jedynce Grzegorz Schetyna:
„To jest z jednej strony sensacja, bo mało kto spodziewał się, że bogata, wielka Ameryka jest w stanie poddać się tej kampanii wyborczej Trumpa. Osobie, która jest zupełnie spoza polityki, jest osobą niekonwencjonalną. Trump jest kandydatem kontrelit, jest antyelitą. Patrzę na to przez pryzmat naszych wyborów w zeszłym roku, przez pryzmat referendum brytyjskiego. To się wpisuje w logikę zdarzeń, ludzie wybierają coś przeciwko elitom, nie zgadzają się na to, co spotyka społeczeństwa przez ostatnie lata”
„Nowy etap w rzeczywistości”
„Elity nie wyciągają wniosków z tego, co dzieje się w różnych miejscach. Przed nami są wybory we Francji, a później w Niemczech. Tu będą wielkie znaki zapytania, w którą stronę pójdzie Unia Europejska. Zaczyna się nowy etap w rzeczywistości i trudno przewidzieć scenariusz na kolejne lata. Ameryka, najbardziej przewidywalny kraj na świecie, odmawia dotychczasowym elitom, przesuwa je na out”
Schetyna: 17 listopada w samo południe będziemy prezentować gabinet cieni
– 17 listopada w samo południe będziemy prezentować gabinet cieni. Będziemy wszystko przedstawiać co do nazwiska, będziemy proponować cienie i ich zastępców, czyli dwie osoby w każdym projekcie ministerialnym. Plus dwa nowe ministerstwa – ds. polityki senioralnej i samorządu i oczywiście odtworzenie ministerstwa finansów – zapowiedział w „Sygnałach dnia” w radiowej Jedynce Grzegorz Schetyna.
Antoni Macierewicz cieszy się z wygranej Trumpa. Podobnie jak Rosja, Węgry i Turcja
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz powiedział, że spodziewa się, iż po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych „stosunki polsko-amerykańskie będą nie tylko bardzo dobre, ale jeszcze lepsze”.
Macierewicz przypomniał spotkanie Trumpa z kongresem Polonii amerykańskiej w Chicago, gdzie podkreślał, że Polska jest najbliższym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i że Stany Zjednoczone nie porzucają swoich sojuszników.
Oklaski w Dumie
Wieści o wyniku wyborów z radością przyjęła także rosyjska Duma. Wiaczesław Nowikow z komitetu spraw zagranicznych miał w w triumfalnym tonie poinformować o wynikach wyborów. – Trzy minuty temu Hillary Clinton dowiedziała się o przegranej w wyborach, a Trump przed chwilą zaczął swoje pierwsze przemówienie jako prezydent-elekt. Gratuluję wam wszystkim – mówił. Parlamentarzyści zareagowali oklaskami.
Z wygranej Trumpa cieszy się także premier Węgier Viktor Orban. „Wspaniała informacja! Demokracja nadal żyje” – napisał na Facebooku. „Polityka zagraniczna i migracyjna popierana przez republikańskiego kandydata jest dobra dla Europy i ważna dla Węgier” – dodał. Jego zdaniem polityka Hillary Clinton byłaby dla Węgier „zabójcza”.
Na początek ekstradycja
Podobny entuzjazm prezentuje również prezydent Turcji Recep Erdogan. Dyktator wyraził nadzieję, że wybór Amerykanów przyniesie korzyść dla „podstawowych praw i wolności na świecie”. Jednocześnie Turcja liczy na to, że nowy prezydent pomoże w wydaleniu ze Stanów Fethullaha Gulena, islamskiego duchownego, który od lat mieszka w USA, ale przez władze jest oskarżany o przygotowanie zamachu stanu w Turcji z 15 lipca.
Co wybór Donalda Trumpa oznacza dla gospodarki? Oto jego pięć najważniejszych poglądów
1. Niższe podatki
Cięcia podatków od osób fizycznych i prawnych, zniesienie podatku od nieruchomości – w kwestii danin zapowiedzi Trumpa były wyjątkowo kuszące.
Donald Trump chce uproszczenia systemu podatkowego poprzez wprowadzenie trzech progów. Obecnie na oficjalnej stronie Trumpa jest opublikowany plan stawek:
- 12 proc. dla małżeństw z dochodami do 75 tys. dol.
- 25 proc. dla małżeństw z dochodami 75-225 tys. dol.
- 33 proc. dla małżeństw z dochodami ponad 225 tys. dol.
W przypadku „singli” progi mają być o połowę niższe.
Obecnie system podatkowy w Stanach Zjednoczonych jest niezwykle skomplikowany. W przypadku indywidualnych podatników obowiązuje aż siedem progów podatkowych. Sytuacja przedstawia się podobnie w przypadku małżeństw.
Najgorzej zarabiający Amerykanie (poniżej 9,2 tys. dolarów rocznie) płacą stały podatek w wysokości 10 proc. dochodu. Kolejne progi są związane ściśle z wysokością zarobków. Dla przykładu osoba zarabiająca 75 tys. dolarów płaci stały podatek w wysokości 5,1 tys. dolarów + 25 proc. kwoty przekraczającej 37,6 tys. dolarów. Z kolei małżeństwo zarabiające 150 tys. dolarów rocznie zapłaci podatek w wysokości 10,3 tys. dolarów + 25 proc. kwoty powyżej 75,3 tys. dolarów.
Co ciekawe, jeszcze niedawno Trump obiecywał 0 proc. podatku dla osób z dochodami na poziomie 25-50 tys. dol., a pozostałe stawki na poziomie 10, 20 i 25 proc., ale ta zapowiedź już zniknęła ze strony internetowej przyszłego prezydenta USA.
https://web.archive.org/web/20160609213922/https://assets.donaldjtrump.com/trump-tax-reform.pdf
Przedsiębiorstwom Trump chce obniżyć podatki do 15 proc. (z obecnych 35 proc.).
Trump liczy, że obniżka podatków nakręci amerykańską gospodarkę – firmy będą miały większe obroty, więc pod względem kwot wpływających do amerykańskiego budżetu wielkiej różnicy być nie powinno. Tax Foundation wyliczyło, że, zanim plan Trumpa zacznie działać. przez najbliższą dekadę wpływy mogą spaść nawet o 2,6-3,9 bln dol.
2. Więcej na infrastrukturę i obronę
„Zamiast pracować w swoim biurze lub fabryce, Amerykanie spędzają niezliczone godziny w korkach lub w oczekiwaniu na spóźniony pociąg. Nasze lotniska? Chyba sobie żartujecie. To hańba” – napisał Trump w książce „Crippled America”.
Na renowację dróg, mostów, lotnisk przyszły prezydent USA chce przeznaczyć biliony dolarów. W planach ma stworzenie funduszu infrastrukturalnego, który byłby finansowany między innymi przez prywatnych inwestorów.
Trump zapowiedział też zwiększenie wydatków obronnych:
„Jeśli zrobimy to, co powinniśmy, jesteśmy w stanie stworzyć w tym kraju największy ekonomiczny boom od czasów Nowego Ładu, gdy nasza potężna infrastruktura po raz pierwszy znalazła się na właściwym miejscu. To nic trudnego. Jest to tak oczywiste, że nawet Demokraci to zrozumieją” – pisze Trump w „Crippled America”.
3. Cła, więcej ceł!
Donald Trump zdecydowanie nie jest entuzjastą globalizacji. „Nasi politycy prowadzili agresywną politykę globalizacji, przenosząc nasze miejsca pracy, nasze bogactwo i nasze fabryki do Meksyku i innych krajów” – mówił w lipcu br.
Trump chce przeprowadzić audyt wszystkich umów handlowych. Chce renegocjacji umowy o wolnym handlu NAFTA z Kanadą i Meksykiem. Jest również przeciwnikiem porozumienia TTIP, czyli umowy o wolnym handlu między USA a Unią Europejską.
Trump bierze sobie za punkt honoru ochronę amerykańskiego rynku przed zalewem zagranicznych towarów, które często są tańsze od tych wyprodukowanych w Ameryce. Planuje nałożenie wysokich ceł na importowane produkty. W kampanii mówił o cłach rzędu 35 proc. na produkty meksykańskie i 45 proc. na wyroby sprowadzane z Chin.
4. Wyższa płaca minimalna
Przyszły prezydent USA chce podnieść płacę minimalną. „Nie mam pojęcia, jak ludzie są w stanie przetrwać za 7,25 dol. na godzinę. Chciałbym zobaczyć podwyżkę płacy minimalnej. Ale tę decyzję wolałbym pozostawić poszczególnym stanom” – podkreśla.
W lipcu br. roku Donald Trump sugerował, ze minimalna federalna stawka godzinowa powinna wynosić co najmniej 10 dolarów.
5. Niskie stopy procentowe!
Donald Trump jest zwolennikiem niskich stóp procentowych. Przynajmniej „dopóki inflacja nie podniesie swojej obrzydliwej głowy, co w którymś momencie może się zdarzyć”. Warto jednak zaznaczyć, że zdanie w tej sprawie Trump zmienił całkiem niedawno, bo jeszcze w zeszłym roku krytykował FED za utrzymywanie niskich stóp.
Trump najchętniej wymieniłby na fotelu szefowej Rezerwy Federalnej Janet Yellen, której kadencja kończy się w lutym 2018 roku. „Ona nie jest republikanką” – uzasadnia swoje plany przyszły prezydent.
Chcesz wiedzieć więcej o Donaldzie Trumpie i Hillary Clinton? Sprawdź ich biografie >>
Zobacz także WIDEO: Trump prezydentem USA: Będę prezydentem wszystkich Amerykanów
NO I CO ZROBIMY Z TĄ DEKLARACJĄ TRUMPA?
Misiewicze i ich swojska Polska pisowska
Bartłomiej Misiewicz dostał się w przyjazne prokuratorskie ręce po tym, jak Platforma Obywatelska złożyła zawiadomienie o próbie przekupstwa lokalnych polityków PO przez rzecznika (w stanie zawieszenia bądź dezinformacji) Antoniego Macierewicza.
Zawiadomienie zostało złożone w Bełchatowie, bo tam doszło do próby politycznej korupcji (za koalicję z PiS radni PO w Bełchatowie mieli dostać posady w państwowych spółkach). Po co jednak robiono reformę prokuratury? Po to, aby swoim nie stała się krzywda, bo wiadomo, że z góry są niewinni.
Nie mając więc zaufania do prokuratorów w Bełchatowie, system Ziobry zadziałał tak, iż śledztwo zostało przesunięte do Piotrkowa Trybunalskiego, aby mogło dostać się pod nadzór innego Misiewicza PiS, mianowicie beneficjentki reformy Ziobry, Magdaleny Witko. A kto to zacz? Swoja. Mianowicie Witko jest żoną Witko, a Marcin Witko to były poseł PiS. Co może się stać jednemu Misiewiczowi, gdy śledztwo prowadzi drugi Misiewicz z tego samego miotu?
Czyż to nie nazywa się układ i do tego jednego rytu, mianowicie rytu misiowatego. Misie mogą co najwyżej zrobić żółwika i dorwać się do beczki miodu. Jednak łyżkę dziegciu podali politycy Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk i Jan Grabiec, którzy na konferencji prasowej zaprezentowali filmik z konferencji prasowej Macierewicza i Witko, a prowadził ją Misiewicz.
Staje się więc jasnym, iż Macierewicz nie mylił się w swoich „przeczuciach”, gdy na wieść o śledztwie stwierdził, iż wykaże ono ”nieprawdziwość medialnych oskarżeń i próbę zorganizowania politycznej nagonki na PiS i dyrektora Bartłomieja Misiewicza”.
Tomczyk zapytał eufemistycznie: – „Czy nad całym postępowaniem został rozłożony parasol ochronny nad panem Misiewiczem? Czy tropiący układy sami tworzą jeden z nich?”. To jest układ swojaków. Jednym z haseł przedwojennej sanacji było, iż przyszedł „swój do swego po swoje”. W tym wypadku mamy taką samą praktykę. Swojska Polska kołtunów PiS. „Swoisty układ zamknięty” – jak określił rzecznik PO Jan Grabiec.
Waldemar Mystkowski
AMERYKA DOŚWIADCZY TERAZ MISIEWICZÓW, DOJENIA I RESZTY PRZYMIOTÓW TZW. „DOBREJ ZMIANY”
Wybory w USA. Hollywood w rozpaczy. „Wygrały rasizm, ksenofobia i nienawiść”