4.

 

Ci0fmKPWUAApI1i

Nagroda Nike 2016 – nominacje. Oto 20 książek roku

yes, 19.05.2016
Jubileuszowe, 20. rozdanie nagrody Nike stoi pod znakiem poezji i reportażu. Obok powieści, prozy poetyckiej, wspomnień i eseju są cztery tomy wierszy i w gronie nominowanych do najważniejszego wyróżnienia literackiego w Polsce jest aż siedem zbiorów reporterskich. Całą dwudziestkę ogłoszono podczas Warszawskich Targów Książki.

Nike to nagroda za najlepszą książkę roku. W konkursie mogą startować wszystkie gatunki literackie. Nagrody nie można podzielić ani nie przyznać. Lista dwudziestu nominowanych jest ogłaszana w maju na Warszawskich Targach Książki, siedmiu finalistów – na początku września na łamach „Wyborczej”.

Decyzję o laureacie jury podejmuje w dniu jej wręczenia, zawsze w pierwszą niedzielę października. Zwycięzca otrzymuje 100 tys. zł i statuetkę.

Fundatorami są „Wyborcza” i Fundacja Agory.

W tym roku w jury nagrody Nike są: Piotr Bratkowski, Tomasz Fiałkowski (przewodniczący), Irena Grudzińska-Gross, Rafał Marszałek, Stanisław Obirek, Maria Anna Potocka, Paweł Rodak, Andrzej Werner i Maria Zmarz-Koczanowicz.

Oto książki, które jurorzy nominowali do nagrody Nike za rok 2015.

POWIEŚĆ. Julia Fiedorczuk, „Nieważkość”, Marginesy, Warszawa

Opowieść o życiu trzech dziewcząt dorastających w niewielkim, prowincjonalnym miasteczku. Lata dzieciństwa i dojrzewania, szkolnych przyjaźni, pierwszych przykrości. Te wspomnienia mają melancholijny, nostalgiczny ton. Później drogi dziewcząt się rozejdą: jedna z nich, najlepiej sytuowana, utknie w agencji reklamowej, życie drugiej, sprzątaczki, będzie upływać na trudnym wiązaniu końca z końcem, trzecia z powszechnego biegu wypadnie na zupełny margines. Smutek egzystencji każdej z kobiet jest wyraźny, ale niedefiniowalny, jakby nie miał powodu.

„Chciałabym, aby tytuł ‚Nieważkość’ pozostał tajemniczy. Niedopowiedzenie to ważny aspekt każdego tekstu literackiego, bo w niedopowiedzeniu kryje się tajemnica, czyli to, co najprawdziwsze. To, co jest już poza słowami” – mówiła Fiedorczuk w jednej z rozmów. (Marek Radziwon)

RECENZJA

REPORTAŻ. Magdalena Grzebałkowska, „1945. Wojna i pokój”, Agora, Warszawa

„Inżyniera Iwanowskiego Mieczysława oraz Kozłowskiej Teresy ostatnio przebywających w obozie Oświęcim poszukuję…”. Takich ogłoszeń w 1945 r. ukazały się setki. Obok nich pojawiały się reklamy usług ekshumacyjnych, szycia ciepłej bielizny, jasnowidzenia, kursów rosyjskiego, skupu książek (które w 1945 r. były towarem pierwszej potrzeby), obwieszczenia o wiecach, oczyszczeniu tego i owego z zarzutów o kolaborację… W książce Grzebałkowskiej ogłoszenia drobne są refrenem i swoistym kalendarium wydarzeń roku, w którym kończyła się wojna i zaczynał pokój. Choć tak naprawdę nic się jeszcze nie skończyło i nic do końca nie zaczęło. Reporterka „Wyborczej” wkracza na ziemie przez chwilę niczyje, by bez osądzania przyjrzeć się z bliska losom ostatnich żyjących świadków tamtego czasu. Ludzi, którzy gonieni strachem próbowali się przedrzeć przez skuty lodem Zalew Wiślany, przesiedleńców, wychowanków otwockiego domu dziecka dla ocalonych z Holocaustu, szabrowników… Wspaniała reporterska panorama. (Juliusz Kurkiewicz)

FRAGMENT 1 | FRAGMENT 2 | AUTORKA O KSIĄŻCE

POEZJA. Łukasz Jarosz, „Kardonia i Faber”, Biuro Literackie, Wrocław

Autor m.in. tomu „Pełna krew”, za który w 2013 roku dostał Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. O jednym z wierszy z tomu „Kardonia i Faber” powiedział tak: „Wiele moich wierszy rodzi się w snach, półśnie. Nie zawsze jestem do końca świadomy tego, co mi dyktuje noc. Dopiero po wielu dniach, miesiącach, dociera do mnie, co pisałem i po co”.

W jego poezji znajdziemy obrazy osobiste i intymne. W wierszu „Dziadek Jarosz”: „mój ojciec starzeje się/ i upodabnia do mnie. Trzymam mu młotek, kombinerki,/ gdy przybija sosnowe ćwierć wałki”. W wierszu „Kwadra”: „Skąpa historia: przyjeżdża rodzina/ wujek coś tłumaczy w sieni ojcu,/ potem zrzucają się na wieniec i wódkę”. A potem przychodzi już inny czas, jak w wierszu „Królestwa”: „Jechałem do domu okrężną drogą,/ pociąg stał na moście, w słońcu tkwiła jesień. Żona zadzwoniła, powiedziała, że zostanę ojcem”. (Marek Radziwon)

REPORTAŻ. Piotr Ibrahim Kalwas, „Egipt. Haram Halal”, Dowody na Istnienie, Warszawa

Zbiór reportaży o współczesnym Egipcie Piotra Ibrahima Kalwasa – mieszkańca Aleksandrii i Warszawy, znawcy i wyznawcy islamu. W jego reportażach czuje się ciekawe rozdwojenie. O Egipcie i Kairze Ibrahim Kalwas mówi tak: „codziennie go chwalę i przeklinam. Kiedy tam jestem, męczy mnie intensywność tej rzeczywistości, hałas, smród, jakiś surrealizm. Ale kiedy jestem tu, tęsknię za tym wszystkim. Za tą cudowną gościnnością, opiekuńczością”. Tytułowy haram/halal to ciągłe rozgraniczenie między tym, co wolno, a tym, czego nie wolno. Granica, jak cały nowoczesny i jednocześnie tradycyjny, archaiczny świat islamu, jest ciekawsza, bardziej skomplikowana, różnobarwna i znacznie bardziej chaotyczna niż można by sądzić. (Marek Radziwon)

RECENZJA | ROZMOWA

REPORTAŻ. Marcin Kącki, „Białystok. Biała siła, czarna pamięć”, Czarne, Wołowiec

Ta książka nie mogła trafić na lepszy czas. Właśnie teraz, kiedy po raz pierwszy w polskim parlamencie zasiadają przedstawiciele Ruchu Narodowego jawnie odwołujący się do ideologii faszystowskiej, kiedy przez polski internet przechodzi fala brunatnej nienawiści do uchodźców, opowieść o mieście, które opanowała „biała siła”, może nam wiele wyjaśnić. Fala szowinizmu, która ostatnio przybrała na sile w stolicy Podlasia, jest tu jedynie punktem wyjścia do znacznie szerszej analizy. Jej tematem jest mechanizm zapominania i wymazywania, który stwarza warunki do rozwoju ksenofobii. Symbolem tego mechanizmu jest w książce Kąckiego obraz żydowskiego kirkutu w centrum Białegostoku, który po wojnie został zasypany warstwą ziemi i gruzu ze spalonego getta, bo przeszkadzał w odbudowie miasta. (Roman Pawłowski)

RECENZJA | FRAGMENT

BIOGRAFIA. Angelika Kuźniak, „Stryjeńska. Diabli nadali”, Czarne, Wołowiec

Stryjeńska – wiadomo: malarka, projektantka tkanin, plakatów i przedmiotów, dziś powiedzielibyśmy, że działała w designie. Ale może właśnie nie wiadomo, bo kto tak naprawdę pamięta dziś o tej zmarłej w latach 70. w Genewie artystce? Była jedną z najbarwniejszych postaci dwudziestolecia, temperamentu miała tyle, że możnaby obdarzyć nim kilku ludzi, a i tak pozostaliby interesujący. Dość powiedzieć, że krótko przez I wojną zapisała się jako chłopiec na monachijską akademię, która jeszcze wtedy nie przyjmowała dziewcząt. W kryzysy jej burzliwego małżeństwa z architektem Karolem Stryjeńskim (dwukrotnie usiłował zamknąć ją w szpitalu psychiatrycznym) zaangażowane było niemal całe środowisko artystyczne Warszawy i Zakopanego – Witkacy miał się nawet pojedynkować z jej mężem. Jednak z punktu widzenia tej książki najważniejsze, że prowadziła bardzo stylowe zapiski, które Kużniak w fantastyczny sposób wysunęła na plan pierwszy, podporządkowując im narrację i dając nam wyobrażenie o jej dowcipie, zmyśle obserwacji (a obracała się wśród niebywałych ludzi) i dystansie do własnego, niełatwego życia. (Łukasz Grzymisławski)

RECENZJA | FRAGMENTY

POEZJA. Ewa Lipska, „Czytnik linii papilarnych”, Wydawnictwo Literackie, Kraków

W tytułowym wierszu czytamy o bezrefleksyjnej nowoczesności: „Nasze wirtualne pliki ciał/ w albumach/ blogach/ notesach znajomych./ Nowe zdarzenia./ Nowe polubienia”. I dalej: „Jesteśmy już/ w kontaktach/ i w powiadomieniach”. „Pisałam te wiersze w zasadzie bez żadnego klucza, a potem próbowałam je ułożyć w całość – mówiła Ewa Lipska o najnowszym tomie poezji (…) Tytuł miałam już wcześniej. Czytnik linii papilarnych był dla mnie pewnym symbolem. Z jednej strony to biometryczne zabezpieczenie jako symbol czasów w których żyjemy, a jednocześnie linie papilarne jako coś osobistego i jedynego. I wiedziałam, że połączenie tych dwóch rzeczy razem będzie świetnie obejmować wszystkie wiersze, które są w tym tomiku”. (Marek Radziwon)

ROZMOWA 1 | WIERSZ

ESEJ. Renata Lis, „W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu”, Sic!, Warszawa

W Grasse żona i ukochana Bunina na przemian czytały i przepisywały „Nathalie”. Żona wiedziała, że Jan (tak z polska nazywała Bunina) „musi być zawsze trochę zakochany”, żeby móc pisać. Otoczony aurą kobiecości opisywał miłości, jakie „zdarzają się studentom i nigdy nie przechodzą do następnej fazy”. Czym były dla niego te powroty? Nostalgicznym wspomnieniem? Czymś znacznie więcej. Renata Lis widzi w tym grę z życiem prowadzoną przez pisarza gnostyka nieufnego wobec materii, a jednocześnie zakochanego w niej. Nie wierzył w zmartwychwstanie ani w prawosławną, ewangeliczną symbolikę Przemienienia – wywodzi autorka. Według Zinaidy Gippius Bunin pisał tak, „jakby Chrystus jeszcze nie przyszedł na świat”. Panicznie uciekając przed śmiercią, sam siebie zbawiał za pomocą literatury. (Tadeusz Sobolewski)

RECENZJA

POEZJA. Piotr Matywiecki, „Którędy na zawsze”, Wydawnictwo Literackie, Kraków

W twórczości, tak poetyckiej, jak i eseistycznej Piotra Matywieckiego są tematy stałe i ważne: Warszawa – miasto własne, realne i jednocześnie zmitologizowane. „Bo tylko tutaj żyjemy, ciężko i pracowicie” – czytamy w wierszu „Mit”. Także Warszawa i prywatna żydowska przeszłość: „Dwa razy ekshumowano mojego Ojca./ Najpierw wyjęto Jego ciało z podwórza,/ gdzie gruz Go zasypał po bombardowaniu/ i uroczyście pochowano przy głównej ulicy./ Po kilkudziesięciu latach wyjęto Go/ z miejsca zbyt zaszczytnego na grób – tak uznali urzędnicy ratusza. Może nawet mieli rację”.

„Marzę o tym, żeby być poetą ostrej obserwacji, widzenia” – mówi Piotr Matywiecki. Taki jest cykl zatytułowany „Człowiek” – mikrowiersze, obrazy sytuacji codziennej i niecodziennej, nagłej, widzianej przez chwilę. (Marek Radziwon)

ROZMOWA

OPOWIADANIA. Weronika Murek, „Uprawa roślin południowych metodą Miczurina”, Czarne, Wołowiec

Radziecki sadownik z tytułu nie fantazjował; porywał się na to, co niemożliwe, nie zrywając z racjonalnością. Być może Murek również wkroczyła na tę ścieżkę. Ale równie dobrze można widzieć w „Uprawie ” pokaz nieokiełznanej wyobraźni. Autorka perfekcyjnie operuje skrótem; jej gęste, eliptyczne zdania wymuszają na czytelniku niezwykłą aktywność. Właściwie wszystko tu trzeba sobie opowiedzieć po swojemu – nie ma innej rady. Osobliwie aktywność odbiorcy wymuszają nad wyraz pojemne metafory – na przykład motyw mięsa pojawiający się w opowiadaniach „Organizacja snu w przedszkolu” oraz „Ołówek, siekierka, kijek”. W tym pierwszym utworze przedszkolak Piotruś został odtrącony przez dzieci, które uznały, że „jest z mięsa”, w drugim na mięsie lęgną się pszczoły. (Dariusz Nowacki)

RECENZJA 1 | RECENZJA 2 | ROZMOWA

PROZA POETYCKA. Bronka Nowicka, „Nakarmić kamień”, Biuro Literackie, Wrocław

W jednym z wywiadów Bronka Nowicka mówiła: „Nie pragnę, żeby martwe rzeczy były żywe. Chciałabym, żeby żywi ludzie byli mniej martwi. O tym jest dla mnie ta książka”. Nie śmierć zatem, ale właśnie jakieś jednoczesne trwanie życia i nie-życia cały czas jest w tej krótkiej prozie widoczne. „Dziecko martwi się, bo nie umie nakarmić kamienia. Nie dlatego, ze nie umie znaleźć w nim ust. Wie – cały jest ustami”. W tekście „Statek” czytamy: „Dziecko wzięło stołową łyżkę i poszło kopać grób resztkom ryby. Nie był to dobry pochówek, bo nie szyty na miarę, zbyt obco skrojony”.

„‚Nakarmić kamień’ ma swój wymiar dokumentalny – mówi Nowicka. Dokumentalny nie znaczy autobiograficzny. Świat opisany w książce jest zbudowany ze wspomnień, ale nie są to wspomnienia w ich pierwotnej formie”. (Marek Radziwon)

WSPOMNIENIA. Joanna Olczak-Ronikier, „Wtedy. O powojennym Krakowie”, Znak, Kraków

Opowieść Joanny Olczak-Ronikier o powojennym Krakowie jest ciągiem dalszym „W ogrodzie pamięci” – nagrodzonych Nike znakomitych wspomnień o przodkach autorki. O potrzebie sięgania do rodzinnej przeszłości Olczak-Ronikier mówi w rozmowie z Angeliką Kuźniak: „Musiałam zrobić coś, czego unikałam w młodości, czyli zbliżyć się do nich na nowo”. W książce pojawia się słynny Dom Literatów na Krupniczej i pisarze, którzy się przez ten dom przewijali: Staff, Szaniawski, Andrzejewski, Różewicz. „Fotografie, notatniki, kalendarzyki, zaproszenia, katalogi wystawowe. Przez lata miałam poczucie, że skoro tedokumenty nie zniknęły, trzeba z nimi coś zrobić. Wydaje mi się, że obowiązkiem każdego z nas jest pamiętać, skąd się wzięło na tym świecie” – mówi Olczak-Ronikier. (Marek Radziwon)

ROZMOWA | RECENZJA

POWIEŚĆ. Łukasz Orbitowski, „Inna dusza”, Od Deski do Deski, Warszawa

Imiona oraz adresy bohaterów zostały tu zmienione. Wystarczy jednak chwila, by w internecie odnaleźć autentyki, w tym dane 19-latka z Bydgoszczy, który w marcu 1996 r. z zimną krwią zamordował młodszego kuzyna, a po trzech latach – nastoletnią sąsiadkę. Nie wiadomo, co bardziej poruszyło opinię publiczną: bestialstwo chłopaka czy indolencja policji, której nie udało się wykryć sprawcy pierwszego mordu i w efekcie zapobiec drugiemu. Orbitowski świetnie uchwycił moment konstytuowania się społeczeństwa konsumpcyjnego w III RP, pokazał, jak pieniądz wchodzi w świat ukształtowany wedle starych zasad, jak dezorientuje nie tylko młodziutkich bohaterów. Kapitalna powieść. (Dariusz Nowacki)

ROZMOWA 1 | ROZMOWA 2 | RECENZJA

POWIEŚĆ. Maciej Płaza, „Skoruń”, W.A.B., Warszawa

Lata 80. ubiegłego wieku, dekada, w której dojrzewa tytułowy skoruń, czyli niesforny chłopak, trochę łobuz, trochę leń. Konkretu historycznego mamy tu niewiele. Ojciec chłopięcego narratora jest działaczem „Solidarności”. Mimo że zasadniczo jest sadownikiem, pracuje także jako nauczyciel w jednej z sandomierskich zawodówek. Gdzieś daleko w tle pojawiają się echa stanu wojennego, nad wyraz wątłe. Wiadomo – czas w takiej opowieści musi być inny, a więc mierzony rytmem pór roku i prac gospodarskich. Zwraca też uwagę niezwykła żywotność spraw przeszłych – związanych z II wojną światową czy nawet z okresem, kiedy okolica należała do ziemiańskiego rodu Siekierskich, nie mówiąc o ciągle na nowo przeżywanych konfliktach rodzinnych czy sporach o miedzę. Płaza z wyczuciem odświeża te stare, po części archetypiczne motywy. (Dariusz Nowacki)

RECENZJA

POEZJA. Uta Przyboś, „Prosta”, Forma, Szczecin

W poezji Uty Przyboś znajdą się odwołania do ważnych dla poetki tradycji literackich: „Twardym ołówkiem i giętkim słowem/ wymówił ze świateł prawdę swojego istnienia” (o Schulzu), „Wśród drzew jesiennych/ dom pusty tłumem ludzi i zwierząt umarłych… (to o Stawisku Iwaszkiewicza)”.

W innych miejscach będzie przeważać doświadczenie osobiste, prywatne, jak w wierszu „Stanąć”: „W drodze stanąć, najlepiej o zmierzchu. Gdzieś, gdzie nie ma ludzi/ albo z bliskim człowiekiem”. Albo jak w wierszu „Wtedy: „wtedy przede mną pies biegł/ las wokół wzrastał/ ślady zostawiała z tyłu/ górą chmury wzbierały”.

Ale lepiej uważać z interpretacjami: „Panowie krytycy zgięci nad słowami/ najbardziej lubią znaki zapytania” – czytamy w wierszu. (Marek Radziwon)

REPORTAŻ. Dariusz Rosiak, „Ziarno i krew”, Czarne, Wołowiec

„Chrześcijaństwo pochodzi ze Wschodu. Wszystko zaczęło się w Antiochii, Jerozolimie, Aleksandrii, Konstantynopolu” – pisze we wstępie do swojego zbioru reportaży Dariusz Rosiak. I jedzie na Bliski Wschód, żeby zobaczyć i opisać współczesny, coraz bardziej kurczący się świat tamtejszych chrześcijan: iracki Kurdystan i pogranicze z Turcją, Koptowie i Egipt, do którego chrześcijanie dotarli około 40 roku po śmierci Chrystusa, rządzony przez Hamas i Fatah Zachodni Brzeg, Liban z sięgającą VI wieku tradycją maronicką. „W Egipcie niełatwo się żyje, ale jesteśmy przyzwyczajeni do muzułmanów. Modlimy się za nich i za to, żeby zrozumieli, że Chrystus przyszedł zbawić wszystkich, nie tylko Koptów, ale także ich i Żydów” – powiada jedne z bohaterów Rosiaka. (Marek Radziwon)

POWIEŚĆ. Żanna Słoniowska, „Dom z witrażem”, Znak, Kraków

„‚Dom z witrażem’ ma jakby kilka warstw: historię kraju i historię rodziny, osobistą mapę Lwowa, przewodnik po emocjonalności bohaterek. (…) Uwielbiam słuchać o tym, co kto odkrył w mojej książce, bo każdy czyta przecież przez siebie” – mówiła Słoniowska w jednym z wywiadów.

„Dom z witrażem” jest debiutem Żanny Słoniowskiej – pisarki, tłumaczki, Ukrainki. To rodzinna mikrohistoria, opowieść o kilku pokoleniach sięgająca lat radzieckich: matce i babci narratorki. Jest głównie o kobietach, ponieważ mężczyźni w tym świecie odchodzą albo giną wcześnie, wielu w czasie wojny. Tytułowy lwowski dom z witrażem jest więc szeroką panoramą, w której przegląda się historia Ukrainy ostatniego stulecia. (Marek Radziwon)

RECENZJA

ESEJ. Jerzy Sosnowski, „Co Bóg zrobił szympansom?”, Wielka Litera, Warszawa

Zbiór esejów o wierze świeckich. „Myślałem, że jesteś… mądrzejszy – mruknął przed laty ksiądz, opiekun ministrantów, na wiadomość, że przychodzę służyć do mszy niewyspany, bom minioną noc spędził na festiwalu Jazz Jamboree”. Czy możliwe jest sacrum w sztuce niereligijnej? Opisuje „swoistą alergię naszej kultury: mechanizm obronny skierowany przeciwko wszystkim postaciom, którym skłonni bylibyśmy przypisać status proroka naszych czasów”, czyli pyta o chrześcijaństwo człowieka współczesnego i o wiarę praktyczną, nie zamkniętą w tekstach i wyobrażeniach sprzed dwóch tysięcy lat. Kilkanaście tekstów poświęca interpretacjom Ewangelii, bo „nasze doświadczenia wpływają na to, jak ją rozumiemy”. Cały czas mówi sobie: sprawdzam. (Marek Radziwon)

REPORTAŻ. Katarzyna Surmiak-Domańska, „Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość”, Czarne, Wołowiec

Psy i koty bez jednej czarnej plamki, idealnie biały lukier do ciasta, rewolwer trzymany w dziecięcym wózku, a gdy się komuś wypsnie, to pochwała Hitlera. Surmiak-Domańska zabiera nas do Pasa Biblijnego, czyli do tej części amerykańskiego Południa, która zawiązała Konfederację, co rozpoczęło amerykańską wojnę domową. Zatrzymuje się w miasteczku tak sielskim, że aż czujemy, iż coś tu nie gra. Na ulicy nie uświadczysz ani jednej czarnoskórej osoby. Ten reportaż to coś więcej niż tylko panoramiczny obraz historii Klanu. To uniwersalna opowieść o narodzinach i zaklętym kręgu przemocy ożywianej przez poczucie krzywdy, wykluczenia i chęć rewanżu. Nie znajdziemy tu biało-czarnej (nomen omen) opowieści a rebours. Za to dowiemy się np., jak absurdy poprawności politycznej pogłębiają rasowe podziały w Ameryce. (Juliusz Kurkiewicz)

RECENZJA 1 | RECENZJA 2 | FRAGMENT

REPORTAŻ. Ziemowit Szczerek, „Tatuaż z tryzubem”, Czarne, Wołowiec

„Wiedziałem, czym była Radziecja, i uważałem, że trzeba było całe to imperium posłać do piachu, ale faktem też, że to, co rodziło się na jej gruzach, to na razie były krew, pot i łzy wsiąkające w zimny, podchodzący wodą step i pokruszony beton, i popękany asfalt”.

Reporterskie obrazy z Donbasu – Słowiańska i Kramatorska, Kijowa oraz z Ukrainy Zachodniej – ze Lwowa, z granicy z Polską, czyli niby z Zachodem i z tzw. jedenastki, drogi prowadzącej do Lwowa od granicy z Polską. „Ukraina naprawdę tworzy się na nowo. To państwo dopiero teraz się konstruuje. Wcześniej niepodległość Ukrainy nie zależała od samych Ukraińców. Teraz to oni zdecydowali, że przebudują swoje państwo i je stworzą. Dzieje się to na naszych oczach” – powiada Szczerek. (Marek Radziwon)

ROZMOWA

Nominacje do Nike – cała lista

Julia Fiedorczuk, „Nieważkość”, Marginesy
Magdalena Grzebałkowska, „1945. Wojna i pokój”, Agora
Łukasz Jarosz, „Kardonia i Faber”, Biuro Literackie
Piotr Ibrahim Kalwas, „Egipt. Haram Halal”, Dowody na Istnienie
Marcin Kącki, „Białystok. Biała siła czarna pamięć”, Czarne
Angelika Kuźniak, „Stryjeńska. Diabli nadali”, Czarne
Ewa Lipska, „Czytnik linii papilarnych”, Wydawnictwo Literackie
Renata Lis, „W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu”, Sic!
Piotr Matywiecki, „Którędy na zawsze”, Wydawnictwo Literackie
Weronika Murek, „Uprawa roślin południowych metodą Miczurina”, Czarne
Bronka Nowicka, „Nakarmić kamień”, Biuro Literackie
Joanna Olczak-Ronikier, „Wtedy. O powojennym Krakowie”
Łukasz Orbitowski, „Inna dusza”, Od Deski do Deski
Maciej Płaza „Skoruń”, WAB
Uta Przyboś „Prosta” Forma
Dariusz Rosiak, „Ziarno i krew”, Czarne
Żanna Słoniowska, „Dom z witrażem”, Znak
Jerzy Sosnowski, „Co Bóg zrobił szympansom”, Wielka Litera
Katarzyna Surmiak-Domańska, „Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość”, Czarne
Ziemowit Szczerek, „Tatuaż z trybuzem”, Czarne

Dotychczasowi laureaci Nike

2015 – Olga Tokarczuk
2014 – Karol Modzelewski
2013 – Joanna Bator
2012 – Marek Bieńczyk
2011 – Marian Pilot
2010 – Tadeusz Słobodzianek
2009 – Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
2008 – Olga Tokarczuk
2007 – Wiesław Myśliwski
2006 – Dorota Masłowska
2005 – Andrzej Stasiuk
2004 – Wojciech Kuczok
2003 – Jarosław Marek Rymkiewicz
2002 – Joanna Olczak-Ronikier
2001 – Jerzy Pilch
2000 – Tadeusz Różewicz
1999 – Stanisław Barańczak
1998 – Czesław Miłosz
1997 – Wiesław Myśliwski

Filmy, seriale, płyty, koncerty, książki, spektakle, wystawy, komiksy.
Przez cały dzień i cały tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku.

Ustawa antyterrorystyczna w rękach posłów

Artykuł

Przesłaliśmy dziś na ręce Marszałka Sejmu apel 40 organizacji społecznych i ponad 8 tysięcy obywateli, którzy wyrazili zaniepokojenie treścią projektu ustawy o działaniach antyterrorystycznych. Dziś właśnie Sejm rozpoczął prace nad tym projektem. W apelu domagamy się rezygnacji z najbardziej niebezpiecznych rozwiązań zawartych w projekcie, jak np. blokowania stron internetowych czy możliwości prowadzenia kontroli operacyjnej (np. podsłuchy) wobec cudzoziemców bez zgody sądu. Oczekujemy też, że posłowie podejmą decyzję o zorganizowaniu w sprawie projektu wysłuchania publicznego.

Poza apelem przekazaliśmy też Marszałkowi Sejmu szczegółową opinię do projektu, w której krytykujemy zarówno pospieszny tryb prac, z pominięciem konsultacji publicznych, jak i szereg niezgodnych z Konstytucją RP ograniczeń praw i wolności.

Projekt zwiększa uprawnienia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (np. w zakresie dostępu do danych przechowywanych w rejestrach publicznych takich jak NFZ), nie wprowadzając jednocześnie mechanizmów silnej i niezależnej kontroli nad ich realizacją. Projekt przewiduje również możliwość zablokowania „danych informatycznych mających związek ze zdarzeniem o charakterze terrorystycznym”, co w praktyce może oznaczać nawet blokowanie przekazów medialnych informujących o atakach terrorystycznych.

W ubiegłym tygodniu zaapelowaliśmy o zorganizowanie w tej sprawie wysłuchania publicznego. To ostatnia szansa na dopuszczenie głosu zaniepokojonych obywateli, organizacji społecznych i ekspertów (w obszarze telekomunikacji czy bezpieczeństwa publicznego). Rząd nie przeprowadził konsultacji publicznych, powołując się na pilność projektu. Dziś już wiadomo, że ustawa nie wejdzie w życie 1 czerwca br. a większość przewidzianych w niej rozwiązań nie zostanie wdrożona przed Światowymi Dniami Młodzieży.

Argument pilności traci zatem na znaczeniu, natomiast jest pewne, że już uchwalona ustawa antyterrorystyczna zostanie z nami na długo i będzie miała istotny wpływ na standard przestrzegania praw i wolności człowieka w Polsce. Dlatego mamy nadzieję, że posłowie wszystkich partii zgodzą się na wysłuchanie publiczne, a Sejm poświęci ten jeden dzień na merytoryczną dyskusję z obywatelami.

Katarzyna Szymielewicz, Wojciech Klicki

https://panoptykon.org/wiadomosc/ustawa-antyterrorystyczna-w-rekach-poslow

Co ten Macierewicz? Mówił, że wysyła polski statek wojskowy na Morze Egejskie, a jednostka stoi w porcie..

Minister Macierewicz wysłał okręt na misję zagraniczną? Nie, ORP "Kościuszko" wciąż stoi w porcie
Minister Macierewicz wysłał okręt na misję zagraniczną? Nie, ORP „Kościuszko” wciąż stoi w porcie Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta

Minister MON Antoni Macierewicz powiedział w trakcie podsumowania półrocza pracy rządu, że Polska wyśle na Morze Egejskie fregatę ORP „Kościuszko” oraz myśliwce F-16. Zaskoczył tym nie tylko zebranych ministrów i przysłuchujących się debacie dziennikarzy, ale także wojskowych. Admirałowie muszą przecierać oczy ze zdumienia, bo okręt wciąż stoi w porcie i nie ma nikogo, kto by cokolwiek wiedział o misji na obcych wodach.

To samo zresztą dotyczy samolotów. Nikt nic nie wie o tym oprócz Antoniego Macierewicza. Minister Waszczykowski próbuje tłumaczyć słowa ministra MON. Mówi o budowaniu koalicji libijskiej, oraz innej koalicji która ma rozwiązać konflikt w Syrii. Wszystkie te działania odbywają się pod przywództwem Włoch, Francji i USA. Według ministra spraw zagranicznych koalicje nie mają związku z NATO. Tymczasem jednak żadna z tych koalicji nie została dopracowana i nie ma sprecyzowanych celów.

Minister Macierewicz widzi ORP Kościuszko na Morzu Egejskim. Naoczni świadkowie widzą ten okręt stojący w Gdyni.

Ppłk. Piotr Walatek z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych przyznaje, że okręt co prawda jest przygotowywany do ewentualnego wysłania na misję, ale sprawa dopiero jest uzgadniana z resortem obrony. Jego zdaniem decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. Tymczasem minister Macierewicz mówił o tym podczas posiedzenia rządu jak o fakcie. Z kim minister chce walczyć na Morzu Egejskim?

Min.Macierewicz nie wie, że nie wysłał okrętu. Byle nie zgubił całej armii… Dzisiejsza „Rzeczpospolita”.

Zdaniem specjalistów większy sens ma wysłanie na na Morze Egejskie okrętu ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”. Jest on przystosowany do podejmowania z wody rozbitków, można zorganizować na jednostce szpital polowy, ma lądowisko dla śmigłowca. ORP „Kościuszko” jest okrętem wojennym, który nie nadaje się do pełnienia funkcji ratunkowych.

Jacek Bartosik z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego podważa w ogóle sens wysyłania naszych wojsk w rejon konfliktu syryjskiego. Jak podkreśla, wiąże się to z wielkimi kosztami a nikt tego od Polski nie oczekuje.

źródło: Rzeczpospolita

 

naTemat.pl

agnieszkaPomaska

12:30
IMG_20160519_122356

Ziemkiewicz z Kukizem przedstawiają nowe stowarzyszenie „Endecja”: „Tworzymy fabrykę elit, skończymy z plemienną wojną”

– Ten ruch wypełni niszę na polskim „rynku politycznym”. Wedle myśli Romana Dmowskiego, wielkiego patrioty, wybitnego męża stanu. Życzę stowarzyszeniu wszystkiego najlepszego, mam nadzieję, że dzięki temu myśl Romana Dmowskiego będzie cały czas unosić się w powietrzu – mówił dziś na konferencji prasowej w Sejmie Paweł Kukiz, przedstawiając nowe stowarzyszenie powstałe w ramach klubu Kukiz’15 – „Endecja”.

Obecny na evencie Rafał Ziemkiewicz – współtwórca stowarzyszenia – mówił:

„Nasze ambicje są szersze, niż polityczne. W skład stowarzyszenia wejdą nie tylko politycy, ale liderzy opinii, specjaliści z różnych dziedzin, eksperci. To, co tu tworzymy, to fabryka elit. Nowej, endeckiej Polski, którą będziemy budować. Jesteśmy Polakami, mamy obowiązki polskie, tym większe nasze aspiracje moralne i intelektualne. Chcemy Polskę odwrócić ze ślepej uliczki, w którą wprowadza nas od lat plemienna wojna”

Publicysta wskazał na trzy główne cele stowarzyszenia. Jak mówił Ziemkiewicz, konieczna jest „zmiana polskiej polityki, na zasadzie oderwania jej od wojny plemiennej, oderwania jej od tożsamościowych i kulturowych różnic między Polakami, a także oparcia polskiej polityki na wspólnocie interesów”.

Pisarz mówił też, iż stowarzyszenie chce szukać porozumienia „pod podziałami”, bo ponad podziałami nie jest to – jego zdaniem – możliwe.

Drugim celem ma być „zmiana państwa”. – Kilkumilionowa grupa oligarcho-partyjno-urzędniczo-menadżerska używa państwa i administracji do osiągania rozmaitych zysków, które są później dzielone przez członków tej „nowej klasy”, która zdominowała III RP. Nowa Endecja chce to zmienić – podkreślał Ziemkiewicz.

Po trzecie: „cała Polska w Europie musi być wielkopolską. Taką, jak w wieku XIX” – mówił publicysta. I przekonywał, że idealnym dla Polski statusem byłby status Norwegii, „która w Europie jest umocowana gospodarczo, ale nie politycznie”.

Fot. Twitter/Marcin Wikło

300polityka.pl

Sejm nie zajmie się dziś fizjoterapeutami. BO PO zarzuciła PiS, że pracuje niezgodnie z regulaminem Sejmu

kospa, 19.05.2016

Sejm. Głosowanie nad zmianą ustawy o Trybunale Konstytucyjnym

Sejm. Głosowanie nad zmianą ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Na tym posiedzeniu Sejmu nie będziemy rozpatrywać zmian w ustawie o fizjoterapeutach – ogłosił po Konwencie Seniorów marszałek Marek Kuchciński (PiS). Ale rządową ustawą antyterrorystyczną PiS zajmie się jeszcze dziś. Po kolejnych modyfikacjach w poniedziałek trafiła do Sejmu.
 

Losami ustawy terrorystycznej i nowelizacji ustawy o zawodzie fizjoterapeuty Sejm zajął się na początku czwartkowego posiedzenia. Ustawę o zawodzie fizjoterapeuty we wrześniu podpisał prezydent Andrzej Duda. Miała wejść w życie pod koniec maja. Ale PiS przygotował jej nowelizację.

PiS chciał też wprowadzić poprawkę mówiącą o klauzuli sumienia, czego potrzebę tłumaczyła posłanka PiS Bernadeta Krynicka. Ostatecznie PiS się jednak z tego wycofał. Najważniejszą zmianą jest to, że do fizjoterapeuty będzie można udać się tylko ze skierowaniem od lekarza.

.

Nowelizacją ustawy o zwodzie fizjoterapeuty PiS na razie się nie zajmie

– Tą poprawką, tą nowelizacją kupiliście państwo wszystkich fizjoterapeutom bilet w jedną stronę, bilet za granicę, ponieważ najlepiej kształcący fizjoterapeutów polski system spowoduje to, że 25 tys. gabinetów fizjoterapii przestanie istnieć. Chcecie spowodować to, że do każdego fizjoterapeuty – niezależnie od tego czy w ramach środków z NFZ czy w ramach środków prywatnych – trzeba będzie pójść ze skierowaniem od lekarza rehabilitanta. W Polsce lekarzy rehabilitantów jest 1,7 tys., a fizjoterapeutów 70 tys. – mówił w czwartek poseł PO Tomasz Szymański. – Dlaczego to robicie? Już nie tylko fizjoterapeutom. Dlaczego robicie to polskim obywatelom?

– 140 tys. osób podpisało się pod projektem ustawy o zawodzie fizjoterapeuty. To wyście mówili, że nie będziecie wyrzucać głosów społeczeństwa. Tą poprawką, tą ustawą wyrzucacie 140 tys. głosów obywateli do kosza. Skandal! – przekonywał.

Ale prowadzącego obrady marszałka Marka Kuchcińskiego najbardziej zainteresował zarzut o łamanie przy pracach nad nowelizacją regulaminu Sejmu (art. 34 i 37). – Pierwsze czytanie odbyło się na posiedzeniu komisji, a powinno odbyć się tutaj, na sali plenarnej. Poza tym projekt ten został pozbawiony merytorycznego uzasadnienia – tłumaczył poseł PO. I poprosił o „wyjaśnienie Wysokiej Izbie dlaczego tutaj, w Wysokiej Izbie, proceduje się ustawy, które w sposób ewidentny łamią regulamin Sejmu”.

Marszałek Kuchciński ogłosił przerwę i zwołał Konwent Seniorów, a następnie obwieścił: – Na tym posiedzeniu Sejmu nie będziemy rozpatrywać zmian w ustawie o fizjoterapeutach.

Wczoraj pod Sejmem protestowali fizjoterapeuci. Jak już pisaliśmy na łamach „Wyborczej”, z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w klubie PiS nie ma zgody, czy nowelizację poprzeć czy nie.

Ustawa antyterrorystyczna jeszcze na czwartkowym posiedzeniu Sejmu

Posłowie zdecydowali za to w głosowaniu, że jeszcze dzisiaj zajmą się rządowym projektem ustawy antyterrorystycznej. Za było 226 posłów (PiS oraz pięciu spoza PiS, m.in. Kornel Morawiecki i Małgorzata Zwiercan), przeciw – 189, od głosu wstrzymało się trzech.

Wczoraj wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa -Błońska (PO) poinformowała, że decyzja w tej sprawie nie zapadła na Konwencie Seniorów. Sprzeciw wobec wprowadzenia do porządku obrad pierwszego czytania projektu zgłosiły kluby Po i Nowoczesna.

Rządowy projekt wpłynął do Sejmu w poniedziałek. Ustawa daje ABW możliwość inwigilacji cudzoziemców bez zgody sądu i dostęp do wszystkich baz danych bez nakazu sądu czy prokuratora (np. bazy NFZ), przewiduje możliwość blokowania stron internetowych podejrzanych o treści terrorystyczne (sąd będzie na to wyrażał zgodę już po zablokowaniu strony) i obowiązek imiennej rejestracji kart telefonicznych pre-paid. Przedstawiciele władzy otrzymają również m.in. prawo zakazywania zgromadzeń ze względu na zagrożenie terrorystyczne.

Tempo prac PiS uzasadnia: zbliżającymi się Światowymi Dniami Młodzieży i szczytem NATO oraz zagrożeniem terroryzmem (choć jak wynika z raportów BBN jest bliskie zera). Projekt skrytykowała m.in. Rada ds. Cyfryzacji i Fundacja Panoptykon.

Zobacz także

POzarzuciła

wyborcza.pl

 

dlaczego

Policzek dla większości Polaków

Leszek Cichoń (lat 74), 16.05.2016

Beata Kempa

Beata Kempa (MIECZYSŁAW MICHALAK)

List otwarty do pani minister Beaty Kempy
 

Dlaczego, na prośby pracowników administracji państwowej, za wolny od pracy dzień – piątek 27 maja, wyznaczyła Pani bez konsultacji z zainteresowanymi dzień rocznicy pierwszych wolnych w komunistycznej Polsce wyborów – 4 czerwca?

Dzień ten, dla ogromnej rzeszy Polaków, powinien być świętem państwowym, ponieważ w tym dniu, cytując panią Joannę Szczepkowską, skończył się w Polsce komunizm. Jeżeli już koniecznym jest odrabianie dnia 27 maja, to o ile lepszymi sobotami są 14 lub 21 maja br.

Dla większości Polaków (przynajmniej tych 62,42 proc., które nie głosowały na PiS) jest to policzek i jeszcze jeden przykład panicznej bojaźni waszej formacji przed gniewem „suwerena” popierającego KOD, który coraz bardziej upodobnia się do ruchu społecznego „Solidarność” z lat 80. ubiegłego wieku (nie mylić z obecnym związkiem zawodowym NSZZ „Solidarność” pana Piotra Dudy).

listDo

wyborcza.pl

CizozwQWYAEU--E

Ci0FJ1KUoAAyIhS

ksiądz

KOD na Weekend Wolności

Sebastian Klauziński, 19.05.2016

Mateusz Kijowski

Mateusz Kijowski (Fot. Tomasz Rytych / Agencja Gazeta)

Nie będzie jednego dużego marszu. Rocznicę pierwszych wolnych wyborów KOD chce świętować w jak największej liczbie miejscowości.
 

„Spotykamy się w regionach, w miejscach, gdzie żyjemy, działamy, pracujemy, gdzie mamy rodziny i przyjaciół – pisze Mateusz Kijowski na Facebooku. – 7 maja pokazaliśmy, że jesteśmy niepoliczalni. 4 czerwca pokażemy, że jesteśmy wszędzie”.

4 i 5 czerwca KOD nazywa Weekendem Wolności. Komitet stawia na „pikniki obywatelskie”, czyli lokalne świętowanie w parkach, na osiedlach w gronie znajomych. Lokalne grupy KOD chcą zaprosić artystów, organizować happeningi i atrakcje dla dzieci. Głównym bohaterem tych obchodów ma być wolność, więc wydarzenia będą apolityczne. Przykład: 5 czerwca Komitet zaprasza z koszami piknikowymi i kocami na Wrocławski Piknik Obywatelski. W programie kącik wiedzy o wyborach 4 czerwca, obywatelska gra terenowa, warsztaty zumby i samby, a na koniec wspólne śpiewanie przy ognisku.

Nie wiadomo jeszcze, w jakich godzinach KOD będzie świętował. Po pierwsze, trudno zgrać tyle wydarzeń w czasie. Po drugie, Komitet zastanawia się, jak zareagować na ostatnią decyzję Beaty Kempy. Zgodnie z zarządzeniem szefowej kancelarii premiera dzień za wolny piątek po Bożym Ciele urzędnicy odpracują właśnie 4 czerwca. KOD zamierza ułożyć godziny świętowania tak, żeby urzędnicy mogli wziąć w nich udział. – Jeżeli pani Beata mniejsza zarządzi, że administracja rządowa pracuje tego dnia od 13 do 21, to spotkamy się rano. A jeżeli będzie chciała widzieć swoich pracowników w biurach w standardowych godzinach pracy, to spotkamy się po południu – mówi Kijowski.

Zapowiedział także, że „za kilka dni” do Komitetu, który od 1 marca jest stowarzyszeniem, będzie można wysyłać deklaracje członkowskie.

Zobacz także

koDnaWeekend

wyborcza.pl

 

18.05 23:17

Oszust na państwowych etatach

Notka ukazuje się na blogu podpisanym imieniem i nazwiskiem, za jej treść ja ponoszę odpowiedzialność cywilną a mój adres dla doręczeń znany jest członkom podkomisji oraz organizatorom Konferencji Smoleńskich.

Wystapienie miało miejsce rok temu w  kraju, który jest ważnym członkiem NATO i który niedawno odwiedził Prezydent RP zapewne spotykając się  głównie  ze słuchaczmi tego spektaklu oszustw, niekompetencji i błazenady.


od 21:03

Co wam takiego Polska zrobila?

http://mjaworski.mobile.salon24.pl/713491,oszust-na-panstwowych-etatach

 

CZWARTEK, 19 MAJA 2016

Nowoczesna podsumowuje 180 dni rządów PiS. „Naobiecywali, oszukali, ale o swoich zadbali”

10:37
nowoczesn7

Nowoczesna podsumowuje 180 dni rządów PiS. „Naobiecywali, oszukali, ale o swoich zadbali”

Jak mówił na konferencji prasowej w Sejmie Ryszard Petru:

„W tym smutnym dniu musimy podsumować 180 dni dobrej zmiany. Z każdym dniem niestety czarna księga rządów PiS jest coraz grubsza. 180 dni chaosu w gospodarcze, prawnego, w polityce zagranicznej. Aż się boję, co nam kolejne dni przyniosą”.

Nowoczesna przedstawiła też drugą edycję „Czarnej księgi” rządów PiS – tym razem na 180 dni.

Jak podsumował Ryszard Petru:

„Naobiecowali, oszukali, pieniędzy nie mają, ale o swoich zadbali”

300polityka.pl

Najwięksi beneficjenci rządów PiS? Kościół i fundacja Rydzyka. A kto stracił?

Najwięksi beneficjenci rządów PiS? Kościół i fundacja Rydzyka. A kto stracił?

Fot. Agencja Gazeta

Podziel się

Kto dostał najwięcej pieniędzy od rządu PiS? Zdecydowanym liderem jest Kościół i fundacja ojca Rydzyka Lux Veritatis. Jednocześnie straciły te instytucje, które krytycznie oceniają działania PiS. Wśród nich znajduje się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich i teatr Krystyny Jandy.

Kto jeszcze znalazł się na liście beneficjentów i pozbawionych wsparcia? Zebraliśmy kilka przykładów.

 

najwięksi

Mniej więcej 160 mln zł rocznie, a ok. 510 mln zł łącznie na lata 2016-2018 uzyskał od rządu PiS Kościół na wydatki związane „z utrzymaniem stosunków między państwem a Kościołami i związkami wyznaniowymi”. Duża część rocznej kwoty – prawie 118 mln – trafi do Funduszu Kościolnego, który finansuje m.in. emerytury księży. Pieniądze dostaną również ordynariaty polowe różnych wyznań.

To jednak niejedyne wydatki PiS na Kościół. W ramach programu „infrastruktura kultury” – z łączną pulą 28 mln zł – MKiDN przyznało aż 4 mln na budowę Centrum Opatrzności Bożej. Dofinansowania nie dostało za to m.in. Muzeum Narodowe oraz Filharmonia i Opera Krakowska. Budżet – kwotą 170 mln zł – wesprze także organizację Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

Dwie osobne sprawy to wyjątki dla Kościoła w ramach nowych ustaw. Rząd PiS wyłączył związki wyznaniowe z kontrowersyjnej ustawy o obrocie ziemią – Kościół nie będzie musiał spełniać restrykcyjnych warunków m.in. że nabywcą państwowej nieruchomości rolnej może być wyłącznie rolnik indywidualny. Politycy partii rozważają także zwolnienie Kościoła z tzw. składki audiowizualnej, która mogłaby obowiązywać po uchwaleniu tzw. dużej ustawy medialnej. To oznacza, że nie musiałby płacić kwoty rzędu kilku milionów złotych.

 

Fundacja ojca Rydzyka Lux Veritatis dostanie prawie 26 mln rekompensaty za decyzję poprzedniego rządu. Chodzi o cofnięcie dotacji na odwierty geotermalne, przyznanej w 2007 r. przez PiS. Pieniądze ma dać Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który zaproponował fundacji ugodę. Tym samym budżet wypłaci kwotę w zasadzie równą dotacji planowanej 9 lat temu – opiewała ona na 27,3 mln zł.

I chociaż po medialnej krytyce PiS wycofał się z pomysłu wsparcia 20 mln zł szkoły medialnej Rydzyka, to Lux Veritatis otrzymała najwięcej pieniędzy w konkursie organizowanym przez MSZ „Współpraca w zakresie dyplomacji publicznej 2016”.

To efekt zmian w zasadach przyznawania dotacji – w grudniu w regulaminie dodano, że projekty powinny promować Polskę „w aspekcie 1050. rocznicy Chrztu Polski” i odnosić się do „chrześcijańskiej tożsamości”. 200 tys. zł z konkursu zostało przeznaczone na „wyrycie w Kaplicy Pamięci nazwisk Polaków ratujących Żydów” w toruńskiej świątyni pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II.

W poprawkach wprowadzonych przez Senat do tegorocznego budżetu znalazła się poważna zmiana – zwiększony został budżet Instytutu Pamięci Narodowej. 5,2 mln zł ma pójść na działalność pionu archeologicznego, który zajmie się m.in. poszukiwaniem grobów tzw. „żołnierzy wyklętych”. Pomysłodawcą zmiany jest senator Grzegorz Bierecki z PiS, twórca SKOK-ów.

– „Żołnierze wyklęci” zbyt długo czekali, by ich groby zostały odnalezione – tłumaczył w Senacie Bierecki.

 

W ustawie budżetowej PiS obciął pieniądze dwóm instytucjom kluczowym dla ładu demokratycznego: Rzecznikowi Praw Obywatelskich i Trybunałowi Konstytucyjnemu.RPO stracił łącznie 10 mln zł, a TK – 3,5 mln. Pieniądze odebrane Rzecznikowi trafią m.in. do rezerwy ogólnej, na remont drogi i ronda im. księdza Jerzego Popiełuszki w Radomiu i na CBOS. Opozycja chciała uratować budżety instytucji w Senacie, ale zgłoszone przez nią poprawki do budżetu przepadły w trakcie głosowania.

Zgodnie z zapowiedzią ministra kultury Piotra Glińskiego zmieniły się priorytety w przyznawaniu dotacji dla festiwali literackich i czasopism. Pieniędzy nie dostały w tym roku m.in. lewicowa „Krytyka Polityczna”, liberalne „Liberte”, „Przegląd Polityczny”, a także Fundacja Res Publica Nowa, wydawca m.in. „Magazynu Miasta”.

Środki trafiły za to przede wszystkim do środowisk konserwatywnych. Największą dotację – 135 tys. zł – otrzymał wydawca kwartalnika „Kronos”, drugi w kolejności jest Klub Jagielloński. Pieniądze poszły także na wydanie tygodnika elektronicznego „Teologia Polityczna Co Tydzień”. Ministerstwo 140 tys. zł wsparło kampanię promowania czytelnictwa w Telewizji Republika.

Problemy z rządowym dofinansowaniem miała również Krystyna Janda. Fundacja aktorki ubiegała się o 1,5 mln zł dotacji dla Och-Teatru i Teatru Polonia. Początkowo ministerstwo nie przyznało pieniędzy w ogóle, a ostatecznie – po odwołaniu – dało 150 tys. zł. – Nie ma powodu, żeby teatr był w takiej skali finansowany, gdy np. kabaret Jana Pietrzaka w życiu nie dostał złotówki publicznej od PO. Albo że pan Rewiński, który jest znanym aktorem i kabareciarzem, też na swoje przedsięwzięcia z kasy publicznej przez całe lata nie dostał ani złotówki. Może trzeba bardziej sprawiedliwie te pieniądze rozdzielać – mówił w wicepremier Gliński.

 

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wypłaci 26 mln rekompensaty fundacji ojca Rydzyka, a jednocześnie cofnął Małopolsce dotację przyznaną w 2007 r. na program antysmogowy LIFE w wysokości 20 mln zł. LIFE miał pomóc w walce ze smogiem m.in. poprzez zatrudnianie „ekodoradców”, którzy rozmawialiby z mieszkańcami choćby o wymianie pieców węglowych. O sprawie donosiła w lutym „Gazeta Krakowska”.

 

Ministerstwo sprawiedliwości nie da pieniędzy trzem placówkom Centrum Praw Kobiet. Powód? „Oferta pomocy jest skierowana tylko dla kobiet pokrzywdzonych”. CPK pomagały ofiarom przemocy domowej od 21 lat. Fundacja udziela im pomocy prawnej i psychologicznej, stara się także wpływać na kształt prawa i jego stosowanie.

Działalność fundacji była finansowana głównie z pieniędzy publicznych, do 2013 roku CPK funkcjonowało przede wszystkim dzięki środkom z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej Ministerstwa Sprawiedliwości. Kobiety w trudnej sytuacji mogły dzięki temu otrzymać – poza pomocą specjalistyczną – m.in. bony towarowe.

W listopadzie zeszłego roku placówki z Łodzi, Warszawy i Gdańska złożyły kolejne wnioski o dofinansowanie. Nie otrzymały go, od stycznia łódzki ośrodek działa bez pieniędzy, funkcjonuje tylko dzięki specjalistom, którzy dyżurują w nim na zasadzie wolontariatu. Pracownicy zbierają też pieniądze na czynsz.

 

Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego, powszechnie zwany rządowym programem in vitro, ruszył 1 lipca 2013 r. i był przewidziany do 30 czerwca 2016 r. Został przedłużony przez poprzednią ekipę rządzącą w ostatnich dniach urzędowania do końca 2019 r.

Nowy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował w grudniu, że program będzie trwał do połowy 2016 roku, później już nie.

– Są inne, ciężko chore osoby, które muszą się leczyć prywatnie za swoje pieniądze – stwierdziła wówczas rzeczniczka rządu. Dodała, że rządu nie stać na finansowanie programu z budżetu państwa. Jak zaznaczyła, minister zdrowia ogłosił, że „nie odstępujemy od in vitro, odstępujemy tylko od finansowania tego z budżetu państwa”. – Na razie zmian w ustawie żadnych nie przewidujemy – mówiła dziennikarzom.

W efekcie realizacji programu, na mocy którego refundowano procedurę, do grudnia 2015 r. urodziło się ponad 3,6 tys. dzieci, z leczenia korzysta ponad 17 tys. par.

gazeta.pl

Oferta dla Jacka Kurskiego i Krzysztofa Czabańskiego

Wojciech Maziarski, 19.05.2016

Krzysztof Czabański

Krzysztof Czabański (Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta)

Oto moja oferta dla nadzorców PiS-owskich mediów państwowych: chętnie wam pomogę, bo macie straszną nierównowagę na antenie

Oto dwie opinie na temat Jarosława Kaczyńskiego:

1. Jest wielkim wizjonerem i przywódcą, który od lat odgrywa kluczową rolę w polskiej polityce.

2. Zapewne nie jest agentem Kremla, ale i tak zapewnił już sobie miejsce w historycznym poczcie szkodników osłabiających Rzeczpospolitą i działających na korzyść jej wrogów.

Opinii na temat lidera PiS może być znacznie więcej. Wybrałem te, bo dziś wydają się najbardziej rozpowszechnione. Zwolennicy PiS skłaniać się będą do tezy numer 1, oponenci częściej będą wybierać punkt 2. Podobna rozbieżność dotyczy oceny innych uczestników polskiego życia publicznego, np. prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.

Zapisany w konstytucji system liberalnej demokracji wymyślono właśnie po to, by zwolennicy tak sprzecznych poglądów mogli się pomieścić we wspólnym państwie, nie zabijając się nawzajem. Istota tego rozwiązania w uproszczeniu polega na tym, że zwolennikom konkurencyjnych opinii zagwarantowano prawną możliwość głoszenia ich na wolnym rynku idei i przekonywania do nich współobywateli. Raz na cztery lata przy okazji wyborów dowiadujemy się, kto był najskuteczniejszy i pozyskał najwięcej zwolenników.

Żeby ten system mógł działać, zwolennicy wszystkich ideologii i programów mieszczących się w ramach prawa (np. niewzywających do przemocy) muszą mieć szanse dotarcia do odbiorców – stąd właśnie zapisany w konstytucji zakaz cenzury i gwarancje wolności słowa oraz niezależności mediów.

Przez ostatnie 25 lat system działał w miarę sprawnie. Aż do tego roku. Namacalnym dowodem, że przestał działać, jest choćby przypadek komentatora sportowego Tomasza Zimocha, który skorzystał ze swych obywatelskich praw i w wywiadzie prasowym głośno wypowiedział pogląd, że politykom nie wolno obrażać sędziów, a prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński za kilkanaście lat będzie bohaterem narodowym. Za wyrażenie tej opinii został zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych. Trudno o bardziej drastyczny i wyrazisty przejaw cenzury oraz represjonowania za głoszenie poglądów.

Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że to nie wypadek przy pracy, lecz celowo i świadomie realizowana linia polityczna prowadząca do zniszczenia w Polsce liberalnej demokracji i państwa prawa. Przyznaję, że są argumenty przemawiające za takim poglądem. Załóżmy jednak roboczo, że źle odczytujemy intencje PiS. Na przykład niedawno mój redakcyjny kolega Grzegorz Sroczyński, niczym pierwszy naiwny, wystosował list otwarty do PiS, uznając, że ta partia chce dobrze, tylko niechcący pobłądziła.

No dobrze, to będę drugim naiwnym. Oto moja oferta dla nadzorców PiS-owskich mediów państwowych: chętnie wam pomogę, bo macie straszną nierównowagę na antenie. Słychać i widać tylko ludzi twierdzących, że Jarosław Kaczyński jest wizjonerem i utalentowanym przywódcą. Tylko tacy dostają programy. Z pewnością zależy wam na zrównoważeniu tego przechyłu, więc z przyjemnością przygotuję dla was program przekonujący widzów, że lider PiS to szkodnik działający na rzecz Kremla. Bardzo proszę o kontakt, by omówić techniczne i finansowe szczegóły.

Zobacz także

oferta

wyborcza.pl

 

jeśli

top19.05.2016

Antydyplomacja. Polska PiS wstała z kolan i schamiała

Bartosz T. Wieliński, 19.05.2016

Jarosław Kaczyński odpowiedział na słowa Clintona

Jarosław Kaczyński odpowiedział na słowa Clintona (SŁAWOMIR KAMIŃSKI, JULIO CORTEZ)

Według Jarosława Kaczyńskiego byłego prezydenta USA Billa Clintona należy leczyć. Clinton ostrzegł bowiem na wiecu w New Jersey, że Polska uznała demokrację za zbyt duży kłopot i że „chce przywództwa w stylu Putina”. Kaczyński uznał więc, że jeśli ktoś twierdzi, że „dzisiaj w Polsce nie ma demokracji, to znaczy, że jest w stanie, który trzeba by zbadać metodami medycznymi”.
 

Wicepremier Mateusz Morawiecki, komentując amerykańską politykę, też pozostał na medycznym gruncie. Mówiąc o starciu między żoną Clintona Hillary a Donaldem Trumpem w walce o fotel prezydenta USA, stwierdził, że to „wybór między dżumą a cholerą”. Nie wskazał, z jaką konkretnie chorobą kojarzy mu się pani Clinton. A ja już sobie wyobrażam jego spotkania z amerykańskimi politykami po wyborach. W dyplomacji skrupulatnie spisuje się czyny i słowa.

Zdarza się, że sojusznicy USA publicznie upominają Waszyngton, co czasami przeradza się wręcz w pyskówkę. Ale nawet podczas ostrych przepychanek amerykańsko-izraelskich wokół ostatniej ugody z Iranem argumenty medyczne nie padały. Bo to chamstwo, na które w zachodniej dyplomacji nie ma miejsca. Jest też oczywiście inna szkoła dyplomatyczna, którą reprezentuje np. szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. – Kim ty, k…, jesteś, by mnie pouczać – miał zapytać w 2008 r. szefa MSZ Wielkiej Brytanii Davida Milibanda. Ambasador Rosji w ONZ Witalij Czurkin kilka lat później zbył szefa MSZ Kataru, mówiąc, że „z byle kim nie rozmawia”. Cóż, porównanie przez Clintona PiS-owskiej Polski do putinowskiej Rosji nie było przypadkowe.

Nie oczekiwałem, że Kaczyński ocenę Clintona przemilczy. Ale nie sądziłem, że dyplomatyczny instynkt zawiedzie go tak bardzo, by słowa byłego prezydenta USA zlekceważyć i zasugerować, że jest chory. Clinton potwierdził bowiem międzynarodowe bankructwo „dobrej zmiany”. Polska jeszcze pół roku temu była stawiana za wzór udanej demokratycznej transformacji. Dziś – m.in. po sparaliżowaniu Trybunału Konstytucyjnego i przejęciu publicznych mediów – jest uznawana przez Zachód za problem.

Choć porównanie do Rosji jest przesadzone, to słowa wpływowego polityka, który za pół roku może być najbliższym doradcą prezydent USA, powinny brzmieć jak alarm. Kaczyński postanowił jednak kontratakować, by kolejny raz pokazać wyborcom, że Polska wstała z kolan i nawet Amerykanie nie będą jej podskakiwać. Tego, że na tej wymianie ciosów traci Polska, a nie Ameryka, nie chce dostrzec.

Polska polityka zagraniczna w ogóle chamieje. W zeszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski miał się pojawić na forum europejskim organizowanym w Berlinie przez telewizję WDR. Wśród gości byli Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej, i Frank-Walter Steinmeier, szef niemieckiego MSZ. Waszczykowski w ostatniej chwili odwołał swój udział, tłumacząc to tym, że po długim posiedzeniu Sejmu, na którym prezentowano audyt rządów PO i PSL, po prostu musiał się wyspać.

Waszczykowski, który wcześniej tropił antypolskie spiski w USA, szukał lewaków wśród europejskich elit i zapewniał, że Warszawa nie będzie się domagać odwołania Angeli Merkel, tym razem przeszedł samego siebie. Naprawdę dobre samopoczucie ministra było ważniejsze niż udział w prestiżowym spotkaniu, podczas którego mógł w kuluarach porozmawiać z ważnymi europejskimi politykami?

Tydzień temu podczas uroczystości rocznicy wyzwolenia KL Stutthof do głosu nie dopuszczono przewodniczącego parlamentu Bremy, którego zaproszono na uroczystości i wcześniej proszono o przygotowanie wystąpienia. Na miejscu okazało się jednak, że nie ma go w programie zaakceptowanym przez wojewodę z PiS. Nie usłyszał nawet słowa „przepraszam”.

Zobacz także

kaczyński

wyborcza.pl

 

Wyłączanie publiczne pani Kruk

Agnieszka Kublik, 19.05.2016

Elżbieta Kruk na posiedzeniu sejmowej komisji kultury

Elżbieta Kruk na posiedzeniu sejmowej komisji kultury (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Szefowa sejmowej komisji kultury Elżbieta Kruk wyłączyła mikrofony opozycji i szefowi KRRiT Janowi Dworakowi, gdy chcieli zaprotestować przeciwko słowom Ewy Stankiewicz o „pełniących obowiązki Polaka”.
 

Stankiewicz, prezes stowarzyszenia Solidarni 2010, we wtorek brała udział w wysłuchaniu publicznym. Do Sejmu na zaproszenie komisji kultury przyszli przedstawiciele m.in.: Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Towarzystwa Dziennikarskiego, SDP, Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, Obywateli Kultury, Obywateli Nauki, KRRiT i przedstawiali uwagi do projektów ustaw o mediach narodowych.

Prowadząca to wysłuchanie szefowa komisji Elżbieta Kruk (PiS) wykazała się jawną stronniczością, bo – jak zauważył jeden z posłów – swoim wydłużała czas wystąpień, nie swoim kazała się trzymać wyznaczonych pięciu minut.

Jej stronniczość wyszła na jaw w pełnej krasie, gdy głos zabrała Stankiewicz: – Polska jest krajem chrześcijańskim i katolickim. Być może to jest przykre dla niektórych z państwa, potomków – posłużę się tutaj terminem, który usłyszałam od historyka polskiego pochodzenia żydowskiego (syna porządnego rodziców, którzy wprowadzali tutaj komunę) – „pełniących obowiązki Polaka”. Stankiewicz mówiła, a Kruk spokojnie słuchała. – Dla potomków „pełniących obowiązki Polaka” to może być trudne do przyjęcia, że Polska jest krajem katolickim. Proponuję wprowadzić zapis o wartościach chrześcijańskich w punkcie dotyczącym misji mediów narodowych – dodała Stankiewicz.

Potem przedstawiła TVP jako instytucję, w której ukrywają się „ubecy po nieoznakowanych pokojach”. Jej zdaniem jest ich „najmniej kilkuset”.

Za bardzo nie wiadomo, o co i o kogo chodziło szefowej Solidarnych 2010, ale sala zawyła z oburzenia, bo dopatrzyła się w tym potoku słów aluzji do komunistów żydowskiego pochodzenia. Oburzyli się i na słowa Stankiewicz, i na to, że przewodnicząca Kruk pozwoliła im swobodnie płynąć.

Ale po chwili okazało się, że jest i trzeci powód. Najpoważniejszy. Kiedy bowiem szef KRRiT Jan Dworak chciał zaprotestować przeciwko słowom Stankiewicz, Kruk wyłączyła mu mikrofon, uprzejmie informując swojego gościa, że „nie w tej roli został zaproszony”. Zdążył tylko powiedzieć, że „wolność słowa zna granice, jest nią nienawiść, szczególnym przypadkiem jest antysemityzm. Na to z mojej strony osobiście ani Krajowej Rady nigdy nie będzie zgody”.

A potem Kruk wyłączała mikrofony kolejnym posłom Nowoczesnej. W sumie co najmniej pięciu osobom!

Wysłuchanie publiczne polegało zatem na tym, że można było wysłuchać Stankiewicz, a nie można było wysłuchać, że to były brednie o „pełniących obowiązki Polaka”.

Parę lat temu Kruk przyłapana w Sejmie przez dziennikarzy w stanie nietrzeźwym broniła się, że dwa dni wcześniej miała urodziny, a poza tym „potrafi coś tam, coś tam”. We wtorek to „coś tam, coś tam” okazało się wyłączaniem mikrofonów opozycji.

Jarosław Kaczyński niedawno bronił się przed zarzutami, że w Polsce demokracja jest zagrożona, argumentem, że przecież opozycja może mówić.

To dlaczego Kruk nie pozwoliła?

„Coś tam, coś tam” się zaczyna?

Zobacz także

kruk

wyborcza.pl

minMacierewicz

Jak zostałem pomagierem PiS. Polemika z Aleksandrem Smolarem

Grzegorz Sroczyński, 19.05.2016

Grzegorz Sroczyński, Aleksander Smolar

Grzegorz Sroczyński, Aleksander Smolar (fot. FRANCISZEK MAZUR, ADAM STĘPIEŃ)

„Ciekaw jestem, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby do nas dotarło, że straszeniem Kaczyńskim nie wygrywa się w Polsce wyborów”
 

Część publicystyki naszego obozu zaczyna przypominać zagrzewanie kibiców na stadionie. Coraz głośniej krzyczymy, coraz równiej nam to wychodzi, ale jest to zagrzewanie już zagrzanych oraz przekonywanie już przekonanych. Dlatego w niektórych tekstach próbuję podejmować dialog z nieprzekonanymi, a także ze zwolennikami PiS. Taki był też cel mojego „Listu do polityków PiS” w zeszły czwartek w „Dużym Formacie”.

Już po tytule można się zorientować, że nie był to tekst adresowany do Aleksandra Smolara. Skoro go jednak przeczytał, mógł to zrobić ze zrozumieniem („Wyborcza”, 17 maja). Tymczasem postanowił przyprawić mi propisowską gębę: „Pewnej lewicy – również, jak się okazuje, tej z „Gazety Wyborczej” – bliższy jest, ze względu na elementy programu socjalnego, nacjonalistyczny, klerykalny, autorytarny PiS niż ludzie, którzy bronią wartości demokratycznych”.

Ciekaw jestem, co jeszcze musi się wydarzyć, żeby do nas dotarło, że straszeniem Kaczyńskim nie wygrywa się w Polsce wyborów. I że każda krytyka tej władzy abstrahująca od rzeczywistych podstaw jej wyborczych sukcesów de facto tę władzę utrwala. PiS wygrał wybory dzięki obietnicy większej troski i programu socjalnego (do tego dodał trik z łagodnymi twarzami Szydło i Dudy). Teraz PiS próbuje przekonać obywateli (na razie skutecznie), że jako jedyny widzi problemy, o których na co dzień rozmawia polska prowincja i klasy niższe.

My natomiast tych problemów nie widzimy albo traktujemy jako drugorzędne. Uśmieciowienie zatrudnienia i złe stosunki w pracy (dla wielu Polaków demokracja kończy się po przekroczeniu bramy zakładu), nierówny dostęp do służby zdrowia, niesprawne sądownictwo (wybitny prawnik prof. Tomasz Koncewicz mówi, że polscy sędziowie są mistrzami w tłumaczeniu obywatelom, dlaczego sąd nie może się ich sprawą zająć), skandal dzikiej reprywatyzacji w Warszawie (i wielu innych miastach), brak mieszkań komunalnych. Wszystkie te sprawy łączy jedno – państwo od lat wysyła obywatelom komunikat, że w razie kłopotów zostaną na lodzie.

Nie dziwmy się więc, że pisowski pakiet silnego państwa, które za mordę trzeba wziąć, ma tak duże poparcie. Gdybyśmy przez ostatnich osiem lat chociaż połowę energii zainwestowanej w straszenie Kaczyńskim poświęcili na alarmowanie w powyższych sprawach, gdybyśmy codziennie ciosali Platformie kołki na głowie, nie musielibyśmy teraz toczyć ze Smolarem tej polemiki, bo PiS by nie rządził.

Jeśli opozycja chce odsunąć od władzy PiS, musi mieć własne, w miarę jasne odpowiedzi na te społeczne bolączki. Słyszę: ależ to są didaskalia, teraz trzeba bronić demokracji, a potem „się zobaczy”. Otóż nic się nie zobaczy. Bo PiS tematy społeczne całkowicie zawłaszczy i wygra w cuglach kolejne wybory. Nawet nie będzie musiał tych problemów rozwiązywać, wystarczy, że wmówi części wyborców: „Zobaczcie, opozycja waszych trosk nawet nie widzi”.

Tekst Aleksandra Smolara miał jeszcze jeden efekt – bardzo ucieszył Tomasza Lisa, który na Twitterze nazwał mnie „pomagierem PiS”. Jest to brzydka insynuacja, zwykle nie schodzę na tak niski poziom polemik, ale tym razem odpowiem. Tomku, nie znam nikogo, kto zacząłby popierać PiS po moich tekstach. Natomiast znam ludzi, których od naszego obozu odrzuca uporczywa jednostronność.

Od ośmiu lat codziennie piszemy, jak niebezpieczny jest Kaczyński, używając przy tym coraz mocniejszych słów. Działa? Nie działa. Wyciągnijmy wreszcie wnioski.

Zobacz także

sroczyński

wyborcza.pl

„Kaczyński zahipnotyzował opozycję. Hegemonię prawicy może obalić tylko nowa siła lewicowa”

As, 19.05.2016

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta)

„Każde ostrzejsze słowa Kaczyńskiego wywołują oskarżenia o autorytaryzm, każda zapowiedź – panikę i obawy o losy demokracji. Nawet karkołomna koncepcja opozycji totalnej wydaje się być jedynie nerwową reakcją na wyrażenie omnipotencji, jakie chciał we własnym obozie stworzyć Kaczyński” – ocenia Rafał Matyja. Politolog nie widzi szans, by obecna opozycja mogła pokonać PiS.

Jak napisał Matyja w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”, parlamentarne partie opozycyjne wyglądają jak zahipnotyzowane przez Jarosława Kaczyńskiego.

„Znakomitym przykładem jest brak pomysłu na spotkanie liderów ugrupowań partyjnych, do którego doszło pod koniec marca. Mimo kilku miesięcy doświadczeń – liderzy liberalnej opozycji zachowali się niespójnie, formułując całkowicie rozbieżne nadzieje, projekty i oceny propozycji PiS” – ocenił.

 

Kto przyniesie zmianę?Jak ocenia Rafał Matyja, by obalić „prawicową hegemonię” musi na scenie pojawić sięnowa siła lewicowa. Ale podkreśla, że nie ma na myśli partii Razem, a tym bardziej „lewicy obozu liberalnego” spod znaku Zjednoczonej Lewicy.

„Ciekawsza i pełniejsza alternatywa wobec PiS może powstać tylko wtedy, gdy będzie równocześnie dysponowała projektem metapolitycznym, podważającym prawicową hegemonię. Taki projekt pozwoli też odróżnić się od dominującej od wielu lat w mediach narracji liberalno-transformacyjnej. Straciła ona bowiem zdolność definiowania nowych, społecznie istotnych celów i zadowala się afirmacją osiągnięć” – napisał politolog w „TP”.

Zobacz także

 

kaczyńskiZahipnotyzował

TOK FM