Lis, 02.05.2016

 

Nikt nie pomaga Prezesowi tak, jak opozycja. Każdego dnia udowadniają, że są jak dzieci we mgle

Opozycja po raz kolejny pokazała, że na razie nie ma szans w starciu z PiS-em.
Opozycja po raz kolejny pokazała, że na razie nie ma szans w starciu z PiS-em. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Opozycja znowu postanowiła udowodnić, że Jarosław Kaczyński jest jedynym liderem, jedynym przywódcą, który może porwać za sobą masy. Kiedy on snuł wizję zmiany konstytucji, liderzy opozycji siedzieli na grillach u znajomych. Jednym przemówieniem rozbroił kilka pułapek, które starała się na niego zastawić konkurencja.

Podczas specjalnego przemówienia Jarosław Kaczyński powiedział, że jego partia myśli o zmianie konstytucji. Jeśli nie w tej kadencji, to w kolejnej. Chwilę później politycy opozycji postanowili udowodnić, że plan Prezesa wcale nie jest oderwany od rzeczywistości i jego partia rzeczywiście może myśleć o rządzeniu przez kolejną kadencję.

Tłumy u Prezesa
Po pierwsze widać było rażącą przepaść między oprawą przemówienia Prezesa, a tym jak wyglądały przemówienia przedstawicieli opozycji. Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało spore wydarzenie w największej sali w Sejmie. Była masa gości, do tego parlamentarzyści i członkowie rządu. Na koniec koncert pieśni patriotycznych zespołu Mazowsze.

Jarosław Kaczyński wyglądał poważnie, wręcz prezydencko. Jego przemówienie było obszerne, wielowątkowe i przemyślane. Z jednej strony powtórzenie krytyki statusu quo, która dała PiS wygraną w wyborach, z drugiej pochwała „Dobrej Zmiany” i z trzeciej wreszcie zapowiedź kilku nowych projektów PiS, ze zmianą konstytucji na czele.

Pustki u opozycji
Na tym tle opozycja wypadła wręcz groteskowo. W Toruniu wystąpiły Joanna Scheurig-Wielgus i Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej. – Witamy w Toruniu, mieście Kopernika i piernika – zaczęły. Z całym szacunkiem dla posłanek, ale nie są równorzędnymi partnerkami do dyskusji dla Prezesa. Ich szef Ryszard Petru nie zabrał głosu nawet na Twitterze.

Równie smutno wyglądała odpowiedź Platformy Obywatelskiej. I to dosłownie. Szef klubu PO Sławomir Neumann mówił tak, jakby chciał uśpić widzów. Do tego stał samotnie na smutnym tle wyświetlonym na ekranie. Nawet dziennikarze nie byli zbytnio zainteresowani zadawaniem pytań. Choć to i tak lepiej niż Kukiz ’15, bo ich stanowisko w ogóle nie przebiło się do mediów.

Rozbrojona bomba
Nie ma co dziwić się smutkowi przewodniczącego Neumanna, bo Kaczyński kilkoma zdaniami spuścił powietrze z planów opozycji, która angażuje sporo środków w organizację marszu 7 maja. Jego hasłem jest wezwanie do pozostania w Unii Europejskiej. To próba przekonania wyborców, że PiS jest antyeuropejski i chce nas wyprowadzić z wspólnoty.

Podstawą do takiej tezy było wyprowadzenie unijnych flag z Kancelarii Premiera i tweet europosła PiS prof. Zdzisława Krasnodębskiego, który został odczytany jako wezwanie do referendum ws. wyjścia Polski z UE. To dość słabe przesłanki do twierdzenia, że PiS chce nas wyprowadzić z Unii.

Kolejna przegrana
Tymczasem Prezes ogłosił, że traktuje naszą obecność w UE jako trwałą, bo dzisiaj aby przynależeć do Europy, trzeba być w Unii. Skrytykował też pomysł referendum nad naszą dalszą obecnością w Unii. To propozycja Grzegorza Schetyny, który uznał, że to byłaby najlepsza odpowiedź na antyunijną retorykę części PiS. Po raz kolejny opozycja potknęła się o własne nogi.

Zresztą to kolejny raz, kiedy opozycja daje się ograć Prezesowi. Podobnie było w sprawie spotkania, które zorganizowano by poszukać wyjścia z kryzysu konstytucyjnego. Nic z niego nie wynikło, a rząd mógł uspokoić Komisję Europejską, że prowadzi dialog z opozycją. Teraz z kolei Kaczyński oskarżył polityczną konkurencję o odrzucenia porozumienia.

Długi weekend opozycji
Schetyna zrezygnował z szansy na odpowiedzenie Kaczyńskiemu. Szef PO pewnie cieszy się długim weekendem. Podobnie jak większość jego posłów. Ale wydaje się, że ten weekend trwa nie cztery dni, jak dla większości Polaków, ale kilka tygodni. I nie skończy się w środę 4 maja, tylko potrwa dłużej.

Chociaż nie wiadomo, czy miałby cokolwiek do powiedzenia. Bo między Kaczyńskim a politykami opozycji jest ogromna różnica nie tylko jeśli chodzi o formę przemówień, ale też jeśli chodzi o treść. Bo z Kaczyńskim można się nie zgadzać, można uważać jego pomysły za nietrafione, czy wręcz niebezpieczne. Ale nie można mu odmówić umiejętności wywoływania emocji.

Bez inicjatywy
Kaczyński ma właściwie monopol na narzucanie tematów dyskusji w polskiej polityce. Zresztą miał od dawna, o czym pisze Robert Krasowski w książce „Czas Kaczyńskiego”. Jednak Donald Tusk potrafił te narzucone przez Prezesa tematy wykorzystać do uderzenia w niego i zdobycia punktów dla PO.

Tymczasem dzisiaj opozycja jest w stanie zareagować jedynie bezradnym wzruszeniem ramion. Nie jest w stanie znaleźć tematu, który pomógłby zadać PiS poważne ciosy. Bo dyskusja o Trybunale takim tematem nie jest, PiS nadal mocno trzyma się w sondażach. Z rozbrajającą szczerością mówiła o tym minister pracy Elżbieta Rafalska, która spytała, co 12-osobową rodzinę obchodzi Trybunał.

Wojenki
Do tego ciągłe narzekania na hipokryzję PiS to dowód na intelektualne ubóstwo opozycji. Bo przecież oni robili to samo i w krytyce PiS są kompletnie niewiarygodni. Poza tym zamiast skupiać się na merytorycznym punktowaniu PiS i wypominani im niespełnionych obietnic, zajmuje się wewnętrznymi rozgrywkami i sporami. Niedawno Nowoczesna chciała uderzyć w Grzegorza Schetynę sondażem pokazującym słabość lidera PO. W tym tekście tłumaczyliśmy na czym ta manipulacja polegała.

Walką zajmuje się też Platforma, ale nie z konkurentami, tylko ze swoimi. Niemal każdy tydzień przynosi informacje o rozwiązaniu struktur czy wykluczeniu bądź odejściu kogoś. Oczywiście Grzegorz Schetyna ma prawo do ułożenia partii, ale na razie wygląda to tak, jakby nie miał do zaproponowania niczego więcej.

Dlatego Jarosław Kaczyński może nie tylko spokojnie zajmować się rządzeniem, ale też może snuć wizje wykraczające poza tę kadencję. Bo dzisiaj to on może zacytować Donalda Tuska, który kiedyś ogłosił: „nie mamy z kim przegrać”.

nikt

naTemat.pl

Schetyna: Musimy pokazać, że potrafimy odebrać państwo z rąk PiS i prezesa Kaczyńskiego

02-05-2016

– Pokażemy, że potrafimy lepiej rządzić, że jesteśmy skuteczniejsi, bo wygrywaliśmy z PiS-em nie raz i że mamy większe doświadczenie – tak rywalizację z .Nowoczesną o opozycyjnych wyborców w programie „Tomasz Lis.” komentował przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.

Już w sobotę 7 maja wielki test opozycji, czyli organizowany w Warszawie marsz, którego celem jest pokazanie poparcia dla proeuropejskiej polityki Polski i zademonstrowanie jedności przeciwników obecnej władzy. O tym, ilu tysięcy ludzi możemy się na nim spodziewać mówił w programie „Tomasz Lis.” przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.

Były marszałek Sejmu i szef MSZ tłumaczył też, co jego zdaniem jest obecnie największym problemem PO i jak jego ugrupowanie chce sobie z nim poradzić. Wyjaśnił również, co Platforma zamierza zrobić, żeby przekonać wyborców, że wciąż warto na nią głosować, podczas gdy obok niej funkcjonuje nowy polityczny byt w postaci .Nowoczesnej, a także dlaczego ma większe od partii Ryszarda Petru szanse, by „odebrać państwo z rąk PiS”. – Musimy wrócić do ludzkich emocji, być z ludźmi, między nimi, potrafić z nimi rozmawiać i ich słuchać, wyciągnąć wnioski z błędów i z minionych ośmiu lat – mówił w programie redaktora naczelnego „Newsweeka” Schetyna.

Zobacz także poprzednie odcinki programu „Tomasz Lis.”

schetyna

Newsweek.pl

Petru o marszu opozycji: Żebyśmy się nie kłócili, kto ma więcej zabawek w piaskownicy

02-05-2016

– PO jest konkurencją, ale prawdziwym przeciwnikiem jest państwo PiS – mówił Ryszard Petru w programie „Tomasz Lis.”. Czy opozycja pójdzie razem?

Od czasu, gdy jego partia urosła w sondażach, Ryszard Petru stał się szczególnym ulubieńcem PIS-u i PIS-owskich mediów. Od opozycji otrzymał sporo krytyki po tym, gdy oznajmił, że „widzi światełko w tunelu” po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim. Dziś światełko już zgasło. A gdzie swoje miejsce na politycznej scenie widzi Ryszard Petru? Czy nadal czuje się liderem opozycji? Jak prowadzić bitwę na dwa fronty – z PiS i PO, by bitwa z rywalem po tej samej stronie nie stała się ważniejsza niż bitwa o Polskę.

Pytany o wspólny marsz opozycji, Ryszard Petru podkreślił, że nikt nie będzie jej zawłaszczał. – Wystąpię jako ostatni. Na marszu będą wszystkie emblematy. Żeby nie było sytuacji kto ma więcej zabawek w piaskownicy. Musimy zaproponować nową, lepszą Polskę. A nie anty-PiS – podkreślił lider Nowoczesnej.

Przeoczyłeś programy Tomasza Lisa. Wszystkie zobaczysz TUTAJ.

petruOmarszu

Newsweek.pl

top02.05.2016

Rekordowa przewaga „Faktów” nad „Wiadomościami”. Tak malała oglądalność po wejściu „dobrej zmiany”

WB, 02.05.2016

Konferencja nowego szefa TVP

Konferencja nowego szefa TVP (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

1. Przewaga „Faktów” nad „Wiadomości” osiągnęła rekordowy poziom
2. Program TVP1 oglądało 600 tys. osób mniej niż konkurencję z TVN
3. Przed zmianą władzy przewaga „Wiadomości” sięgała 850 tys. widzów

W minionym tygodniu najchętniej oglądanym programem informacyjnym były „Fakty”.Jak podają Wirtualne Media, przewaga programu TVN-u nad „Wiadomościami” sięgnęła 600 tys. widzów. Branżowy portal przedstawia także zestawienie oglądalności programów informacyjnych od końca czerwca ubiegłego roku. Ten raport z całą pewnością nie spodoba się nowym władzom TVP.

Co przyniosła „dobra zmiana”?

Jacek Kurski został prezesem Telewizji Polskiej na początku stycznia. To wtedy rozpoczęły się tam wielkie zwolnienia – ze stacji odchodzili kolejno Piotr Kraśko, Beata Tadla, Diana Rudnik, Justyna Dobrosz-Oracz, Jacek Tacik i wielu innych.

Jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, co do tego, w którą stronę zmierza TVP, zapewne pozbył się ich po słynnej wizycie Beaty Szydło w TVP Info. Przez kilka godzin stacja nadawała wydanie specjalne, a w kluczowym momencie relacjonowano nawet jak Szydło wchodzi i wychodzi z budynku.

Ogromny spadek oglądalności

I właśnie gdy „dobra zmiana” zagościła w publicznej telewizji, „Wiadomości” zaczęły tracić oglądalność. Jeszcze w grudniu przewaga nad „Faktami” TVN wynosiła nawet 850 tys. widzów. Od drugiej połowy stycznia „Wiadomości” miewały lepszą oglądalność od TVN-u, jednak nie większą niż o kilkadziesiąt tysięcy widzów.

Ostatni tydzień (25.04-1.05) to już rekordowa, około 600-tysięczna przewaga „Faktów” nad głównym programem informacyjnym TVP.

To, jak bardzo topnieje widownia „Wiadomości” widać nie tylko, kiedy patrzymy na wyniki konkurencji. W marcu „Wiadomości” oglądało średnio 3,2 mln widzów, czyli o ponad 640 tys. mniej niż rok wcześniej i 250 tys. mniej w stosunku do lutego.

Raporty „budzą wątpliwości”

Według ostatnich badań Nielsen Audience , dział TVP1 i TVP2 łącznie ogląda mniej osób niż sam Polsat lub sam TVN. Udział głównych kanałów Telewizji Polskiej od początku roku skurczył się o ponad 10 proc. w grupie komercyjnej (16-49 lat), a o 7 proc. wśród wszystkich widzów.

Po publikacji tych danych, zarząd TVP wydał oświadczenie (odczytano je w „Wiadomościach), w którym czytamy, że raporty Nielsena „budzą wątpliwości”, w związku z czym zwrócono się do firmy o „udostępnienie kodów pocztowych uczestników tzw. panelu badawczego”. Agencja nie przekaże jednak TVP żadnych danych panelistów, ponieważ nadawca mógłby w ten sposób przybliżyć się do ich identyfikacji.

rekordowa

gazeta.pl

 

PONIEDZIAŁEK, 2 MAJA 2016

Dorn: Zmiany premiera się nie spodziewam. Kto będzie tak bezbarwny i posłuszny, jak premier Szydło?

19:48

Dorn: Zmiany premiera się nie spodziewam. Kto będzie tak bezbarwny i posłuszny, jak premier Szydło?

Jak mówił Ludwik Dorn w “Faktach po faktach” TVN24:

„Jakiejś rekonstrukcji się spodziewam. Wielkiej sensacji bym z tego nie robił. Zmiany premiera się nie spodziewam. Kto będzie tak bezbarwny i posłuszny, jak premier Szydło? Morawiecki – już widać – że będzie posłuszny. Nie przeszedł przez wieloletni trening oportunizmu i usłużności. Ma za sobą taką drogę, gdzie sam siebie stwarzał, sam wyrósł. Pani Szydło mogła zostać premierem, ale gdyby premierem został marszałek Senatu Stanisław Karczewski, to też nikt by się nie zdziwił. To ludzie wymienni i oni wiedzą, że są wymienni. Takiego wicepremiera Morawieckiego… On jest słabo wymienny. Po co go robić premierem? Jeszcze mu się w głowie poprzewraca”

19:45

Dorn: Jądrem PiS-owskiego projektu jest wybór prezesa TK

Jak mówił Ludwik Dorn w “Faktach po faktach” TVN24:

“Jądrem PiS-owskiego projektu jest wybór prezesa TK. Stwierdzenie – co już jest – że kandydatów jest 3, ale nie było dotąd ustawowo regulowane, że każdy sędzia może głosować tylko na jednego kandydata. Nawet jeżeli ta trójka sędziów nie zostanie dopuszczona do orzekania, to są 3 głosy i one będą. Bo jest 12, czyli 5, 4 i 3 [głosy]. Prezydent wskaże oczywiście tego z puli pisowskiej, a kompetencje prezesa są takie, że on dopuści pozostałą trójkę do orzekania”

19:38

Dorn: Jest plan na referendum w 2019 roku. Kaczyński obawia się, że po 4 latach rządów wynik może być gorszy niż obecnie

Jak mówił Ludwik Dorn w “Faktach po faktach” TVN24:

“Moim zdaniem tak zaplanowano, żeby tego typu referendum zorganizować tego samego dnia, co wybory w 2019 roku. Jest plan na referendum i to takie zarysowanie planu ucieczki do przodu, bo będą różne porażki. Kto jest winien? Źli ludzie, ale także zła Konstytucja. Jeżeli chcecie tego, co jest dobre, to musimy zmienić Konstytucję”

Sądzę, że prezes obawia się, że w 2019 roku – po 4 latach rządzenia – wynik może być dla PiS mniej lub bardziej gorszy niż obecnie – mówił dalej Dorn:

“Po co referendum? Sądzę, że prezes obawia się, że w 2019 roku – po 4 latach rządzenia – wynik może być dla PiS mniej lub bardziej gorszy niż obecnie. W związku z tym konieczna będzie dodatkowa mobilizacja. Referendum może być pewną dźwignią, zasobikiem, do którego można sięgnąć przy wyborach, a także wytłumaczeniem, że jeżeli coś nam nie wyszło, to przez to, że przeszkadzają nam źli ludzie i Konstytucja”

300polityka.pl

 

Liderzy opozycji u Lisa. Petru: „Możemy dogadać się z innymi”. Schetyna: „Opozycja musi być totalna”

Jednym z zaproszonych gości programu był  dziś Grzegorz Schetyna
Jednym z zaproszonych gości programu był  dziś Grzegorz Schetyna screen / „Tomasz Lis na żywo”

Jedni politycy przekonują, że lepiej być świeżą partią bez obciążeń, inni uważają, że bez doświadczenia i znajomości Kaczyńskiego nie da się wygrać z PiS. Wszyscy mają świadomość, że walka będzie długa i trudna, ale trzeba ją podjąć choćby dlatego, że warto być przyzwoitym.

Ryszard Petru już nie ma pewności, czy jest liderem opozycji. Twierdzi, że to się okaże dopiero przy następnych wyborach. Uważa przy tym, że Nowoczesna ma wszelkie szanse ku temu, żeby być lepszą partią opozycyjną niż Platforma Obywatelska. – Naszą zaletą jest świeżość – podkreśla lider Nowoczesnej. Na zarzuty Tomasza Lisa o brak doświadczenia odpowiada: – Doświadczenie zdobywa się nie tylko w parlamencie. Znacznie bardziej przydaje się doświadczenie ludzi z realnego świata.

Petru podkreślał w programie „Tomasz Lis na żywo”, że jest przeciwnikiem PiS i modelu państwa, jaki ta partia próbuje stworzyć. – Jesteśmy w stanie dogadywać się z innymi partiami – twierdzi lider Nowoczesnej. – Kluczem do wygrania batalii jest przekonanie tych, co jeszcze wierzą w dobrą zmianę, że PiS doprowadza do katastrofy gospodarczej. Będą gigantyczne problemy z finansowaniem programu 500+ i innych pomysłów PiS – dodał ekonomista.

Ryszard Petru podkreślił przy tym, że jeśli następne wybory wygra Nowoczesna, ale PiS będzie w stanie utworzyć z jakąś partią koalicję i dalej rządzić to będzie to jego osobistą klęską.

Kolejny z zaproszonych gości nie podziela optymizmu Ryszarda Petru. Andrzej Celiński uważa, że ten stan będzie trwał dłużej niż do następnych wyborów. Utrzymaniu władzy przez PiS mają w jego ocenie służyć między innymi drakońskie kary finansowe, które zduszą wszelkie działania opozycyjne. Sędziowie zostaną spacyfikowani. Albo ugną się wobec władzy, albo przestaną wykonywać zawód sędziego.

Poprawa sytuacji w Polsce może się dokonać dopiero wtedy, gdy Polacy pokochają swój kraj – twierdzi Andrzej Celiński. Jego zdaniem dziś Polacy nie kochają ojczyzny, tylko jakiś mit o Polsce i własnej wartości. Mimo tego uważa, że trzeba protestować. – Jeśli chcę mieć prawo do noszenia polskiej flagi, to wtedy, gdy Kaczyński wpycha nas w objęcia Moskwy muszę zaprotestować – mówi. Celiński podkreśla, że nawet jeśli społeczeństwo jest gorsze niż jego diagnoza, to i tak trzeba działać na rzecz wolności. – Jak mawiał Bartoszewski, warto być przyzwoitym – mówił Andrzej Celiński w programie Tomasza Lisa.

O masowych protestach mówił trzeci z zaproszonych gości, Grzegorz Schetyna. Lider Platformy Obywatelskiej spodziewa się, że 7 maja na demonstracji w Warszawie będzie między 100 a 150 tysięcy protestujących. – Trzymam kciuki, że bliżej 150 tysięcy – mówił z uśmiechem Schetyna. Lider Platformy ma też pomysł co zrobić, żeby odzyskać wyborców i w dalszej perspektywie władzę.

Musimy wrócić do ludzkich emocji, rozmawiać z ludźmi – mówił Schetyna i tłumaczył, dlaczego w ostatnich wyborach PO zawiodła. – Uwierzyliśmy że będziemy wygrywać wybory na braku podnoszenia ważnych problemów społecznych. To był błąd. Trochę było w tym rutyny. Uwierzyliśmy w to, co niektórzy mówili, że nie mamy z kim przegrać.

Dziś, jak podkreśla lider PO, posłowie Platformy Obywatelskiej muszą się przede wszystkim nauczyć, jak to jest być opozycją. – Musimy pokazać, że jesteśmy skuteczniejsi w polityce bo znamy Kaczyńskiego – mówił. Grzegorz Schetyna uważa, że mimo wszystkich różnic opozycja musi się zjednoczyć w walce z PiS. – Trzeba pamiętać, że warto być razem przeciwko tej wielkiej machinie pisowskiej. Jeśli teraz nie będziemy razem, to PiS znów wygra.

Samemu Schetynie zależy, żeby opozycja była jak kiedyś holenderska reprezentacja w piłce nożnej. – To był futbol totalny. Opozycja też musi być totalna. Wszyscy grają na wszystkich pozycjach. Liczy się zespół, gwiazdy tracą swoją podmiotowość. Nie boję się gwiazd, w tej grze im więcej twardych zawodników w drużynie, tym lepiej.

petru

naTemat.pl

W poszukiwaniu rzekomo „odrzuconego” kompromisu. Czy liderzy PiS wiedzą, co prezes Jarosław Kaczyński miał konkretnie na myśli?

JUSTYNA DOBROSZ-ORACZ, ZDJĘCIA I MONTAŻ: MIŁOSZ WIĘCKOWSKI, 02.05.2016
http://www.gazeta.tv/plej/19,82983,20010963,video.html?embed=0&autoplay=1
W sporze wokół kryzysu konstytucyjnego PiS nie zamierza się cofnąć. Jeszcze w piątek politycy tej partii, z prezesem na czele mówili, że jest szansa na porozumienie. Przedstawili nowy projekt ustawy w sprawie Trybunału. Dziś Jarosław Kaczyński ogłosił: ‚pójdziemy własną drogą’. Wskazał winnego sytuacji- prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Oskarża profesora Andrzeja Rzeplińskiego o ‚odrzucenie kompromisu’. Jakiego? Liderzy PiS sprawiają wrażenie, jakoby nie wiedzieli, co konkretnie szef ich partii miał na myśli. Opozycja mówi o obłudzie. Platforma zapowiada, że nie zgodzi się na zmianę konstytucji.

dobroszOracz

wyborcza.pl

 

 

Kaczyński i Morawiecki odrzucają lub lekceważą statystyki. Idą drogą na skróty

Witold Gadomski, 02.05.2016

Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki

Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki (Fot. Agencja Gazeta)

Jarosław Kaczyński zapowiedział przyspieszenie wzrostu gospodarczego, które zostanie osiągnięte dzięki realizacji „planu Morawieckiego”. Problem w tym, że gospodarka rynkowa nie rośnie na rozkaz polityków, zaś tzw. Plan Morawieckiego to tylko zgrabna prezentacja celów, bez wiarygodnego wyjaśnienia, jakimi sposobami zostaną one osiągnięte.
 

Dotychczasowe działania rządu w żaden sposób nie pomagają gospodarce. Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego zwiększa ryzyko inwestowania w Polsce. Dlatego złoty się osłabia, a za kilka dni prawdopodobnie kolejna agencja obniży rating polskiego długu. Tym samym wzrośnie oprocentowanie pożyczek zaciąganych przez rząd.

Zablokowanie Trybunału Konstytucyjnego sprawia, że przedsiębiorcy nie wiedzą, czy PiS nie wpadnie na jakiś nowy pomysł zaburzający reguły gry w gospodarce – np. podatek naliczany wstecz czy też ograniczenie praw własności. Takie ograniczenie wprowadza ustawa o obrocie ziemi rolnej, która uniemożliwia swobodną sprzedaż prywatnej ziemi. Zasiłek 500 plus nie tylko spowoduje trwałe problemy budżetowe, ale też zniechęci tysiące kobiet do podejmowania pracy. Podobne skutki będzie miała zapowiedziana ustawa o obniżeniu wieku emerytalnego.

Gospodarce z pewnością nie pomoże obsadzanie zarządów spółek kontrolowanych przez skarb państwa prowincjonalnymi politykami PiS oraz kampania propagandowa skierowana przeciwko polskim firmom mającym zagranicznych właścicieli. Nie ma zatem powodów, by gospodarka w najbliższych latach przyspieszyła.

Ale Kaczyński słabo zna się na sprawach gospodarczych i dlatego chętnie tę sferę oddaje w zarządzanie osobie, do której ma zaufanie. W latach 2005-07 taką osobą była Zyta Gilowska, która realizowała program autorski, mający luźny związek z programem Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie ekonomicznym guru Kaczyńskiego jest Mateusz Morawiecki.

Z akceptacją pomysłów wicepremiera Kaczyński nie ma żadnych problemów, gdyż obaj politycy mówią podobnym językiem. Uważają, że otoczenie zagraniczne jest nieprzyjazne, obcy kapitał wyzyskuje Polskę, która powinna zajmować wysoką pozycję wśród największych narodów Europy. Morawiecki przekonał prezesa PiS, że istnieje prosta recepta na przyspieszenie wzrostu i nie wiążą się z nią żadne wyrzeczenia. Dlaczego tej recepty nie stosowały poprzednie rządy? Morawiecki i Kaczyński znajdują na to łatwe wyjaśnienie – ponieważ realizowały interesy obcych mocarstw, zachodniego kapitału, ewentualnie rodzimych grup biznesowych wywodzących się z dawnej nomenklatury i tajnych służb PRL-u.

Kaczyński i Morawiecki odrzucają lub lekceważą statystyki pokazujące, że Polska poradziła sobie najlepiej spośród dawnych krajów bloku sowieckiego, że jako jedyny kraj Unii Europejskiej uniknęła recesji w latach 2008-09. A zatem ma sukcesy, których nie należy lekceważyć. Kaczyński argumenty te odrzuca, gdyż nie wierzy w żadne informacje, które nie zostały wyprodukowane przez jego służby. Morawiecki, znacznie bardziej znający realia gospodarcze niż prezes PiS, znajduje własne wyjaśnienia. Twierdzi, że sukcesy gospodarcze, owszem, były, ale zapłaciliśmy za nie zbyt dużą cenę, uzależniając się od zagranicznego kapitału.

Takie twierdzenie to miód na serce prezesa, który nie lubi kapitału, a zwłaszcza zagranicznego.

Kaczyński łatwo też godzi się z poglądem wicepremiera, że to państwo, a nie rynek ma być głównym narzędziem rozwoju gospodarki. Państwo ma wyznaczyć cele inwestowania i przeznaczyć na nie pieniądze zabrane podatnikom. Ma określać, jakie branże są przyszłościowe, a jakie nie, ma zachować kontrolę nad wieloma przedsiębiorstwami, a nawet odzyskać z rąk zagranicznego kapitału niektóre banki.

Osobom nieznającym podstaw teorii ekonomii zawsze radzę: przede wszystkim nie wierz w cuda. Jeśli ktoś obiecuje przyspieszenie wzrostu gospodarczego, inwestycji, a także konsumpcji, większą obecność państwa w gospodarce, a jednocześnie ułatwienia dla prywatnego biznesu, wzrost wydatków państwa przy niższych podatkach i mniejszej dziurze w budżecie – nie wierz mu.

Niestety politycy (i często też wyborcy) chętniej wierzą w cuda niż w trudne recepty gospodarcze, wymagające bardziej wydajnej pracy i większych oszczędności, czyli czasowego ograniczenia wydatków na konsumpcję.

Zobacz także

kaczyńskiImorawiecki

wyborcza.pl