Pomysł stworzenia filmu „z hollywoodzkim rozmachem” sformułował Jarosław Kaczyński. Podchwycił go minister Gliński. Ostatnio w Nowym Jorku minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak sugerował, by w tej produkcji zagrali aktorzy z najwyższej półki – Tom Cruise i Mel Gibson. Projekt, który publikujemy, zdaniem naszego informatora z PiS, ma największe szanse na realizację.
Uwaga: już sam tytuł filmu („Człowiek ze stali”) podejmuje niełatwą przecież dyskusję z fałszowaną przez lata historią najnowszą naszej Ojczyzny (nawiązanie do tytułów „Człowiek z marmuru” i „Człowiek z żelaza”). W odróżnieniu od poprzedników „Człowiek ze stali” pokazuje prawdziwą historię obalenia komunizmu i jej prawdziwych bohaterów.
Czołówka: powyborcze, czyste jesienne niebo nad Warszawą 2015 r. W lewym dolnym rogu ekranu charakterystyczny zarys kopuły Sejmu. Plan ogólny i dynamiczna jazda w górę. Po chwili na niebie widoczne są powiększające się punkciki. To samoloty. Z lecącego wyżej wyskakują dwie postaci i kierują lot do niżej lecącego samolotu. Dynamiczne zbliżenie na wykrzywione pędem powietrza twarze skoczków: Mela Gibsona, potem Toma Cruise’a. Świst – wyciszenie. Napisy na stop-klatce: „Mel Gibson jako komandor Jarosław Kaczyński ps. Jary, Tom Cruise jako major Mariusz Błaszczak ps. Błysk”.
Scena 1: po napisach stop-klatka „rusza”. Z nadludzkim wysiłkiem skoczkowie otwierają drzwi samolotu pikującego już w stronę kopuły Sejmu. Pokonując ciążenie, kierują się do kabiny pilota. Jarosław Kaczyński toczy krótką walkę z pilotem, któremu twarz wykrzywia komunistyczna zaciekłość i pogarda (mógłby go zagrać Jerzy Zelnik – przyp. autora). Celny cios kończy sprawę, Kaczyński chwyta ster i wyprowadza maszynę ponad bezpieczny już Sejm. W fotelu drugiego pilota siada Mariusz Błaszczak-Cruise. Z kieszeni kombinezonu wyjmuje Snickersa: – Pan zje, komandorze. Bo głodny nie jest pan sobą. (Film ma być finansowany „w modelu publiczno-prywatnym” – twierdzi Jarosław Sellin). Gibson-Kaczyński spokojnie pilotuje samolot.
Lektor: – Tego pogodnego, jesiennego dnia omal nie doszło do tragedii. Kapitan Ziółko, chory z nienawiści postkomunista, inspirowany przez określone środowiska, wypełnił zbiorniki paliwa, po krótkim locie z Modlina wybuch miał unicestwić wszystkich obecnych na przepełnionej sali sejmowej. Na szczęście udało się tego uniknąć. Oto prawdziwa historia bohaterów i opowieść o tym, jak naprawdę toczyła się historia Polski, a nie jak przedstawiają ją nasi poprzednicy.
Uwaga: lektor powinien mieć niski, tubalny, a zarazem ciepły głos, który swoim tembrem oddawałby powagę sytuacji, a zarazem stwarzał poczucie bezpieczeństwa.
Scena 2: napis „35 lat temu”. Retrospekcja. Gdańsk. Stocznia. Plener, dzień. Lato. Gibson-Kaczyński szarmancko całuje piękną kobietę i przeskakuje płot stoczni. (Gibson powinien podpatrzyć Jarosława Kaczyńskiego, aby naśladować jego unikatowy sposób witania i żegnania się z kobietami – uwaga autora). Dynamiczna jazda do przodu. (…)
– Dlaczego to nie pan, ale inni podpisują porozumienie z władzą? – pyta Kaczyńskiego przed salą BHP niepokorny dziennikarz.
– Honory i zaszczyty to nie dla mnie – mówi Jarosław Kaczyński. – Mnie chodzi o dobro Polski i Polaków.
Lektor: nieliczni wtajemniczeni dziwią się, gdy 31 sierpnia zdezorientowani stoczniowcy wynoszą na ramionach pod bramę nie Jarego, ale kogoś innego. Jary już wie, że cała ta rewolucja to robota czerwonych. Zaczyna tworzyć misterną siatkę zaufanych współpracowników.
(…) Scena 13: napis „1981 r.”. Dworzec Wrocław Główny. Z warszawskiego pociągu wysiada Kaczyński-Gibson. Towarzyszy mu piękna, wysoka kobieta. Czeka na nich łącznik. Od półzbliżenia translokacja do otwarcia. Mężczyźni wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i wszyscy wychodzą z dworca.
Lektor: – Zaplanowana przez Jarosława Kaczyńskiego akcja odbicia związkowych 80 mln zł i ukrycie ich przed bezpieką stała się głośna. Jednak przez lata ukrywano przed społeczeństwem udział późniejszego prezesa PiS w tej akcji. Obecnie trwają w IPN intensywne prace nad stworzeniem autentycznych dokumentów poświadczających rolę J.K. w tym brawurowym przedsięwzięciu.
Scena 14: Warszawa. Mieszkanie Lucjana Błaszczaka, inżyniera w FSO. 12-letni Mariusz z wypiekami na twarzy czyta w ukryciu przyniesioną przez ojca bibułę. A w niej informację o 80 mln zł.
Lektor: – O tym, kto tę akcję zorganizował i przeprowadził, mały Mariusz dowie się dopiero po latach od swojego mentora.
(…) Scena 31: napis „1996 r.”. Wnętrze pałacowe. Sypialnia z wielkim łożem. W pościeli roznegliżowana piękna kobieta, przypominająca sławną amerykańską aktorkę. – Jerry – mówi kobieta po angielsku – błagam cię, nie opuszczaj mnie. Z nikim nie było mi tak dobrze jak z tobą.
Kaczyński ze spokojem wkłada buty, zapina koszulę, wiąże krawat. Siada na skraju łoża, ciągnie rękę partnerki do swoich ust i mówi po angielsku: – Kochana Sharon! Najchętniej zostałbym z tobą na całe życie, ale ojczyzna wzywa.
KRYSTYNA PAWŁOWICZ ZAPOWIADA KONIEC TVN Zostanie tylko TVPiS, Trwam i Republika? Reszta WON? http://www.rp.pl/Prawo-i-Sprawiedliwosc/161019435-Krystyna-Pawlowicz-Guy-Verhofstadt-Fryzjer-nienawistnik.html#ap-1 …
Kaczyński na helu fruwa jako balon
W najnowszym „Newsweeku” głównym tematem jest plan Jarosława Kaczyńskiego, jak zemścić się na Donaldzie Tusku za Smoleńsk, jak go wyeliminować z polskiej polityki, w ogóle z polityki, bo jego silna pozycja zagraża PiS. Tusk jest groźny na miejscu i w Brukseli, gdyż siła jego może emanować na kraj, a Tusk, który by powrócił na łono ojczyzny, jest przekleństwem Kaczyńskiego. Przegrywał z nim od 2007 roku, a ostatnio wygrał, bo Tuska zabrakło. Na Nowogrodzkiej słowo Tusk może być tabu, jak kiedyś inne cztery litery JWHW, a wypowiadane jest tylko przez usta prezesa, gdy podstawione jest mu sitko, aby mógł pluć.
Kaczyński rzeczywiście musi mieć plan na wyeliminowanie Tuska i to inny, niż nam wszystkim się wydaje. Wpływowe media europejskie, analizując sytuację Tuska, wróżą mu sukces na wybór na szefa Rady Europejskiej na drugą kadencję, a jeżeli dorzucają argument, że sprzeciwia się temu Kaczyński, to tylko oceniają, iż ta okoliczność Tuskowi pomoże.
Sprawczość Kaczyńskiego jest odwrotnością jego chciejstwa, więc Tusk powinien spać spokojnie. Portal Politico podkreśla silną pozycję Tuska, zauważa także, iż oprócz zemsty, prezesem powoduje chęć osłabienia struktur unijnych: „Dlatego atakuje instytucje europejskie. Tusk stoi mu na drodze”. Jak zauważa dyplomata hiszpański, Tusk to przeciwieństwo Kaczyńskiego: „Kto inny miałby objąć to stanowisko? Jest odpowiedzialny, można mu zaufać, potrafi utrzymać tajemnicę”. Ale czy Tusk rzeczywiście może spać spokojnie?
W kraju przekonaliśmy się, że nie. Wydawałoby się, że PiS zastosuje się do Konstytucji i prawa, będzie przestrzegał porządku, ale rozwala Trybunał Konstytucyjny, a partia Kaczyńskiego zaprzestała współpracy z Komisją Wenecką, co jest zerwaniem postanowień traktatów międzynarodowych. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że w Unii na nikogo specjalnie nie może liczyć, aby zablokować kandydaturę Tuska, więc musi mieć za pazuchą jakiś niekonwencjonalny nagan, aby nim szantażować i szokować. Wszak jakiś pisowski prokurator może ze „swadą polemiczną” Stanisława Piotrowicza skonstruować akt oskarżenia Tuska czy to w sprawie katastrofy smoleńskiej, czy jeszcze bardziej prawdopodobne ws. Amber Gold i domagać się np. aresztu tymczasowego.
Z PiS-em przerabiamy coraz bardziej absurdalne sytuacje. Można się spodziewać takiego odlotu w kosmos, jak ogłoszenie przez Antoniego Macierewicza, iż z Ukrainą zbudujemy śmigłowce. Można się zapytać: znowu Macierewicz nałykał się helu? Kaczyński ciągle ma odloty i nas chciałby robić w balona, ale niestety to on fruwa w nierzeczywistości.
Waldemar Mystkowski
„Jak już zamkną Kryśkę Jandę, Donalda Tuska i obu Stuhrów…”. Saramonowicz znowu celnie kpi z „dobrej zmiany”
Lemingi śmieszkują z „dobrej zmiany”, aż ciarki po plecach lecą… Z Andrzejem Saramonowiczem na czele. Artysta który zastanawia się właśnie, jaki sens być na wolności, gdy zamkną do więzienia wszystkie rozsądne kobiety, palących trawkę, najlepszych lekarzy, filozofów, komików etc…
– No właśnie – skomentowała jedna z internautek wpis reżysera na profilu społecznościowym, który w przewrotny sposób zapytał o swoich kolegów, znajomych i wielbicieli. Może wpis scenarzysty podyktowany był jesienną chandrą, a może sukcesami „dobrej zmiany”. Andrzej Saramonowicz zapytał o sensowność przebywania na wolności, gdy za kratami będzie ciekawiej i w sumie śmieszniej.
Ulubieniec lemingów znów trafił swoim przemyśleniami do ich ironicznych gustów. Szybko znaleźli się chętni do dołączenia do tego grona. Pani Magda skomentowała: „Mi się podoba taka koncepcja niewoli i te orgie intelektualne są bardzo kręcące”.
•Fot. screen/facebook.com
Chociaż znaleźli się tacy, co stwierdzili, że Saramonowicz dramatyzuje. No bo, kogo zamknięto do więzienia? Przynajmniej na razie.
„Widzi, że żarty się skończyły. Czy się boi? Tak…”. „Newsweek” zdradza, jak Donald Tusk reaguje na ataki PiS
Donald Tusk dla wielu Polaków jest jedynym kandydatem do przywrócenia spokoju w państwie. Choć wciąż jest z dala od krajowej polityki, sondaże pokazują, iż po powrocie do Polski cieszyłby się wielkim poparciem. Jego powrotu wypatrują nie tylko wyborcy, ale i pozbawieni lidera politycy opozycji. Donald Tusk mógłby już czuć zapach kolejnego triumfu nad PiS, ale z najnowszych doniesień „Newsweeka” wynika, iż byłemu premierowi nieobca jest też obawa. – Czy się boi? Tak. O siebie i o syna – mówią informatorzy tygodnika.
Powodów do tych obaw dostarcza oczywiście Prawo i Sprawiedliwość. I nie chodzi bynajmniej o zapowiedź wycofania poparcia dla kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Ważniejszym czynnikiem jest plan zniszczenia byłego premiera, który podobno już został w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego opracowany.
Mowa o tym, co prezes PiS zdradził w ostatnich wywiadach, gdy sugerował postawienie Donaldowi Tuskowi zarzutów karnych. Ponoć nie zdecydowano jeszcze tylko, w jakiej sprawie ma je usłyszeć. Najbardziej prawdopodobny scenariusz mówi o zdradzie dyplomatycznej związanej z katastrofą smoleńską. Do skompromitowania Donalda Tuska ma jednak posłużyć też sprawa Amber Gold, w której wykorzystany zostanie jego syn Michał.
Jak podkreślają rozmówcy „Newsweeka” w żadnej ze spraw Donaldowi Tuskowi nie grozi widmo wyroku. Na jego skazanie raczej nie liczą też w PiS. Wielkie nadzieje mają raczej pokładać w samym postawieniu najsilniejszego przeciwnika w stan oskarżenia. A to dla podległej Zbigniewowi Ziobrze prokuratury powinna być łatwizna. To wystarczy do „procesu stulecia”.
W rozmowie z „Newsweekiem” wierni Donaldowi Tuskowi politycy Platformy Obywatelskiej przypominają jednak, że PiS wiele takim atakiem zaryzykuje. – Jeśli prokuratura postawi Tuskowi zarzuty, to będzie ostateczne starcie dwóch liderów. Zwycięstwo jednego będzie politycznym końcem drugiego. Jak w pojedynku rewolwerowców, żywy wyjdzie z tego tylko jeden – ostrzegają.
I zdradzają, że odcięcie przewodniczącego Rady Europejskiej do tego, co dzieje się w polskiej polityce to już jedynie pozory. Donald Tusk ma pozostawać w stałym kontakcie z Ewą Kopacz i wspomagać ją w dążeniu do wyrwania PO z rąk Grzegorza Schetyny. Jednocześnie rozmówcy „Newsweeka” zdradzają, iż były premier uznał PO za „projekt skończony”. Bardzo liczną, lojalną wobec niego część partii chce wykorzystać po prostu jako zaplecze do odnowienia opozycji po powrocie.
Przypomnijmy, iż z niedawnego sondażu Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 wynikało, że Donald Tusk jest najsilniejszym zagrożeniem dla obecnej władzy. Gdyby wystartował on w kolejnych wyborach prezydenckich, swój głos oddałaby na niego prawie połowa Polaków.
Ogłoszą Jezusa królem, ale nie Polski. W kościołach czytano list biskupów w tej sprawie
Mrzonki o polskich helikopterach dla wojska. To nie gra „Wiedźmin”
Liberalna fala zmiecie populistów?
Przełomowe odkrycie polskich paleontologów. O miliard lat przesunęli jeden z największych wynalazków ewolucji!
„Kaczyński ma plan, jak zemścić się za Smoleńsk” – Tusk na okładce „Newsweeka”
„Kaczyński ma plan, jak zemścić się za Smoleńsk” – Tusk na okładce „Newsweeka”
– Jarosław Kaczyński ma plan, jak zemścić się za Smoleńsk i wyeliminować Donalda Tuska z polskiej polityki – pisze poniedziałkowy „Newsweek” na okładce.
Nawet bracia Karnowscy obawiają się, że Macierewicz działa na rzecz Rosji? To zdaje się sugerować ich nowa okładka
Bracia Karnowscy dawno nie pokusili się o bardziej wymowną okładkę. Tę najnowszą poświęcili aferze wokół zerwania umowy na wymianę śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii. Antoni Macierewicz informuje z niej, że „zbudujemy polskie śmigłowce”. W tle grafik Karnowskich umieścił jednak symbole przypominające, iż ostatnie decyzje MON to raczej woda na młyn dla Rosji.
Chcieli dobrze, a wyszło, jak zwykle. Okładki otwarcie sympatyzującego z Prawem i Sprawiedliwością tygodnika „wSieci” nierzadko bywają kuriozalne. Jednak chyba żadna nie była zarazem komiczna i tak prawdziwa, jak ta ostatnia.
Karnowscy chcieli pomóc Antoniemu Macierewiczowi przekonać Polaków, że zrezygnowano z szybkiego tempa modernizacji armii, bo choć dziś nie ma nawet ich szkiców, w przyszłości powstaną prawdziwie polskie śmigłowce. W rzeczywistości okładka ich pisma to jedno wielkie przypomnienie, iż ostatnia decyzja MON to krok, który musiał uradować Rosjan.
Ilustracją „polskich śmigłowców” są bowiem stanowiące pamiątkę po Układzie Warszawskim radzieckie Mi-24. Maszyny użytkowane przez Polaków i unowocześniane w najlepszy sposób w Polsce, ale zaprojektowane w ZSRR. Sprawują się wciąż nieźle, ale od lat stanowią dobitne przypomnienie, że w NATO jesteśmy wciąż tylko jedną nogą.
Jakby tego było mało, grafik „wSieci” na radzieckie maszyny nałożył jeszcze szachownicę lotniczą, w wersji, która obowiązywała głównie w okresie PRL. Czyli w czasach, gdy Wojsko Polskie wykonywało przede wszystkim rozkazy przychodzące z Moskwy…
Jarosław Kaczyński dla Onetu (cz. 3): w pewnym momencie odejdę
W trzeciej części obszernego wywiadu dla Onetu prezes PiS Jarosław Kaczyński podsumowuje rok samodzielnych rządów jego partii i recenzuje ministrów. Nie chce używać słowa „ultimatum” wobec nowego superwicepremiera Mateusza Morawieckiego, ale to, co mówi – tak właśnie brzmi. Kaczyński daje Morawieckiemu rok na wykazanie się. — To przestroga, że wszyscy podlegamy ocenie. Jeżeli nie będzie efektów, będą wyciągane wnioski — zapowiada.
Daje też do zrozumienia, że przed niedawną rekonstrukcją dochodziło do tarć między Morawieckim a premier Beatą Szydło. — Ambicje to kwestia czysto prywatna i trzeba je podporządkować ogólnemu projektowi. Jeżeli Morawiecki odniesie sukces, to będzie to wielki osobisty sukces także Beaty Szydło — przekonuje, zapowiadając jednocześnie, że nie zamierza na razie wymieniać pani premier.
Jarosław Kaczyński dla Onetu: dzieci z zespołem Downa muszą żyć
Lider PiS chwali ministra obrony Antoniego Macierewicza, ale i jemu się dostaje — za „nieszczęsnego Misiewicza”. Chodzi o upychanie swego rzecznika w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. — To się nie powinno było zdarzyć — mówi Onetowi Kaczyński.
Kaczyński bije się także w piersi. — Byłem za powołaniem Dawida Jackiewicza na ministra skarbu i biorę za tę nominację odpowiedzialność — deklaruje. Przyznaje jednocześnie, że za Jackiewicza w spółkach skarbu „zdarzyło się wiele złego”.
Niespodzianką jest to, że w rozmowie z nami Kaczyński niemal wprost otwiera casting na swego następcę: — Mam już swoje lata, a moja kariera polityczna jest na pewno na bardzo zaawansowanym etapie.
Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiają Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz.
Zapowiadał pan, że po roku rządu dojdzie do rekonstrukcji. I ostatnio doszło. Czy te zmiany zamykają takie podsumowanie, czy raczej możemy się spodziewać kolejnych dymisji?
Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to nie widzę potrzeby dalszych zmian.
A te tabory, które pańskim zdaniem spowolniały dobrą zmianę — resort zdrowia, czy MSZ — podciągnęły się?
Ministerstwo Zdrowia ma w tej chwili gotowy projekt zmian sposobu finansowania służby zdrowia i szpitali. Niebawem wejdzie do parlamentu.
Niewątpliwe nastąpiło przyspieszenie. Widzę także pozytywne zmiany w MSZ, tam mają głównie charakter personalny.
Od którego momentu zaczął pan patrzeć krytycznie na ministra skarbu Dawida Jackiewicza? W rządzie już go nie ma, a pan nie zostawia na nim suchej nitki.
Trudno powiedzieć, co było punktem zwrotnym. Był to niewątpliwie polityk najlepiej przygotowany do pełnienia tej funkcji. Byłem za jego powołaniem i biorę za tę nominację odpowiedzialność. Ale później w spółkach skarbu zdarzyło się wiele złego.
Już moje przemówienie na początku lipca na kongresie partii było dość wyraźnym wskazaniem, że w tym obszarze będą zmiany, a potem na Radzie Politycznej powiedziałem to dużo wyraźniej.
W maju ogłaszając tzw. audyt poprzednich rządów Dawid Jackiewicz, bardzo mocno atakował PO, mówiąc o przypadkach nadużyć w spółkach skarbu. Wiedział już pan wówczas o tym, co dzieje się już za jego rządów?
Panowie, ja nie mam żadnych możliwości kontrolowania sytuacji w resortach.
Ale coś musiało się stać, że nagle wskazał pan Jackiewicza jako kłopot.
Ja nie mówiłem na partyjnych gremiach o samym Jackiewiczu, tylko o problemie, jakim są kompetencje i uczciwość. Było to jakby nawiązanie do pewnych negatywnych sygnałów.
Jakich sygnałów?
Kłopoty narastały, ale w szczegóły mnie panowie nie wciągniecie.
Jackiewicz dla pracy w rządzie zrezygnował z mandatu europosła i po odwołaniu partia zostawiła go na lodzie. Były minister finansów Paweł Szałamacha, który także pana zawiódł, trafił do zarządu NBP, więc to Jackiewicz jest dziś napiętnowany.
Nikt nie miał żadnych wątpliwości co do jak najlepszych intencji, wielkiego zaangażowania i wielkich kompetencji Pawła Szałamachy. Po prostu pewne rzeczy mu nie wyszły i okazało się, że bez unii personalnej między ministerstwami finansów i rozwoju nie da się przełamać napięcia międzyresortowego.
Za to w przypadku Jackiewicza powstały wątpliwości. Zaczekajmy, pewne sprawy muszą być wyjaśnione.
Jarosław Kaczyński dla Onetu: Odpowiedzialność karna dla Tuska możliwa. Nie tylko za Smoleńsk
Czy u Jackiewicza nie podobał się panu nepotyzm, czyli zatrudnianie znajomych w spółkach skarbu państwa, czy nie podobało się panu to, co działo się później, czyli wyprowadzanie pieniędzy z tych spółek?
Nie podoba mi się wszystko to, co nie jest działaniem pro publico bono. Takie jest zadanie tych, którzy idą do tych spółek.
Jest też jeszcze jeden problem. Mianowicie szef spółki musi o nią dbać i działać zgodnie z kodeksem handlowym, ale musi także sobie zdawać sprawę, że jest elementem szerszego przedsięwzięcia. W naszej sytuacji mowa o planie rozwoju autorstwa Mateusza Morawieckiego. Jeśli są ludzie, którzy tej świadomości nie mają, to w spółkach skarbu państwa nie ma dla nich miejsca.
Tajemnicą poliszynela było, że przemożny wpływ na obsadę spółek ma pański dawny rzecznik Adam Hofman. Może nie docenił pan siły jego przyjaźni z Jackiewiczem?
Nie będę tego teraz oceniał.
CBA nie wkroczyło przecież do spółek kontrolowanych przez Jackiewicza i jego ludzi dlatego, że nie realizowali planu Morawieckiego. Może po prostu jest tak, że nie docenił pan tego, jak władza i pieniądze zmieniają ludzi.
Poczekamy, zobaczymy. Cały mechanizm, który teraz zastosowaliśmy, ma służyć temu, żeby takich ludzi eliminować.
Nie zakładamy, że PiS jest stowarzyszeniem aniołów, bo takich stowarzyszeń nigdzie na świecie nie ma. A władza ma rzeczywiście ogromną siłę demoralizacji.
Poza tym ideologia, którą przy końcu komunizmu zaczęto intensywnie forsować — takiego prymitywnego liberalizmu, w istocie darwinizmu społecznego — mogła oddziaływać na wielu ludzi i dokonywać spustoszeń moralnych. W żadnym razie nie twierdzę, że to się u nas nie może zdarzyć, ale tym różnimy się od naszych poprzedników, że na to reagujemy. I to bardzo twardo.
Rzucacie sugestie wobec Jackiewicza, czy Hofmana, że coś jest nie tak, a tak naprawdę żadnych konkretów nie widać.
A jakie konkrety chcieliby panowie zobaczyć?
Informacje, które wskazywałyby na działania niezgodne z prawem.
Proszę pamiętać, że żyjemy w państwie, które pod naszą władzą usiłuje być praworządne. Tego rodzaju procesy zawsze trwają bardzo długo.
A nie ma pan wrażenia, że szybko, bo po zaledwie 10 miesiącach rządów, weszliście w koleiny po Platformie i SLD, jeśli chodzi o nepotyzm?
Nie weszliśmy. Taki zarzut jest całkowicie nieuzasadniony, reagujemy bowiem stanowczo na te przypadki. Nikt nie ma w oczach moralnego rentgena, żeby z góry ocenić intencje ludzi. Ja też go nie mam.
W niedawnym wywiadzie dla „Polski The Times” wspominał pan, że niektóre nominacje w spółkach skarbu państwa pan akceptował, a przed niektórymi ostrzegał. Można było kogoś powołać przy pana sprzeciwie?
(śmiech) Twierdzenie, że ja o wszystkim decyduję jest o tyle nierealne, co po prostu śmieszne. Nawet jakbym chciał, to jest to niewykonalne.
Obsady kluczowych spółek były z panem konsultowane.
Ale nie o nie chodzi. Były rzeczywiście osoby, które dla mnie były w najwyższym stopniu zaskakujące jako kandydaci na stanowiska w spółkach, ale nie są to nazwiska powszechnie znane.
Czy dając Mateuszowi Morawieckiemu taką władzę, jak miał tylko Leszek Balcerowicz w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, nie doprowadzi pan do zaostrzenia jego konfliktu z premier Beatą Szydło?
Ambicje to kwestia czysto prywatna i trzeba je podporządkować ogólnemu projektowi. Czy dzisiaj ktoś twierdzi, że tamten pierwszy rząd był rządem Balcerowicza, a nie Mazowieckiego?
Obecny rząd jest rządem Beaty Szydło, a także Prawa i Sprawiedliwości. I jeżeli Morawiecki odniesie sukces, to będzie to wielki osobisty sukces także Beaty Szydło.
Zapowiedział pan, że daje Morawieckiemu rok na wykazanie się. Co jest dla pana kryterium sukcesu?
Program Morawieckiego jest wieloletni, ale na pewno priorytetem jest utworzenie instytucji, która będzie podstawą inwestowania.
Zmieniliście Polskie Inwestycje Rozwojowe, które powołał rząd PO. Dziś nazywa się to Polski Fundusz Rozwoju.
To ma być coś znacznie szerszego. Dla mnie kryterium jest, czy ten mechanizm stymulowania inwestycji zostanie stworzony i czy zaczną się punktowe działania w wybranych obszarach.
To ultimatum dla Morawieckiego?
To nie jest ultimatum, a raczej przestroga, że wszyscy podlegamy ocenie. Nie można przyjąć zasady, że ktoś jest dobry i koniec. Jeżeli nie będzie efektów, będą wyciągane wnioski. To dotyczy każdego członka rządu.
Czy w razie sukcesu Morawiecki ma szanse na fotel premiera?
W tej chwili mówię jasno: mamy panią premier, która jest bardzo dobrze odbierana przez społeczeństwo i sprawnie działa. To dlaczego miałaby zostać wymieniona?
Długo nie chciała, mimo pańskich nalegań, powołać Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Obawiała się utraty pozycji na rzecz Morawieckiego, który stanął na czele KERM.
Nie ma ludzi doskonałych, wszyscy mamy wady i popełniamy błędy. Ale ja dziś nie widzę powodów, żeby planować jakieś zmiany. A co będzie w przyszłości, to trudno powiedzieć. Ja mam też już swoje lata, a moja kariera polityczna jest na pewno na bardzo zaawansowanym etapie.
Ponoć na jednym z partyjnych gremiów zasugerował pan, że pańskim następcą mógłby zostać Joachim Brudziński. Chwilę potem awansował go pan na wiceprezesa partii.
Nie ukrywam, że bardzo wysoko cenię i lubię Joachima Brudzińskiego. Ale o tym, kto będzie moim następcą, rozstrzygnie kongres partii. Nie jest rzeczą właściwą, by odchodzący prezes — a w pewnym momencie będę musiał odejść — sugerował, kto ma przejąć schedę po nim. Partia musi zdecydować sama. A ja naprawdę nie potrafiłbym w tej chwili powiedzieć, kto mógłby to być.
Mogę tylko doradzić, żeby był to ktoś o długim życiorysie politycznym, i to życiorysie całkowicie jednoznacznym. To dawałoby gwarancję, że partia nie stoczy się ku płaskiemu pragmatyzmowi, nie straci swego ideowego wymiaru.
Na pewno jednak poprowadzi pan PiS co najmniej do kolejnych wyborów, bo — jak sam pan często mówi — do realizacji programu PiS trzeba dwóch kadencji rządów. Podobno chce pan sobie pomóc, zmieniając ordynację wyborczą na mieszaną: w dużych okręgach proporcjonalną, w małych jednomandatową.
Mieszana ordynacja parlamentarna to ogromny kłopot konstytucyjny.
Konstytucja mówi jasno, że wybory do Sejmu są proporcjonalne.
Ja bym się skłaniał do ordynacji mieszanej, ale TK na pewno to zakwestionuje. W moim przekonaniu naginanie konstytucji nie ma sensu.
Sprawa Misiewicza była wpadką. To się nie powinno było zdarzyć
Jak pan ocenia Antoniego Macierewicza jako szefa MON i kogoś, który wziął na siebie działania rządu w sprawie Smoleńska?
W kwestii Smoleńska jego rola jest ograniczona. Działa podkomisja, są śledztwa prokuratorskie. Możliwości decyzyjne Macierewicza są niewielkie.
Jako szefa MON oceniam go bardzo dobrze. Jest energiczny, zdecydowany i nie ma takich oporów we wprowadzaniu zmian, które mieli wszyscy jego poprzednicy poza jednym — Aleksandrem Szczygło, ministrem za poprzednich naszych rządów.
Oczywiście, były wpadki takie jak ten nieszczęsny Misiewicz. To się nie powinno było zdarzyć. Choć Misiewicz — mimo braków w wykształceniu — miał naprawdę sporo zasług.
Ale żeby aż zmieniać statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej po to, by mimo braku studiów dać mu stołek w radzie nadzorczej?
W oczywisty sposób taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiem, że robi się też jakąś straszną sprawę z tego, że Antoni Macierewicz uhonorował go złotym medalem….
Nawet niektórzy żołnierze na misjach nie dostali medalu „Za Zasługi dla Obronności Kraju” w jego złotej wersji.
Misiewicz zasłużył się w sprawie szczytu NATO w Warszawie.
W pierwszej części wywiadu dla Onetu Jarosław Kaczyński ostatecznie wyjaśnił swoje stanowisko w sprawie zmian w ustawie antyaborcyjnej. Przyznał też, że zaskoczyła go skala „czarnego protestu”. I zaatakował protestujące: — Protest był groźny dla fundamentów naszego narodowego jestestwa — stwierdził. Złożył też ważną deklarację dotyczącą konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego — że nie sięgnie po rozwiązania siłowe wobec sędziów.
W drugiej części rozmowy prezes PiS stwierdził, że „ciało prezydenta będzie ekshumowane z grobowca na Wawelu. To będzie pierwsza lub jedna z pierwszych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej”. Kaczyński ostro wypowiadział się na temat odpowiedzialności liderów Platformy Obywatelskiej za Smoleńsk. Mówi, że gdy w 2014 r. publicznie życzył Donaldowi Tuskowi powodzenia przed jego wyjazdem do Brukseli, była to polityczna zagrywka, nie zaś szczery gest.
Magierowski: Słowa Kaczyńskiego o aborcji wyrwano z kontekstu w dość brutalny sposób
Magierowski: Słowa Kaczyńskiego o aborcji wyrwano z kontekstu w dość brutalny sposób
Martwimy się tym, że obywatele nie mają czasu na przeczytanie 1600 stron umowy CETA, a tutaj okazuje się, że wiele działaczek feministyczne nie są w stanie przeczytać 5 zdań z wywiadu Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście, że ta histeria, która wybuchła wokół tych dwóch zdań [o aborcji i zdeformowanych dzieciach] wiąże się z tym, że je brutalnie wyrwano z kontekstu – mówi w „Kawie na ławę” Marek Magierowski.
Kuchciński: Naszą przyszłość jako Polska widzimy w UE
Kuchciński: Naszą przyszłość jako Polska widzimy w UE
Jak mówił marszałek Sejmu Marek Kuchciński w Przemyślu, na konferencji „Europa Środkowo-Wschodnia – pole czy podmiot polityki europejskiej?”:
„Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że należę do tych środowisk politycznych, i jako marszałek Sejmu jestem przez najwyższą władzę państwową naszego kraju zobowiązany niejako do tego, podkreślić, że naszą przyszłość jako Polska widzimy w UE. Nie widzimy żadnej innej możliwości lepszego, racjonalnego ułożenia sobie stosunków politycznych, społecznych, gospodarczych, także kulturowych i wszystkich innych wynikających z tego, łącznie z odniesieniami do naszej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, a więc Pakt Północnoatlantycki, bardzo skomplikowana przyszłość TTIP i CETA, o tym w tej chwili dyskutujemy, czy z naszą współpracą z Turcją i tamtą częścią świata czy z Chinami”
Trzaskowski o Caracalach: Okazuje się, że kwestia bezpieczeństwa państwa nie jest najważniejsza dla PiS
Okazuje się, że kwestia bezpieczeństwa państwa nie jest najważniejsza dla PiS-u. Jeżeli odwołany został ten przetarg, to jest olbrzymie prawdopodobieństwo, że polska armia przez wiele lat nie będzie miała śmigłowców. Te pieniądze posłużą spełnianiu socjalnych obietnic. Zamiast bezpieczeństwa, będzie rozdawanie pieniędzy. Miało być 50 śmigłowców, będzie kilka i nie wiadomo kiedy – mówił Rafał Trzaskowski w „Kawie na ławę”.
Kaczyński: Sprawa Misiewicza była wpadką. To się nie powinno było zdarzyć
– Oczywiście, były wpadki takie jak ten nieszczęsny Misiewicz. To się nie powinno było zdarzyć. Choć Misiewicz – mimo braków w wykształceniu – miał naprawdę sporo zasług – mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Onetem. Jak dodaje:
„W oczywisty sposób taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiem, że robi się też jakąś straszną sprawę z tego, że Antoni Macierewicz uhonorował go złotym medalem…. Misiewicz zasłużył się w sprawie szczytu NATO w Warszawie”
Kaczyński: Ja bym się skłaniał do ordynacji mieszanej, ale TK na pewno to zakwestionuje
– Mieszana ordynacja parlamentarna to ogromny kłopot konstytucyjny. Ja bym się skłaniał do ordynacji mieszanej, ale TK na pewno to zakwestionuje. W moim przekonaniu naginanie konstytucji nie ma sensu – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z Onetem.
Kaczyński o Morawieckim: Jeżeli nie będzie efektów, będą wyciągane wnioski
– Obecny rząd jest rządem Beaty Szydło, a także Prawa i Sprawiedliwości. I jeżeli Morawiecki odniesie sukces, to będzie to wielki osobisty sukces także Beaty Szydło – mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Onetem.
„Priorytetem jest utworzenie instytucji, która będzie podstawą inwestowania”
„Program Morawieckiego jest wieloletni, ale na pewno priorytetem jest utworzenie instytucji, która będzie podstawą inwestowania. To ma być coś znacznie szerszego [niż Polski Fundusz Rozwoju]. Dla mnie kryterium jest, czy ten mechanizm stymulowania inwestycji zostanie stworzony i czy zaczną się punktowe działania w wybranych obszarach”
Na pytanie, czy to ultimatum dla Morawieckiego, prezes PiS odpowiada:
„To nie jest ultimatum, a raczej przestroga, że wszyscy podlegamy ocenie. Nie można przyjąć zasady, że ktoś jest dobry i koniec. Jeżeli nie będzie efektów, będą wyciągane wnioski. To dotyczy każdego członka rządu”
Kaczyński o rekonstrukcji rządu: Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to nie widzę potrzeby dalszych zmian
– Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to nie widzę potrzeby dalszych zmian – mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Onetem. Jak dodaje:
„Ministerstwo Zdrowia ma w tej chwili gotowy projekt zmian sposobu finansowania służby zdrowia i szpitali. Niebawem wejdzie do parlamentu. Niewątpliwe nastąpiło przyspieszenie. Widzę także pozytywne zmiany w MSZ, tam mają głównie charakter personalny”
W dalszej części wywiadu prezes PiS mówi: – W tej chwili mówię jasno: mamy panią premier, która jest bardzo dobrze odbierana przez społeczeństwo i sprawnie działa. To dlaczego miałaby zostać wymieniona?
Magierowski: Nigdzie nie ma takiego oporu przeciw składaniu oświadczeń majątkowych jak wśród sędziów
– Oświadczenia majątkowe składa bardzo wiele grup zawodowych i w żadnej z tych grup nie ma takiego oporu wobec tego jak w środowisku sędziów. Gdyby każda grupa z takim poparciem niektórych mediów i opozycji stawiała taki opór, to nie dałoby się reformować państwa. – mówił Marek Magierowski w Radiu Zet.
Kobiety – nie dajcie się manipulować Kościołowi katolickiemu
Najsilniejszym narzędziem uzależniania i maniupulacji w Kościele katolickim jest granie na poczuciu winy. Wielka modlitwa pokutna za grzech aborcji na Jasnej Górze, przygotowana przez organizację Solo Dios Basta, jest przykładem profesjonalnej, na ogromną skalę pomyślanej manipulacji. Wszystkiemu, co złe w tym kraju winne są kobiety, zwłaszcza te, które dokonały aborcji – oto przesłanie tego wątpliwej jakości nabożeństwa.
Jest oburzające moralnie do jakiego stopnia można nadużywać ludzkiej wrażliwości, wykorzystywać cierpienie, wątpliwości, indywidualne dramaty. Jest zastanawiające jak efektywne propagandowo, profesjonalnie przygotowane jest masowe manipulacyjne nabożeństwo na Jasnej Górze, o którym możemy przeczytać m.in. na łamach gazeta.pl: Trwa Wielka Pokuta.
Utrzymywanie w poczuciu winy, zamiast wsparcia, rodzaj sadyzmu, znęcania się emocjonalnego nad bezbronnymi, bo cierpiącymi, bo postawionymi przed trudnymi wyborami. I do tego niesmaczny pokaz manipulacyjnej dominacji w postaci występu tzw. egzorcysty, nijakiego księdza Piotra Glasa – jednego z najbardziej znanych, modnych, poszukiwanych super star egzorcystycznego fachu hochsztaplerów. Mistrz nadużycia władzy, szerzący niewiedzę, strach, rządzący przy pomocy administrowania ludzkim przerażeniem. Jego aktywność można śledzić w internecie, choćby tutaj. Nawet ochrzczony, mówi tam między innymi ów oszust-egzorcysta, nie jest uwolniony od demonów.
Są ludzie opętani wizją diabelskiego opętania, to katoliccy egzorcyści w Polsce, widzą go wszędzie, szerząc szaleństwo, krzywdząc niewinne ofiary – nota bene : najczęściej młode kobiety.
Strach, przekleństwo, oto klucze władzy, męskiej dominacji, która ma dziś być ćwiczona na całej populacji. Kobiety, nie dajcie się zastraszyć, wyśmiejcie ich, oni są żałośni. Nie dajcie się poniewierać przez chorobliwe fantazje osobników cierpiących na trudne do ukrycia zaburzenia procesu dojrzewania emocjonalnego.
Ponad 100 tys. osób przeprasza za grzechy narodu, w tym za aborcję. Na Jasnej Górze odbyła się „Wielka Pokuta”
„Naród Polski jest podzielony, dużo jest złości i zawiści. Wielu żyje w lęku, niepewności, w nałogach. To są skutki grzechów, które popełniliśmy, my i nasi przodkowie. To jest czas potężnej walki cywilizacji życia z cywilizacją śmierci. To chwila wymagająca szybkiej i jasnej odpowiedzi każdego z nas” – tak do udziału w Wielkiej Pokucie namawiali jej świeccy organizatorzy. Odpowiedziało ponad 100 tys. osób.
Polacy błagają o wybaczenie. Zaczęli o godzinie 11.00, skończyli po 22.00. Bili się w piersi na Jasnej Górze – m.in. za aborcję. O „nabożeństwie przebłagalnym” piszą prawicowe media, a TVP prowadzi z niego transmisję.
Ten moment, gdy @tvp_info jest bardziej religijna od@TV_Trwam #WielkaPokuta
#WielkaPokuta przeciwko liberalizacji,aborcji…módlmy sie za oszczerców,za tych co zdradzili Ojczyzne,za tych co przywłaszczyli coś
Na Jasnej Górze trwa #WielkaPokuta. Jakże to różne od krzyków lewaków i feministek. Ileż w modlących pokory i pokoju…
Tłumy najpierw dziękowały, potem brały udział w mszy, której przewodniczył abp Stanisław Gądecki. Wieczór rozpoczęła część pokutna ze świadectwami, modlitwą i adoracją. Jak tłumaczy Maciej Bodasiński z fundacji Solo Dios Basta, stojącej za „Wielką Pokutą”, impreza jest odpowiedzią na kryzys duchowy Polaków. Ci, którzy nie są obecni, komentują ją na Twitterze.
Egzorcyzm nad Polską i Polakami w tym momencie na Jasnej Górze! Czegoś takiego jeszcze nie widziałem w polskiej TV. Jest Moc! #WielkaPokuta
[GALERIA] Wielka Pokuta – tysiące ludzi na Jasnej Górze#WielkaPokuta http://www.radiomaryja.pl/multimedia/wielka-pokuta-tysiace-ludzi-jasnej-gorze/ …
– Wielu Polaków odchodzi od wiary, od Kościoła, odwraca się od Boga, przestaje żyć przykazaniami, jest coraz bardziej poranionych, żyje w lęku, małżeństwa się rozpadają, rodzi się coraz mniej dzieci, wiele jest objawów duchowego kryzysu. Przez modlitwę pokutną, zwłaszcza w Roku Miłosierdzia możemy wyprosić wiele łask – cytuje Bodasińskiego „Gość Niedzielny”. Jego zdaniem, Bóg przewidział, że część społeczeństwa wyzna wiarę w ciemność, będącej „symbolem śmierci”, stąd taka frekwencja.
#WielkaPokuta na Jasnej Górze. Ależ świadectwa i błaganie o miłosierdzie za wstawiennictwem nienarodzonych zabitych w łonach matek.
źródło: „Gość Niedzielny”