Macierewicz, 22.03.2017

 

 

 

Kaczyński w Londynie, czyli PiSexit przed nami

 

Jarosław Kaczyński bez powiadomienia polskiej opinii publicznej wsiadł w samolot i poleciał do Londynu. Samo w sobie jest to ewenementem, bo ani prezes nie rusza się z Polski, ani specjalnie nie interesują go zewnętrzne sprawy ojczyzny. Dlaczego ukrywano owo zdarzenia, wszak nie ma powodu do tajnej dyplomacji? Powód ukrywany może być w takim wypadku prosty, gdyż nie wiedziano, jakie efekty ów wyjazd przyniesie.

My z kolei jesteśmy skazani na snucie domysłów. Brytyjczycy nie mają z tym problemów, ich demokracja jest jedna z najstarszych na globie, więc puścili farbę, informujac po prostu, że przyjeżdża do nich prezes PiS. Podali godzinę spotkania i zakres rozmowy z premier Wielkiej Brytanii Theresą May.

A my znaleźliśmy się w czarnej dziurze, nie wiemy, jak przygotowana była wizyta posła Kaczyńskiego na 10 Downing Street.

Służby prasowe  brytyjskiego rzadu podały informacje, że prezes PiS stawi się na 10 Downing Street, spotkanie jego z premier May będzie dotyczyć przyszłych negocjacji dotyczących wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, dwustronnych relacji pomiędzy oboma krajami, a także kwestie bezpieczeństwa europejskiego i współpracy w ramach NATO.

Strasznie to ogólne, czyli miałkie. Kaczyński z powodu takich spraw nie wyjeżdża z kraju, wysyła Beatę Szydło, albo Andrzeja Dudę. Więc o co chodzi? Zwłaszcza, że nie pojechał z nim Witold Waszczykowski, co wskazuje, że jest skazany na przestanie być szefem dyplomacji.

Cel wizyty Kaczyńskiego w Londynie można odczytać z wypowiedzi wiceszefa dyplomacji Konrada Szymańskiego, który oświadczył, iż nie można wykluczyć tego, że Polska nie podpisze deklaracji o przyszłości Unii Eurpejskiej, która zostanie przedstawiona na szczycie unijnym w Rzymie. Szymański powiedział takie znamienne słowa: polskie władze są „od bardzo długiego czasu w ścisłym i konstruktywnym kontakcie ze wszystkimi stronami”.

Jakie strony są w Unii Europejskiej w sprawie deklaracji o przyszłości UE? Jakie?. Niedawno poznaliśmy te strony, są jak 1:27. Stroną Polski jest Polska? Tenże Szymański powiedział jeszcze, że „Polska przedstawiła „rozsądne” propozycje do tekstu deklaracji o przyszłości Unii Europejskiej po Brexicie”.

Odczytuję, iż Kaczyński po to wyjechał do Londynu. Polska znalazła się w sytuacji 1 przeciw 27, a po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii – 1 do 26. Kaczyński pojechał, jak mówi Szymański, po „rozsądne propozycje”.

Jakie 10 Downing Street może nam podsunąć rozsądne propozycje po Brexicie? I w tym wypadku posłużę się pomysłem byłego ministra sprawiedliwości Borysa Budki: PiSexit. Przecież Kaczyński nie poleciał do Londynu, aby mówić o przegrańcu w Unii Europejskiej, jakim jest Wielka Brytania po Brexicie, nie pojechał, aby zadbać o warunki Polonii po wyjsciu w. Brytanii z UE, bo to podejmowane jest i będzie w ichnim parlamencie. Polska pisowska w Unii Europejskiej znajduje się w sytuacji 1 do 26, jest samotna, izolowana, więc szuka kontaktu z podobnym, który sam się wykopał. Brytyjczycy zrobili to za pomocą referendum, Polacy z PiS robią za pomocą kompleksów prezesa, który stanął przeciw rodakowi Donaldowi Tuskowi.

Tuż przed spotkaniem posła Kaczyńskiego z premier Wielkiej Brytanii May doszło do zamachu terrorystycznego pod Pałacem Westminsterskim, parlamentem, spotkanie zostało odwołane, ale nie zostały odwołane powody prezesa do PiSexit.

 

„Można się spodziewać, że spotkanie May-Kaczyński będzie odwołane”

As, 22.03.2017

Londyn. W okolicy brytyjskiego parlamentu doszło do dwóch poważnych incydentów, które policja oceniła jako atak terrorystyczny

Londyn. W okolicy brytyjskiego parlamentu doszło do dwóch poważnych incydentów, które policja oceniła jako atak terrorystyczny (Kirsty Wigglesworth (AP Photo/Kirsty Wigglesworth))

– Do spotkania Jarosława Kaczyńskiego i premier May może zostać odwołane, albo będzie bardzo opóźnione – mówi w TOK FM Jakub Krupa, londyński korespondent PAP.

Ataki w Londynie. Parlament ewakuowany [RELACJA NA ŻYWO]

– Jesteśmy przy Downing Street, gdzie miało się odbyć spotkanie brytyjskiej premier z Jarosławem Kaczyńskim. Rzecznik poinformował, że Theresa May jest bezpieczna. Nie wiemy, czy dojdzie o spotkania z prezesem PiS. Można się spodziewać, że zostanie odwołane, albo bardzo opóźnione – relacjonował w TOK FM Jakub Krupa.

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że Jarosław Kaczyński czeka w Londynie na informację, czy jeszcze dziś uda mu się spotkać z premier May.

Policja do tej pory nie udzieliła informacji na temat rannych. Wg brytyjskich mediów, kilkanaście osób zostało rannych.

Jak poinformowali lekarze, zmarła kobieta ranna w ataku. Kilka osób jest w stanie krytycznym.

Zobacz także WIDEO: Brexit staje się faktem. To zła wiadomość dla Polaków na wyspach

 

gazeta.pl

ŚRODA, 22 MARCA 2017, 15:50
17:18

Mazurek: Kaczyński i osoby towarzyszące mu w Londynie są bezpieczne

– Jarosław Kaczyński i osoby mu towarzyszące w Londynie są bezpieczne. Czekają na informacje ze strony brytyjskiej, czy do spotkania z premier May dojdzie dzisiaj czy też nie i o której. Jeśli będę miała w tym temacie więcej informacji, jeśli do tego spotkania dojdzie i strony będą chciały poinformować o przebiegu tego spotkania, z całą pewnością taką informacje państwo otrzymacie. Na ten moment wiem jedno: Jarosław Kaczyński jest bezpieczny i czeka na informacje ze strony brytyjskiej co do tego czy to spotkanie i o której dzisiaj się odbędzie – poinformowała Beata Mazurek na briefingu w Sejmie.

15:50

Szymański: Premier może nie podpisać w Rzymie deklaracji o przyszłości UE

Konrad Szymański oświadczył, że nie można wykluczyć tego, że Polska nie podpisze deklaracji. Zapewnił jednak, że polskie władze są „od bardzo długiego czasu w ścisłym i konstruktywnym kontakcie ze wszystkimi stronami”.

Według Szymańskiego, propozycje rządu Beaty Szydło „są rozumiane”. – Każde państwo może odmówić podpisania wspólnej deklaracji, jeżeli uzna to za stosowne – oświadczył. – Negocjujemy i rozmawiamy po to, żeby deklaracja była sensowna.

Wiceszef MSZ stwierdził zarazem, że „Polska przedstawiła „rozsądne” propozycje do tekstu deklaracji o przyszłości Unii Europejskiej po Brexicie”.

Cytat za TVN24.pl.

300polityka.pl

Tak chorego pytania w TVP jeszcze nie było. „To była moja ostatnia wizyta”

WB, 22.03.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,114871,21532630,video.html?embed=0&autoplay=1
Po tej rozmowie Małgorzata Kidawa-Błońska zadeklarowała, że więcej nie przyjdzie do Telewizji Polskiej.

W całej Polsce sadzono wczoraj drzewa w ramach akcji Platformy Obywatelskiej #DrzewaPlus. O tę inicjatywę była pytana wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska w programie Kwadrans Polityczny w TVP.

Od ekologii dziennikarz niespodziewanie przeszedł do tematu… Smoleńska. – Czy pani nie miała lekkiego zgryzu widząc, że Ewa Kopacz też wbija łopatę w ziemię? – zapytał prowadzący program Marek Pyza, publicysta „wSieci”. – A dlaczego nie mogła posadzić drzewa? Nie rozumiem – odpowiedziała zdezorientowana Kidawa-Błońska. – Chodzi o te dosyć nieprzyjemne konotacje z jej wypowiedziami z 2010 roku o przekopywaniu ziemi metr w dół – wyjaśniał dziennikarz.

Marszałek Sejmu zdawała się być zszokowana słowami prowadzącego program: Wie pan co, naprawdę… – Naprawdę wiem co? – pytał Pyza.  – To jest tak nie na miejscu porównanie – skomentowała Kidawa Błońska, a dziennikarz ripostował: Nie, nie na miejscu to było to, co mówiła wtedy pani minister zdrowia.

Rozmawiamy o akcji sadzenia drzew i sam pan przyznał, że ta akcja jest bardzo dobra i ważne, że Polacy zwrócili uwagę, że problem ekologii jest ważny, że trzeba sadzić drzewa. I przechodzenie jednym tchem od problemu sadzenia drzew do oskarżania Ewy Kopacz. Powiem panu, naprawdę…

– mówiła Kidawa-Błońska. Dziennikarz przerwał, by dodać, że „o nic nie oskarża Ewy Kopacz, poza tym, że kłamała w 2010 roku”. – Czyli pan ją oskarża. Bardzo nieprzyjemne. Jak na mężczyznę, jak na dziennikarza – przekroczył pan granicę – powiedziała marszałek. – Proszę mi nie mówić teraz o mężczyznach i dziennikarzach. Fakty są takie, że w 2010 roku kłamała – skomentował Pyza i zakończył program.

Niedługo po zakończeniu programu na Twitterze polityczka dodała, że nie będzie już przyjmować zaproszeń do TVP.

Prawica często wyciąga Ewie Kopacz jej stwierdzenie o badaniu katastrofy smoleńskiej, że ziemia na miejscu wypadku była ”przekopywana na głębokości ponad jednego metra”. Jednak Kopacz za to stwierdzenie przeprosiła.

gazeta.pl

ŚRODA, 22 MARCA 2017

Kidawa mówi o sadzeniu drzew a dziennikarz TVP pyta o przekopywanie ziemi w Smoleńsku przez Kopacz. Kidawa zapowiada bojkot TVP

Prowadzący program Kwadrans polityczny TVP1 Marek Pyza przy okazji rozmowy o akcji PO sadzenia drzew, zapytał wicemarszalek Małgorzatę Kidawę-Błońską o swoje skojarzenie niestosowności sadzącej drzewo Ewy Kopacz z jej wypowiedzią o przekopywaniu ziemi w Smoleńsku w 2010 r. Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała na Twitterze, że była to jej ostatnia wizyta w TVP.

Fragment rozmowy:

– To zacna inicjatywa, ale czy pani nie miała lekkiego zgryzu, widząc, że Ewa Kopacz też wbija łopatę w ziemię?
– A dlaczego miała nie posadzić drzewa? Nie rozumiem.
– Chodzi o ten, o dosyć nieprzyjemne konotacje z jej wypowiedzi z 2010 roku o przekopywaniu ziemi na 2 metry.
– Wie pan co, naprawdę…
– Naprawdę wiem co?
– To jest nie na miejscu porównanie.
– Nie na miejscu to było to co mowiła wtedy minister zdrowia.
– Przechodzenie jednym tchem od sadzenia drzew do oskarżania Ewy Kopacz, powiem panu…
– O nic nie oskarżam, oprócz tego, że klamała w 2010…
– Jak na mężczyznę i dziennikarza przekroczył pan granicę…

300polityka.pl

 

http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,21531530,tusk-w-39-otwieral-szlaban-na-granicy-a-pozniej-przetopil.html#BoxNewsImg&a=65&c=61

„Znam Szymona bo nim jestem” czyli Patryk Jaki złapany na mówieniu nieprawdy po raz 67.

 

 

 

Poseł rozmawia z premier , być może o . A gdzie są premier , prezydent i minister ?

Antoni Macierewicz o Smoleńsku w „Gazecie Polskiej”. Zasadzka, a nie zamach? [SPRAWDZAMY FAKTY]

Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, 22 marca 2017

Antoni Macierewicz na konferencji prasowej dot. katastrofy smoleńskiej. 10.10.2013

Antoni Macierewicz na konferencji prasowej dot. katastrofy smoleńskiej. 10.10.2013 (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Antoni Macierewicz w sprawie Smoleńska wraca do starej teorii o „bohaterskich pilotach, którzy chcieli uratować samolot”. Mówi, że prezydencki tupolew wpadł w „zasadzkę”.

Szef MON udzielił wywiadu „Gazecie Polskiej”. Opowiada o doniesieniu, jakie złożył do prokuratury na Donalda Tuska w sprawie „zdrady dyplomatycznej”. Ani razu nie wspomina o wybuchach i smoleńskim zamachu, które wcześniej przedstawiał jako przyczynę tragedii z 10 kwietnia 2010 r. Twierdzi, że piloci tupolewa znaleźli się w „zasadzce”.

Ta wersja przebiegu katastrofy nie jest nowa. Po raz pierwszy Macierewicz przedstawił ją w lipcu 2011 r., zanim jeszcze zaczął głosić tezy o zamachu. Powiedział wtedy, że piloci „znajdując się w śmiertelnej pułapce, robili wszystko, by się z niej wyrwać”.

Teraz do tego wraca. I do smoleńskich kłamstw. Zestawiamy jego wypowiedzi z faktami.

Macierewicz: „Żaden z badających katastrofę specjalistów rządowych w latach 2010-15 nie koncentrował swojej uwagi na badaniu jej przyczyn. Z góry obwiniano pilotów (…). Nikt nie zastanawiał się, czy nie było awarii samolotu, czy nie wystąpiły inne czynniki”.

To nieprawda.

Fakty: Rządowa komisja Jerzego Millera przyjęła kilkanaście hipotez, m.in. niesprawność samolotu, niesprawność systemów naprowadzających lotniska, niewłaściwe paliwo, błąd załogi, eksplozja.

Hipoteza wybuchu została odrzucona jako pierwsza – po kilku miesiącach pracy. Dowodem była ekspertyza Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który nie stwierdził żadnych śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych na miejscu tragedii 10 kwietnia 2010 r. i w kolejnych dniach (w tym na ubraniach ofiar), oraz analiza czarnych skrzynek rejestrujących pracę wszystkich systemów tupolewa.

Komisja sprawdzała, czy nie wystąpiły charakterystyczne odkształcenia konstrukcji samolotu (np. wywinięcia blachy do góry), czy nie było gwałtownego wzrostu ciśnienia i temperatury. Nie było. Do samego końca systemy maszyny działały prawidłowo, a ciśnienie w kabinie w ostatnich minutach lotu było równe ciśnieniu zewnętrznemu. Także rejestrator w kokpicie nie nagrał odgłosu wybuchu.

Potem komisja wykluczyła jako przyczynę niesprawność samolotu. Badała historię tupolewa – jego eksploatacji i usterek od czasu przejęcia go przez 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego. Wszystkie zapisy czarnych skrzynek wskazują na to, że do momentu zderzenia z brzozą samolot był w stu procentach sprawny.

Macierewicz: „Z góry obwiniano pilotów, mimo, że podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg (…). Obwinia się tych, którzy podjęli działania zgodne ze sztuką lotniczą, którzy nie popełnili żadnego istotnego błędu (…). Do dziś winą obarcza się pilotów, chociaż oni nie popełnili żadnego błędu”.

To nieprawda.

Fakty: Piloci popełnili błąd, złamali fundamentalne zasady bezpieczeństwa. Suma tych wszystkich błędów doprowadziła do zderzenia z ziemią. I tak np. załoga korzystała w trakcie podejścia do lądowania z autopilota, co jest zakazane na lotnisku niewyposażonym w system ILS; zniżała się z parametrami lotu wykraczającymi poza zakres ustabilizowanego podejścia (za duża wysokość, za duża prędkość lotu, za duża prędkość zniżania), przepisy w takiej sytuacji nakazują przerwanie podejścia i odejście na drugi krąg; ignorowała ostrzeżenia systemu informującego o zagrożeniu kolizją z ziemią (TAWS); dowódca przestawił ciśnienie na wysokościomierzu barometrycznym, przez co dostawał fałszywe informacje o gruncie; załoga nie odpowiadała na informacje kontrolera o położeniu samolotu na ścieżce zniżania informacją o aktualnej wysokości lotu; dowódca nie przerwał zniżania i nie odszedł na drugi krąg po osiągnięciu wysokości 100 m względem pasa; dowódca za późno przerwał zniżanie, próbował odejść dopiero po zderzeniach z pierwszymi drzewami.

Wtedy skrzydłem zawadził o brzozę, stracił jedną trzecią lewego płata skrzydła, obrócił się wokół osi podłużnej, zderzył z ziemią plecami.

Czarne skrzynki potwierdzają, że do chwili zderzenia silniki oraz wszystkie inne urządzenia samolotu, których parametry były zapisywane, pracowały prawidłowo i nie wykazywały żadnych cech uszkodzenia. Do chwili przerwania zasilania i zatrzymania zapisów rejestratorów, czyli zderzenia samolotu z ziemią, nie ma sygnałów świadczących o eksplozji na pokładzie samolotu.

Macierewicz: „Zostały przeprowadzone bardzo dokładne analizy porównawcze i nie ma cienia wątpliwości, że polscy lotnicy zrobili wszystko, co mogli zrobić w tej sytuacji”.

To nieprawda.

Fakty: Powołana przez Macierewicza ponad roku temu podkomisja w MON do sprawy katastrofy smoleńskiej do tej pory nie przedstawiła nawet cienia dowodu, że cokolwiek ustaliła w sprawie przyczyn katastrofy. Nie pokazał nic, co by podważało ustalenia rządowej komisji Jerzego Millera.

Macierewicz: „Przedstawicielom Polski uniemożliwiono zbadanie miejsca katastrofy, ciał ofiar i samego wraku”.

To nieprawda.

Fakty: Pierwsi członkowie polskiej komisji byli na miejscu katastrofy tego samego dnia, czyli 10 kwietnia. Dokonali oględzin wraku. W raporcie komisji Millera są m.in. zdjęcia, na których widać, jak członkowie naszej komisji mierzą np. trzony układów sterowniczych. Pobierali też różne próbki, są opisane w załącznikach raportu, to m.in. fragmenty ubrań, parasolka, banknot, nadpalona książka. Nasi eksperci badali wrak dzień po wypadku i w następnych dniach przed przeniesieniem go w miejsce, gdzie nastąpiła tzw. obrysówka (złożenie wraku w obrysie samolotu). Wszystkie próbki zostały zabezpieczone i przywiezione do Polski, a tu zbadane w Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii.

Macierewicz: „Przekaz na temat tragedii smoleńskiej jest modelową sprawą, pokazującą działanie dezinformacji jako narzędzia walki przeciw Polsce. Istotną role odegrały tu media polskojęzyczne i niektórzy politycy”.

To akurat prawda.

Fakty: Nikt tak jak Macierewicz (i „Gazeta Polska”) nie dezinformował opinii publicznej w sprawie smoleńskiej tragedii.

wyborcza.pl

Jarosław Kurski (Gazeta Wyborcza)

Macierewicz donosi na Tuska do prokuratury. Psychodeliczne? Nie tylko

21 marca 2017Donald Tusk

Donald Tusk (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Szef MON oskarża: były premier dopuścił się „zdrady dyplomatycznej”. Chodzi o Smoleńsk

Żądza zemsty nie ma granic. Zemsty za urojoną smoleńską „winę Tuska”, za siedmiokrotne wyborcze zwycięstwo nad PiS, za osiem lat rządów PO, za Kaczyńskiego „kompleks Tuska”. I za 27:1.

Zobacz też: „Nie ma gwarancji, że nowy traktat będzie lepszy”. PiS robi w tył zwrot? Zobacz, jak Ryszardowi Czarneckiemu puściły nerwy

Nie chodzi tylko o wendetę. Chodzi o władzę i strach przed jej utratą. „Winą Tuska” jest to, że dziś, jako przewodniczący Rady Europejskiej, jest politykiem światowego formatu. Że jego powrót na polską scenę za dwa i pół roku może oznaczać kres władzy PiS – Tusk będzie naturalnym kandydatem zjednoczonej opozycji na urząd prezydenta.

Ruszyła więc propagandowa maszyna zohydzania Tuska jako „niemieckiego” kandydata. Teraz do pieca dorzucił Macierewicz. Byłego premiera będzie można pokazywać nie jako przywódcę Europy, ale oskarżonego, jako podsądnego, a „daj Boże” – skazanego… Bo osoba skazana nie może wszak kandydować na publiczny urząd. Dwa i pół roku to dość czasu, by usłużna prokuratura Ziobry przeprowadziła „uczciwe śledztwo”, a odnowiony „dobrą zmianą” sędziowski skład orzekł: winny.

Zdrada dyplomatyczna Tuska. Psychodeliczne? Nie tylko. Także makiaweliczne.

wyborcza.pl

Jarosław Kaczyński spotka się z Theresą May

22.03.2017

Rzecznik brytyjskiej premier Theresy May poinformował, że szefowa rządu spotka się dziś po południu na Downing Street z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim.

Jarosław Kaczyński ma się pojawić na Downing Street około godziny 15.30. Na stronie RMF24 czytamy, że podróż była utrzymywana w tajemnicy do ostatniej chwili. „Politycy PiS chcieli o wizycie poinformować dopiero po zakończeniu rozmów, ale strona brytyjska wydała w tej sprawie komunikat” – zaznaczono.

Jak powiedział rzecznik, wśród tematów, które będą poruszone podczas spotkania, są m.in. przyszłe negocjacje dot. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, dwustronne relacje pomiędzy oboma krajami, a także kwestie bezpieczeństwa europejskiego i współpracy w ramach NATO.

onet.pl

Będzie bolało – przygotujmy się na sankcje

Polska to nie PiS

PiS wprowadził Polskę na kurs kolizyjny z Unią Europejską i jeśli się nie opamięta, katastrofa jest tylko kwestią czasu.

Towarzystwo Dziennikarskie, którego mam zaszczyt być członkiem założycielem, wystosowało pod koniec ubiegłego tygodnia list otwarty do dziennikarzy i opinii publicznej Niemiec z przeprosinami za „falę kłamliwej i agresywnej propagandy antyniemieckiej, zainicjowanej przez polskie władze i przywodzącej na myśl komunistyczną propagandę lat 60”. Funkcjonariusze PiS-owskiej propagandy oczywiście natychmiast nas zaatakowali i odprawili rytualne egzorcyzmy, jednak na forach internetowych to wystąpienie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem wielu czytelników, którzy dopytywali się, czy też mogliby list podpisać.

Szanowni Państwo, to bardzo dobry kierunek myślenia. Piszcie oświadczenia, podpisujcie listy otwarte, składajcie deklaracje, odcinajcie się publicznie od polityki władz. Przekonujcie znajomych i instytucjonalnych partnerów w Europie i na świecie, że antydemokratyczny głos PiS-u nie jest głosem całej Polski. Jeżeli wspólnym wysiłkiem zdołamy to uświadomić międzynarodowej opinii publicznej, może uda się zminimalizować nieuniknione straty, jakie nasz kraj poniesie w wyniku rządów Jarosława Kaczyńskiego.
PiS wprowadził Polskę na kurs kolizyjny z Unią Europejską i jeśli kierunek tej polityki się nie zmieni – a nic na to nie wskazuje – katastrofa jest tylko kwestią czasu. Przygotujmy się na konfrontację, na polityczny ostracyzm i na unijne sankcje wobec Polski.

Właściwie wszystko to już się zaczęło, tylko jeszcze sobie tego nie uświadomiliśmy. Jeśli przywódcy Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch spotykają się w Wersalu i zapowiadają zacieśnienie współpracy w elitarnym gronie chętnych, w istocie oznacza to wykluczenie Polski z najważniejszych projektów unijnych. Jeszcze niedawno – przed przejęciem władzy przez PiS – takie spotkanie bez udziału Polski, największego kraju „nowej Europy”, byłoby nie do wyobrażenia. Warszawa była istotnym elementem wszystkich takich inicjatyw. Jako element Grupy Wyszehradzkiej i Trójkąta Weimarskiego była jednym z liderów i stanowiła zwornik między wschodem a zachodem Unii.

Dziś nie ma już ani Wyszehradu, ani Weimaru. Osamotniona Warszawa znalazła się na marginesie Unii, nikt z nią nie chce mieć nic wspólnego. Czesi i Słowacy odmawiają współpracy nawet przy drugorzędnych przedsięwzięciach, jak powołanie wspólnej telewizji wyszehradzkiej.

Mamy też przedsmak sankcji. Francuski prezydent Francois Hollande bez ogródek powiedział Beacie Szydło, że Polska może zostać ukarana przy podziale europejskich funduszy strukturalnych.

Wcześniej już padały w Europie wezwania do wyciągnięcia wobec Warszawy konsekwencji za łamanie standardów państwa prawa. Początkowo z apelami takimi występowały organizacje pozarządowe, jak Amnesty International czy Human Rights Watch, natomiast oficjalne czynniki polityczne starały się zachować wstrzemięźliwość. To zrozumiałem. Wytoczenie przez UE armat przeciw jednemu z własnych członków byłoby wydarzeniem bezprecedensowym. Niełatwo podjąć taką decyzję. Wszystko jednak wskazuje, że Unia jest coraz bliższa przekroczenia tej czerwonej linii.

Sygnałem ostrzegawczym powinien być dla Warszawy wynik wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej. To, że zostanie nim Donald Tusk, dla wszystkich było od początku oczywiste, jednak fakt, że 27 państw zagłosowało przeciw Polsce jednomyślnie, powinien dać Kaczyńskiemu do myślenia. W istocie była to demonstracja polityczna i sygnał ostrzegawczy ze strony Unii, która w ten niezbyt zawoalowany sposób chciała powiedzieć: zanim użyjemy broni jądrowej w postaci artykułu 7 traktatu europejskiego, który przewiduje sankcje, aż do odebrania głosu w radzie, dajemy wam szansę na opamiętanie się; wszyscy zgodnie głosujemy przeciw Warszawie, uznajcie to za sankcje zastępcze i dobrze się zastanówcie.

Sądząc na podstawie reakcji i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i jego najważniejszych marionetek, ta nauka poszła w las. Rząd PiS zamierza dalej prowadzić politykę konfrontacji z Unią i likwidować instytucje państwa prawa w Polsce. Zapowiada m.in. konfrontację z zagranicznymi – zwłaszcza niemieckimi – właścicielami mediów w Polsce. A więc polityczna wojna jest nieunikniona.

Będzie bolało. Taka jest niestety natura wojny. Jej ofiarą padają nie tylko żołnierze, lecz i ludność cywilna. Także ta jej Bogu ducha winna część, która nie tylko nie popiera rządzącego reżimu, ale wręcz czynnie się mu przeciwstawia. Gdy Zachód wprowadził sankcje wobec Rosji za zajęcie Krymu i interwencję we wschodniej Ukrainie, negatywne konsekwencje odczuli nie tylko funkcjonariusze reżimu putinowskiego, ale także zwykli obywatele, w tym również ci, którzy wychodzili na ulice rosyjskich miast, by zaprotestować przeciw polityce Kremla.

Zapewne na to liczy Kaczyński. Ma nadzieję, że gdy Polacy odczują na własnej skórze konsekwencje przyszłych sankcji, będą bardziej podatni na oficjalną propagandę, wmawiającą obywatelom: musimy trzymać się razem i popierać władzę, bo obcy nas prześladują i biją.

To wyzwanie dla Brukseli, która przygotowując się do ukarania Warszawy powinna już dziś myśleć, jak zniuansować swą politykę i dać do zrozumienia, że adresatem ewentualnych sankcji są władze, a nie obywatele Polski. Np. jeśli w przyszłości napływ funduszy europejskich do Polski miałby ulec osłabieniu, warto się zastanowić nad choćby symbolicznym finansowym wsparciem ze środków Unii, z pominięciem pośrednictwa polskich władz, inicjatyw kulturalnych, medialnych i obywatelskich, które PiS próbuje zniszczyć i zagłodzić.

Poważne wyzwanie stoi jednak też przed polskim społeczeństwem, które musi wysłać pod adresem Unii jednoznaczny i czytelny sygnał: PiS to nie my; rządzący, prowadząc politykę konfrontacji z Unią i łamiąc zasady państwa prawa, nie występują w naszym imieniu.

Polska ma bogate, sięgające XIX wieku, tradycje dyplomacji społecznej i opozycyjnej. Fakt, że dziś jesteśmy otoczeni przez społeczeństwa i państwa przyjazne, jest skutkiem wysiłków podejmowanych po II wojnie światowej przez krajowe i emigracyjne ośrodki polityczne z paryską „Kulturą” na czele, bez której nie dokonałby się przełom w stosunkach z Litwinami, Białorusinami i Ukraińcami. Pojednanie z Niemcami było wielką zasługą środowisk inteligenckich i katolickich (m.in. Władysława Bartoszewskiego i Tadeusza Mazowieckiego) oraz polskich biskupów, którzy wbrew komunistycznym władzom wystosowali w 1965 r. do niemieckich partnerów słynny list z formułą „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Dużą rolę odegrała „Solidarność”, która w na zjeździe w 1981 r. ogłosiła równie głośne „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”.

PiS-owskie władze usiłują dziś zniweczyć skutki tej polityki. W retoryce rządzących i w propagandzie oficjalnych mediów Niemcy – kraj partnerski i przyjazny – znów jest przedstawiany jako państwo wrogie i groźne. Reanimowane są zmurszałe stereotypy antyukraińskie i antylitewskie, czczonymi bohaterami narodowymi stają się tacy ludzie, jak Łupaszka czy Bury, którzy mają na sumieniu zbrodnie przeciw litewskiej i białoruskiej ludności cywilnej.

Polskie społeczeństwo obywatelskie musi znaleźć skuteczny sposób, by zakomunikować sąsiadom i światu, że nie zgadza się na to. Wielką rolę do odegrania mają samorządy, które mogłyby zintensyfikować współpracę z gminami i miastami partnerskimi za granicą, nadając jej nowy, polityczny wymiar. To samo zadanie mają do wykonania samorządy zawodowe, stowarzyszenia społeczne i fundacje, które w kontaktach ze swymi partnerami za granicą powinny na każdym kroku odcinać się od polityki polskich władz i demonstrować przywiązanie do wspólnych demokratycznych wartości, które są fundamentem Unii Europejskiej.

Opinia publiczna Europy powinna usłyszeć donośny i wyraźny głos Polaków: wprawdzie polski rząd został wyłoniony w uczciwych i demokratycznych wyborach, ale prowadzi politykę, której w kampanii nie zapowiadał i której nie akceptujemy. Nie zgadzamy się na nacjonalizm. Odrzucamy autorytaryzm. Sprzeciwiamy się próbom skłócenia nas z przyjaciółmi i partnerami w Europie.

Wojciech Maziarski

koduj24.pl

Wojtek Smarzowski: Kościół nie rozliczył się z pedofilią i to mnie uwiera

22.03.2017
Angelika Swoboda
– Tak naprawdę ludzi ruszają dwie rzeczy – pazerność na pieniądze i właśnie pedofilia – mówi Wojtek Smarzowski autor nagrodzonego „Wołynia” i nowej etiudy „Ksiądz”.

„Wołyń” zdominował ostatnią galę Orłów.

– To bardzo miłe, kiedy film docenia środowisko. I chyba z tych Orłów dla moich współpracowników cieszę się najbardziej – za montaż, za kostiumy, za muzykę, zdjęcia, dźwięk i scenografię. Ale gdyby „Wołyń” nie dostał tylu Orłów, to nic by się nie zmieniło w mojej głowie, bo przecież Janek Matuszyński nakręcił świetną „Ostatnią Rodzinę”.

Miał pan myśl, że warto było ten film zrobić? Mimo głosów krytyki, że przechylił pan szalę w tę czy w inną stronę?

– Nie można zrobić filmu dla wszystkich. A skoro film dotyka tematu niewygodnego, to wiadomo, że jego oddziaływanie będzie mocniejsze. Wszystko to wiedziałem wcześniej, i nagrody – nawet Orły – nie są mi niezbędne do utwierdzenia się, że dobrze zrobiłem decydując się na film o ludobójstwie na Kresach.

Odpowiem pani tak – mnie nagrody nie zmieniają. Mam już swoje lata. Poza tym dzięki tym nagrodom nie dostanę więcej pieniędzy na kolejny film, nie zrobię go lepiej czy gorzej. Wiedziałem, że warto się było szarpać z „Wołyniem” gdy zobaczyłem reakcję widzów, głównie Kresowiaków. To dla mnie wszystko. Nagroda bądź jej brak nie wpływa na moje przekonanie, że ten film trzeba było zrobić. I bardzo dziękuję za wsparcie finansowe ludzi. Gdyby nie oni, nie udałoby nam się nakręcić końcowych scen. I nie byłoby filmu.

Wojtek Smarzowski i Arkadiusz Jakubik po projekcji filmu ''Wołyń'' (Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta)Wojtek Smarzowski i Arkadiusz Jakubik po projekcji filmu ”Wołyń” (Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta)

Czego się pan bał poza tym, że przez dziurę w budżecie nie uda się filmu dokończyć?

– Najbardziej się bałem wniosku, że Ukraińcy są źli a Polacy to ofiary. Na szczęście takich sytuacji było bardzo mało. Film został odebrany jako ostrzeżenie przed nacjonalizmem i mam nadzieję, że tak samo będzie odbierany na świecie. A przekonam się o tym już niedługo, bo jadę z „Wołyniem” na Litwę, do Niemiec, na Węgry.

Mówił pan, że „Wołyń” ma pokazać, jak bardzo niebezpieczny jest nacjonalizm. Jerzy Radziwiłowicz powiedział mi, że wręcz mamy w Polsce teraz na niego przyzwolenie.

– Absolutnie tak. Uważam, że za wolno i nieskutecznie reagujemy na przejawy nacjonalizmu, którego droga ze stadionu skróciła się na uroczystości państwowe.

Chciałem, żeby po obejrzeniu „Wołynia” widz przyszedł do domu i przytulił swoje dzieci. Bo tylko od nas zależy w jakim świecie i w jakiej przestrzeni przyjdzie im żyć.

I nie powinniśmy się na nacjonalizm zgadzać.

– Oczywiście, powinniśmy protestować.

Wojtek Smarzowski (fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta)Wojtek Smarzowski (fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta)

Przeciwko czemu pan protestuje w etiudzie „Ksiądz”?

– Kościół nie rozliczył się z pedofilią w swoich szeregach i to jest temat, który mnie uwiera. I że kompletnie nie zajmuje się ofiarami, co jest po prostu podłe. Wkurza mnie to.

Grający księdza Jana Arkadiusz Jakubik biega z siekierą.

– Prowokacja to jedno z moich narzędzi, na szczęście Showmax nie próbował mnie od niej odwieść.

 

Ksiądz Jan ma w kieszeni plik pieniędzy i walczy ze sobą, by nie oglądać pornografii. Taki jest według pana stereotypowy polski ksiądz?

– Myślę, sobie, że my Polacy możemy wiele księżom wybaczyć. Albo wiele rzeczy nie dostrzegać. Jeżeli ksiądz ma gdzieś partnerkę albo zrobił dziecko, to nie problem. Jeżeli ma kochanka, to też nie problem, w końcu dwudziesty pierwszy wiek. Tak naprawdę ludzi ruszają dwie rzeczy – pazerność na pieniądze i właśnie pedofilia. Ale będziemy teraz rozmawiać o Kościele polskim?

Wie pan, etiuda, którą pan napisał i wyreżyserował ma tytuł „Ksiądz”, więc…

– To jest przecież krótki film.

Arkadiusz Jakubik w etiudzie ''Ksiądz'' (fot. materiały prasowe Showmax)Arkadiusz Jakubik w etiudzie ”Ksiądz” (fot. materiały prasowe Showmax)

Kończąc zatem ten wątek – uważa pan, że Kościół powinien się z pedofilii rozliczyć i przeprosić?

– Widzi pani, książkę o pedofilii w polskim Kościele napisał Holender. Sztukę o polskim katolicyzmie zrobił Chorwat.

A pan zrobił „Księdza”.

– Filmowe kaszlnięcie, ale dotyka waznych spraw. Księża mówią, że pedofile są w każdym środowisku. Ja myślę, że wśród czołgistów, albo inżynierów, jest ich trochę mniej. Nasi dziennikarze nie zadają sobie pytania na jakiej polskiej parafii byli wcześniej księża zesłani – przepraszam: przeniesieni – na przykład na Dominikanę i tam dopiero złapani za pedofilię? Nikt nie zrobi u nas śledztwa, jakie pokazał film „Spootlight”. Nie ma ani w mediach, ani w klerze potrzeby oczyszczenia się. No i najważniejsze: są ofiary, nimi się trzeba zająć. To jest coś, co mnie uwiera, co mnie boli. I co pewnie znajdzie to odbicie w moich kolejnych filmach. Bo nie ma u mnie na to zgody.

Przyznał pan przed pokazem „Księdza”, że teraz jest „rozpędzony”. Co pan planuje?

– Serial o wczesnym średniowieczu.

To temat dziś u nas bardzo aktualny.

– Zgadzam się.

Arkadiusz Jakubik w roli księdza Jana (fot. materiały prasowe Showmax)Arkadiusz Jakubik w roli księdza Jana (fot. materiały prasowe Showmax)

Mówię poważnie.

– A ja poważnie odpowiadam. Średniowiecze to świat, który mnie fascynuje. Chciałbym opowiedzieć historię z mocno trzymającym w napięciu wątkiem sensacyjno-kryminalno-miłosnym i politycznym, ale najważniejszy jest dla mnie świat wierzeń słowiańskich.

Pewnie zobaczymy w tym filmie Arkadiusza Jakubika, którego tak lubi pan obsadzać?

– Przepraszam, ale nie obsadzam aktorów w wywiadach. Zobaczymy, ale rzeczywiście Arek jest mi bliską osobą na planie, i poza planem. A poza wszystkim jest świetnym aktorem. Jak się spędza dużo czasu na w pracy, to dobrze jest go spędzać z kimś fajnym. Z kim także można pomilczeć. Wie pani, ja nie lubię konfliktów na planie. One mnie nie budują. Jestem wydajniejszy, kiedy czuję się bezpiecznie.

Arkadiusz Jakubik i Wojtek Smarzowski na planie ''Księdza'' (fot. materiały prasowe Showmax)Arkadiusz Jakubik i Wojtek Smarzowski na planie ”Księdza” (fot. materiały prasowe Showmax)

I z nim tak jest?

– Arek ma temperament, i też zdarza mu się mieć krótszy lont. Ale najważniejsze, że to po prostu dobry aktor.

Ja czuję, że to także przyzwoity człowiek.

– Zgadza się. W ogóle człowiek jest najważniejszy. Kiepsko byłoby pracować z chu*ami.

Wojtek Smarzowski. Absolwent łódzkiej „filmówki”. Reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta, operator filmowy. Autor takich filmów jak „Wesele”, „Drogówka”, „Dom zły”, „Pod Mocnym Aniołem”, „Róża” i „Wołyń”. Zdobywca wielu nagród filmowych.

Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w „Gazecie Wyborczej”, pracowała też w „Super Expressie” i „Fakcie”. Pasjonatka mądrych ludzi, z którymi chętnie rozmawia zawsze i wszędzie, kawy i sportowych samochodów.

weekend.gazeta.pl

„W minutę”: 21 marca 2017 r.

Milena Kruszniewska; montaż: Katarzyna Szczepańska, 21.03.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,21529509,video.html?embed=0&autoplay=1

‚W minutę’ – 60 sekund informacji do obejrzenia

wyborcza.pl

Byli prezydenci we wspólnym liście: Może dojść do samowykluczenia Polski

WB, 22.03.2017

Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski na uroczystościach pogrzebowych gen. Jaruzelskiego

Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski na uroczystościach pogrzebowych gen. Jaruzelskiego (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prezydenci Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski wystosowali wspólny list. „Głęboko niepokoi nas konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka rządu” – piszą.

Poniżej cała treść listu byłych prezydentów:

„Traktaty Rzymskie i leżąca u ich podstaw idea integracji przyniosły Europie 60 lat pokoju, dobrobytu i rozwoju. Unia Europejska to wspólnota wartości i pozytywna wizja przyszłości, w której narody Europy współpracują i jednoczą się przy jednoczesnym poszanowaniu swoich tradycji, różnorodności, odmiennej wiary i obyczajów.

Za taką wizję Polski w Europie oddały swój głos miliony Polaków w referendum europejskim w 2003 r. Wejście naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 r. było urzeczywistnieniem dążeń pokoleń rodaków do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa, poczucia wspólnoty i solidarności.

Pomimo swoich sukcesów, w przededniu 60. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, Unia stoi przed wieloma wyzwaniami natury politycznej, ekonomicznej i społecznej. Na posiedzeniu Rady Europejskiej w Rzymie rozpocznie się ważny etap zmian w Unii Europejskiej. Nie może tam zabraknąć konstruktywnego, uważnie słuchanego głosu naszego kraju.

Dlatego głęboko niepokoi nas konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka polskiego rządu. Jej konsekwencją może być międzynarodowa marginalizacja Polski oraz samowykluczenie z grona państw decydujących o przyszłości europejskiej integracji. Reprezentujemy różne pokolenia, tożsamości polityczne, doświadczenia życiowe. Nieraz pozostawaliśmy w ostrym sporze politycznym. Po ponad ćwierć wieku wspólnych, ponadpartyjnych starań na rzecz europejskiego wyboru Polski, oświadczamy z całą mocą, że Polska to nie głos jednej czy drugiej partii politycznej!

Polacy w swojej zdecydowanej większości chcą silnej, przyjaznej Polski w zjednoczonej Europie. Dlatego, mając na względzie skalę globalnych wyzwań i zagrożeń, które możemy rozwiązać tylko w europejskiej wspólnocie, apelujemy do polskiego rządu i wszystkich sił politycznych o odpowiedzialną politykę europejską.

Jednocześnie, zwracamy się z apelem do wszystkich przywódców państw Unii Europejskiej o dalszy rozwój europejskiego projektu w duchu solidarności i współpracy.”

gazeta.pl

Andrzej Duda częściej klęczy niż zajmuje się wojskiem – J. Scheuring-Wielgus o listach prezydenta do szefa MON

Joanna Scheuring-Wielgus, Agata Kondzińska; Zdjęcia: Jakub Bach; Montaż: Katarzyna Szczepańska, 22.03.2017
http://www.gazeta.tv/plej/19,155165,21530871,video.html?embed=0&autoplay=1

Skończył się sezon narciarski, to trzeba było pokazać, że coś się robi – tak posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus komentuje wymianę listów między prezydentem Andrzejem Dudą a szefem MON Antonim Macierewiczem. Niszczenie tego resortu trwa od momentu, kiedy Antoni Macierewicz został ministrem – mówi rozmówczyni Agaty Kondzińskiej. Posłanka Nowoczesnej dodaje, że jej partia czeka na rozmowy z PO w sprawie konstruktywnego wniosku o wotum nieufności dla rządu, żałuje jednocześnie, że takie rozmowy nie odbyły się wcześniej.

wyborcza.pl

ŚRODA, 22 MARCA 2017

Szefernaker o liście PAD: Zastanowilibyśmy się, czy to forma skuteczna. Pytanie, czy otoczenie prezydenta nie powinno inaczej doradzić

09:14

Szefernaker o liście PAD: Zastanowilibyśmy się, czy to forma skuteczna. Pytanie, czy otoczenie prezydenta nie powinno inaczej doradzić

Myślę, że forma kontaktu może być różna. Oczywiście w zależności od tego między kim, a kim jest kontakt. To, że jest kontakt pomiędzy ważnymi osobami jak prezydent i szef MON, to dobrze i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Pan prezydent uznał, że należy tą formę przyjąć [list] i można dyskutować oczywiście, czy ta forma jest nie budzi w opinii publicznej specjalnych spekulacji. Nawet częste jest to, że takie listy się później pojawiają w mediach, są szeroko komentowane. Ja, jeżeli byłbym pytany przez polityków, z którymi współpracuje na codzień, czy taką formę przyjąć, to pewnie zastanowilibyśmy się, czy jest to forma skuteczna. Taką decyzję podjął pan prezydent i ja 100% podporządkowuje się tej decyzji, jeżeli takie stanowisko przyjął. Pytanie, czy otoczenie pana prezydenta nie powinno jakoś inaczej doradzić – mówił Paweł Szefernaker w rozmowie z Jackiem Prusinowskim w “Radiu Plus”.

08:50

Magierowski: Prezydent ma krytyczne stanowisko co do wejścia Polski do strefy euro

– Stanowisko prezydenta jest krytyczne. Prezydent uważa, że nie ma potrzeby teraz, by wprowadzać euro w Polsce, z uwagi na to, że sam projekt wspólnej waluty nie przyniósł wszystkimi takich korzyści, jak się wszyscy spodziewali. Być może za lat kilkanaście, jeżeli euro przetrwa i UE przetrwa, to Polska będzie gotowa na wejście do strefy euro. Ale to wtedy trzeba się będzie zastanowić – powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Gościu Radia ZET” Marek Magierowski.

08:44

„Głęboko niepokoi nas konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka polskiego rządu”. Byli prezydenci napisali list

Głęboko niepokoi nas konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka polskiego rządu. Jej konsekwencją może być międzynarodowa marginalizacja Polski oraz samowykluczenie z grona państw decydujących o przyszłości europejskiej integracji – piszą byli prezydenci Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Odnoszą się w ten sposób do polityki europejskiej w przededniu 60. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich.

Apel byłych prezydentów: “O odpowiedzialną politykę europejską”

„Polska i Polacy na rzecz silnej i zjednoczonej Europy”

Deklaracja w 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich

Traktaty Rzymskie i leżąca u ich podstaw idea integracji przyniosły Europie 60 lat pokoju, dobrobytu i rozwoju.

Unia Europejska to wspólnota wartości i pozytywna wizja przyszłości, w której narody Europy współpracują i jednoczą się przy jednoczesnym poszanowaniu swoich tradycji, różnorodności, odmiennej wiary i obyczajów.

Za taką wizję Polski w Europie oddały swój głos miliony Polaków w referendum europejskim w 2003 r. Wejście naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 r. było urzeczywistnieniem dążeń pokoleń rodaków do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa, poczucia wspólnoty i solidarności.

Pomimo swoich sukcesów, w przededniu 60. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, Unia stoi przed wieloma wyzwaniami natury politycznej, ekonomicznej i społecznej. Na posiedzeniu Rady Europejskiej w Rzymie rozpocznie się ważny etap zmian w Unii Europejskiej. Nie może tam zabraknąć konstruktywnego, uważnie słuchanego głosu naszego kraju.

Dlatego głęboko niepokoi nas konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka polskiego rządu. Jej konsekwencją może być międzynarodowa marginalizacja Polski oraz samowykluczenie z grona państw decydujących o przyszłości europejskiej integracji.

Reprezentujemy różne pokolenia, tożsamości polityczne, doświadczenia życiowe. Nieraz pozostawaliśmy w ostrym sporze politycznym. Po ponad ćwierć wieku wspólnych, ponadpartyjnych starań na rzecz europejskiego wyboru Polski, oświadczamy z całą mocą, że Polska to nie głos jednej czy drugiej partii politycznej!

Polacy w swojej zdecydowanej większości chcą silnej, przyjaznej Polski w zjednoczonej Europie. Dlatego, mając na względzie skalę globalnych wyzwań i zagrożeń, które możemy rozwiązać tylko w europejskiej wspólnocie, apelujemy do polskiego rządu i wszystkich sił politycznych o odpowiedzialną politykę europejską.

Jednocześnie, zwracamy się z apelem do wszystkich przywódców państw Unii Europejskiej o dalszy rozwój europejskiego projektu w duchu solidarności i współpracy.

Lech Wałęsa, Prezydent RP w latach 1990-1995

Aleksander Kwaśniewski, Prezydent RP w latach 1995-2005

Bronisław Komorowski, Prezydent RP w latach 2010-2015

– – –

Deklaracja „Polska i Polacy na rzecz silnej i zjednoczonej Europy” powstała z inicjatywy Instytutu Lecha Wałęsy, Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego Amicus Europae, Instytutu Bronisława Komorowskiego oraz „InEuropa”, nowej proeuropejskiej organizacji.

#InEuropa

Zdjęcie użytkownika Instytut Europa.
08:34

Nitras: Jestem zainteresowany kandydowaniem na prezydenta Szczecina

Jak mówił Sławomir Nitras w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM:

„Nie ma w tej sprawie jeszcze decyzji [kto będzie kandydatem PO na prezydenta Szczecina]. Sam z niepokojem czekam na tę procedurę. Z niecierpliwością – może lepsze słowo. Bardzo szanuję Bartosza Arłukowicza. Uważam, że w obozie Platformy ja i on dajemy gwarancje dobrego wyniku. Najlepsze w mojej ocenie byłoby, gdybyśmy decyzję podjęli na podstawie – np. Andrzej Halicki to chyba zaproponował w przypadku Warszawy – bardzo rzetelnych badań opinii publicznej, pokazujących, kto ma lepsze notowania, kto ma większe szanse”

Mówiłem to wielokrotnie. Jestem zainteresowany kandydowaniem. Mówiłem to władzom mojej partii od roku – dodał poseł PO.

08:30

Magierowski o dwukadencyjności samorządów: PAD poczeka na ostateczną wersję ustawy i wtedy będzie decyzja

– Prezydent sam wyrażał wątpliwosci ws. dwukadencyjności. Zobaczymy, jaka będzie ostateczna wersja ustawy. Sam pomysł mu się nie podobał. Do tego stopnia, że poczeka na ostateczny zapis w ustawie i wtedy będzie decyzja – powiedział w „Gościu Radia ZET” Marek Magierowski.

08:27

Magierowski: Warto wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane bezpośrednio z okresem po katastrofie smoleńskiej

– Nie ulega wątpliwości, że po 10 kwietnia 2010 panował chaos prawny, proceduralny, dyplomatyczny. Warto wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane bezpośrednio z okresem po katastrofie smoleńskiej. W momencie, gdy ten wniosek został skierowany do prokuratury, to rozumiem, że Macierewicz miał dokumenty, informacje – pow

08:23

Nitras: Tusk ma jeszcze do odegrania ważną rolę polityczną w Polsce

Wydaje mi się, że on [Donald Tusk] ma jeszcze do odegrania rolę polityczną w Polsce. Cieszę się, że ma ją do odegrania nie teraz, ale za 2,5 roku. Nie dlatego, że wtedy będzie potrzebny, tylko zrobilibyśmy coś, o czym w podręcznikach historii by pisało o głupocie narodowej, gdyby jego kadencja została przerwana po 2,5 roku (…) Wydaje mi się, że ma jeszcze do odegrania ważną rolę w polskiej polityce w przyszłości – mówił Sławomir Nitras w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM.

08:22

Magierowski: Prezydent nie ma przekonania, że Macierewicz powinien odejść

– Takie rozmowy [o działaniach rządu] wielokrotnie prezydent toczył z premier Szydło. To normalne. Nie ma tu niczego nadzwyczajnego. W przypadku szefa MON, szefa MSZ jest szczególna sytuacja. Prezydent uważa, że narosły wątpliwości ws. kilku obszarów działania. Każdy z ministrów ma swój styl. Styl jest w tym wypadku mniej ważny, jak konkretne problemy, które nie zostały rozwiązane. Prezydent nie ma przekonania, że minister powinien odejść. Prezydent chce, aby pewne drażliwe, wątpliwe kwestie zostały jak najszybciej wyjaśnione. Prezydent jest gotów prowadzić nadal dialog, korespondencje. W tych sprawach [które zostały już poruszone] i być może w następnych. Informacje dotyczące obsady personalnej na razie są wystarczające. Aczkolwiek ta fala odejść w armii może budzić zaniepokojenie – tak jak mówiłem. Na szczęście do tej pory zmiany odbywały się w miarę płynnie – powiedział w „Gościu Radia ZET” Marek Magierowski.

08:20

Magierowski: Prezydent uznał, że wyjaśnienia Macierewicza nie były wystarczające

– I prezydent, i szef MON rzeczywiście są z tego samego obozu politycznego. Spór, wojna, szorstka przyjaźń – możemy tu stworzyć całą litanię określeń tego dialogu. To jest próba wyjaśnienia wątpliwości, które wyraził w pismach, uznał, że to jest dobry moment, by wyjaśnić wątpliwości. Wielokrotnie rozmawiali, spotykali się za zamkniętymi drzwiami. Najwyraźniej prezydent uznał, że wszystkie te wyjaśnienia nie były wystarczające, nie wyczerpują tematu. Te listy były skierowane do szefa MON, ale i do wiadomości Beaty Szydło – powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Gościu Radia ZET” Marek Magierowski.

08:19

Nitras o Petru: Jeśli ktoś miał czas spotkać się z Kaczyńskim, to musi mieć czas również na Schetynę

Wczoraj było spotkanie między PO a PSL, a dzisiaj wiem, że jest podjęta druga próba rozmów między PO a Nowoczesną – mówił Sławomir Nitras w rozmowie z Robertem Mazurkiem w Porannej rozmowie RMF FM. Jak dodał:

„Tak naprawdę dzisiaj mówimy o Ryszardzie Petru i Nowoczesnej, bo to oni mają gigantyczny dylemat. Rozumiem. Nie mam złudzeń co do dwóch rzeczy. Jeżeli ktoś ma czas na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, to musi mieć czas również na spotkanie z Grzegorzem Schetyną. Np. Ryszard Petru. Po drugie – do tych rozmów jest przez swoich wyborców zobligowany, a po trzecie – i Schetyna i Platforma, i Nowoczesna i Petru jeszcze wielokrotnie będą mieli okazję udowodnić – bo to długi bieg – że im na bliskiej współpracy”

Nie ma w nas pychy. My wiemy, do czego prowadzi pycha i na pewno jesteśmy od tego wolni – dodał Nitras.

08:06

Schetyna o zawiadomieniu Macierewicza: To działania haniebne ze strony PiS-u

– To działania haniebne ze strony PiS-u. Zawsze kompromitują każde państwo, bo to bardziej przypomina mi reżimy południowoamerykańskie historyczne, czy daleko azjatyckie. Nie można tak robić i uważam, że to przyczynek do upadku PiS, takich rządów i takiego traktowania byłych premierów i polskiej polityki. Nie można tak robić i nigdy nie będzie na to zgody – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24, komentując zawiadomienie Antoniego Macierewicza do prokuratury na Donalda Tuska.

08:00

Schetyna: Będziemy przekonywać koleżanki i kolegów z Nowoczesnej, żeby głosowali za wnioskiem o wotum

Czy pan sobie wyobraża sytuację, że my siadamy z wszystkimi partiami opozycyjnymi i zaczynamy ustalać kandydata na premiera? Było wczoraj spotkanie z PSL, dzisiaj będzie z Nowoczesną. Spotkamy się także z Kukiz ’15. Damy radę, porozmawiamy. Nie można patrzeć na tę ważną rzecz przez pryzmat własnego politycznego interesu czy pozycji – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Jeden na jeden” TVN24. Jak dodał:

„Uważam, że Polacy, którzy głosowali na Nowoczesną, głosowali przeciw PiS-owi. Mogli się rozczarować w stosunku dla Platformy, nie głosować na nas. W jakiś sposób zostali zawiedzeni przez te ostatnia lata czy rok. Ale na pewno nie głosowali za polityką rządu PiS czy za PiS-em. Dzisiaj ci, którzy mówią: nie będziemy głosować za wnioskiem, wstrzymamy się, dzisiaj ten cały rwetes polityczny powoduje wzmacnianie PiS-u”

Będziemy przekonywać koleżanki i kolegów z Nowoczesnej, żeby głosowali za tym wnioskiem, bo ważne jest, żeby być razem przeciwko PiS – mówił dalej.

07:51

Schetyna: Kilka partii opozycyjnych musi znaleźć język porozumienia między sobą

Grzegorz Schetyna w „Jeden na jeden” TVN24 pytany przez Bogdana Rymanowskiego, czy bardziej podoba mu się określenie „pierwszy sadownik” czy „pierwszy leśniczy” opozycji odpowiedział, że pierwszy gajowy. – Taki symboliczny dzień, ale też symboliczna sprawa. Drzewo, jeszcze sadzenie drzew w kontrze do polityki PiS i lex Szyszko, między siedzibą PiS-u a Ministerstwem Środowiska, żeby prezes Kaczyński mógł spojrzeć na to pole, na te lipy, które wczoraj posadziliśmy. To zawsze takie symboliczne – stwierdził. Jak mówił dalej:

„Skala była taka sympatyczna. Obudziliśmy demony, bo nawet w Kielcach prezydent uznał to za akcję antyrządową i zabronił posłowi Gieradzie posadzić czterech drzew. Jeżeli boją się drzew i sadzenia drzew, to znaczy, że wszystkiego się boją”

[Opozycja nie jest] w lesie, jest w zagajniku. Zna pan moje zdanie. Są zawsze takie kierunki czy wizje budowania silnej opozycji w stosunku do partii rządzącej. Tak powstawało SLD w latach 90., potem AWS. Dziś mamy podobną sytuację, że kilka partii opozycyjnych musi znaleźć język porozumienia między sobą – dodał Schetyna.

07:30

Bochenek: Korespondencja PAD i Macierewicza jest rutynowa

– To rutynowa korespondencja osób, które powinny ze sobą współpracować i to robią. Gdy jest konflikt, to raczej do siebie nie piszemy. A wiemy, że prezydent i szef MON mają się spotkać –
powiedział rzecznik rządu Rafał Bochenek w „Sygnałach Dnia PR1”.

Bochenek komentował też złożenie przez Macierewicza zawiadomienia do prokuratury dotyczącego Donalda Tuska: Jako funkcjonariusz publiczny realizuje to, co wynika z przepisów prawa. I z troski o państwo. Są zbierane materiały, które mają wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej. Czekamy na efekty pracy podkomisji, czekamy na efekty pracy prokuratury.

300polityka.pl

ŚRODA, 22 MARCA 2017

STAN GRY: GW: PO jak PiS ws rezolucji o LGBT, GPC do Tuska: Będziesz siedział!, Fakt: Błaszczak odsunął Zielińskiego

— EUROPOSŁOWIE PO JAK PIS WS DYSKRYMINACJI LGBT – Maciej Orłowski w GW: “Kilkunastu europosłów PO wstrzymało się od głosu, a trzech było przeciw rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywającej kraje UE do większych starań o równouprawnienie kobiet i osób LGBT. Europosłowie PiS też głosowali „przeciw”. – Możemy zachęcać państwa UE do określonych działań, ale nie możemy im ich narzucać. To karmienie prawicowych, antyunijnych partii – uważa Kozłowska-Rajewicz”.

— TYLKO JAZŁOWIECKA Z PO ZAGŁOSOWAŁA ZA REZOLUCJĄ – dalej GW“Działaczy MNW „zdecydowanie bardziej bulwersuje” stanowisko PO. 14 europosłów tej partii wstrzymało się od głosu (w tym m.in. była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz i były premier oraz przewodniczący PE Jerzy Buzek). Trzech europosłów PO głosowało przeciw: Jarosław Wałęsa, Julia Pitera i Jan Olbrycht. Spośród europosłów wybranych z list PO tylko Danuta Jazłowiecka głosowała za rezolucją. „Za” głosowało też pięciu europosłów wybranych z listy SLD-UP. „Będziemy o tym pamiętać przy urnach” – zaznacza MNW”. http://wyborcza.pl/7,75398,21529426,po-nie-poparlo-w-europarlamencie-rezolucji-przeciw-dyskryminacji.html

— DZIĘKI MACIEREWICZOWI ATAK NA POLSKĘ STANIE SIĘ NIEOPŁACALNY – Ryszard Czarnecki w SE: “Minister zmienił oblicze polskiej armii. Sukcesem są oczywiście Wojska Obrony Terytorialnej, dzięki którym potencjalny agresor musi liczyć się z tym, że w razie ataku na naszą Ojczyznę napotka nie tylko obronę i opór, ale będzie się musiał zmierzyć wręcz z narodowym powstaniem. To jeśli nie uniemożliwia, to znacząco zmniejsza ryzyko ataku na nasz kraj. Po prostu siły wroga poniosą na tyle dotkliwe straty, że atak na Polskę stanie się nieopłacalny. I to jest zasługa Antoniego Macierewicza. Kolejną jest fakt, że na zakupach dla polskiej armii korzystają producenci polscy, a nie zagraniczni, jak było w poprzednich latach. To także zasługa pana ministra”. http://www.se.pl/wiadomosci/opinie/ryszard-czarnecki-konfliktu-nie-ma-maci-erewicz-swietnym-ministrem_969862.html

— PUBLICYSTYKA SMOLEŃSKA ZMIENIA SIĘ W DONIESIENIE – tytuł w DGP.

— WYELIMINOWAĆ TUSKA – komentarz RZ: “Próba uderzenia w Donalda Tuska ani nie posuwa sprawy wyjaśnienia katastrofy naprzód, ani nie przybliża nas do wielkiego narodowego pojednania, którego potrzebujemy w tak podzielonym społeczeństwie. Szkoda, że nadchodząca kolejna rocznica katastrofy znowu, zamiast jednoczyć, spolaryzuje Polaków”. http://www.rp.pl/Komentarze/303219880-Niewiadomski-Wyeliminowac-Tuska.html

— ZARZUCIŁ TUSKOWI ZDRADĘ – Fakt.

— RUSZYŁA MASZYNA ZOHYDZANIA TUSKA – Jarosław Kurski na jedynce GW: “Ruszyła więc propagandowa maszyna zohydzania Tuska jako „niemieckiego” kandydata. Teraz do pieca dorzucił Macierewicz. Byłego premiera będzie można pokazywać nie jako przywódcę Europy, ale oskarżonego, jako podsądnego, a „daj Boże” – skazanego… Bo osoba skazana nie może wszak kandydować na publiczny urząd. Dwa i pół roku to dość czasu, by usłużna prokuratura Ziobry przeprowadziła „uczciwe śledztwo”, a odnowiony „dobrą zmianą” sędziowski skład orzekł: winny. Zdrada dyplomatyczna Tuska. Psychodeliczne? Nie tylko. Także makiaweliczne”. http://wyborcza.pl/7,75968,21530256,macierewicz-donosi-na-tuska-do-prokuratury.html

— GPC DO TUSKA: BĘDZIESZ SIEDZIAŁ! – Jacek Lizinkiewicz w GPC: “Dlatego dziś nie powinniśmy się zastanawiać, czy Donald Tusk stanie przed sądem, lecz kiedy to się stanie. Mam nadzieję, że szybko, a „król Europy” nie będzie próbował żadnych sztuczek. Wszak w Unii Europejskiej wszyscy jesteśmy równi. Czekam, aby były premier stanął w prawdzie i odpowiedział na zarzuty. Nie wierzę, że będzie w stanie je odrzucić, więc już dziś wołam za Komitetem Obrony Demokracji: Będziesz siedział!”

— TUSKIZM NIE MA POWROTU – GPC: “Kastracja pedofilów, zamykanie kiboli, wyjazd w Dolomity w dniu ogłoszenia raportu MAK‐u – gdy przypomnimy sobie te akcje z czasów rządów Tuska, zrozumiemy, ile polska polityka zyskała wraz z jego zniknięciem. Czy ten najbardziej obrzydliwy rodzaj PR‐u może wrócić?”.

— PIS LICZY, ŻE JAK ZA CZASÓW STEINBACH UDA SIĘ NIEMCÓW WCIĄGNĄĆ W PYSKÓWKĘ – Bartosz T. Wieliński w GW: “PiS korzystał na Steinbach, bo szefowa BdV uosabiała „złą Niemrę”. Dzięki niej łatwo można było straszyć Polaków Niemcami, tym bardziej że wypędzeni próbowali odzyskać pozostawione w Polsce majątki. A Steinbach korzystała dzięki PiS, bo każdy atak na nią – palenie jej kukły, rozsyłanie nazistowskich plakatów z jej podobizną – wywoływało w Niemczech oburzenie. Steinbach, ofiara polskich nacjonalistów, była przez niektórych traktowana wręcz jak męczenniczka”. http://wyborcza.pl/7,75968,21530243,casting-na-druga-steinbach.html

— WICEMINISTER KNUŁ ZA PLECAMI BŁASZCZAKA – Magdalena Rubaj w Fakcie: “Wojna w PiS o policję! Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński (57 l.), pod nieobecność swojego szefa Mariusza Błaszczaka (48l.), który był w szpitalu, chciał zmusić do dymisji komendanta głównego gen. Jarosława Szymczyka (47 l.). Planował zastąpić go bliskim sobie komendantem z Białegostoku – ustalił Fakt”.

— BŁASZCZAK POKAZAŁ KTO RZĄDZI – jeszcze Rubaj: “Akcja Zielińskiego nie powiodła się. Mało tego, podczas poniedziałkowej uroczystości nagradzania policjantów Zieliński nie był obecny – odznaczenia wręczali Błaszczak z Szymczykiem. – Mariusz pokazał, kto tu rządzi. I dał też sygnał policjantom, aby nie dawali się wrabiać Zielińskiemu w jakieś intrygi – mówią w PiS”. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/wojna-w-pis-o-policje-wiceminister-zielinski-knuje-za-placami-blaszczaka/2jrnw71

— NOWOCZESNA OBRAŻONA NA PLATFORMĘ – Zuzanna Dąbrowska w GW: “Zdaniem naszego rozmówcy z Platformy wobec spadku notowań partii Petru PO przestało zależeć na wsparciu tej partii. – Nie mamy czasu, żeby ganiać za nimi po sejmowych korytarzach – mówi poseł”. http://www.rp.pl/Kraj/303219861-Nowoczesna-obrazona-na-PO.html

— NOWOCZESNA OBRAZIŁA SIĘ NA PO – GPC.

— ANDRZEJ OLECHOWSKI O MYLNYCH POGLĄDACH PIS NA EURO – pisze w RZ: „Kolejny mylny pogląd Jarosława Kaczyńskiego to twierdzenie, że wprowadzając euro, „stracilibyśmy jakiekolwiek instrumenty polityki gospodarczej”. Oczywiste, że wprowadzając u siebie banknoty i monety Europejskiego Banku Centralnego, pozbawilibyśmy Narodowy Bank Polski możliwości ustalania stóp procentowych oraz wpływania na kurs złotego. Nadal jednak miałby NBP dość instrumentów, aby wpływać na poziom finansowania gospodarki i zapobiegać ewentualnym patologiom i bańkom spekulacyjnym. W strefie euro nasz rząd miałby takie same możliwości jak dzisiaj dla realizacji planów rozwojowych. Najlepszy dowód, że chwalony przez prezesa PiS plan Morawieckiego nie używa polityki monetarnej ani nie zakłada manipulacji kursem”.

— RYSZARD BUGAJ PRZECIWNY WEJŚCIU DO STREFY EURO – jak pisze w GW: “Miejsce wśród państw „pierwszej prędkości” jest prestiżowe, ale nasze będzie na końcu stołu. Czy warto płacić za nie wysoką cenę we wzroście gospodarczym, w kosztach życia?” http://wyborcza.pl/7,75968,21528675,bardziej-zjednoczona-europa-co-nagle-to-po-diable.html

— RZ O KONFLIKCIE MON I MIN. CYFRYZACJI O EXATEL: “Z naszych informacji wynikałoby, że wsparciem NASK przy tej transakcji może być Polski Fundusz Rozwoju (PFR). Biuro prasowe PFR nie odpowiedziało nam na razie na pytania w tej sprawie. Problem w tym, że PGE dąży do realizacji transakcji z Polską Grupą Zbrojeniową (PGZ), podległą Ministerstwu Obrony Narodowej”.

— W ZASOBNEJ W ZŁOŻA POLSCE ZABRAKŁO… WĘGLA – RZ. http://www.rp.pl/Wegiel/303219870-W-zasobnej-w-zloza-Polsce-zabraklo-wegla.html

— KONIEC EPOKI WĘGLA KAMIENNEGO – DGP.

— RZĄD ZNISZCZY RZEKI – GW na jedynce: “Zniszczymy ostatnie duże dzikie rzeki UE. Jeśli rząd zrealizuje swoje pomysły, Odra, Warta, Wisła i Bug, jakie dziś znamy, przestaną istnieć – alarmują naukowcy”. http://wyborcza.pl/7,75248,21530339,rzad-pakuje-nas-w-kanal.html

— 300LIVE:
Magierowski: Prezydent ma krytyczne stanowisko co do wejścia Polski do strefy euro
„Głęboko niepokoi nas konfrontacyjna i eurosceptyczna polityka polskiego rządu”. Byli prezydenci napisali list
Nitras: Jestem zainteresowany kandydowaniem na prezydenta Szczecina
Magierowski o dwukadencyjności samorządów: PAD poczeka na ostateczną wersję ustawy i wtedy będzie decyzja
Magierowski: Warto wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane bezpośrednio z okresem po katastrofie smoleńskiej
Nitras: Tusk ma jeszcze do odegrania ważną rolę polityczną w Polsce
Magierowski: Prezydent nie ma przekonania, że Macierewicz powinien odejść
Magierowski: Prezydent uznał, że wyjaśnienia Macierewicza nie były wystarczające
Nitras o Petru: Jeśli ktoś miał czas spotkać się z Kaczyńskim, to musi mieć czas również na Schetynę
Schetyna o zawiadomieniu Macierewicza: To działania haniebne ze strony PiS-u
Schetyna: Będziemy przekonywać koleżanki i kolegów z Nowoczesnej, żeby głosowali za wnioskiem o wotum
Schetyna: Kilka partii opozycyjnych musi znaleźć język porozumienia między sobą
Bochenek o Misiewiczu: Nie wiem, czy nadal pracuje w MON
Bochenek: Korespondencja PAD i Macierewicza jest rutynowa
Polityczny plan środy: spotkanie PO z Nowoczesną, Sejm o sieci szpitali, komisja o repolonizacji mediów
http://300polityka.pl/live/2017/03/22/

300polityka.pl

Macierewicz znów szokuje. Mówi o zasadzce w Smoleńsku. Sikorski kpi

21.03.2017

Antoni Macierewicz znów stawia szokującą tezę w związku z domniemanymi przyczynami tragedii z 10 kwietnia 2010 r. – Chcieli uratować polską delegację z zasadzki – mówi o polskich pilotach szef MON w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, po raz kolejny sugerując, że mogło dojść do zamachu, a przynajmniej „ingerencji osób trzecich”. Jak przekonuje minister obrony narodowej, „w Smoleńsku musiało się stać coś, co uniemożliwiło realizację decyzji kapitana Tu-154M o odejściu na drugi krąg”. Tezy Macierewicza spotkały się z kpinami ze strony Radosława Sikorskiego.

Szef MON zapowiedział raport, który „wskaże przyczyny katastrofy smoleńskiej od strony działania służb nawigacyjnych oraz innych czynników, które wpłynęły na tę straszliwą tragedię”. Przygotować ten dokument ma Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Antoni Macierewicz znów stawia szokującą tezę w związku z domniemanymi przyczynami tragedii z 10 kwietnia 2010 r. – Chcieli uratować polską delegację z zasadzki – mówi o polskich pilotach szef MON w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, po raz kolejny sugerując, że mogło dojść do zamachu, a przynajmniej „ingerencji osób trzecich”. Jak przekonuje minister obrony narodowej, „w Smoleńsku musiało się stać coś, co uniemożliwiło realizację decyzji kapitana Tu-154M o odejściu na drugi krąg”. Tezy Macierewicza spotkały się z kpinami ze strony Radosława Sikorskiego.

Szef MON zapowiedział raport, który „wskaże przyczyny katastrofy smoleńskiej od strony działania służb nawigacyjnych oraz innych czynników, które wpłynęły na tę straszliwą tragedię”. Przygotować ten dokument ma Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Antoni Macierewicz mówi o manipulowaniu przekazem o tragedii smoleńskiej i wskazuje na „działanie dezinformacji jako narzędzia walki przeciwko Polsce”.

– Klasycznym już przykładem jest manipulacja dotycząca pilotów Tu-154M wprowadzonych w błąd przez nawigatorów rosyjskich. Żaden z badających katastrofę specjalistów rządowych w latach 2010–2015 nie koncentrował swojej uwagi na badaniu jej przyczyn. Z góry obwiniano pilotów, mimo że podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg. Nikt się nie zastanawiał, czy nie było awarii samolotu, czy nie wystąpiły inne czynniki – obwinia się natomiast tych, którzy podjęli działania zgodne ze sztuką lotniczą, którzy nie popełnili żadnego istotnego błędu – mówi minister obrony narodowej w rozmowie z „Gazetą Polską”

Macierewicz podkreśla, że w przypadku katastrofy smoleńskiej „winą obarcza się pilotów, którzy samolot ratowali, i czyni się wszystko, by uniemożliwić wyjaśnienie prawdziwych okoliczności tragedii”. – Chcieli uratować polską delegację z zasadzki, w jakiej się wszyscy znaleźli. I mimo tej wspaniałej postawy to właśnie piloci są oskarżani – przekonuje szef MON.

Macierewicza obwinia za taki stan rzeczy Donalda Tuska. – Za takie działanie odpowiedzialność ponosi przede wszystkim Donald Tusk. To oczywiście nie usprawiedliwia tych polityków, urzędników i dziennikarzy, którzy współtworzyli tę schizofreniczną i haniebną atmosferę zakłamania. Ale decyzję podejmował Donald Tusk jako premier i publicznie wziął na siebie za to odpowiedzialność! – ocenia minister Macierewicz.

Jego tezy spotkały się z kpinami ze strony byłego szefa MON i MSZ Radosława Sikorskiego, który napisał na Twitterze: – Chyba użyto broni elektromagnetycznej, ale raczej wobec Antka.

 

 

fakt.pl

Tomasz Piątek skomentował doniesienie ministra Antoniego Macierewicza na Donalda Tuska do prokuratury ws. katastrofy smoleńskiej.

 

 

Janniger organizuje dla MON wizyty naukowców. Ile już się odbyło? Resort odpowiada: żadna

Michał Wilgocki, 21 marca 2017

Edmund Janniger z Antonim Macierewiczem

Edmund Janniger z Antonim Macierewiczem (Fot. Facebook Edmund Janniger)

Wirtualna Polska zapytała MON o to, jakie są efekty pracy Edmunda Jannigera, byłego doradcy Antoniego Macierewicza. Przez kilka miesięcy zorganizował… zero spotkań z naukowcami.

Edmund Janniger został doradcą ministra obrony narodowej po wygranych przez PiS wyborach. Wcześniej był jego asystentem, wiceszefem jego biura poselskiego i sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 10, z którego startował do Sejmu Antoni Macierewicz.

Po krótkiej przerwie w pracy, wywołanej m.in. kpinami internautów z jego młodego wieku i wyglądu, wrócił do resortu w grudniu 2016 r. Miał zajmować się organizowaniem wizyt naukowców.

Wirtualna Polska zapytała MON o efekty pracy Jannigera.

„Od chwili zatrudnienia p. Janniger nie organizował żadnych spotkań i wizyt dla Podsekretarza Stanu w MON” – odpowiedziało portalowi biuro prasowe MON.

Macierewicz wierzy w Jannigera

WP.pl zapytała też o to, czy Janniger spełnia pokładane w nim oczekiwania. Choć nie zorganizował żadnej wizyty, resort odpowiedział: „Dotychczasowe rezultaty pracy p. Jannigera spełniają zakładane oczekiwania”.

W grudniu ubiegłego roku resort obrony opublikował na swojej stronie listy dwóch dermatologów, którzy biorą w obronę prof. Roberta Schwartza. To dermatolog i ojciec Jannigera, którego resort zaprosił na konferencję o „najnowszych rozwiązaniach w technice i technologii wpływających na przyszłość modernizacyjną sprzętu i uzbrojenia wojskowego”. Z tego zaproszenia kpił były minister obrony Tomasz Siemoniak. MON w odpowiedzi opublikował listy dwóch profesorów. To prof. Dedee F. Murrell oraz prof. Andris Y. Rubins, którzy pisali, że dermatologia jest ważna dla bezpieczeństwa żołnierzy.

 

wyborcza.pl

Sztuczna mgła i trotyl wyszły z mody. Antoni Macierewicz: Piloci chcieli uratować polską delegację z zasadzki

21.03.2017

Kilka dni temu minister Antoni Macierewicz zapowiadał, że jeszcze przed siódmą rocznicą dowiemy się nowych szczegółów dotyczących katastrofy smoleńskiej i słowa dotrzymał. Minister Obrony Narodowej oznajmił właśnie, że 10 kwietnia 2010 roku polscy piloci do ostatniej chwili… próbowali uratować polską delegację z zasadzki.

Jak twierdzi szef MON, polscy piloci robili co mogli, by wyrwać polską delegację z zasadzki. Podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg i nie popełnili żadnego błędu. Zdaniem Antoniego Macierewicza, to nie była ich wina, że samolot nie wspiął się od razu do góry niczym orzeł, tylko spadł na drzewa.

Tu-154M to samolot ważący ponad 55 ton. Bez pasażerów. Nie trzeba było być szczególnie pilnym uczniem na lekcjach fizyki by wiedzieć, że gdy taka masa schodzi do lądowania, to poderwanie samolotu musi trwać trochę dłużej niż kilka sekund. Ten fakt jednak zdaje się w ogóle nie przeszkadzać ministrowi, który twierdzi, że „sprawny samolot odchodzi więc na drugie zajście, odlatuje”, a „jeśli dzieje się inaczej, to znaczy, że musiało się stać coś, co uniemożliwiło realizację decyzji kapitana”.

 

– Chcieli uratować polską delegację z zasadzki, w jakiej się wszyscy znaleźli. I mimo tej wspaniałej postawy to właśnie piloci są oskarżani – stwierdził minister. W najnowszym wywiadzie Antoni Macierewicz wypomina, że zwykło się winą obarczać pilotów, a tymczasem za wszystko ma odpowiadać Donald Tusk…

naTemat.pl

Rzecznik Dudy: „Prezydent nie jest usatysfakcjonowany” odpowiedzią Macierewicza
Wojna o wojsko czy medialny spektakl?
Prezydent Andrzej Duda zdecydował się na eskalację konfliktu z ministrem Antonim Macierewiczem.

 

Mimo sygnalizowania różnicy zdań „w kilku kwestiach dotyczących polityki szefa MON” odbijania wojska raczej nie będzie.

Zrobiło się dynamicznie. Pałac Prezydencki, znów za pośrednictwem mediów niekojarzonych z poglądami elektoratu PiS, ujawnił treść odpowiedzi Antoniego Macierewicza na dociekliwe pytania Andrzeja Dudy. Odpowiedzi, przyznajmy, sformułowanych specyficznym językiem. Minister podkreślał w nich, jak bardzo dziękuje prezydentowi za osobiste zainteresowanie sprawą obsady ataszatów wojskowych i docenienie roli ministerstwa w przygotowaniu decyzji szczytu NATO.

Oba sformułowania musiały dotknąć prezydenta, bo przecież to on jest konstytucyjnym zwierzchnikiem sił zbrojnych i to on był formalnie gospodarzem warszawskiego szczytu NATO. Obóz prezydencki widocznie uznał odpowiedź ministra za impertynencką, bo przystąpił do drugiego ataku.

 

Tym razem na wymianie listów ma się nie skończyć. Antoni Macierewicz ma być w przyszłym tygodniu wezwany „na dywanik”, a rozmowa z prezydentem ma nie tylko dotyczyć wojskowej dyplomacji i wdrażania decyzji szczytu NATO. Prezydencki rzecznik Marek Magierowski ogłosił, że prezydent będzie chciał rozmawiać z ministrem na różne tematy związane z polityką bezpieczeństwa, nie tylko te, które zostały ujęte w korespondencji pomiędzy Andrzejem Dudą a szefem MON.

Powiedział też wyraźnie, że prezydent ma wątpliwości w kilku kwestiach dotyczących polityki szefa MON.

Duda chce przywołać do porządku Macierewicza?

Spektakl pt. „Wojna o wojsko” zapewne zdominuje medialny przekaz w najbliższych dniach. Czy i jakie przyniesie skutki, trudno na razie przesądzać. Zmiany kadrowe w armii już się dokonały bez protestów, a nawet przy udziale prezydenta. Zmiany w polityce zbrojeniowej mają miejsce, a Andrzej Duda też jakoś nie bronił decyzji firmowanych bądź co bądź przez prezydenta RP, tyle że poprzedniego.

Propagandowa kampania wynosząca wartość obronną ochotniczego zaciągu, tzw. obrony terytorialnej, ponad regularną armię też odbywa się przy akceptacji, a czasem przy wsparciu prezydenta. Symboliczny dla „dobrej zmiany” w resorcie Bartłomiej Misiewicz nadal rezyduje przy Klonowej. Więc gdzie te obszary różnicy zdań?

Ale może istotnie prezydent uznał, że dość już tej dezynwoltury i pora okiełznać najbardziej niezależnego ministra. Jeśli ma w tym wsparcie kierownictwa PiS, szanse powodzenia tej kampanii są większe. Nie tylko bowiem scenarzyści „Ucha prezesa”, ale i, bardzo po cichu, niektórzy politycy obozu władzy od dawna sygnalizują, że Macierewicz staje się coraz większym obciążeniem.

Zwiększona aktywność prezydenta w dziedzinie obronności byłaby naturalną przeciwwagą dla działalności ministra, a samemu Andrzejowi Dudzie pomogłaby odbudować wiarygodność jako konstytucyjnemu zwierzchnikowi sił zbrojnych. Po piętnastu miesiącach rządów Macierewicza w MON powrót stabilności do wojska też zajmie czas, a części szkód nie uda się naprawić.

Zresztą może nic się nie uda, jeśli minister nie ulegnie perswazji. Faktyczna wojna o wojsko między obozami władzy byłaby bowiem prawdziwą tragedią…

polityka.pl