Kaczyński, 16.04.2016

 

 

CgK-sk2W8AE-Yq7

37 tys. zł miesięcznie na fundację ojca Rydzyka, prawie 30 mln kredytu PiS na wybory. To sprawozdanie mówi wszystko

PKW podsumowuje finanse partii politycznych za 2015 rok.
PKW podsumowuje finanse partii politycznych za 2015 rok. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

36,9 tys. zł co miesiąc Prawo i Sprawiedliwość przekazuje związanej z o. Tadeuszem Rydzykiem fundacji Lux Veritatis. Około miliona złotych rocznie polityków partii rządzącej kosztuje utrzymanie ochrony – to jedne z najciekawszych danych, które wyłaniają się ze sprawozdań finansowych partii politycznych, które podsumowuje właśnie Państwowa Komisja Wyborcza.

Interesująca okazuje się też sytuacja finansowa .Nowoczesnej. Partia Ryszarda Petru może stracić absolutną większość funduszy, które przeznacza się z pieniędzy podatników na funkcjonowanie największych ugrupowań. Wszystko przez błąd z początku kampanii parlamentarnej, gdy szefostwo .Nowoczesnej przelało ok. 2 mln zł wprost z konta bankowego partii na konto komitetu wyborczego.

A prawo nakazuje, by taki przepływ środków z głównego budżetu partyjnego nastąpił najpierw na konto funduszu wyborczego, a dopiero wówczas został przelany komitetowi wyborczemu. .Nowoczesną może to kosztować utratę nawet 75 proc. przysługujących jej ponad 6 mln zł rocznej subwencji. W ten sam sposób zmniejszona może zostać dotacja podmiotowa dla partii Petru.

Tymczasem przykład Prawa i Sprawiedliwości pokazuje, iż pieniądze stanowią być może najważniejszy czynnik w skutecznej walce o władzę w Polsce. Jak wynika ze sprawozdań, które trafił do PKW, formacja Jarosława Kaczyńskiego w minionym roku chyba najlepiej przygotowała się do wyborczego maratonu.

Przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi PiS zaciągnęło aż 29,3 mln zł kredytu. Konkurenci z Platformy Obywatelskiej postanowili zadłużyć się na mniejszą kwotę. Partyjny budżet przed wyborami podreperowali „jedynie” kwotą 15 mln zł.

Na funduszu wyborczym nieco więcej zgromadziła jednak PO, która łącznie na walkę o drugą kadencję na fotelu prezydenta dla Bronisława Komorowskiego i utrzymanie większości w parlamencie wydała 47,7 mln zł. PiS na wybory prezydenckie i parlamentarne miało do dyspozycji „tylko” 44,2 mln zł.

Dzięki uzyskaniu w wyborach parlamentarnych bardzo dużej przewagi nad innymi partiami, inwestycje wyborcze PiS zwrócą się najlepiej. Dzięki temu partia otrzyma bowiem największe subwencje i łatwo powinna pozbyć się zobowiązań zaciągniętych przed wyborami.

Warto też przypomnieć, że w kolejkę po pieniądze podatników nie ustawi się ruch Pawła Kukiza. Celowo nie został on przekształcony w partię, by prawa do subwencji nie uzyskać. Finansowanie Kukiz’15 w kampanii wyborczej opierało się na indywidualnych wpłatach i tak pozostało po wejściu tej formacji do Sejmu. Jak analizowaliśmy w naTemat w trakcie jesiennych wyborów, takie podejście może robić pozytywne wrażenie na wyborcach, ale jednocześnie budzi wątpliwości co do przejrzystości finansowania jednej z najważniejszych sił politycznych w Polsce.

37tys

naTemat.pl

SOBOTA, 16 KWIETNIA 2016 09:49

Tyszka: W Sejmie chodziły słuchy, że po stronie PiS mogło dojść do 3 przypadków głosowania „na dwie ręce”

09:49
Tyszk

Tyszka: W Sejmie chodziły słuchy, że po stronie PiS mogło dojść do 3 przypadków głosowania „na dwie ręce”

– W Sejmie po głosowaniu chodziły słuchy, że po stronie PiS mogło dość nawet do 3 przypadków [głosowania „na dwie ręce”] – przyznał dziś w radiowej „Trójce” Stanisław Tyszka.

Jak dodawał polityk Kukiz’15:

„PiS w ostatniej chwili, rano w czwartek, dorzuciło wybór sędziego. Jeśli PiS-owi się wydaje, że wybór ich sędziego przybliży ich do zyskania przewagi w TK, to się mylą. Bo to zaprzeczenie sygnałowi, który wysłał Jarosław Kaczyński, że chcą rozmawiać, że chcą dialogu. To jest zaognianie wojny polsko-polskiej. Polacy nie chcą TK Platformy czy PiS, chcą TK, który będzie orzekał w imieniu obywateli (…) PiS chce rozwiązywać sprawy siłowo”

Wicemarszałek nawiązywał do sytuacji w swoim klubie:

„U nas miała miejsce sytuacja nieakceptowalna, dlatego poseł Zwiercan natychmiast została wykluczona z klubu. Natomiast politycy PiS mówili, że to „młodzi” posłowie, że mogli się pomylić, dlatego tę sprawę należy wnikliwie sprawdzić. Być może liczą, że pani poseł dołączy do nich”

09:35
Brudz

Brudziński: Kukiz stał się od czwartku pomocnikiem Platformy

Jak stwierdził dziś w radiowej „Trójce” wicemarszałek Sejmu – nawiązując do czwartkowego zamieszania na sali plenarnej w związku z wyborem sędziego Jędrzejewskiego i zachowaniem opozycji:

„Mamy teatr, cyrk, wieczne kłótnie, zamulanie, dym, ze strony opozycji, a z z drugiej strony mamy ciężką i żmudną pracę rządu Beaty Szydło i sprawy idą do przodu (…) Upływa kadencja jednego z sędziów, trzeba wybrać kolejnego. A ze strony opozycji mamy po prostu cyrk! Dialog w wydaniu opozycji, demokracja rozumiana przez PO i jej pomocników, Nowoczesną, a od czwartku także Pawła Kukiza, polega na tym, że może istnieć, ale tylko wtedy, gdy rządzi Platforma i jej pomocnicy. A wg PO, PiS nie ma prawa robić tego, co w demokratycznych państwach robi demokratycznie wybrana większość”

09:29
85bef1ca-a12b-4bf2-a654-47a7c53ac623

Halicki: Cieniem na wczorajszych uroczystościach kładzie się rezolucja PE. Stawiane są pytania o wyjście Polski z UE

Andrzej Halicki w radiowej „Trójce” zwrócił uwagę na negatywne aspekty wczorajszych uroczystości 1050 rocznicy chrztu Polski:

„Dość symboliczne, ale kładące się cieniem na uroczystościach, były dwa akty: reprymenda z Watykanu i list niektórych biskupów, a także rezolucja PE. Weszliśmy do porządku cywilizacji zachodniej, więc nie powinniśmy stworzyć żadnego znaku zapytania nad przyszłością w niej. A takie pytania są stawiane, również o wyjście Polski z Unii. Cieniem też kładzie się na wczorajszej uroczystości to, że organizatorzy nie potrafili zaprosić byłych prezydentów”

300polityka.pl

SOBOTA, 16 KWIETNIA 2016

WITWICKI: Lewactwo, czyli ulubiona obelga w polskiej polityce

361650129815632398855eb4f8d6ffbc321edbc06362ac7cd7-bicubic-681x581

Zostanie lewakiem jeszcze nigdy nie było tak proste. Wystarczy nie być za PiS. Pozostałe subtelności nie mają większego znaczenia. Tyle, że nie do końca jeszcze wiadomo, co się kryje za słowem „lewactwo”.

Wszyscy w kraju dowiedzieli się, że posłanka Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej jest „myszką agresorką”. To oczywiście zabawne i na pewno dobrze się klika. Nikt nie zwrócił jednak uwagi na to, że w tej dość chaotycznej wypowiedzi profesor Pawłowicz pojawił się też zarzut „frustracji lewackich”. O jakim lewactwie jest w ogóle mowa? Nie wiadomo, bo pytania Gasiuk dotyczyły Konstytucji, a Nowoczesna to partia wolnorynkowa i liberalna. I wszędzie na świecie takie formacje są po zupełnie innej stronie barykady niż lewica.

Tylko, że w Polsce od dawna „lewactwo” funkcjonuje tylko i wyłącznie, jako epitet. Używa się go często i bezrefleksyjnie. Wystarczy mieć inne zdanie niż PiS. Gdyby wsłuchać się w debatę polityczną można uznać za pewnik, że rządy Tuska i Kopacz były lewackie. Pierwszy zaczął je tak nazywać Mariusz Błaszczak i szybko stało się to częścią przekazu PiS, który później w oparciu o rowery i wegetarian rozwinął Waszczykowski. I wszyscy to jakoś kupują.

Tylko przypomnijmy sobie, że rząd Tuska od początku był tak lewacki, że feministki z podziwu dla wdrażania rozwiązań równościowych skarżyły się na niego do Komisji Europejskiej. W tym czasie zresztą pełnomocniczką do spraw równouprawnienia była Elżbieta Radziszewska znana z wegetariańskiego pomysłu, by Matka Boska Trybunalska miała patronat nad parlamentarzystami. Przez osiem lat „lewacki” rząd nie był w stanie uchwalić nawet ustawy o związkach partnerskich. I raz spektakularnie na tym poległ, gdy został przegłosowany przez własnych konserwatystów. Było tak lewacko, że poszczególne miasta (Częstochowa) decydowały się z własnej kasy dopłacać do in vitro, bo nie mogły liczyć na rząd. W końcu ten lewacki gabinet, jako ostatni w Unii Europejskiej w ogóle uregulował kwestię in vitro. Ale też tylko dlatego, że musiał.

Obecnie zresztą Platforma też stacza się w przepaść lewactwa. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zapowiedział Grzegorz Schetyna po objęciu sterów w partii jest odbudowa i wzmocnienie „konserwatywnego skrzydła”.

Walkę z „lewactwem” najbardziej spopularyzowały oczywiście memy z Korwin-Mikke, które czasem bywały nawet zabawne. Głównie dzięki temu, że ich groteskowość zawierała znaczną dozę autoironii. Teraz „lewactwo” stało się jednym z podstawowych epitetów w polskiej polityce. I śmiesznie jest dalej, ale tylko dlatego, że to pojęcie używane jest tak na serio.

300polityka.pl

SOBOTA, 16 KWIETNIA 2016

STAN GRY: Naczelny Faktu do PAD: Niech pan pokaże, że nie jest notariuszem!, GW: Duda bez wpływu na armię, Prasa o kłopotach Kukiza

— W PONIEDZIAŁEK VI ROCZNICA POGRZEBU PARY PREZYDENCKIEJ W KRAKOWIE. O 19:05 wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego na placu im. ojca Adama Studzińskiego.

— LIVEBLOG 300POLITYKI:
Tyszka: W Sejmie chodziły słuchy, że po stronie PiS mogło dojść do 3 przypadków głosowania “na dwie ręce”
Brudziński: Kukiz stał się od czwartku pomocnikiem Platformy
Halicki: Cieniem na wczorajszych uroczystościach kładzie się rezolucja PE. Stawiane są pytania o wyjście Polski z UE
http://300polityka.pl/live/2016/04/16/

— PIS POLUJE NA POSŁÓW, TERAZ MAJĄ 234, 307 – TYLU CHCĄ MIEĆ – tytuł w SE.

— KUKIZ DO MARSZAŁKA SENIORA: PIER…OL SIĘ KORNEL! – jedynka SE.

— KUKIZ’15 SIĘ ROZPADA – tytuł w Fakcie.

— ROZBIERANIE KUKIZA – piszą w GW Renata Grochal i Jacek Harukowicz: “Sejmowa awantura o głosowanie na cztery ręce może zakończyć się rozłamem w klubie Kukiz’15. Za Morawieckim prawdopodobnie wyjdą kolejni posłowie”.

— W PIS WYMIENIA SIĘ WICEMARSZAŁKA TYSZKĘ JAKO POSŁA, KTÓRY MOŻE PRZEJŚĆ DO PIS – pisze GW: “W PiS wymienia się także innego kukizowca, wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszkę, ale nie udało nam się z nim skontaktować”.

— GROCHAL I HARŁUKOWICZ O KONFLIKTACH WŚRÓD NARODOWCÓW: “Ale do utworzenia klubu trzeba 15 posłów. Poza tym plany narodowców krzyżują kłótnie we własnym gronie. Trwa konflikt między Robertem Winnickim, który jest jednocześnie prezesem Ruchu Narodowego, i Sylwestrem Chruszczem, który myśli o przejęciu steru tej partii. Chrzuszcza wspiera większość obecnych w Sejmie narodowców, m.in. poseł Adam Andruszkiewicz, prezes Młodzieży Wszechpolskiej, która już jakiś czas temu wypowiedziała posłuszeństwo obecnemu prezesowi Ruchu Narodowego”.

— JAKUBIAK, APEL I LIROY – LOJALNI WOBEC KUKIZA- piszą autorzy GW: “Niedawno od Winnickiego odwrócił się również Marek Jakubiak, majętny właściciel browaru Ciechan, który lobbował u Kukiza za umieszczeniem tego młodego polityka na listach Kukiz’15. Jakubiak i Piotr Apel to obecnie najbardziej zaufani ludzie Kukiza w klubie. Blisko niego jest też Piotr Liroy-Marzec”.

— DOMINIK KOLORZ W SE: ŻAŁUJĘ, ŻE MORAWIECKI ODSZEDŁ OD KUKIZA: “Bardzo żałuję, że Kornela Morawieckiego nie ma już w Kukiz’15. To jest bardzo wartościowy człowiek. Nie znam bliżej całej sytuacji, żebym mógł coś więcej powiedzieć…”

— KOLORZ O ROZMOWIE Z KUKIZEM: “Tak, rozmawiałem, ale zbyt krótko. Zadzwonił do mnie późnym wieczorem. Był tym wszystkim bardzo mocno podenerwowany. Wyczułem, że żal mu, że taka sytuacja nastąpiła… Nie jestem w stanie stwierdzić, czy zachowanie posłów ruchu Kukiza zasługuje na pochwałę czy na naganę. Na pewno postawa pani poseł Małgorzaty Zwiercan jest niedopuszczalna”.

— MACIEREWICZ CHCE ZMIANY SZEFA SZTABU GENERALNEGO – pisze w GW Paweł Wroński: “Nowy szef MON zapewne nie przedłuży kadencji szefa Sztabu Generalnego generała Mieczysława Gocuła. Najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko jest gen. brygady Piotr Błazeusz. Problem: szef SG ma cztery gwiazdki, gen. Błazeusz – tylko jedną”.

— DUDA I SOLOCH MAJĄ NIEWIELE DO POWIEDZENIA WS ARMII – pisze Wroński: “Poprzedni, Bronisław Komorowski, starał się mieć szczególny wpływ na MON. Ale prezydent Andrzej Duda, a tym bardziej nowy szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch niewiele mają w sprawach armii do powiedzenia”.

— PREZES LEKCEWAŻY PREZYDENTA – tytuł na jedynce SE.

— DUDA STAWIA SIĘ KACZYŃSKIEMU – Fakt na jedynce.

— MAGDALENA RUBAJ W FAKCIE O CZARZE GORYCZY U DUDY: COŚ PĘKŁO: “Coś pękło, coś się skończyło – mówi nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego. Czarę goryczy mogły przelać czwartkowe wydarzenia w Sejmie, kiedy to niespodziewanie prezes PiS zdecydował o głosowaniu nad wyborem nowego sędziego Trybunału. – Duda okrzepł już na tyle, że zaczyna do niego docierać konieczność walki o własną podmiotowość. Bo przez styl, w jakim PiS uprawia politykę przegrywa tylko on – mówi polityk bliski prezydentowi”.

— MAGDALENA RUBAJ O LEKCEWAŻENIU DUDY PRZEZ PREZESA: “Czy prezydent wybije się na niezależność? Nawet posłowie PiS, w nieoficjalnych rozmowach, wielokrotnie podkreślali, że prezydent nie zrobi niczego wbrew prezesowi. A ten wykorzystuje to bez skrupułów i lekceważąco traktuje głowę państwa. Doskonale widać to było podczas „przywitania” obu polityków w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Aż szkoda było patrzeć, jak najważniejsza osoba w państwie zabiega o uścisk dłoni szefa jednej z partii”.

— NACZELNY FAKTU: PANIE PREZYDENCIE, JUŻ CZAS! – jak pisze Robert Feluś: “Jeśli Pan teraz nie po­każe, że nie jest tylko notariuszem decyzji PiS, to kolejnej szansy może nie być. Sam Pan to widać czuje, powtarzając od kilku dni – wyraźnie wbrew działaniom partii rządzącej – apele o pojednanie, wybaczenie i powrót do wspólnoty narodowej. Tyle że słowa trzeba przekuć w czyny, Panie Prezydencie. Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie Pan, to kto? Jeżeli nas, obywateli, teraz Pan zawiedzie, kto spoza wyborców PiS zagłosuje na Pana w kolejnych wyborach?”

— PIERWSZA DAMA TAŃCZY SAMA – jedynkowy tekst GW autorstwa Małgorzaty I. Niemczyckiej: “- Wspierała go w kampanii w ramach lojalności małżeńskiej. Jako para są bardzo solidarni. Wszystkie te opowieści o złożonych papierach rozwodowych to jakaś totalna bzdura. Agata szczerze się z tego śmieje”.

— GAZETA WYBORCZA WPROWADZA DO OBIEGU PLOTKI NA TEMAT DUDY – jak pisze Małgorzata I. Niemczycka: “Ale to nie wystarcza. Zaczyna się gadanie. Życzliwi wiedzą, że w małżeństwie Dudów dzieje się źle. Już dawno miał być rozwód, ale te wybory. Podobno nawet spisali umowę i zachowują tylko pozory. Gdy wyciekła informacja, że prezydent obserwuje na Twitterze nastolatki o nickach w stylu „ruchadło leśne”, nie chciała z nim zatańczyć w Zakopanem. Ktoś podchwytuje starą plotkę, że najmłodsza siostra Andrzeja tak naprawdę jest jego nieślubną córką. Spłodził ją jakoby w wieku 16 lat, a rodzice ją adoptowali, żeby nie było skandalu (Dominika rzeczywiście jest adoptowana). Autorem tych rewelacji jest Zbigniew Stonoga, któremu ich jednak mało i dorzuca coś jeszcze o seksie za pieniądze”.

— ANONIMOWA ZNAJOMA DO WYBORCZEJ: CHODZI WAM O TO, ŻEBY KOBIETY MIAŁY WYBÓR, A NIE POTRAFICIE USZANOWAĆ WYBORU DUDY: “ – Z całą pewnością nie ma żadnego rozdźwięku między nią a mężem – mówi „D”. – Agata jako nadzieja? To były wasze pobożne życzenia. Ona ojca sobie nie wybierała, a męża – tak! Lepiej dajcie jej spokój. Jest bardzo nieszczęśliwa w tej nowej roli. Musiała zostawić to, co kochała robić, nie potrzeba jej jeszcze jakichś ataków. Chodzi wam o to, żeby kobiety miały wybór, a nie potraficie uszanować tego, że jedna z nich wybrała milczenie? I niby dlaczego miałaby jakoś wpływać na męża? Bo ojciec? Macie pod nosem przykład braci Kurskich, a wydaje wam się, że dom rodzinny cokolwiek w kwestii poglądów determinuje?”

— DUDA BOI SIĘ PSÓW – wynika z tekstu GW: “Kornhauserowie mają chomiki. Przez kilkanaście lat – jamnika. Alicja twierdzi w ogóle, że są psy i jamniki. Jako osobny gatunek zwierząt. Jamnik jest starszy od Kuby o cztery miesiące. Razem dorastają. Śpią razem. Agata będzie chciała mieć psa też później. Ale Andrzej się ich boi. Skończy się na kotach, fretkach, świnkach morskich”.

— KURS NA KATASTROFĘ – pisze na jedynce GW Witold Gadomski: “Skutki złej polityki gospodarczej ujawniają się po kilku latach. Na razie rząd cieszy się z dobrej koniunktury i stabilnej gospodarki, którą zawdzięcza polityce poprzednich rządów oraz NBP. Zasiłki z programu 500 plus mogą na krótką metę przyspieszyć wzrost. Ale kluczowe jest to, czy wzrost utrzyma się do końca kadencji. Jeżeli załamanie nastąpi w roku 2018 lub 2019, jak przewiduje wielu ekonomistów, Jarosław Kaczyński będzie miał niewielką szansę na przedłużenie swoich rządów. Możliwy jest scenariusz gorszy – że nieodpowiedzialne pomysły rządu, zwłaszcza dotyczące banków, doprowadzą do poważnego kryzysu finansowego, który pochłonie sporą część naszych oszczędności. Cena „dobrej zmiany” dla Polski może być wysoka”.

— SLD MA SZANSE, JEŻELI DZIAŁACZE ZROZUMIEJĄ PRZYCZYNY PORAŻKI – mówi Jerzy Wiatr w rozmowie z Elizą Olczyk w RZ: “Oczywiście [SLD ma jeszcze szanse], pod warunkiem że działacze Sojuszu zrozumieją przyczyny ubiegłorocznej porażki. A jedną z nich było wystawienie Magdaleny Ogórek w wyborach prezydenckich.
– Dlaczego pana partia się na to zdecydowała?
W myśleniu lewicy górę wziął PR. Koledzy wyobrażali sobie, że jeżeli pojawi się nowa twarz, na dodatek będzie to twarz młodej, ładnej kobiety, to sukces jest gwarantowany. Uprzedzałem, że to nie jest dobry pomysł. Usiłowałem namówić Leszka Millera, żeby wycofał poparcie dla Ogórek, wtedy gdy odżegnała się od SLD. Moje wysiłki jednak spełzły na niczym”.

— NIEKTÓRZY POLITYCY LEWICY NIE GŁOSOWALI NA LISTĘ ZJEDNOCZONEJ LEWICY – mówi dalej Wiatr: “Wie pani, że ja wtedy po raz pierwszy w życiu nie głosowałem na kandydata lewicy w wyborach prezydenckich? W pierwszej turze oddałem nieważny głos. Ale wiem, że niektórzy wyborcy lewicy tak dalece zrazili się do Sojuszu, że nie tylko nie uczestniczyli w wyborach prezydenckich, ale i nie zagłosowali na listę Zjednoczonej Lewicy w wyborach parlamentarnych”.

— PIS JEST MI BLIŻSZE – mówi Wiatr w RZ: “Platforma notorycznie nie dotrzymywała obietnic i zachowywała się arogancko. Polityka tej partii była dla mnie odrażająca, raził mnie ich oportunizm. PiS jest mi bliższe, bo choć się z nimi nie zgadzam, to jednak są to ludzie ideowi”.

— URODZINY W SOBOTĘ: Alexander Potocki, Piotr Benedykt Zientarski, Sławomir Majman, Dawid Dziama, Karina Kostrzewa Dowgielewicz.

— URODZINY W NIEDZIELĘ: Paweł Śpiewak, Marcin Święcicki.

300polityka.pl

top16.04.2016

 

czegośTakiego

Martin Schulz z wieszakiem. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego popiera Polki, które chcą odzyskać prawo do aborcji

Martin Schulz popiera prawo kobiet w Polsce do przerwania niechcianej ciąży.
Martin Schulz popiera prawo kobiet w Polsce do przerwania niechcianej ciąży. fot. Grupa S&D

Protesty kobiet w Polsce przeciwko zaostrzeniu restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego odbiły się echem na całym świecie. Poparcie dla Polek wyraziły organizacje kobiece z całego świata. Teraz solidarność z Polkami, które chcą odzyskać prawo do aborcji, wyraził Martin Schulz, szef Parlamentu Europejskiego, oraz jego koledzy i koleżanki z grupy Socjalistów i Demokratów.

Protest Polek wsparła też m.in. Maria Arena, europosłanka z Belgii, członkini FEMM (Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia).

Eurodeptutowani należący do grupy Socjalistów i Demokratów sfotografowali się z wieszakiem, symbolem protestu Polek (to jedno z narzędzi używanych do nielegalnego przerywania ciąży) oraz kartkami z napisem „Solidarność z polskimi kobietami” otagowanymi #odzyskaćwybór.

 

Jak pisaliśmy kilka dni temu w naTemat, m.in. znana aktorka, Milla Jovovich, opowiedziała się przeciwko pomysłowi odebrania kobietom prawa do przerywania ciąży w trzech dopuszczalnych według kodeksu przypadkach, który popiera premier Beata Szydło oraz inni posłowie i posłanki partii rządzącej.

schulz

naTemat.pl

 

młodziDziałacze

Kolejne „serdeczne” przywitanie Dudy z Kaczyńskim. Prezydent wyciąga rękę, a prezes…

mast, wideo: TVN24/x-news, 15.04.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,114871,19927235,video.html?embed=0&autoplay=1
Pojawił się kolejny argument za tezą forsowaną przez część komentatorów, że Jarosław Kaczyński nie pała szczególną sympatią do Andrzeja Dudy. Podczas przywitania obu polityków w Gnieźnie, prezes PiS nie zaszczycił „swojego prezydenta” choćby spojrzeniem.

 

Chodzi o sytuację, która miała miejsce przed uroczystą mszą w Gnieźnie z okazji jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski.

Po wejściu prezydenta do katedry, prezes PiS przywitał głowę państwa w chłodny, zdawkowy sposób. Mało tego – jak uchwyciły kamery telewizji TVN24, Kaczyński nawet nie zaszczycił Andrzeja Dudy spojrzeniem. Na nagraniu widać wyraźnie, że polityk patrzy w dokładnie przeciwnym kierunku niż prezydent.

Fot. TVN24/X-news

Niektórzy komentatorzy wychwycili również, że Kaczyński nie podniósł się z miejsca podczas wejścia prezydenta do katedry, czego wymaga protokół dyplomatyczny.

To jednak wyjaśnić już łatwiej – choćby wiekiem prezesa czy zwykłym zmęczeniem. Tym bardziej, że nagranie z katedry pokazuje, jak Kaczyński chwilę później już stoi i wita się z Dudą. Trudniej zrozumieć natomiast jego zimne, „puste” spojrzenie.

„Dwugłos władzy” i filmik z internetu

Dociekania na temat tego, kto wyznacza w Polsce faktyczne kierunki władzy, a kto jest politycznym „pionkiem”, zaostrzyły się po wystąpieniach Dudy i Kaczyńskiego podczas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej. Część obserwatorów życia politycznego oceniła jednoznacznie – smoleński „dwugłos władzy” ujawnia, że to prezes PiS rozdaje karty.

Ich teza dostała nieoczekiwane wsparcie. Po sieci zaczął krążyć filmik, na którym uchwycono moment przywitania obu polityków w rocznicę katastrofy. Widać tam wyraźnie, jak prezydent zabiega o uścisk dłoni Kaczyńskiego, co ostatecznie kończy się chłodnym wyciągnięciem ręki ze strony prezesa.

Fot. TVN24/X-news

Czy są to wystarczające dowody na potwierdzenie tezy, że faktyczną władzę w Polsce sprawuje Kaczyński – trudno powiedzieć.

znówSerdeczne

gazeta.pl

 

Kaczyński po wsze czasy. Wystarczy manipulować 5 czy 6 mln Polaków [prof. Markowski]

Rozmawiała Agnieszka Kublik, 16.04.2016

Prezydent Andrzej Duda wita się z Jarosławem Kaczyńskim podczas obchodów szóstej rocznicy katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim. Prezes PiS przeszedł obok prezydenta, nie patrząc na niego, od niechcenia podając mu rękę. Warszawa, 10 kwietnia 2016 r.

Prezydent Andrzej Duda wita się z Jarosławem Kaczyńskim podczas obchodów szóstej rocznicy katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim. Prezes PiS przeszedł obok prezydenta, nie patrząc na niego, od niechcenia podając mu rękę. Warszawa, 10 kwietnia 2016 r. (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

– Rządzi nami człowiek, który prócz braku „cywilizacyjnych kwalifikacji” ma głowę zwróconą do tyłu – mówi prof. Radosław Markowski, politolog z Uniwersytetu SWPS.
 

AGNIESZKA KUBLIK: Ostrzegał pan: wybory parlamentarne 2015 zdecydują, czy w Polsce uchowa się demokracja, czy nie. Teraz może pan powiedzieć „a nie mówiłem”.

PROF. RADOSŁAW MARKOWSKI: Mam dwie natury: badacza i obywatela. Wolałbym pomylić się jako naukowiec i mieć satysfakcję jako obywatel. Jest odwrotnie. Podkreślmy jednak: w październiku 2015 r. odbyły się wolne i uczciwe wybory, w których koalicja PiS i dwóch mniejszych partii wygrała. Ma więc legitymację do zarządzania krajem, nie ma natomiast prawa zmieniać porządku konstytucyjnego RP. Owe 5 mln 712 tys. głosujących na listę PiS to niecałe 19 proc. uprawnionego elektoratu i mniej niż 38 proc. aktywnie głosujących. A więc o wiele, wiele za mało, by przemawiać w imieniu „całego narodu”.

Faktycznie: w trzech poprzednich wyborach zwycięska partia dostawała więcej, jednak nie przekładało się to na jednopartyjną większość parlamentarną.

– Tym razem mieliśmy aż 16 proc. zmarnowanych głosów (poprzednio 4 proc.), i to zadecydowało. Niestety, owe uczciwe i wolne wybory mają nieuczciwe i zagrażające wolności konsekwencje, bo taką – podkreślmy – świadomą decyzją Kaczyńskiego jest ostentacyjne i zamierzone łamanie konstytucji i praworządności.

To ma wystraszyć płochliwych, bo systemy takie jak PiS-owski opierają się na zarządzaniu strachem, pokazowym, acz selektywnym karaniu prawdziwych lub sfingowanych przypadków, nakręcaniu psychozy zagrożenia zewnętrznego itd. Mamy zawieszoną demokrację i niedziałający jeden z jej filarów – nadzór prawny nad działaniami egzekutywy. Potwierdzają to wszystkie polskie autorytety prawnicze oraz międzynarodowe, nawet filary prawicowej myśli i ideologii w Polsce, jak prof. Adam Strzembosz. Polityczna wola jednego człowieka, który przed nikim i niczym nie odpowiada, jest ważniejsza niż kultura prawna.

Jako obywatele musimy sobie zadać pytanie: wobec kogo mamy być lojalni – konstytucji czy władzy partyjnej? Podobne pytanie chyba zadają sobie przedstawiciele resortów siłowych, oficerowie wojska polskiego, policjanci, którzy niebawem znajdą się na ulicach, a może to być obecność mniej klarowna niż wtedy, gdy hordy kiboli rzucą kamieniami. Po drugiej stronie będą starsi ludzie, kobiety, ci, którzy nawet w takich sytuacjach nie depczą trawników.

Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę. I pewnie się nie myli, że wystarczy mu manipulować tymi 5 czy 6 mln Polaków, by przy frekwencji ok. 50 proc. rządzić po wsze czasy. Bo PiS tworzy bardzo skutecznie całą nową rzeczywistość. I z wielką przykrością stwierdzam, że część Polaków się na to nabiera. Ale skoro Polak nie czyta – nowe badania Biblioteki Narodowej pokazują, że 63 proc. w ciągu roku nie ma nawet jednej książki w ręku – to taka manipulacja jest po prostu skuteczna. Nasze dane Polskiego Generalnego Sondażu Wyborczego pokazują, że odsetek ten wśród elektoratu PiS jest znacznie wyższy niż wśród elektoratów innych partii, podobnie jak uczestnictwo wyborców PiS w kulturze.

Wielki problem polega na tym, że za zlepkiem konfabulacji, kłamstw o ostatnich latach i w ogóle o ostatnim 25-leciu, nie usłyszeliśmy w ogóle wizji tego, do czego PiS zmierza. Wszystko jest definiowane negatywnie: UE, liberalna demokracja, elity polityczne, ale ani słowa – w każdym razie sensownego słowa – o tym, co chcą zbudować.

Co się z ich wypowiedzi wydobywa, to obraz osamotnionej Polski, która nie potrzebuje Unii, Niemców, w ogóle nie wiadomo, z kim i dokąd mamy zmierzać. Wygląda na to, że chodzi o samoizolację Polski i przywrócenie tu „patriotyzmu, religijności i modlenia się o gospodarczy cud”.

W wyborach w 2015 r. Polacy nie zagłosowali za zmianą?

– Nie. Z licznych badań wynika, że Polakom nic w głowach się nie poprzestawiało. Polacy byli do ostatnich tygodni 2015 r. euroentuzjastami, coraz bardziej zadowolonymi z wszystkich aspektów życia.

Tylko nie z polityków.

– 70 proc. jest zadowolonych z tego, jak działa władza lokalna, ale z 33 do 40 proc. przybyło tych, którzy twierdzą, że władza jest arogancka. To ostatnie to efekt „ośmiorniczek u Sowy” i nieskrępowanej niczym propagandy zaprzeczania wszystkim rzetelnie zgromadzonym – zarówno przez krajowe, jak i międzynarodowe instytucje do tego powołane – danym o rozwoju naszego kraju.

Polacy podążają w kierunku narodowo-chrześcijańskiego konserwatyzmu, nacjonalizmu?

– No właśnie. Pierwszy dowód, że sianie nienawiści wobec europejskiego otoczenia przynosi efekty, jest zawarty w komunikacie CBOS o stosunku Polaków do innych narodów. W stosunku do identycznego badania z jesieni 2015 r. niechęć Polaków do wszystkich z kilkudziesięciu narodów, o które pytano, pogorszyła się, czasami znacznie, czasami mniej, ale jest to uniwersalne zjawisko. Takie są efekty czterech miesięcy siania propagandy niechęci do innych narodów.

Mówił pan, że PiS może rządzić po wsze czasy. Jak?

– Po pierwsze: apatia i prywatyzacja życia. Niestety, konsumpcyjny kapitalizm i urynkowienie naszego życia temu sprzyjają, za chwilę się okaże, że przy nieskrywanym celu PiS, jakim jest szerokie zastraszanie większości społeczeństwa, ludzi gotowych bronić demokratycznych pryncypiów będzie ubywało. Przeważyć mogą drobnomieszczańskie cechy pilnowania swoich interesów.

Po drugie: nie można wykluczyć rozpowszechnienia się mechanizmu „pasażera na gapę” – oglądania się na innych, by coś zrobili.

Po trzecie: nieskutecznie zachowuje się opozycja. Nie rozumie, że naprzeciwko nie ma oponenta politycznego, z którym można szukać kompromisu, ale znajduje się tam wróg polityczny dążący do tego, by opozycję skompromitować i zniszczyć literalnie. Widzą, na przykład Ryszard Petru, jakieś „światełka w tunelu”. Przyznam się, że ja akurat widzę wielki tunel na końcu gasnącego światełka.

Po czwarte: część popularnych publicystów i komentatorów też zachowuje się tak, jakby w Polsce nie była naruszana Konstytucja RP, ale jedynie były omijane mniejszej wagi normy polityczne, z jakimi miewamy do czynienia pod każdą szerokością demokratyczną. Wiele z publicznie obecnych osób wykonało zresztą gigantyczną pracę na rzecz PiS, neurotycznie odnosząc się do rządów poprzedniej koalicji PO-PSL.

Po piąte: przy monopolizacji mediów i wsparciu Kościoła stworzona zostanie ideologiczna mieszanka nacjonalizmu i religijnego fundamentalizmu, wsparta militarystyczną retoryką. To nie przypadek, że partia uzurpująca sobie prawo przemawiania w imieniu narodu tak się go perspektywicznie boi, że organizuje jednostki militarne, bo wie, że wcześniej czy później ulica będzie decydowała o tym, co się z nią stanie.

Rola Kościoła w tym wszystkim to oddzielna i zarazem fundamentalna kwestia. Wszedł on na drogę budowania państwa teokratycznego, awersji do prawa pozytywnego, socjalizowania do pogardy dla nauki, empirii, porządku konstytucyjnego prawa i przedstawiania się jako depozytariusza prawdy objawionej oraz prawa naturalnego, jakoby wyższego od stanowionego.

Skoro tak, to z biegiem czasu, podczas następnych wyborów

– Jakich wyborów? Pani zakłada, że będą normalne, uczciwe wybory? Ja myślę, że nie. I proszę to zanotować wężykiem.

???

– Zapisaną w konstytucji „proporcjonalność” wyborów można różnie zmanipulować. PiS może uchwalić nową ordynację wyborczą, która da im wygraną. Można tak zmienić okręgi wyborcze, np. we wschodniej Polsce, że PiS dostanie tyle głosów, że wystarczy, niezależnie jak reszta Polski zagłosuje.

Nawet Orbán tego nie zrobił.

– Po rezolucji Parlamentu Europejskiego intelektualista, uczony profesor z obozu PiS, zasugerował, że Polska zaszantażuje teraz Europę straszakiem podobnego referendum jak brytyjskie. Rozumie pani? Mamy według niego sądzić, że jak zapowiemy Polexit, to Finowie, Francuzi, a zwłaszcza Holendrzy rzucą nam się do stóp i błagać będą, byśmy tego nie robili. Megalomania narodowa tego obozu dosięga wszystkich niezależnie od wyrobienia intelektualnego. A swoją drogą, w sytuacji, jaka jest, PiS powinien – skoro „honor” taki ważny, (a i Bóg, i ojczyzna także) – rzeczywiście wypiąć się na UE i pokazać swoim zwolennikom i reszcie rodaków sceptycznych wobec Unii, jak to się samodzielnie dokonuje skoku w nowoczesność i zamożność.

Kaczyński niedawno zasugerował, że jakiś kompromis jest możliwy.

– Jak? Marszałek Sejmu nie reagował na to, że sfałszowano wynik głosowania. Ot, po prostu nie miał ochoty. Nie przypuszczałem, że będę żył w takim ustroju politycznym, w którym żadne normy nie obowiązują, tylko wola jednego człowieka. I tu jest dodatkowa sprawa – bardziej dla psychologów niż politologów: ten stopień toksycznego uzależnienia ludzi z jego otoczenia od wodza. To jest chore, w demokracjach takiego lokajstwa nie ma. Czy widziała pani te zdjęcia, jak prezes łaskawie, przechodząc obok wybranego przez suwerena prezydenta RP, od niechcenia podaje mu rękę, nie patrząc nawet na niego?

Widziałam niechęć i chęć okazania wyższości.

– Czegoś takiego nie widziałem w żadnym bantustanie. I żeby ten wódz jeszcze coś sensownego na przyszłość proponował – ale sam jest swoistym cywilizacyjnym analfabetą (służę licznymi wskaźnikami), odciętym od rzeczywistości XXI w. To nie jest naigrawanie się, to poważna sprawa, bo rządzi nami człowiek, który prócz braku „cywilizacyjnych kwalifikacji” ma głowę zwróconą wstecz, a politykę widzi przez pryzmat Marszałka i procesów budowania państw narodowych ponad wiek temu. W konsekwencji psychologiczny izolacjonizm jednego człowieka prowadzi do polityki izolacji kraju. Można zacząć z nim rozmawiać dopiero wtedy, gdy razem ze swą świtą padnie – tak po japońsku – na kolana przed narodem i przeprosi za to, co zrobił.

Nie przeprosi, bo właśnie wstał z kolan.

– Reakcja świata zrobi jednak na nim wrażenie. Ani Europa, ani USA nie muszą się odnosić do naszych spraw tak przyjaźnie jak do tej pory. Nie można też wykluczyć, że prezydent Duda uzna jednak, iż winien być lojalny bardziej wobec narodu niż prezesa, i zacznie prowadzić niezależną politykę. Sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w przyszłości jego wnuki w encyklopedii będą czytały o mężu stanu, czy o lokaju.

W końcu, po zachowaniu PiS w ostatnich tygodniach, po opinii Komisji Weneckiej i rezolucji Parlamentu Europejskiego oraz aroganckiej nań reakcji rządu PiS, wszyscy musimy na nowo przemyśleć, gdzie żyjemy i czy na pewno chcemy w takim kraju żyć. Puczyści konstytucyjni nie powinni rządzić w centrum Europy. Teraz od społeczeństwa – wspartego międzynarodową wspólnotą demokratyczną – zależy, na co pozwoli tym, którzy powinni nam zgodnie z prawem służyć. Wielkie lustro przed nami. Powiedzonko, iż „narody mają taką władzę, na jaką zasługują”, choć nie zawsze się sprawdza, to do dzisiejszej sytuacji Polski pasuje.

Zobacz także

kaczyński

wyborcza.pl

 

Gry sztabowe Macierewicza

Paweł Wroński, 16.04.2016

Nowy szef MON zapewne nie przedłuży kadencji szefa Sztabu Generalnego generała Mieczysława Gocuła

Nowy szef MON zapewne nie przedłuży kadencji szefa Sztabu Generalnego generała Mieczysława Gocuła (fot. DAWID ZUCHOWICZ, SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Nowy szef MON zapewne nie przedłuży kadencji szefa Sztabu Generalnego generała Mieczysława Gocuła. Najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko jest gen. brygady Piotr Błazeusz. Problem: szef SG ma cztery gwiazdki, gen. Błazeusz – tylko jedną.
 

Kadencja gen. Gocuła kończy się na przełomie kwietnia i maja. To jeden z najmłodszych generałów na stanowisku szefa Sztabu Generalnego, bo liczy zaledwie 53 lata. Zwykle szefowie SG pełnili służbę przynajmniej dwie kadencje.

Wszystko wskazuje na to, że gen. Gocuł nie zostanie na drugą kadencję. Z formalnego punktu widzenia decyzję w tej sprawie powinien podejmować prezydent. Poprzedni, Bronisław Komorowski, starał się mieć szczególny wpływ na MON. Ale prezydent Andrzej Duda, a tym bardziej nowy szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch niewiele mają w sprawach armii do powiedzenia.

Minister obrony Antoni Macierewicz pamięta, że nominację gen. Gocułowi wręczał Komorowski, a przez lata generał był najbliższym współpracownikiem poprzedniego szefa SG gen. Mieczysława Cieniucha, bardzo w kręgach PiS nielubianego.

Od kilku miesięcy ze stanowisk w Sztabie Generalnym odwoływani są jego współpracownicy, część oficerów sama odeszła. Z siedmiu szefów zarządów Sztabu Generalnego odwołanych zostało trzech, czwarty – gen. Zdzisław Antczak – wybiera się „pod kapelusz”, czyli do cywila, bo w tym roku osiągnął wiek emerytalny.

Odwołani zostali szef Zarządu Organizacji i Uzupełnień P-1 gen. Krzysztof Domżalski oraz szef Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych P-2 gen. Krzysztof Mitręga (stanowisko tego kluczowego zarządu nadal pozostaje nieobsadzone). Odwołany też jest szef Zarządu Logistyki (P-4) gen. Dariusz Łukowski, zastąpi szefa Inspektoratu Wsparcia, który odszedł do cywila. Nowego szefa po nim nie ma, p.o. jest dotychczasowy zastępca.

Wiadomo, że to nie generał Gocuł – mimo że tradycyjnie jest „pierwszym żołnierzem WP” – ma najwięcej do powiedzenia w Sztabie Generalnym. – Nowy minister obrony raczej nie chce wiedzieć, co ma do powiedzenia szef Sztabu, zresztą spotkania kierownictwa MON odbywają się ostatnio bardzo nieregularnie – powiedział nam jeden z wysokich oficerów.

Generał Gocuł krytycznie spogląda też na niektóre pomysły nowego kierownictwa, na przykład rozbudowanie obrony terytorialnej, która jest stosunkowo kosztowna, ale we współczesnej wojnie ma niewielką wartość bojową.

Minister Macierewicz ma natomiast zaufanie do pułkownika Krzysztofa Gaja – rezerwisty przywróconego do służby, który przez kilka ostatnich lat występował jako komentator w prawicowych mediach i zajmował się działalnością w ruchach paramilitarnych.

Płk Gaj został w lutym szefem Zarządu Organizacji i Uzupełnień P-1 na miejsce gen. Domżalskiego. Wiadomo, że relacje między szefem Sztabu a formalnie jego podwładnym są chłodne. Pułkownik Gaj otrzymał zlecenie przygotowania projektu nowej struktury dowodzenia siłami zbrojnymi, która ma zastąpić przeprowadzoną dwa lata temu reformę dowództw.

Jej założeniem jest przywrócenie Sztabowi Generalnemu roli planistyczno-dowódczej, a nie – jak jest teraz – wyłącznie planistycznej. Sztab Generalny ma teraz z powrotem dowodzić siłami zbrojnymi. Rozwiązane zaś mają być Dowództwo Generalne i Dowództwo Operacyjne. Oczywiście ta zmiana ma się odbyć już bez generała Gocuła.

– Na razie panuje bałagan, wszystko odbywa się nieformalnie, o niektórych działaniach politycznej części resortu Sztab w ogóle nie jest informowany – mówi nam jeden z oficerów SG. Mnożą się intrygi. Jakiś czas temu ktoś rozpuścił informację, że generał Gocuł publicznie krytykował Macierewicza na spotkaniu z mediami, pojawiła się plotka, że gen. Gocuł ma być odwołany, ale okazało się, że takiego spotkania w ogóle nie było.

Według nieoficjalnych informacji największe szanse na stanowisko szefa SG ma obecnie gen. Piotr Błazeusz, zastępca polskiego przedstawiciela przy NATO.

To absolwent WAT, skończył też studia w Akademii Sił Powietrznych USA w Colorado Springs. Jest w armii dobrze oceniany. Dowodził X zmianą polskiego kontyngentu w Afganistanie.

Wśród kandydatów wymieniany jest także gen. dyw. Roman Polko, ale częściej wskazuje się go jako kandydata na dowódcę wojsk lądowych.

Problem w tym, że Błazeusz jest jedynie generałem brygady, czyli ma jedną gwiazdkę, a szef Sztabu to stanowisko generała czterogwiazdkowego. W ostatnim czasie Sejm przyjął jednak ustawę przygotowaną przez szefa MON, że na niektóre stanowiska minister może wskazywać osoby o stopniach o dwa i więcej niższych.

Zobacz także

macierewicz

wyborcza.pl

 

KOD demonstrował w Poznaniu. Wśród gości Petru, Borusewicz, Krzywonos i Wujcowie

Piotr Żytnicki, 15.04.2016

Demonstracja KOD na pl. Wolności w Poznaniu w 1050. rocznicę Chrztu Polski

Demonstracja KOD na pl. Wolności w Poznaniu w 1050. rocznicę Chrztu Polski (PIOTR SKÓRNICKI)

– Ponieważ państwowość zaczęła się w Poznaniu, ciąży na nas szczególna odpowiedzialność. Musimy pokazać reszcie Polski, że Poznań to wolne miasto, w którym szanujemy europejskie tradycje – mówił na piątkowej demonstracji Komitetu Obrony Demokracji prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
 

To była wyjątkowa demonstracja KOD w Poznaniu, bo uczestniczyli w niej liderzy krajowych partii politycznych, którzy przyjechali do stolicy Wielkopolski na obchody 1050. rocznicy chrztu Polski. Przed południem uczestniczyli w posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego. Wieczorem przyszli na plac Wolności, który – mimo padającego deszczu – wypełnił się ludźmi. Według policji zebrało się półtora tysiąca osób.

KOD zaprosił legendy

Komitet Obrony Demokracji zaprosił do Poznania legendy opozycji – Henrykę Krzywonos oraz Henryka i Ludwikę Wujców.

– Jesteśmy im winni, by o Polskę w nowoczesnej Europie walczyć – mówił prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. – A ponieważ państwowość zaczęła się w Poznaniu, ciąży na nas szczególna odpowiedzialność. Musimy pokazać reszcie Polski, że Poznań to wolne miasto, w którym szanujemy europejskie tradycje.

– Tylko działając razem, pokonamy to całe zło – mówił Henryk Wujec. Wspominał swoją działalność w Komitecie Obrony Robotników: – Była nas garstka, nie było nas tylu, co na tym placu. Zawsze, gdy z żoną się do jakiejś ważnej sprawy bierzemy, to wygrywamy. KOD na pewno wygra.

O współpracę ponad podziałami apelował też lider Nowoczesnej Ryszard Petru: – Nie możemy spokojnie patrzeć, jak naszej młodej ojczyźnie wybijane są zęby. Dzisiaj prezydent Duda mówił o potrzebie przestrzegania prawa. Jak on śmiał!

– Hańba! Hańba! Duda precz! – odpowiedział tłum.

Petru: – Nie drgnęła mu powieka, bo patrzył, jak reaguje na to jego promotor Jarosław Kaczyński.

Tłum: – Precz z kaczorem!

Nowoczesna: PiS kieruje się nienawiścią

– Politycy PiS mówili dziś o miejscu Polski w Europie, a robią wszystko, by Polska znalazła się na europejskim aucie. Mówią o wartościach chrześcijańskich, a kierują się nienawiścią i chęcią zemsty – mówiła posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz.

– Nikt nas nie powstrzyma! Chcę wam podziękować, że przyszliście mimo deszczu. Bez waszego wsparcia bylibyśmy w parlamencie bezsilni – zwrócił się do poznaniaków wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz z PO.

Prof. Wachowski: Wstydzimy się za pana prezydenta

Głos zabrał także prof. Jacek Wachowski, teatrolog z poznańskiego UAM: – W Polsce są ludzie, którzy chcieliby powrotu do Polski zamkniętej, ksenofobicznej, odwróconej plecami do Europy. To ludzie, którzy w naszym imieniu sprawują władze, ale robią wszystko, byśmy nie mogli myśleć o nich dobrze. Dzisiaj pani premier powiedziała, że w Polsce żyją ludzie i elity, które wstydzą się tego, że są Polakami. Otóż chciałbym pani premier odpowiedzieć: my się wstydzimy za to, co państwo robią, za to, że nie drukuje pani postanowień Trybunału Konstytucyjnego. Wstydzimy się za pana Antoniego, który nocą włamuje się do pomieszczeń NATO Wstydzimy się za pana Zbigniewa, który poucza profesorów konstytucjonalistów. Wstydzimy się za pana prezydenta, który łamie konstytucję i chyba nie rozumie, że zmierza wprost przed Trybunał Stanu.

W sobotę ostatni dzień obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski – modlitewne czuwanie i musical „Jesus Christ Superstar” na stadionie w Poznaniu. W spotkaniu ma uczestniczyć 40 tys. osób.

Zobacz także

KODdemonstrował

poznan.wyborcza.pl

 

 

„Jesteśmy zakładnikami Jarosława Kaczyńskiego”. Lewandowski o nowym kłopocie Europy

WB, 16.04.2016

Janusz Lewandowski, europoseł PO, szef rady gospodarczej przy premierze

Janusz Lewandowski, europoseł PO, szef rady gospodarczej przy premierze (DOMINIK WERNER)

1. Janusz Lewandowski uważa, że Polska z wzoru, staje się kłopotem Unii
2. „Polska stała się krajem specjalnej troski” – przekonywał w TVN24
3. Zapewniał też, że rezolucja PE ws. Polski to głos „przyjaciół demokracji”

 

– Coś bardzo złego musiało stać się w Polsce, skoro kraj, który był stawiany za wzór, nagle stał się chorym członem tej wspólnoty – mówił w „Faktach po Faktach” Janusz Lewandowski, były komisarz unijny. Jego zdaniem do niedawna Polska była wzorem do naśladowania i „kotwicą UE na Wschodzie”, a stała się „krajem specjalnej troski, kłopotem rozszerzającym listę kłopotów Europy”.

„Rząd został w złym towarzystwie”

Lewandowski przekonywał, że rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski jest głosem, którego nie należy lekceważyć. – W ten głos wpisały się rozmaite kolory polityczne, od chadeków, przez liberałów, socjalistów, po zielonych. Nagle rząd premier Beaty Szydło został w bardzo złym towarzystwie – stwierdził i dodał: – Nie wiem, czy ją cieszą oklaski ze strony przyjaciół Putina. Mnie cieszyłyby oklaski ze strony przyjaciół polskiej demokracji.

Popierający rezolucje chcą natomiast „znowu odnaleźć w Polsce partnera w rozwiązywaniu problemów europejskich”.

„Obsesja Jarosława Kaczyńskiego”

Polska ma – zdaniem komisarza – spadać w „otchłań niepewności”. – Jesteśmy zakładnikami obsesji Jarosława Kaczyńskiego w polityce międzynarodowej, w kwestiach ustrojowych – mówił. Lewandowski uważa również, że rząd jest kierowanym z tylnego siedzenia przez prezesa PiS.

– Dla mnie prezes Kaczyński w postrzeganiu świata jest jakimś wykopaliskiem z lat 30. XX wieku, kiedy rzeczywiście Polska była okrążona przez wrogie mocarstwa. My jesteśmy w zupełnie innym świecie teraz. Nie można budować przyszłości Polski, mając głowę zwróconą do tyłu – tłumaczył.

A TERAZ ZOBACZ: O co chodzi z kontrowersyjną ustawą PiS?

gazeta.pl