Głównym celem KOD jest budowa społeczeństwa obywatelskiego. Kompromis ws. Trybunału pozwoli nam się wreszcie tym zająć
AGNIESZKA KUBLIK: Rozmawiał pan w Brukseli z Fransem Timmermansem, pierwszym wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej, dzień po jego wizycie w Polsce i rozmowie z premier Beatą Szydło. Timmermans był dobrej myśli? Bo z Brukseli płyną sygnały, że rozmowy nie poszły dobrze.
MATEUSZ KIJOWSKI: Frans Timmermans wciąż wierzy, a przynajmniej stara się wierzyć, że po stronie rządu jest gotowość do kompromisu.
Komisja Wenecka zaleciła opublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego i zaprzysiężenie przez prezydenta trzech legalnie wybranych w poprzedniej kadencji sędziów. Gdzie tu miejsce na kompromis?
– To prawda, trzeba stać na gruncie prawa, i to są dwa podstawowe warunki do spełnienia przez polskie władze. Kompromisu można jednak szukać w sposobie, w jakim rząd to uczyni.
No to jak?
– Np. wprowadzanie do Trybunału tych trzech sędziów na zasadzie suwaka wraz z trójką wybraną na ich miejsca w tej kadencji.
Ale ta druga trójka w myśl orzeczeń TK została wybrana na miejsca, które już były zajęte, czyli ich wybór nie ma mocy prawnej.
– Tak, oni wchodziliby na kolejne zwalniane miejsca na zmianę z tą pierwszą trójką. Jak rozumiem, Timmermans przyjmuje, że w tej chwili jesteśmy daleko od praworządnej procedury w sprawie Trybunału. Zjechaliśmy na manowce. Żeby wrócić na drogę prawa, trzeba się jakoś przez te manowce przedrzeć. Każde rozwiązanie tego konfliktu będzie nieestetyczne prawnie, ale jeśli skuteczne, to do zaakceptowania.
Sędziowski „suwak” byłby do zaakceptowania dla Timmermansa i Komisji Europejskiej?
– Wydaje się, że tak. To sposób na wyjście z twarzą dla wszystkich: orzekać będą i sędziowie wybrani przez poprzedni parlament, i wybrani przez obecny, choć będzie to rozłożone w czasie.
Druga trójka musiałaby zostać ponownie wybrana, skoro ich wybór nie ma mocy prawnej?
– Być może, choć o tym nie rozmawialiśmy, to w istocie kwestia techniczna, na pewno do rozwiązania przy dobrej woli.
A jakie kompromisowe rozwiązanie co do publikacji wyroków TK Komisja jest w stanie zaakceptować?
– Jak rozumiem, przestrzeń negocjacji jest taka, że np. rząd może ich publikację przekazać Trybunałowi, że niektóre wyroki zostaną opublikowane teraz, a pozostałe, w tym ostatni z 9 marca – kiedy będzie gotowa nowa ustawa o Trybunale.
Czyli kompromis dotyczyłby czasu publikacji, bo ostatecznie wszystkie dotąd przez rząd nieopublikowane wyroki byłyby opublikowane?
– Tak, wszystkie zostają opublikowane i wszystkie będą obowiązywać. Sytuacja nie jest prosta i trzeba szukać mało eleganckich rozwiązań. Idziemy przez błoto i buty muszą się pobrudzić, żeby wrócić na czystą ścieżkę prawa.
Frans Timmermans wymienia trzeci, też niezwykle istotny element, by uznać, że w Polsce praworządność jest przestrzegana. Chodzi o nową ustawę o Trybunale. Jego zdaniem rząd już teraz powinien mieć założenia projektu – takie, które pokazują, że nie ma powrotu do pomysłów niekonstytucyjnych. Musi być nowy projekt ustawy i on musi być sprawdzony przez Trybunał pod kątem zgodności z konstytucją.
Czy z rozmowy z Timmermansem wyniósł pan wrażenie, że premier Szydło zadeklarowała konkretne rozwiązania?
– Podejrzewam, że gdyby zadeklarowała, porozumienie byłoby już zawarte.
Coś w ogóle zadeklarowała?
– Nie wszystko mogę ujawnić. Istnieje tajemnica negocjacji, gdyby się wszystko mówiło publicznie, trudno byłoby dojść do porozumienia. Nie chcemy utrudniać tych rozmów – ważne, żeby wszyscy mogli wyjść z twarzą. Nie chodzi o to, żeby kogoś pognębić, lecz o znalezienie rozsądnego kompromisu do zaakceptowania przez wszystkich. W Brukseli usłyszeliśmy deklaracje, że nie chodzi o zwalczanie czy ośmieszenie polskiego rządu, tylko o to, żeby było przestrzegane prawo.
„Wiadomości” TVP snują od kilku dni opowieść, że KOD nie jest zainteresowany rozwiązaniem konfliktu o Trybunał, bo bez tego konfliktu przestanie istnieć.
– KOD nie jest ruchem obrony Trybunału. Naszym głównym celem jest budowa społeczeństwa obywatelskiego. Kompromis ws. Trybunału pozwoli nam zająć się wreszcie innymi sprawami.
Co będzie robił KOD, gdy wyroki TK zostaną opublikowane, a sędziowie legalnie wybrani – dopuszczeni do orzekania?
– Tworzymy własne media, już 4 czerwca serwis internetowy Koduj24.pl, który w niedługim czasie przerodzi się, mamy nadzieję, w portal informacyjny. Powstanie think tank, którym będą kierować Władysław Frasyniuk i prof. Radosław Markowski. Ich zadaniem będzie zaproponowanie lepszego języka opisu rzeczywistości. Oraz prostowanie manipulacji, insynuacji i półprawd serwowanych przez władzę.
5 czerwca otwieramy projekt „Przestrzeń wolności, czyli jakiej Polski chcemy”. Ma to być ogólnonarodowa dyskusja, do której chcemy wciągnąć wszystkich, żeby wymyślić Polskę bez podziałów i wojny domowej. Planujemy ją na jakieś dwa lata. A od 5 czerwca prawdopodobnie będziemy mogli już przyjmować członków do Stowarzyszenia KOD. Pracy mamy wiele. Konflikt o Trybunał, choć szalenie istotny, może opóźniać jedynie realizację tych poczynań.
Wizytę w Brukseli planowaliśmy dużo wcześniej, jechaliśmy tam, żeby rozmawiać o przyszłości, o współpracy KOD z instytucjami unijnymi. O tym, jak duży ruch społeczny, który ma zupełnie inny pogląd na demokrację niż władza, może tworzyć relacje z Unią. Z jednej strony, respektując wyniki wyborów, z drugiej – aspiracje obywateli, którzy nie godzą się, by władza nie szanowała fundamentalnych zasad demokracji. Chodzi o inwigilację, wolne media, niezależną prokuraturę.
O co pana pytał Frans Timmermans?
– Chciał wiedzieć, jak my się zapatrujemy na całą tę sytuację. Czy bylibyśmy w stanie przyjąć te rozwiązania, o których mówiłem wcześniej.
Pytał pana o to jako kogo?
– Jako lidera ruchu społecznego zainteresowanego przestrzeganiem prawa w Polsce. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy – szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, przewodnicząca Zielonych w Parlamencie Europejskim Rebecca Harms, szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE Manfred Weber, lider liberałów Guy Verhofstadt i lider socjalistów Gianni Pittella – wszyscy oni wiedzieli o naszej proeuropejskiej demonstracji 7 maja. Zrobiła na nich wrażenie – to, że zależy nam na byciu w Unii i rozwiązaniu konfliktu, a nie na tym, by trwać w zacietrzewieniu. Bo przecież ostatecznie wszystkim nam chodzi o to, by Trybunał Konstytucyjny został odblokowany. Bo to powrót do normalnego funkcjonowania całego państwa.
Co dalej?
– Zrozumiałem, że rząd ma czas do wtorku, by przekazać Komisji Europejskiej konkretne propozycje, jak osiągnąć kompromis w trzech kwestiach: publikacja wyroków, dopuszczenie sędziów do orzekania, zgodna z konstytucją nowa ustawa o Trybunale.
Wierzy pan, że rząd ma taką wolę?
– Z publicznych informacji wnoszę, że jeśli rząd konkretów nie przedstawi, Komisja przyjmie w środę opinię o zagrożeniach praworządności.
Tusk z Obamą i innymi przywódcami. „Jakiekolwiek macie o nim zdanie, obecność Polaka przy stole G7…”
twitter.com/eucopresident
Obama, Merkel, Trudeau, Hollande, Renzi, Cameron i Shinzo Abe – liderzy siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata wzięli udział w szczycie G7 w Japonii. Do nieformalnej grupy należy też Unia Europejska, którą reprezentował szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker oraz… Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej.
Były premier Polski brał udział już w poprzednim szczycie G7 w Niemczech. Jego obecność na spotkaniu z liderami najważniejszych państw rozwiniętych wywołała w kraju wiele pozytywnych komentarzy. Podobnie było tym razem.
Jakiekolwiek macie zdanie o @donaldtusk – obecność Polaka przy stole G7 to duża sprawa
„Jakiekolwiek macie zdanie o Donaldzie Tusku – obecność Polaka przy stole G7 to duża sprawa” -napisał na Twitterze dziennikarz TVN24 Maciej Sokołowski. O czym rozmawiali politycy?
Data, z której demokraci czują się dumni
Sztab wyborczy „Solidarności” w kawiarni „Niespodzianka”, 4 czerwca 1989 r. (Fot. Sławomir Sierzputowski / AG)
Rządząca dziś formacja od lat usiłuje je spostponować. 4 czerwca łączy w sobie wartości, którymi gardzi: cierpliwy dialog, mądry kompromis, umiar i odpowiedzialność. Dla PiS Okrągły Stół to spisek elit solidarnościowych i komunistycznych. Gdyby ta brednia miała być prawdą, to uczestnikami zdrady narodowej byliby, oprócz Kiszczaka i Wałęsy, także Kościół i bracia Kaczyńscy, zwłaszcza Lech, który w rozmowach w Magdalence aktywnie uczestniczył.
4 czerwca ’89 był spokojnym, słonecznym dniem. Nie było tłumów na ulicach, okrzyków radości, symbolicznego podeptania reżimu. Rewolucja dokonała się pokojowo. Wywalczyli ją ojcowie założyciele III RP: Wałęsa, Mazowiecki, Geremek, Kuroń, Michnik, Lech Kaczyński.
Dziś ze ściśniętym sercem patrzymy, jak władza niweczy demokratyczny i europejski dorobek ostatnich 27 lat. Rządowa propaganda chce nasze święto unieważnić.
Zapraszamy do dyskusji: Czy 4 czerwca, największe bezkrwawe zwycięstwo Polaków, powinien się stać świętem narodowym? Wasze opinie będą wskazówką dla ruchu KOD, czy zacząć zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy.
Przysyłajcie listy, opinie, wspomnienia, zdjęcia (z imieniem i nazwiskiem) na adres: listy@wyborcza.pl. Opublikujemy je.
Jeśli chcecie poprzeć inicjatywę, podpiszcie petycję: http://wybr.cz/apel4czerwca
Biskupi przemówili, #dobrazmiana zadrżała?
Duża część duchownych, w tym biskupów, już dawno porzuciła Dobrą Nowinę na rzecz „Dobrej Zmiany”. Pisanie, że jest inaczej, to niepotrzebne mydlenie oczu.
1.
Biskupi w czasie święta Bożego Ciała przemówili ludzkim głosem. Tę radosną nowinę obwieszcza „Gazeta Wyborcza”. Świadczyć o tym mają między innymi homilie kard. Kazimierza Nycza i prymasa Wojciecha Polaka. Cóż więc takiego ważnego powiedzieli obaj hierarchowie?
Kard. Nycz: „Nie wystarczy zawiesić spory na czas przyjazdu papieża. To byłoby za mało. Trzeba zacząć po nowemu rozwiązywać poważne ludzkie sprawy, tak jak przystoi ludziom, którzy do życia, do rodziny, do pracy, we wszystkie miejsca swojej aktywności idą przecież od ołtarza Eucharystii”.
Jeszcze bardziej enigmatyczny był prymas Polak: „Przy drugiej stacji, przy drugim ołtarzu usłyszeliśmy wszyscy z ust Chrystusa: żal mi tego ludu. Albowiem żal tych, którzy z takich czy innych powodów, a może nieraz także z powodów naszej własnej słabości, braku naszego chrześcijańskiego świadectwa i naszej gorliwości, szczelnie pozamykali swoje uszy, serca, domy, rodziny na Chrystusa i na Jego Ewangelię”.
I dalej: „Żal tych, którzy żyją w ciągłych złościach, pretensjach, w nienawiści, których wrogość i niezgoda rozdziela. Są skłóceni, poróżnieni, poobrażani i szczelnie pozamykani jedni na drugich”. Zdaniem „Gazety” przywołane homilie to pstryczek dla tzw. dobrej zmiany.
2.
Konia z rzędem temu, kto z tych słów wyciągnie wniosek, że polski Kościół upomina PiS za „politykę nienawiści”. Przecież równie dobrze przytoczone słowa, powiedzą politycy PiS, zostały skierowane jako napomnienie opozycji! Bo to ona, jak wiemy z przekazu mediów narodowych, jątrzy, wszczyna burdy, a ostatnio nawet inspiruje ataki terrorystyczne.
Po drugie, Kościołowi jeszcze bardziej niż PiS zależy na tym, by przed wizytą Franciszka wyciszyć negatywne emocje w Polsce. Stąd pojawił się apel, który wczoraj wygłosił abp Stanisław Gądecki, szef Episkopatu, o pojednanie.
Sęk w tym, że tak jak Kościół energicznie wspierał PiS w czasie kampanii, a dziś jest jednym z beneficjentów jego rządów, tak niech dziś wpłynie na swoje duchowe córy i synów, by przestali poniżać ludzi, gardzić prawem, łamać zasady demokracji.
Tyle że Kościół nie kieruje się sentymentami. Przykładem tego, jak Kościół akceptuje działania PiS, jest fakt, że porzucił prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który został odznaczony papieskim Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice (Dla Kościoła i Papieża). Ci sami biskupi, którzy zabiegali o ten medal dla prezesa Rzeplińskiego, dziś nie bronią go przed atakami ze strony prezesa Kaczyńskiego.
Po trzecie, w czasie kiedy PiS dopieszcza nacjonalistów i ksenofobów, to samo robi Kościół. Kard. Stanisław Dziwisz gości Młodzież Wszechpolską i błogosławi jej pracy. Czy także tej, która sprowadzała się do spalenia przez młodych nacjonalistów kukły Angeli Merkel na wrocławskim rynku?
Że narodowcy czują się w kościołach jak u siebie w domu, świadczy ich obecność w łódzkiej katedrze, gdzie wzięli udział w mszy w intencji rotmistrza Witolda Pileckiego. Jak zwykle, z chorągwiami, z nienawistnymi hasłami na koszulkach. Nie dziwi więc, że zaprotestowała wnuczka rotmistrza, wydając oświadczenie: „Mój dziadek nie dzielił ludzi, był patriotą, ale nie nacjonalistą”. Kuria łódzka jak zwykle wymownie milczy!
3.
Kościół ma zbyt wiele do stracenia, by dziś ruszyć przeciw PiS. Ale, co ważniejsze, duża część księży po prostu z przekonaniem popiera obecny rząd i jego politykę. Dlatego, że już dawno porzuciła Dobrą Nowinę na rzecz „Dobrej Zmiany”. Pisanie, że jest inaczej, to niepotrzebne mydlenie oczu.
Jastrząb Kaczyński i gołębica Szydło. Co PiS naprawdę ma zamiar zrobić z Trybunałem Konstytucyjnym
Wywiad Jarosława Kaczyńskiego w „Gazecie Polskiej” (środa 25 maja) jest niezwykły. W chwili, gdy polski rząd lawiruje w sprawie rozwiązania konfliktu o Trybunał Konstytucyjny, dziennikarze „GP” nie zdołali zadać prostego pytania: jak ten kompromis miałby wyglądać i jakie plany ma w tej sprawie PiS. Tytuł wywiadu jest jednak znaczący: „Nie cofniemy się ani o krok”.
Rozmowa zaczyna się tak: „Elity europejskie nie są w stanie pogodzić się z demokratycznym wyborem Polaków. Nie odpowiada im ten wybór, bo nie jest zgodny z ich interesami. My zostaliśmy upoważnieni przez wyborców do obrony interesów Polski. Nie do podlizywania się komukolwiek. Z tej drogi nie cofniemy się o krok”.
Zastanawiam się, jak to się ma do zapewnień premier Beaty Szydło wygłoszonych w obecności wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, że spór o Trybunał będzie zażegnany. Jeśli Timmermans miał złudzenia co do tego, że większość rządząca jest gotowa ustąpić, to po przeczytaniu rozmowy z Kaczyńskim może się poczuć schizofrenicznie. Oczywiście przemowa Jarosława Kaczyńskiego skierowana jest do twardego elektoratu i „aktywu” PiS, a premier Szydło z pomocą profesjonalnego dyplomaty, jakim jest minister ds. europejskich Konrad Szymański, próbuje grać na inną nutę.
Brak pytania ze strony „GP” o konkretne propozycje rozwiązania sporu świadczą też, że w PiS trwa „burza mózgów”, jak z tej historii wybrnąć. Politycy rządzący długo byli przekonani, że paraliż Trybunału nie pociągnie za sobą poważnych konsekwencji w polityce międzynarodowej. Przewidywania te się nie sprawdziły i kłopot jest. Co gorsza, Komisja Europejska nie ma już dłużej ochoty udawać, że wierzy w dobrą wolę PiS co do wypełnienia zaleceń Komisji Weneckiej.
Możliwe, że PiS rzeczywiście zaproponuje jakiś wariant, świadczący o tym, że chce po części ustąpić, ale i tak nie będzie to realizacja wyroku Trybunału z 3 grudnia, tylko zawiła kombinacja sankcjonująca łamanie konstytucji. Opozycja nie będzie chciała takiego kompromisu firmować, by nie brać na siebie odpowiedzialności za chaos konstytucyjny. A wówczas prezes Kaczyński powie: totalna opozycja odrzuca kompromis, więc my już nic nie możemy zrobić. Paraliż Trybunału będzie trwał.
Znamienne, że jedną trzecią wywiadu prezes poświęcił męczeństwu PiS, jakoby prześladowanego brutalnie przez ostatnie lata – ale Kaczyński dodaje, że wszystkich tych przestępstw nie da się rozliczyć z powodu przedawnienia. Skąd u prezesa taki brak wiary w sprawność prokuratury Zbigniewa Ziobry? Może jednak dowody na te zbrodnie przeciwko PiS są za słabe, aby martyrologia PiS znalazła potwierdzenie w wyrokach sądowych?
PiS był – zdaniem Kaczyńskiego – prześladowany przez służby specjalne. A chwilę później dziennikarze pytają go, czy KOD, PO i Nowoczesna się zjednoczą. Kaczyński odpowiada, że to mało realne: „Może wygląda interesująco i realnie jako teza publicystyczna, ale w świecie polityki takie połączenia są niezwykle trudne. Proszę zobaczyć, ilu lat potrzeba było na zjednoczenie prawicy. Nie tylko z powodu działań zakulisowych, rozbijających, jakie stosowały wobec tego procesu jakieś służby, lecz także z powodu ludzkich ambicji”.
Prezes niechcący sugeruje więc, że opozycja się nie zjednoczy, bo „jakieś służby” będą w tym przeszkadzać. Ciekawe, jakie. I ciekawe jest to oskarżenie pod adresem Ziobry, Jarosława Gowina czy Jacka Kurskiego, że byli marionetkami w rękach „jakichś służb” i rozbijali prawicę.
Na pewno się nie obrażą, współpracownicy prezesa PiS są w stanie wiele znieść, nawet premier Szydło zniosła godnie określenie „eksperyment”, jakiego prezes użył pod jej adresem. Zresztą o innych postaciach życia publicznego Kaczyński wyraża się jeszcze gorzej. O Andrzeju Rzeplińskim powiedział w tym wywiadzie, że „mówiono o nim w akademikach bardzo niepochlebnie”. I taki argument ma rozstrzygać wszystkie wątpliwości w sprawie prezesa Trybunału.
Lewandowski: Polska PiS została skreślona z listy partnerów w UE. Jest dziś ochotnikiem na froncie wojny hybrydowej
Lewandowski: Polska PiS została skreślona z listy partnerów w UE. Jest dziś ochotnikiem na froncie wojny hybrydowej
– Polska PiS została skreślona z listy partnerów, z którymi rozmawia się o przyszłości UE. Siedzimy na oślej ławce Europy. PiS kolonizuje obszar gospodarczy w Polsce, niszczy instytucje państwa prawa. Polska jest na froncie wojny hybrydowej. Jest ochotnikiem na tej wojnie. Państwo PiS, które nie odnajduje się w demokracji zachodniej, nie miałoby dziś szans na przyjęcie do UE – mówił dziś na konferencji prasowej europoseł PO Janusz Lewandowski.
Kaczyński o elitach europejskich, Tusku, zjednoczeniu opozycji i Rzeplińskim [6 cytatów z GP]
– Po prostu elity europejskie nie są w stanie pogodzić się z demokratycznym wyborem Polaków. Nie odpowiada im ten wybór, bo nie jest zgodny z ich interesami. To oczywiste – mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z „Gazetą Polską”. Prezes PiS przyznaje, że niezbyt wierzy w scenariusz zjednoczenia się opozycji na czele z Donaldem Tuskiem. O Andrzeju Rzeplińskim mówi, że to raczej postać jednego sezonu, niż trwały punkt polskiej polityki. Oto 6 wybranych fragmentów z wywiadu.
— ELITY EUROPEJSKIE NIE SĄ W STANIE POGODZIĆ SIĘ Z DEMOKRATYCZNYM WYBOREM POLAKÓW: „Nie chodzi oczywiście ani o żadne zagrożenie demokracji, bo one dzięki zmianie władzy właśnie zostało zażegnane. Nie chodzi też o Trybunał Konstytucyjny, bo przecież nikt zamachu na tę instytucję nie przeprowadza. Po prostu elity europejskie nie są w stanie pogodzić się z demokratycznym wyborem Polaków. Nie odpowiada im ten wybór, bo nie jest zgodny z ich interesami. To oczywiste. My z kolei zostaliśmy upoważnieni przez wyborców do obrony interesów Polski. Nie do podlizywania się komukolwiek, załatwiania czyichś interesów, tylko do stania na straży interesów naszego kraju. Z tej drogi nie cofniemy się ani o krok”.
— SCENARIUSZ ZJEDNOCZENIA OPOZYCJI Z TUSKIEM NA CZELE WYDAJE MI SIĘ NIEZBYT REALNY: „Wydaje mi się on niezbyt realny. Po pierwsze Tuskowi ewidentnie zależy na kolejnej kadencji. Owszem uaktywnił się nieco w sprawach polskich, ale na pewno priorytetem dla niego jest trwanie w Brukseli. Po drugie nie dostrzegam specjalnego wyczekiwania na jego powrót. Odwrotnie – chętnych do zajęcia stanowiska lidera jest aż nad to i były premier może być tylko wrogiem. A poza tym nie za bardzo wierzę w to zjednoczenie. Ono może wygląda interesująco i realnie jako teza publicystyczna, ale w świecie polityki takie połączenia są niezwykle trudne. Proszę zobaczyć, ile lat trzeba było na zjednoczenie prawicy. Nie tylko z powodu działań zakulisowych, rozbijających jakie stosowały wobec jego procesu jakieś służby, ale również z powodu wielu ludzkich ambicji”.
— POPIERAMY POLAKÓW, ALE TA ZASADA MA TEŻ SWOJE OGRANICZENIA: ” – Donald Tusk także podlega zasadzie, którą konsekwentnie stosujemy – popieramy Polaków. Ale stosowanie jej ma też swoje ograniczenie, a jest nim działanie na szkodę Polsce.
A teraz szkodzi?
Na pewno nie pomaga. Ale przyglądamy się dalej.
Czy Tusk zabiega o poparcie polskiego rządu?
Nic o tym nie wiem.
Nie toczą się w tej sprawie żadne negocjacje?
Nie mam wiedzy na ten temat. Wydaje mi się, że nie”.
— RZEPLIŃSKI RACZEJ POSTACIĄ JEDNEGO SEZONU, NIŻ TRWAŁYM PUNKTEM POLSKIEJ SCENY POLITYCZNEJ: ” – Obawiam się, że ewentualne ambicje prezesa Trybunału Konstytucyjnego w tym zakresie mogą się nie zrealizować. Wygląda raczej na postać jednego sezonu, niż na trwały punkt polskiej sceny politycznej, bo to na niej w istocie dziś się ulokował. Powiem delikatnie – nie ma potencjału, nawet miejsce, w którym się dziś znalazł spadło na niego nieco przypadkowo.
Panowie się podobno nieźle znają ze studiów?
To jednak duża przesada. Studiowaliśmy razem, jednak nie mieliśmy nigdy osobistych kontaktów. Na roku było przeszło 400 osób. Wiedziałem tylko, że jest taki student Rzepliński i że mówiono o nim w akademikach bardzo niepochlebnie. I tyle”.
— TO, CO DZIŚ CZYNI TRYBUNAŁ ZE SWOIM PREZESEM, TO KPINY Z PRAWA: „To nonsens. Trybunał mógł w pół roku nadrobić zaległości, które ma. A trzeba powiedzieć, iż dotyczą one przede wszystkich skarg obywateli i zapytań sądów, to nie są sprawy, które wiecznie można odkładać na później. W każdym razie mógł się wziąć solidnie do pracy i mniej więcej w czerwcu bez problemu ocenić grudniową nowelizację. Wybrał drogę awanturnictwa i łamania prawa. Nie ma cienia podstaw by jego dzisiejsze działanie tolerować, a czy nie daj Boże uznawać je za obowiązujące. Pan Rzepliński mówi: „ja tej ustawy nie widzę, wobec tego ona nie obowiązuje” – to jest argument w demokratycznym państwie prawa? To, co dziś czyni Trybunał ze swoim prezesem to kpiny z prawa”.
— TUSK I KOPACZ PONOSZĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA PROCEDER INWIGILACJI: „Ta sprawa powinna niewątpliwie być przedmiotem studiów prokuratury. Zwracam jednak uwagę na inny ważny aspekt – stan polskiego sądownictwa. Niestety jest taki, że sympatie polityczne, a z drugiej strony niechęć do pewnych ugrupowań i środowisk, może sprawić, iż nawet najcięższe dowody nie będą miały znaczenia. Przykro to mówić, ale taka jest prawda. Smutna prawda. Jeśli jednak Państwo pytają o odpowiedzialność ówczesnych szefów rządów, to w mojej ocenie ponoszą za te proceder odpowiedzialność. Jestem przekonany, że istnieją dowody potwierdzające przynajmniej ich wiedzę na ten temat, a poza tym zarówno Donald Tusk jak i jego następczyni nie powołali ministra koordynatora służb specjalnych. Sami ponoszą zatem odpowiedzialność za działania służb w czasie swoich rządów”.
Krótka historia o tym, jak „Wiadomości” TVP powiązały polskich zamachowców z opozycją i KOD-em
„Wiadomości”kolejny raz przedstawiają opinii społecznej zaskakujący materiał. Dziennikarz w głównym wydaniu „Wiadomości” połączył próbę wysadzenia komendy policji we Włochach z działalnością Komitetu Obrony Demokracji. Zdaniem dziennikarzy, anarchiści mogli być motywowani politycznie przez KOD.
Trzej mężczyźni planowali wysadzić w powietrze radiowozy pod posterunkiem policji we Włochach. Podłożyli już nawet bomby pod dwa zaparkowane przed komendą samochody, ale zostali zatrzymani przez policjantów na gorącym uczynku. To fakt, o którym dowiedzieliśmy się przed dwoma dniami. Pojawiały się także nieoficjalne informacje, jakoby ataki miały być motywowane politycznie.
Dziennikarze „Wiadomości” na antenie telewizji próbowali połączyć to wydarzenie z działalnością KOD. Wszystko zaczęło się od słów Jacka Żakowskiego z początku maja, który powiedział, że w jego ocenie KOD powinien być jak Hamas. Jego zdaniem jest to palestyński ruch społeczny budujący przedszkola czy szpitale, który uzyskał tożsamość polityczną dopiero wówczas, gdy osiągnął społecznie masowy charakter. Marcin Tulicki w TVP1 zacytował tylko pierwszą cześć wypowiedzi Żakowskiego. Skomentował ją Paweł Lisicki z „Do Rzeczy”, któremu Hamas kojarzy się wyłącznie z atakami terrorystycznymi.
Z materiału @WiadomosciTVP wynika, że za próbami zamachów we Wrocławiu i Warszawie stoi KOD i opozycja. Serio.
W dalszym ciągu materiału dziennikarze „Wiadomości” przytaczali kolejne przykłady mające udowodnić tezę o radykalnych poglądach opozycji. Przypomniano wypowiedzi, jakie pojawiały się po wypadku prezydenckiej limuzyny czy KOD-wski transparent z Macierewiczem przedstawionym jako Bin Laden. Zdaniem dziennikarzy „Wiadomości”, ma to być dowód na to, że anarchiści próbujący wysadzić komendę policji mają związek z demokratyczną opozycją.
źródło: „Wiadomości” TVP
Dekret Szydło
Beata Szydło (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Mateusz Kijowski jest stałym bohaterem. „Wiadomości” TVP zauważyły, że włożył garnitur i pojechał do Brukseli. Cenna informacja dla widzów.
Opozycja jest traktowana jak zdrajcy, bo jeździ do Brukseli i nieustannie judzi oraz donosi. Posłowie PiS posuwają się nawet do pogróżek. Bernadeta Krynicka, posłanka, która chciała klauzuli sumienia dla fizjoterapeutów – bo jak oni mogą dotykać kobiety z wkładką domaciczną – zadziwiła świat jeszcze bardziej. W katolickim radiu Nadzieja powiedziała: „Jestem Polką i w życiu na swój kraj bym nie donosiła. Dla mnie człowiek, który donosi do obcego państwa, jest zdrajcą, i tacy powinni wisieć na stryczku”.
Grzegorz Schetyna, który uśmiecha się do nas z billboardów, potwornie drażni, uśmiecha się też na konferencjach, co według pani premier dowodzi, że źle on życzy Polsce. Już za Schetynę wzięła się prokuratura. Odepchnął kamerę „dziennikarza”, który biegł za nim i pytał, co sądzi o Wałęsie, który donosił. Chyba Schetyna przestanie się już uśmiechać.
Trybunał Konstytucyjny wydał kolejne orzeczenie, tym razem z powodu skargi prezydenta. Okazuje się, że Ministerstwo Sprawiedliwości może administrować sądami, o ile nie narusza to niezawisłości sędziów. Minister nie może żądać akt spraw, które są w toku. Zaskarżenie dotyczyło sądów wojskowych.
Pan prezydent wpadł we własne sidła. Co z tym fantem zrobi? Poprosi rząd o opublikowanie tego wyroku? Nie jest on na rękę ministrowi Ziobrze, więc po co go publikować.
Prezydent podpisuje, podpisuje i nawet nie wie, co czyni razem z posłami PiS. Ludzie, którzy mają dom i kawałek lasu, nie mogą go sprzedać za ile i komu chcą, bo prawo pierwokupu mają Lasy Państwowe – one będą ustalać ceny i jak zechcą, to kupią twoją własność. A jak właściciele chcą się rozwieść albo potrzebne im pieniądze na leczenie? A może mają dosyć domu z kawałkiem lasu? Nieważne. Dekret Szydło właścicieli domów ubezwłasnowolnił.
Jarosław Kaczyński mówi: nie cofniemy się ani o krok, nie skapitulujemy. No to jak z konfliktu o Trybunał wybrnie? Na razie zdradza wciąż coś nowego o prezesie Rzeplińskim. W najnowszym wywiadzie Kaczyński twierdzi, że nie znał go na studiach, ale słyszał o nim niepochlebne rzeczy, gdy Rzepliński mieszkał w akademiku. Czekamy na wieści z przedszkola, może tam też rozrabiał.
Biskupi na Boże Ciało. Kardynał Nycz robi przytyk prezesowi Kaczyńskiemu
Kardynał Kazimierz Nycz poprowadził czwartkową procesję Bożego Ciała na Starym Mieście w Warszawie – z bazyliki św. Jana Chrzciciela do pl. Piłsudskiego (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)
Jarosław Kaczyński usłyszał w czwartek wyraźny przytyk ze strony czołowego polskiego hierarchy. Kardynał Kazimierz Nycz podczas uroczystości Bożego Ciała w Warszawie stwierdził, że potrzeba „więcej pokoju i spokoju w naszych sercach, rodzinach, w miejscach pracy, w świecie mediów, w życiu społecznym, w życiu politycznym”.
Nie poprzestał na ogólnikowym apelu, który każdy mógłby odczytywać tak jak mu wygodnie. – Nie wystarczy zawiesić spory na czas przyjazdu papieża. To byłoby za mało. Trzeba zacząć po nowemu rozwiązywać poważne ludzkie sprawy, tak jak przystoi ludziom, którzy do życia, do rodziny, do pracy, we wszystkie miejsca swojej aktywności idą przecież od ołtarza Eucharystii – mówił.
To aluzja do prośby prezesa z marca o zawieszenie sporów politycznych „przynajmniej do momentu, kiedy zakończy się wizyta Ojca Świętego w Polsce”.
A jak odczytać refleksje prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka z homilii w Gnieźnie? „Przy drugiej stacji, przy drugim ołtarzu, usłyszeliśmy wszyscy z ust Chrystusa: żal mi tego ludu. Albowiem żal tych, którzy z takich czy innych powodów, a może nieraz także z powodów naszej własnej słabości, braku naszego chrześcijańskiego świadectwa i naszej gorliwości, szczelnie pozamykali swoje uszy, serca, domy, rodziny na Chrystusa i na Jego Ewangelię”. I dalej: „Żal tych, którzy żyją w ciągłych złościach, pretensjach, w nienawiści, których wrogość i niezgoda rozdziela. Są skłóceni, poróżnieni, poobrażani, i szczelnie pozamykani jedni na drugich”.
To już skłóceni i wkurzeni politycy muszą zinterpretować sobie na własny użytek.
Biskupi potrafią mówić ludzkim głosem, zastanawiam się tylko, jak pogodzić ten obraz z przyjaznymi gestami niektórych duchownych wobec faszyzujących organizacji. Niedawno ONR-owcy za zgodą proboszcza świętowali w katedrze białostockiej. Kuria potem się od tej fety odcięła.
W przeddzień Bożego Ciała ONR i Młodzież Wszechpolska „modlili się” w 68. rocznicę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. Wśród dzieci pierwszokomunijnych, które mają teraz swój biały tydzień. Ciekawe, co na to kuria łódzka? Wczoraj nie pracowała.
Człek by je łyżkami jadł
Beata Kempa (fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta)
Zacznijmy od ozdobnej broszki w klapie prezesa. Niedawno były prezydent USA Bill Clinton, w ogóle nie wiedząc, co mówi, powiedział, że Polska chce się wyzbyć wartości demokratycznych i woli autorytarnych liderów w stylu Putina. Premier Szydło zareagowała mądrze, wydając temu niedouczonemu osobnikowi polecenie: „Clinton powinien przeprosić!”. Niech się dziewczyny z Nowoczesnej uczą, jak się uprawia politykę międzynarodową na wielką skalę.
Bruksela i tutejsza opozycja marudzą coś o Trybunale Konstytucyjnym oraz nieopublikowanych wyrokach jego sędziów i trzeba było dopiero drugiej Beaty – Mazurek, która postawiła sprawę jasno. Jakie wyroki? Jacy znowu sędziowie? Żadni sędziowie, to tylko zespół kolesi!
A trzecia Beata – Kempa? Tylko posłanki PiS potrafią w jednym zdaniu ująć najbardziej skomplikowane problemy, o których dziewczyny z Nowoczesnej tylko ględzą bez opamiętania. Kempa, zapytana o politykę kadrową swojej partii, celną definicją zwaliła prowadzącą rozmowę z nóg: „Ludzie są tylko ludźmi”. Po czym, pamiętając o podstawowym zadaniu władzy, zaraz podniosła ją z kolan i na otarcie łez wyraziła nadzieję. „Mam nadzieję, że dzisiaj żałuje tych słów”. Nadzieja związana była ze wspomnianą brednią Clintona i jest godna wirtuoza dyplomacji Waszczykowskiego.
Czy któraś z chwalonych przez Michnika dziewczyn z Nowoczesnej zdobyłaby się na tak straceńczą odwagę jak posłanka Pawłowicz, która wypowiedziała się na temat posła Liroya-Marca, odkrywcy najbardziej fundamentalnej prawdy: „Nie wszystko jest złotem, co się z wierzchu, kurwa, świeci”? Pawłowicz wygłosiła następujące oświadczenie: „Nie poziom wykształcenia jest najważniejszy, ani ilość klas, ale pewna szczególna szlachetność charakteru (…) która jest siłą pana Marca, bez względu na jego wzrost i wykształcenie”.
A przecież posłanka musi znać poetycką opowieść Liroya o tym, jaka kara spotkała jego kolegę z poprawczaka, który zwyzywał go od krasnali: „Jedynka koleżki poleciała w niepamięć do ścieku (…) razem z jego głupią miną”. A jednak Pawłowicz nie ulękła się, mówiąc o wzroście Liroya, choć to się może skończyć źle.
Prezeska ugrupowania Solidarni 2010 Ewa Stankiewicz żąda, by „misją mediów narodowych było kultywowanie wartości chrześcijańskich”. Co, jak bystro zauważyła, dla pełniących obowiązki Polaka może być trudne do przyjęcia.
Tak, to ich trzeba uważnie słuchać, a nie jakichś dziewczyn z Nowoczesnej. Bo chyba także w imieniu koleżanek puściła parę posłanka Kempa: „Bardzo lubię śpiewać”.
Wnuczka Pileckiego przeciwko marszowi ONR. „Służył Polsce wolnej od uprzedzeń. Nie dzielił ludzi”
2. Sprzeciw wyraziła wnuczka rotmistrza w liście wysłanym do KOD-u
3. „Witold nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd i wyznanie” – pisze w nim
Obóz Narodowo-Radykalny, Młodzież Wszechpolska i Studenci dla Rzeczypospolitej zorganizowali w Łodzi marsz w 68. rocznicę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. Wcześniej odprawiono mszę w intencji bohatera. „Z bielą strojów dzieci, które dzień wcześniej były u komunii, kontrastowały zielone flagi ONR i Młodzieży Wszechpolskiej” – pisała Łódź.wyborcza.pl.
Swój sprzeciw wobec zawłaszczaniu pamięci o rotmistrzu wyraziła jego wnuczka Beata Pilecka-Różycka. Swój list przesłała do przedstawicieli Komitetu Obrony Demokracji. „Jestem oburzona tym , że w ostatnim czasie środowiska polityczne i narodowe wykorzystują wizerunek i życiorys mojego dziadka dla własnych, partykularnych interesów i rozgrywek” – pisze Pilecka Różycka.
„Patriotyzm i nacjonalizm to przeciwieństwa”
Autorka podkreśla, że jej dziadek nie służył „Polsce podzielonej, ale Polsce wolnej od uprzedzeń, podziałów i nienawiści”. „Witold nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd i wyznanie, nikogo nie wykluczał. Był człowiekiem wielkiej wiary w Boga i człowieka” – wyjaśnia.
Marsz w Łodzi wywołał szczególny sprzeciw wnuczki rotmistrza, ponieważ zorganizowany został w rocznicę zamordowania Pileckiego, w czasie trudnym dla jego rodziny. „Proszę wszystkich Patriotów: zapoznajcie się z życiorysem i raportami Witolda. Patriotyzm i nacjonalizm to przeciwieństwa! Patriota chce DOBRA dla kraju, nacjonalista chce kraju dla siebie” – apeluje Pilecka-Różycka.