Verhofstadt, 22.05.2016

 

Pornografia, czyli złudzenia nieśmiertelności

Prof. Marek Abramowicz, 21.05.2016
Moana Pozzi

Moana Pozzi (Fot. MATERIAŁY PRASOWE)

Twierdzenie, iż z mechaniki kwantowej wynika, że po zmartwychwstaniu w Punkcie Omega czekają na nas seksualne rozkosze przypominające opisy muzułmańskiego nieba, jest popisem bezczelności.
 
Prof. Marek Abramowicz – ur. w 1945 r., astrofizyk, zajmuje się teorią dysków akrecyjnych oraz teorią czarnych dziur. Jest emerytowanym profesorem na Uniwersytecie w Göteborgu. Pracuje także w Centrum Astronomicznym im. M. Kopernika PAN. W latach 80. pisał często dla paryskiej „Kultury” Jerzego Giedroycia.

Podziwiano ją powszechnie za wyzywająco bezwstydny styl życia. Kpiła z obyczajowej hipokryzji i włoskiego dolce vita. Prowokowała skandale, była kochanką premiera Bettino Craxiego. Umarła niespodziewanie 15 sierpnia 1994 roku. Miała niespełna 33 lata. Moana Pozzi, telewizyjna celebrytka i utalentowana aktorka. Grała prawie wyłącznie w filmach pornograficznych.

***

W RAI prowadziła program dla dzieci. Musiała odejść, kiedy nie mogła dłużej zaprzeczać, że zagrała incognito główną rolę w pornograficznym filmie „Valentina, ragazza in calore”.

Odebranie Moanie programu wywołało pierwszy z serii skandali, które potem sama kreowała z konsekwentnym wyrachowaniem. Jej wybryki bywały niekiedy drastyczne, na przykład obsceniczny pokaz masturbacji na scenie teatru. Ale przyniosły sławę. Była częstym gościem w telewizyjnym studiu. Brawurowo komentowała włoskie obyczaje, zabierała głos w sprawach polityki. Była świetna. Mogła nawet pozwolić sobie na to, aby raz czy dwa wystąpić w telewizyjnych programach nago. Zapewne bardziej po to, aby utrwalać swój wyjątkowy status, a nie dodatkowo szokować.

Pochodziła z solidnej genueńskiej familii. Ojciec był inżynierem nuklearnym, zabierał rodzinę na kilkuletnie kontrakty zagraniczne, co dało Moanie okazję do opanowania języków obcych. To ojciec wymyślił jej osobliwe imię, aby była jedyną w świecie Moaną. We Włoszech najczęściej mówiono o niej po imieniu.

Nawet w całkiem pozapinanej sukni, rozmawiając ze znakomitościami włoskiego świata kultury, polityki i mediów, była Moana magnetycznie perwersyjna. Nie ukrywała satysfakcji z tego, iż wielu dorosłych widzów zna jej najbardziej intymne nagości z filmów, które już wtedy sprzedawała w setkach tysięcy, a w końcu w milionach kopii. Twarda pornografia Moany była bardzo dosłowna, ale pogodna i czuła, nigdy brutalna, nigdy w najmniejszym stopniu niesugerująca poniżenia czy dominacji. Pięknie ukazywała wzajemną radość i przyjemność z uprawiania seksu. Było w tym tak wiele ujmującej szlachetności, że nawet Cicciolina, częsta filmowa partnerka, wydawała się w jej ramionach trochę mniej wulgarna.

***

W sierpniu 1994 roku pracowałem w Trieście w słynnym ICTP, instytucie fizyki teoretycznej kierowanym przez Abdusa Salama, noblistę z roku 1979. Nie pamiętam, kiedy dokładnie dowiedziałem się o śmierci Moany Pozzi. Na pewno czytałem duży artykuł na pierwszej stronie „Corriere della Sera” i nekrolog w angielskim „Timesie”. Ale o Moanie pisały wtedy z ogromnym żalem, sympatią i szacunkiem, na pierwszych stronach, wszystkie włoskie gazety. Podzielałem powszechne przygnębienie. Na pewno rozmawiałem z włoskimi kolegami o jej niezwykłym życiu, zakończonym tak nagle.

Pewnego dnia wpadł do mojej pracowni George Ellis, który akurat przyleciał z Kapsztadu, gdzie jest profesorem na wydziale matematyki stosowanej. Przyjaźniliśmy się od dawna, przez wiele lat pracowaliśmy w grupie Dennisa Sciamy, najpierw w Oksfordzie, potem w Trieście. George usiadł przy biurku i od razu zabrał się do roboty. Musiał napisać i posłać do redakcji „Nature” recenzję książki Franka Tiplera „Fizyka nieśmiertelności: współczesna kosmologia, Bóg i zmartwychwstanie ciał”. Nie czytałem książki, ale znałem jej autora. Dawno temu spędziliśmy kilka lat jako asystenci na Uniwersytecie Teksaskim w Austin. Na wydziałowym seminarium regularnie bywali John Wheeler, Steven Weinberg (noblista z 1979 roku), Bryce DeWitt, Dennis Sciama i inni słynni fizycy. Trochę rzadziej wpadał ekscentryczny Ilya Prigogine (noblista z 1977 roku).

Frank błyszczał w dyskusjach. Było oczywiste, że dobrze zna i rozumie fizykę, popisywał się humanistyczną erudycją. Zapowiadał się na fizyka światowego formatu. Ale było w nim coś niepokojąco niesolidnego, jakiś nieprzystojny u fizyka pociąg do umysłowej łatwizny, nuta dziwacznych filozoficznych aberracji, a zwłaszcza nieskromne pragnienie medialnej popularności. Kusiła go ciemna strona mocy. W końcu uległ jej zupełnie i praktycznie przestał się zajmować fizyką. Cały wysiłek skierował na rozwijanie i propagowanie swej pseudonaukowej teorii Punktu Omega. Recenzowana przez George’a książka była właśnie tej teorii w całości poświęcona.

***

Wieczorem George przeczytał mi rękopis recenzji. Była bardzo zwięzła. Wiedząc, że książki nie czytałem, uzupełniał to, co napisał, obszernymi komentarzami. Wyjaśnił, że teoria Punktu Omega twierdzi, iż religia jest częścią nauki, a teologia częścią fizycznej kosmologii. Według niej współczesna fizyka jednoznacznie dowodzi istnienia wszechobecnego, wszechmocnego i wszechwiedzącego Boga. Co najważniejsze, twierdzi także, że z praw fizyki oraz z poznanych obserwacyjnie i eksperymentalnie własności Wszechświata wynika, iż w pewnym momencie w przyszłości, w Punkcie Omega, Bóg wskrzesi każdego z nas z martwych. Będziemy trwać w niebie nieśmiertelni i wiecznie szczęśliwi. Życie jest procesem kodowania informacji. W Punkcie Omega informacja zostanie wskrzeszona we wszystko obejmującej, wiecznej pamięci boskiego komputera.

George nie zostawiał suchej nitki na tych nieprawdopodobnych bredniach. Zarzucił książce brak rygoru objawiający się przyjęciem kompletnie nieuzasadnionych założeń, w tym najważniejszego – że życie jest niezniszczalne i przetrwa koniec materialnego Wszechświata. Wskazywał, że autor niczego nie dowodzi, lecz tylko fantazjuje, w dodatku szablonowo i przewidywalnie. Nie chcąc nudzić mnie pretensjonalną bufonadą Franka, przypomniał podobną w stylu myśl Keplera, jednego z największych geniuszy w dziejach, twórcy fundamentu nowożytnej nauki. Otóż Kepler sądził, że Wszechświat mieć musi koniecznie kształt skończonej kuli. Kuli, ponieważ jest to kształt najdoskonalszy. Skończonej, ponieważ tylko taka ma dokładnie trzy atrybuty: zerowymiarowy środek (punkt), trójwymiarowe wnętrze i dwuwymiarową zewnętrzną powierzchnię. Fundamentalna trynitarność kulistego Wszechświata jest więc „obrazem i podobieństwem” boskiej trynitarności, znakiem we Wszechświecie trzech osób Świętej Trójcy. Hm…

CZYTAJ TEŻ: Sen, czyli wydane pośmiertnie dzieło poświęcone astronomii księżycowej Johannesa Keplera

***

„Uprzejmość powstrzymuje mnie przed cytowaniem stwierdzeń o naturze seksu w hipotetycznym niebie opisywanym przez Franka Tiplera” – napisał George w recenzji. Twierdzenie, iż z mechaniki kwantowej wynika, że po zmartwychwstaniu w Punkcie Omega czekają na nas seksualne rozkosze przypominające opisy muzułmańskiego nieba, jest już po prostu popisem bezczelności. Zgodziliśmy się jednak, że racjonalna krytyka „modnych bzdur” niczego nie da. Ciemny lud to kupi. Pomieszanie diagramów Feynmana ze zmartwychwstaniem ciał i seksualnymi fantazjami było świetnym chwytem marketingowym. Nie mieliśmy wątpliwości, że książka stanie się bestsellerem, przynosząc autorowi sławę i pieniądze. Oraz niemałe szkody w kulturze i edukacji. Zgorszy ludzi małej wiary, ciągnąc ich na grzeszne manowce magicznego myślenia. Wypaczy publiczne rozumienie różnic i związków między nauką i wiarą. Nad tym George lamentował najbardziej, a ja dobrze rozumiałem dlaczego.

W kręgu Dennisa Sciamy, z którego obaj się wywodzimy, często rozmawialiśmy o Bogu w świecie i w fizyce. Moje poglądy na temat wzajemnych relacji fizyki i religii ukształtowały się dzięki tym rozmowom. Stephen Hawking, który jest najsłynniejszym uczniem Sciamy, reprezentował zawsze postawę skrajnie antyreligijną, ale takie sprawy naprawdę go nigdy nie interesowały. Był i w tym wyjątkiem. Trzech innych słynnych uczniów Sciamy – Martin Rees, John Barrow i George Ellis – podchodziło do problemu bardziej subtelnie. Za głębokie tej kwestii przemyślenia, opisane w książkach i licznych artykułach, wszyscy trzej dostali bardzo prestiżową Nagrodę Templetona, nadawaną corocznie za „działania związane z pokonywaniem barier pomiędzy nauką a religią” (jedynym polskim laureatem jest ksiądz Michał Heller).

CZYTAJ TEŻ: Michał Heller: W zasadzie lubię podróże

George obawiał się, że bezsensowna książka Tiplera może być kojarzona z tymi poważnymi dziełami i debatami. Jego recenzja, choć bardzo krytyczna, była uprzejma i wyważona. Chwalił książkę za panoramiczny opis współczesnej fizyki i kurtuazyjnie uznał, że w zasadzie jest to książka science fiction.

Po tym, czego się dowiedziałem od George’a, postanowiłem nigdy nie czytać tej książki. Uznałem bowiem brzydkie pisanie Franka za przejaw intelektualnej pornografii. Każdą bez wyjątku pornografię powinniśmy odrzucać ze wstrętem. Pornografia wynika bowiem z lenistwa, czyli gnuśności duszy, jednego z siedmiu grzechów głównych. Czyż Frank, zamiast leniwie i łatwo pisać bzdurną książkę, nie powinien raczej mozolić się nad tym, do czego miał ogromny talent – rozwiązywać jakiś naprawdę trudny problem fizyki, nie zrażając się chwilowymi porażkami?

Czyż Moana, delikatna i mądra kobieta, zamiast grać rolę słodkiej dziwki w pornograficznych filmach, nie mogłaby raczej zagrać u Felliniego, do czego ją zresztą kilka razy osobiście namawiał? Czyż ja sam, zamiast oglądać jej filmowe igraszki z Ciccioliną, nie powinienem raczej przebrnąć przez wymagającą prawdziwego wysiłku lekturę „La fredda bellezza. Dalla metafisica alla matematica” André Weila? Zapewne. Ale nie wszyscy potrafimy odeprzeć pokusę gnuśnego lenistwa. Znam wielu, którzy w swej własnej opinii są nieskazitelni moralnie i twierdzą, że nigdy pokusom nie ulegają. Nie mam powodu, aby im nie wierzyć, ale ja tak o sobie powiedzieć nie mogę i nie chcę.

Mając głowę pełną takich niedorzecznych myśli, wróciłem do hotelu późną nocą. W barze było pusto, tylko barman oglądał telewizję. Z dużego ekranu patrzyła Moana i kusiła nas charakterystycznym niskim głosem: „Zadzwoń do mnie, zadzwoń do mnie”. Poczułem się nieswojo. Czyżby była już w tiplerowskim Punkcie Omega i stamtąd dzwoniła? Barman wytłumaczył, że to stara reklama telefonicznej agencji towarzyskiej, którą teraz nadają bez przerwy, bo wszyscy rozpaczają po śmierci Moany. Po prostu komercja.

Dziś, w roku 2016, Moana jest obecna w internecie, jakby w boskim komputerze Franka Tiplera. Już nieśmiertelna, na zawsze młoda i niezniszczalnie piękna. Tak dla niej spełnia się marzenie wszystkich poetów: „I kiedy kształt żywego ciała w nieład rozpadnie się plugawy, ta strofa, zwarta, zwięzła, cała, nieporuszona będzie stała w zimnym, okrutnym blasku sławy”.

Wideo „Magazynu Świątecznego” to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

W ”Magazynie Świątecznym” czytaj:

Krystyna Janda. Moja misja narodowa
Za chwilę patriotyczna rekonstrukcja zastąpi niektórym sztukę, ale innym – mam nadzieję – nie. Z Krystyną Jandą rozmawia Agnieszka Kublik

Spadaj globalny policjancie. Co po Zachodzie?
Spokojnie, koniec hegemonii Zachodu na świecie to nie koniec świata

Paweł P. Reszka: Polska, która się wstydzi
Dlaczego słoiki miałyby się przejmować prowincją, z której właśnie udało im się wyrwać? Rozmowa z laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Najlepszy Reportaż Literacki 2015 roku

Clintonowie. Wszystko na sprzedaż
Nowy film o finansach rodziny Clintonów może wysadzić kampanię Hillary w powietrze

Myśl jak oszust. Prawdziwy kłamca się nie rumieni
Nieważne, co mówisz ani jak. Masz mówić dużo, szybko, w sposób skomplikowany i ciągle zmieniać punkt odniesienia. To działa!

Schizma nam się dokonała
Czy będzie jakaś oficjalna reakcja rzecznika Episkopatu, przewodniczącego albo prymasa? A może nuncjusz się odezwie?

Jan Chojnacki i jego 15 tysięcy płyt. „Słuchać bluesa i nie dzielić się z innymi? Do dupy!”
– W moim kręgu zyskiwałem, gdy potrafiłem wymienić więcej pierwszych miejsc z czwartego kwartału 1964 r. na liście „Melody Maker” niż kolega. Ale nie czułem się lepszy od oberkowiczów – mówi jedna z ikon Polskiego Radia

Pałac na każdą kieszeń
Pierwszy w Polsce przewodnik po hotelach w pałacach

czyż

wyborcza.pl

 

 

top22.05.2016

PiS przejął rocznicę III Powstania Śląskiego. Na obchodach list… „od szefa” i Smoleńsk

mar, 22.05.2016

PiS przejął rocznicę III Powstania Śląskiego

PiS przejął rocznicę III Powstania Śląskiego (Fot. Agencja Gazeta)

1. Najpierw na apelu przywoływano ofiary katastrofy smoleńskiej
2. Potem uroczyście odczytano list…od prezesa PiS
3. Tak wyglądały wczoraj obchody 95. rocznicy III Powstania Śląskiego

III Powstanie Śląskie z 1921 roku pod wodzą Wojciecha Korfantego miało na zmianę decyzji, która zapadła w wyniku plebiscytu na Śląsku. Zgodnie z nią sporne tereny Górnego Śląska miały przypaść Niemcom. Powstanie to trwało od 2 maja do 5 lipca 1921 roku i było największym zrywem Ślązaków. W jego wyniku w 1922 podpisano konwencję, na mocy której Polska otrzymała 1/3 spornego terytorium, w tym tereny rozwinięte przemysłowo. Ceną za to była wielka ofiara Ślązaków, m.in. podczas wielkiej bitwy na Górze św. Anny.

Wczoraj obchodziliśmy 95. rocznicę tego wydarzenia – na Górę św. Anny przybyli przedstawiciele władz województwa, Senatu, policji, wojska i organizacji śląskich.

Jak donosi Wyborcza.pl w Opolu: „Obchody pod pomnikiem Czynu Powstańczego rozpoczął Apel Pamięci, w którym oprócz osób walczących i ginących w powstaniu, wspominano także ofiary katastrofy smoleńskiej, m.in. Lecha i Marię Kaczyńskich czy gen. Andrzeja Błasika i gen. Franciszka Gągora”.

To nie koniec: „Po wystąpieniach wojewody opolskiego i marszałka województwa głos zabrał też senator PiS Grzegorz Peczkis, który oświadczył, że…został zobowiązany do odczytania listu ‚swojego szefa’, czyli prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego.”

„Góra św. Anny to miejsce wyjątkowe, szczególnie wpisane w dzieje walki Polaków o niepodległość. Było tu największe starcie III powstania śląskiego. Symbolizuje ono po święcenie, heroizm, a nade wszystko pragnienie powrotu do macierzy. (…) – Nie można śląskości przeciwstawiać polskości” – napisał prezes PiS.. Głos zabrała też m.in. szefowa opolskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK: – Te wszystkie powstania są po to, by wrócić do naszych, polskich korzeni. My na tych ziemiach zaczynaliśmy, jesteśmy i będziemy. Musimy upamiętniać tych, którzy walczyli za to, by te ziemie były polskie. Polska jest Polską. Naród polski musi mieć swoje miejsce na ziemi.

Cała relacja i zdjęcia w serwisie Opole.Wyborcza.pl >>>

Zobacz też:

piSprzejął

gazeta.pl

 

Jeden uśmiech Schetyny. I już rząd ma koncepcję zdrady narodowej. Co to za zdjęcie, które dla PiS stało się koronnym dowodem

Paweł Kośmiński, 21.05.2016

Jeden uśmiech Schetyny. I już rząd ma koncepcję zdrady narodowej

Jeden uśmiech Schetyny. I już rząd ma koncepcję zdrady narodowej (screen: http://www.tvn24.pl, tvp.info, youtube.com)

– To są te uśmiechy polityków opozycji, którzy cieszą się wtedy, kiedy ktoś uderza w Polskę, uderza w polski kraj, w Polaków – obwieścił w piątek w TVN 24 rzecznik rządu Rafał Bochenek, pokazując zdjęcie „trzech tenorów”, jak nazwał Grzegorza Schetynę, Ryszarda Petru i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Z tym samym zdjęciem obnosili się po Sejmie od rana niektórzy posłowie PiS. A wieczorem pokazały je w telewizji również Krystyna Pawłowicz i Joanna Lichocka. Kto się tam uśmiecha?
 

Wspólne zdjęcie Grzegorza Schetyny, Ryszarda Petru i Władysława Kosiniaka-Kamysza zostało zrobione w środę podczas konferencji prasowej, zwołanej po ogłoszeniu przez KE ultimatum dla polskiego rządu dot. zażegnania kryzysu konstytucyjnego.

Zdaniem premier Beaty Szydło i posłów PiS to koronny dowód na zdradę Polski przez polityków opozycji, ponieważ politycy się na zdjęciu uśmiechają, a więc życzą Polsce źle.

Pomijając, że takie rozumowanie jest wysoce karkołomne, są jeszcze fakty:

– na zdjęciu (a właściwie kadrze z nagrania TVN 24), którym wymachiwali posłowie PiS, uśmiecha się wyłącznie Grzegorz Schetyna

Konferencja PiS po głoszeniu ultimatum KE dla polskiego rządu. Na zdjęciu: Grzegorz Schetyna, Władysław Kosiniak-Kamysz i Ryszard Petru

– skąd ten uśmiech Schetyny – widać na trwającym ok. 3 minut nagraniu dokumentującym wystąpienie jego, Kosiniaka-Kamysza i Petru (zobacz >>> TUTAJ ). Wszyscy panowie są przez cały czas śmiertelnie poważni poza kilkoma sekundami, w których Schetyna najwyraźniej zauważa kogoś w tłumie dziennikarzy i uśmiecha się właśnie do niego.

Konferencja PiS po głoszeniu ultimatum KE dla polskiego rządu. Na zdjęciu: Grzegorz Schetyna, Władysław Kosiniak-Kamysz i Ryszard Petru

Niemniej ten uśmiech Schetyny wystarczył, by premier Beata Szydło zbudowała dramatyczną narrację w Sejmie (prowadzącą do przegłosowania uchwały o obronie suwerenności), sugerując, że politycy opozycji działają wbrew interesom Polski (bo zapowiedź KE „przyjęli z uśmiechami na twarzy”) i nie ukrywają satysfakcji z tego powodu. A posłowie PiS usiłowali ten przekaz wzmacniać, ruszając wieczorem do programów telewizyjnych ze zdjęciem liderów opozycji.

Rafał Bochenek: Widziałem taki szyderczy uśmiech…

Jako pierwszy zdjęcie „trzech muszkieterów”, jak ochrzcił liderów partii opozycyjnych Paweł Kukiz, pokazał w TVN 24 rzecznik rządu Rafał Bochenek. Polityk przekonywał, że opozycja „cieszy się wtedy, kiedy ktoś uderza w Polskę, uderza w polski kraj, w Polaków”.

Poseł PO Marcin Kierwiński słuchał tego wywodu z niedowierzaniem. Wtedy Bochenek wyciągnął „dowód” – zdjęcie (a dokładnie kadr z TVN 24).

– To są właśnie wasze reakcje, ja tu mam zdjęcia z ostatniej reakcji polityków PO, Nowoczesnej i pana Kosiniaka-Kamysza. To są właśnie reakcje, to są uśmiechy trzech tenorów – wyjaśnił widzom.

Uśmiecha się jednak, dosłownie przez kilka sekund, tylko szef PO Grzegorz Schetyna mniej więcej w momencie, gdy prezes PSL „wzywa wszystkich do uczestnictwa w tym spotkaniu”. Pozostali panowie mają grobowe miny (widać to na zapisie wideo w TVN 24) .

– Ale pan Petru coś smutny… – zwraca uwagę prowadzący Andrzej Morozowski.

– Absolutnie nie, widziałem taki szyderczy uśmiech – nie ustępuje Bochenek.

Pawłowicz pokazuje „uśmiechnięte buziunie”

Morozowski ucieszył się, że zdjęcie pochodzi z jego telewizji. – Jak najbardziej. Przyszedłem do telewizji TVN, także wziąłem wasz kadr – wyjaśnia rzecznik.

Ale deklaracja polityka PiS nie była do końca prawdziwa, a zdjęcie rekwizyt było najwyraźniej strategią PiS na ten wieczór. Niecałe dwie godziny później to samo „znamienne zdjęcie”, z tym samym logo TVN 24, wyciąga Krystyna Pawłowicz. Tyle że w zaprzyjaźnionej TV Republika.

– Uśmiechnięte buziunie pana Schetyny, pana Kosiniaka-Kamysza i pana Petru, który nie śmieje się, bo ma szczękościsk po prostu ze złości – komentuje posłanka Pawłowicz. Jak dostrzegła uśmiech na twarzy lidera PSL – nie wiadomo; na uwiecznionym kadrze Kosiniak-Kamysz akurat mówi.

Krystyna Pawłowicz w TV Republika

Później na Facebooku posłanka napisze jeszcze, że „PO, PSL i neopalikoty zwalczający polskość i gardzący jej suwerennością nie mają prawa zasiadać w polskim Sejmie”. „Pomaska, Neumann, Schetyna, Petru i reszta zdrajców – precz z Sejmu! Precz!” – zarządza.

Lichocka widzi „pogodne spojrzenie lidera PSL”

Mniej więcej w tym samym czasie piątkowe zdjęcie rekwizyt mogą też zobaczyć widzowie telewizji publicznej. W TVP Info „przypomina” je – tym razem z tabletu – Joanna Lichocka, posłanka PiS, wcześniej dziennikarka „Gazety Polskiej” i TV Republika (choć i obecnie – już jako posłance – zdarza jej się na łamach „GP” pisywać; ostatnio zaatakowała tam popularnego komentatora sportowego Tomasza Zimocha, który krytycznie wypowiedział się o czystkach w Polskim Radiu).

Lichocka wskazuje „zwłaszcza na pełną radości twarz Grzegorza Schetyny, ale też pogodne spojrzenie lidera PSL”: – Opozycja miała i ma ogromną satysfakcję z tego, że KE próbuje dyktować polskiemu rządowi konkretne rozwiązania, o które aplikuje opozycja.

Joanna Lichocka w programie 'Forum, 20.05.2016

Mazurek rozbawiona żartem Terleckiego

Dlaczego politycy PiS sięgnęli po kadr z nielubianej przez nich TVN 24, stacji, którą w przeszłości bojkotowali? Bo zapisu konferencji z udziałem posłów opozycji próżno szukać na stronach sejmowych.

Środa była gorącym dniem w Sejmie, a ultimatum dane polskiemu rządowi wywołało wiele politycznych komentarzy. Nieco później w tym samym miejscu, w którym przemawiali liderzy PO, Nowoczesnej i PSL, konferencję zwołali wicemarszałek Ryszard Terlecki i rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Terlecki już wtedy ogłosił to, co w piątek z mównicy sejmowej obwieściła premier Szydło, a mianowicie, że „Polska jest niepodległym krajem póki co, ma swój parlament, swój rząd, swoje struktury demokratyczne, przeprowadzone w Polsce wolne wybory”.

Podczas konferencji poświęconej ultimatum KE na uśmiechach bez trudu można było przyłapać samą Mazurek. Rzeczniczkę PiS rozbawił jednak żart wicemarszałka, że „Nowoczesna jest taką fatamorganą polskiej polityki”.

Konferencja PiS po głoszeniu ultimatum KE dla polskiego rządu. Na zdjęciu: Beata Mazurek i Ryszard Terlecki

Zobacz także

coto

wyborcza.pl

 

 

09:55
Screen Shot 2016-05-22 at 09.52.50

Szczerski: Rzepliński wypowiada się poza swoim mandatem.

Jak mówił Krzysztof Szczerski w Radiu zet:

– Prezes Rzepliński wypowiada się poza swoim mandatem. Stosuje wobec własnego pracownika publiczny mobbing. Powinien budować wśród obywateli autorytet instytucji publicznych. Każdy uczestniczący w sporze, powinien się powściągnąć, żeby osiągnąć kompromis. Ta sprawa jest dla Polaków na dłuższą metę nie do zniesienia. 

300polityka.pl

 

według

Guy Verhofstadt odpowiada Szydło: Premier poszła o krok za daleko

mw, 21.05.2016

Guy Verhofstadt, premier Beata Szydło

Guy Verhofstadt, premier Beata Szydło (MATEUSZ SKWARCZEK, KUBA ATYS)

– PiS nadużywa parlamentarnej większości do łamania polskiej konstytucji i do wygaszania kolejnych zasad demokratycznej kontroli i równowagi. I w ten sposób umieszcza Polskę poza Unią Europejską. Poza naszą wspólnotą wartości – pisze Guy Verhofstadt, były premier Belgii i szef brukselskich liberałów w odpowiedzi na wczorajsze wystąpienie premier Beaty Szydło.
 

Premier Beata Szydło występowała wczoraj w Sejmie. Jej przemówienie było odpowiedzią na informacje z Komisji Europejskiej, która dała sobie czas do poniedziałku na osiągnięcie efektu w dialogu z Polską. W przeciwnym wypadku Komisja ma przyjąć opinię dotyczącą Polski. Jak donosi „Rzeczpospolita” – opinię bardzo stanowczą.

– Mówicie, że Polska toczy spór z UE. Nie ma nic bardziej niemądrego niż takie stwierdzenie. Polska jest członkiem UE. Jest pełnoprawnym członkiem Wspólnoty i ma takie same prawa i obowiązki jak pozostałe państwa. Polski rząd nie prowadzi z instytucjami UE żadnych negocjacji. Prowadzimy dialog na takich samych zasadach, jak robią to inne państwa. Dzisiaj to nie Polska ma problem z reputacją i autorytetem, ale Komisja Europejska  – mówiła Beata Szydło.

– Dzisiaj mogę powiedzieć, że w Komisji Europejskiej jest coraz więcej tych, którym zależy na rozbiciu Unii Europejskiej, a nie na tym, żeby ona się rozwijała – mówiła polska premier. – Żenadą jest to, że Komisja Europejska nie potrafi uniknąć nacisków, które wy na nią wywieracie.

Dziś premier odpowiedział Guy Verhofstadt, lider frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim.

– Według mnie premier Szydło poszła o krok za daleko, przyjmując tak wrogą pozycję wobec instytucji unijnych. Koniec końców nie chodzi tu o spór Polski z Unią Europejską ani o wrogie europejskie przejęcie. Chodzi o to, że rząd PiS nadużywa parlamentarnej większości do łamania polskiej konstytucji i do wygaszania kolejnych zasad demokratycznej kontroli i równowagi. I w ten sposób umieszcza Polskę poza Unią Europejską. Poza naszą wspólnotą wartości – pisze Verhofstadt.

– Polska jest częścią Europy, a naród polski walczył ciężko o to, by zaprowadzić u siebie demokrację i zasady państwa prawa. PiS nie ma żadnego prawa narażać tego wysiłku. Wielkie demonstracje twa tygodnie temu w Polsce są sygnałem, że naród polski tego nie zaakceptuje – pisze były premier Belgii.

Zobacz także

guy

wyborcza.pl