W listopadzie „intronizacja Chrystusa”. Szostkiewicz: Polska pod rządami PiS staje się katolickim państwem narodu polskiego
Na 19 listopada zaplanowany jest tzw. akt intronizacyjny. – W intencji kościelnej chodzi o akt religijny, ale są podstawy, by się obawiać, że intronizacja w Krakowie nabierze znaczenia aktu polityczno-państwowego i przyczyni się do dalszych podziałów w społeczeństwie, które przecież nie składa się z samych katolików, ale na przykład też protestantów. Ruchy urosły w siłę w ostatnich latach, episkopat musi się z nimi liczyć – obawia się Adam Szostkiewicz.
Jak pisze na swoim blogu publicysta są ruchy, które chcą, by ogłosić Chrystusa „Królem Polski”. Ale w Kościele nie wszyscy tego pragną, nie mówiąc o tych, którzy nie są katolikami.
Dodatkowo akt religijny stanie się polityczny, gdy na uroczystości religijnej stawią się prezydent RP, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu i inni dygnitarze obecnego obozu władzy. – Będzie to kolejnym przykładem, że Polska pod rządami PiS staje się katolickim państwem narodu polskiego, co jest sprzeczne z konstytucją, w której Polska jest zdefiniowana jako demokratyczne państwo prawne, w której państwo i Kościół są od siebie wzajemnie autonomiczne – pisze Szostkiewicz.
Tekst aktu, który Episkopat ogłosił na swojej stronie internetowej, mówi m.in. o tym, by Chrystus „królował nam w szkołach, uczelniach, środkach społecznej komunikacji, urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku, w całym Narodzie i Państwie Polskim.
Emocje na podkomisji Macierewicza. „Wali się gmach kłamstwa smoleńskiego”
W imieniu obrony… Po trzydziestu latach
Repolonizacja, czyli spisienie prasy regionalnej
W najbliższym czasie Komisja Kultury i Środków Przekazu zajmie się sytuacją własnościową w działających w Polsce mediach.
Repolonizować – jedno z ulubionych słów Jarosława Kaczyńskiego. Synonimem jest ważniejsze, ale propagandowo obciążające – słowo związane z nazwą partii – upisić, spisić, zrobić nasze, posłuszne, służące interesom partyjnym.
Najlepiej „repolonizacja” idzie na już spolonizowanych przedsięwzięciach, którym nadaje się znaczenie jeszcze inne – narodowe. Piszę o mediach, choć Kaczyński chciałby zrepolonizować sferę finansową, banki, ale tam tak lekko nie będzie, trzeba większych macherów niż Mateusz Morawiecki, który zakochał się – bez wzajemności – w budżecie układanym przez jego poprzednika, Pawła Szałamachę.
Na razie PiS-owi udało się zrepolonizowac media publiczne na narodowe, tj. spisione zostały. Repolonizacja na tym polega, że wartość informacji jest tylko jedna – spisiona.
O spisieniu wszak mówił sam prezes: „Trzeba podjąć sprawę repolonizacji mediów. Trzeba być odważnym, nie można się dać sterroryzować ich krzykiem tu i ewentualnie w Unii Europejskiej.”
A jeszcze dokładniej określiła to niedawno pisowska szefowa sejmowej komisji kultury i środków przekazu Elżbieta Kruk: „W najbliższym czasie komisja zajmie się sytuacją własnościową w działających w Polsce mediach. Chcemy się przyjrzeć i zbadać możliwości ich repolonizacji”.
Na czym miałoby polegać repolonizacja, czyli spisienie? Na odkupieniu przez instytucje państwowe, finansowe, tytułów, aby przedstawiały pisowski punkt interesu politycznego, a nie polski punkt widzenia, bo przecież media w Polsce zajmują się Polską, gdyż są redagowane przez Polaków.
„Wyborcza” na to spisienie wpadła idąc tropem słów Kaczyńskiego i Kruk. Zasięgnęła języka i wyszło, że jeżeli pierwsze będą wybory samorządowe, to „repolonizacja” dotyczyć będzie tytułów regionalnych, lokalnych. Informacje takie zostały potwierdzone w kilku niezależnych źródłach. Największym koncernem gazet regionalnych jest Polska Press Grupa, której właścicielem jest niemiecki koncern Verlagsgruppe Passau. Wszak z tego powodu prezes PiS może nie spać po nocach i oglądać walki byków. Po czym zmęczony zasypia, nie budzi się na czas, a Sejm nie może rozpocząć obrad.
Repolonizacja miałaby dotyczyć 20 dzienników i 100 tygodników. Przejąć miałby bank PKO BP, w którym do tej pracy został specjalnie zatrudniony i oddelegowany były poseł PiS Max Kraczkowski, żadnej wiedzy bankowej nie posiada, ale może być dobrym macherem.
To ma być początek spisienia mediów prywatnych. Początek „repolonizacji”. Obraził się na takie opisanie repolonizacji przez „Wyborczą” dyrektor Polska Press Grupy Paweł Fąfara, który stanął w obronie PiS, nie zgodził się, iż dojdzie do repolonizacji, ale wyszło z niego szydło w… języku pisowskim. Jakby słyszał Jarosława Kaczyńskiego, bądź Antoniego Macierewicza: „Gaztea Wyborcza kąsa na ślepo jak przetrącony wściekły pies”.
Fąfara zamiast zająć się meritum sprawy, odpowiedzieć argumentami, zajął się kłopotami Agory, wydawcy „Wyborczej”. Skąd my to znamy? Fąfara może liczyć na posadkę po spisieniu mediów, nawet nie musi wstępować do PiS-u, bo jest już ukształtowanym semantycznie pisowcem. „Repolonizacja” gazet regionalnych PiS-owi pójdzie łatwo, wszak mają opanowany taki ważny przyczółek – umysł dyrektora Fąfary.
To nie był atak, ale ostrzeżenie
Jak Waszczykowski Waszyngton zbojkotował. A Węgrzy takiej okazji nie przegapili
PROF. FRISZKE UWAŻA, ŻE KACZYŃSKI KŁAMIE W AUTOBIOGRAFII! „MÓGŁ CO NAJWYŻEJ SIEDZIEĆ NA SALI I SŁUCHAĆ…”
- 23 sierpnia 2016
Profesor Andrzej Friszke komentuje dla Krytyki Politycznej fragmenty autobiografii Jarosława Kaczyńskiego „Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC”!
Kaczyński ekspertem regionu Mazowsze…
Zawracanie głowy! To jest wyjątkowo denerwujący fragment książki. Nie, nie był żadnym ekspertem. Tych było pięciu, dwóch powołanych przez Zarząd Regionu: Jacek Kuroń i Adam Michnik oraz trzech ekspertów prawnych – Jan Olszewski, Wiesław Chrzanowski, Andrzej Grabiński. A Jarosław Kaczyński był zwykłym pracownikiem OBS, stworzonego przez Macierewicza z kręgu ludzi „Głosu„ i innych, głównie młodych ludzi, którzy nie należeli do „kuroniady”. Pracowali tam Ludwik Dorn, Urszula Doroszewska, ale też Jacek Kurczewski, Bronisław Komorowski, Jan Skórzyński i trochę zapomniany dziś socjolog Bogdan Ofierski. Jarosław Kaczyński nie był naturalnie członkiem Zarządu ani innych władz Regionu, nie miał więc powodu bywać na ich posiedzeniach, co próbuje jakoś tłumaczyć innymi obowiązkami. Nie był też ani delegatem na zjazd regionu, ani tym bardziej na zjazd krajowy. Był działaczem Solidarności, jakich były wówczas setki.
„Sprawa Narożniaka”
To jest rzecz zdumiewająca, bo w sprawie Narożniaka on pisze tak, jakby odegrał jakąś rolę w jego uwolnieniu. A nie odegrał! Bo nawet po uwolnieniu Narożniaka strajkujący chcieli stawiać dalsze żądania i parli do strajku generalnego. Dopiero przemówienia Kuronia i Chrzanowskiego w Hucie Warszawa w nocy z 27 na 28 listopada to powstrzymały. Kaczyński mógł wtedy co najwyżej siedzieć na sali i słuchać przemówień, bo nie był żadnym partnerem politycznym do rozmów.
Wicepremier Jagielski…
W innym miejscu Kaczyński powołuje się na jakieś spotkania z wicepremierem Jagielskim. Nie wiem, czy go kiedyś spotkał, ale jeśli tak, to mu najwyżej list w kopercie mógł zanieść, bo nie był uprawniony do żadnych rozmów. Owszem, przewidywano rozmowy między przedstawicielami Regionu ds. praworządności a komisją Jagielskiego, ale rozmawiać z Jagielskim mógł Olszewski jako doradca Regionu – ewentualnie Wiktor Kulerski, a potem Bujak jako jego liderzy. Nie Kaczyński – który, ma wyraźny problem z hierarchią, nie wiadomo po co próbuje się sztucznie wywyższać.
Kolejna skarga na „Wiadomości” do KRRiT. Tym razem od Nowoczesnej: „Telewizja publiczna szczuje”
http://opinie.wp.pl/jacek-zakowski-pis-maly-spadek-duza-porazka-rosnace-ryzyko-6049605698265729a
„Jeżeli pan minister uznał, że na tym odcinku Bartłomiej Misiewicz spełni się doskonale i ma umiejętności i kwalifikacje ku temu, że sprosta zadaniom odkłamywania rzeczywistości, to ja się z tego cieszę” – mówiła Beata Mazurek, kiedy okazało się, że Bartłomiej Misiewicz po zawieszeniu na stanowisku rzecznika MON, został ponownie zatrudniony w resorcie obrony. Tym razem w gabinecie politycznym, gdzie ma zająć się analizą dezinformacji medialnych wymierzonych bezpieczeństwo państwa.
– Czy to oznacza, że Antoni Macierewicz pokazał figę albo gest Kozakiewicza prezesowi Kaczyńskiemu, który mówił o »nieszczęsnym Misiewiczu«? Kto kim kręci w PiS teraz? I czy prezes kontroluje sytuację w partii? – pytał swoich rozmówców – prof. Wiesława Władykę, Tomasza Lisa i Tomasza Wołka – Jacek Żakowski.
Zdaniem Tomasza Wołka należy sięgnąć do historii Antoniego Macierewicza, który „dokądkolwiek trafiał, to tę strukturę rozwalał albo z hukiem wychodził”. Dotyczyło to zarówno Komitetu Obrony Robotników, wewnętrznych wojen prowadzonych w ZChN czy Towarzystwie Kursów Naukowych.
– Ale czy to znaczy, że Kaczyński podzieli za chwilę los Wiesława Chrzanowskiego [prezesa ZChN – przyp. red.]? Zostanie brutalnie zaatakowany, jako szef? – dopytywał Żakowski. Według dziennikarza POLITYKI Macierewicz upokorzył prezesa – i po raz pierwszy ktoś się na to odważył.
– Nie sądzę, żeby ostatnie wydarzenia były otwartym wypowiedzeniem posłuszeństwa Kaczyńskiego. On ma odrębną, nieporównywalną z nikim pozycję w PiS. Macierewicz jest kapłanem religii smoleńskiej, do której Kaczyński przykłada ogromną wagę, więc cieszy się o wiele większą swobodą niż inni członkowie PiS – sądzi Wołek.
Według Tomasza Lisa mogło być jeszcze inaczej: – Może Kaczyński potępił Misiewicza, bo wszyscy akurat potępiali, może nie ma co dopisywać jakichś niesamowitych uzasadnień, wyjaśnień tego wszystkiego, co się dzieje, tym bardziej, że historia z Misiewiczem wydaje mi się tylko drobiazgiem na tle innych wyczynów pana Macierewicza w ostatnim czasie. I wymienił ostatnie afery z udziałem ministra obrony: Caracale, helikoptery rosyjsko-ukraińsko-polskie, kontakty z Alfonsem D’Amato, lobbującym na rzecz amerykańskich gigantów przemysłu.
Redaktor naczelny „Newsweeka” zwrócił uwagę na ingerencję Władimira Putina w procesy wyborcze na całym świecie, także w USA, o czym mówiła w trzeciej debacie amerykańskiej Hillary Clinton. – Nie ma takiego kraju, w Europie w którym Putin nie obstawia jakieś partii, a kryteria są jasne: obstawia się tych, którzy są przeciw UE, którzy są ksenofobami, sprzeciwiają się imigrantom. Czy Polska jest jedynym krajem, w którym Putin nie ma swojego faworyta? Oraz, czy działania której polskiej partii są najbardziej zbliżone do innych partii, popieranych przez Putina? – pytał Lis.
– Dla mnie niesamowite jest to, że w partii, która jest partią wysoko niosącą sztandar patriotyzmu ten wątek nie jest podjęty – podsumował Jacek Żakowski.
Posłuchaj całej rozmowy w TOK FM:
Krótki film o „dobrej zmianie”. Jak PiS wpłynął do Portu Gdańskiego
Skandal z grantami dla kolegów. Minister Gowin nadal nic nie rozumie
Macierewicz: Do prokuratury przekazane zostaną materiały dot. Klicha, Tuska i Grabarczyka
Macierewicz: Do prokuratury przekazane zostaną materiały dot. Klicha, Tuska i Grabarczyka
Jak mówił w Sejmie szef MON, Antoni Macierewicz:
„Ta rola polegała między innymi na tym, że sprawił, iż będąc tam na miejscu jako człowiek przekonany, że powierzono mu przewodniczenie komisją badającą, zjawił się człowiek absolutnie do tego nieuprawniony, człowiek, który doprowadził do zamieszania i bałaganu, człowiek, który odpowiada za utrudnienie badania przez polską komisję pierwszych dni i pierwszych okoliczności tej tragedii. To jest pan pułkownik Edmund Klich, choć odpowiedzialność pełną ponosi Donald Tusk. Cezary Grabarczyk odegrał w tej sprawie bardzo istotną rolę. I ten materiał zostanie przekazany prokuraturze
Macierewicz o pracach komisji Berczyńskiego: Wali się gmach smoleńskiego kłamstwa
Na posiedzeniu SKON Antoni Macierewicz zaatakował Platformę i skrykował słowa Czesława Mroczka pod adresem Franka Taylora:
„Raz jeszcze postanowiono was zaatakować, nie słuchając jakichkolwiek argumentów. Z góry wydano wyrok. Na was, na komisje, na badanie. Z góry stwierdzono, ze Frank Taylor, twórca brytyjskiej szkoły badania wypadków lotniczych. Dziś zaocznie musiał wysłuchać słów człowieka, który nic nie wie na temat tego, musiał wysłuchać połajanki. I to jest reprezentant byłej partii rządzącej. Wstyd mi za to, że tacy bywają posłowie. Przywykłem do tego, ze deprecjonuje się polskich posłów. Ale atak na przedstawiciela międzynarodowego świata naukowego, tylko dlatego ze ośmielił się mieć inne zdanie niż generał Anodina. Niestety Jerzy Miller i PO to po prostu jest hańba. Taki nie jest polski sejm, jakie słowa tu padły. Chcę, żeby to było jasno powiedziane”
Wcześniej Czesław Mroczek z PO krytykował kompetencje Franka Taylora i komisji Berczyńskiego:
Macierewicz: Wali się gmach smoleńskiego kłamstwa
„To pokazuje jak bardzo boicie się ujawnienia prawdy na temat tego dramatu. Jest kłamstwem, ze komisja została powołana bez podstawy prawnej. Wali się gmach smoleńskiego kłamstwa. Materiał dowodowy pokazujący, że raport Millera i Anodiny jest fałszywy nie ogranicza się do pokazania, że ta tragedia rozczpoczęła się wcześniej [Macierewicz nawiązuje do informacji o szczątkach Tu-154M na 60 m przed miejscem katastrofy]”
Jak dodał: Jerzemu Millerowi 15 miesięcy zajęło przepisanie raportu MAK
PO chce komisji śledczej ws. przetargu na caracale
Donald Tusk stracił cierpliwość do Macierewicza. Jego zdaniem nie mówimy o insynuacjach, a o „objawach”
– Nie jestem mentalnie przygotowany, żeby komentować działania tego człowieka – powiedział Donald Tusk. To komentarz do nagranej rozmowy byłego premiera z Władimirem Putinem, którym od kilkudziesięciu godzin fascynuje się minister obrony.
Zdaniem szefa Rady Europejskiej, słowa ministra obrony to już nie są insynuacje, ale objawy jakiejś bardzo ciężkiej politycznej patologii. – Komentowanie Antoniego Macierewicza jest ponad moją cierpliwość – mówił.
Wszyscy wiedzą, że w trakcie tego spotkania były obecne kamery polskie i rosyjskie. Towarzyszyło nam wiele osób. To nie są już insynuacje, to są objawy bardzo ciężkiej politycznej patologii. Szczerze mówiąc nie chce mi się tego komentować. To jest przykre, bo bardzo szkodliwe dla Polski. Czytaj więcej
Przypomnijmy, że „sensacyjne” nagranie, o którym mówi Antoni Macierewicz jest znane od 11 kwietnia 2010 roku, a można je znaleźć nawet na YouTube. I nie ma tam nic „szokującego”.
źródło: Rp.pl
Całe szczęście że mamy sojuszników w PE. Ze nie zostaliśmy sami z fanatykami #dobrazmiana @SOKzBURAKApl
Tomasz Krzyżak o powrocie Bartłomieja Misiewicza
Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek
W ostatnich tygodniach PiS co chwila strzela sobie w kolano, a potem gorączkowo ratuje wizerunek. Elektorat na razie znosi to cierpliwie, ale do czasu.
W twórczości Jacka Kaczmarskiego jest piosenka zatytułowana „Syn marnotrawny”. Jej bohater, opisując otaczający go świat, mówi tak: „Wokół wszyscy na wyścigi się bogacą/ Są i tacy, którym płacą nie wiem za co/ Ale cieszą się szacunkiem i urzędem/ Bo czas możliwości wszelakich ostatnio nam nastał…”.
Te krótkie wersy jak ulał pasują do otaczającej nas politycznej rzeczywistości. Wszak „czas możliwości wszelakich” nastał i głupcem byłby ten, który by z nich nie skorzystał.
W oczywisty sposób piję do sprawy „zawieszonego” rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza, choć aby być uczciwym, zaznaczę, że w identyczny sposób działała także poprzednia ekipa rządząca. Okazuje się bowiem, że „zawieszony” rzecznik pracuje w resorcie i wedle oficjalnego komunikatu w gabinecie politycznym ministra zajmuje się „analizą dezinformacji medialnej wymierzonej w bezpieczeństwo państwa”.
A według ministra Macierewicza: „[Misiewicz] analizuje materiały medialne, analizuje sytuację polityczną, ale przede wszystkim analizuje i przygotowuje analizy związane z zagrożeniami, jakie czasami widać w polskich mediach. Czasami zdarza się, że mamy sygnały z różnych stron, że w mediach są takie rezonanse obcych interesów, no i wtedy trzeba być na to przygotowanym”.
Ze słów szefa MON można wnioskować, że Misiewicz jest wyjątkowo zdolnym analitykiem, na którym opiera się cała polityka bezpieczeństwa państwa.
Trudno powiedzieć, ile analiz od połowy września (wtedy został zawieszony) przygotował Bartłomiej Misiewicz, ale zdaje się, że na biurku ministra nie znalazła się taka, w której byłoby napisane, że oszukiwanie społeczeństwa jest szkodliwe dla wizerunku resortu obrony, rządu i całego PiS.
Wydaje się, że nieco lepszych analityków zatrudnia Jarosław Kaczyński, który w wywiadzie dla Onet.pl oceniał m.in. działalność Antoniego Macierwicza jako szefa MON. Generalnie wystawił mu notę bardzo dobrą, ale wytknął sprawę rzecznika: „Oczywiście, były wpadki, takie jak ten nieszczęsny Misiewicz. To się nie powinno było zdarzyć. Choć Misiewicz – mimo braków w wykształceniu – miał naprawdę sporo zasług”.
Nie siedzę w głowie prezesa PiS, ale przypuszczam, że mówiąc o Misiewiczu w czasie przeszłym, był przekonany, że nie pracuje on w resorcie obrony i faktycznie jest zawieszony. Podobne wrażenie miała też opinia publiczna. Tymczasem okazuje się, że minister oszukał nie tylko społeczeństwo, ale i prezesa PiS.
Niewyciąganie wniosków z popełnionych błędów może skończyć się źle. A w ostatnim czasie PiS raz po raz strzela sobie w kolano. Z jedną przestrzeloną nogą można jeszcze chodzić, z dwoma już nie. I nie potrzeba do tego żadnych skomplikowanych analiz.
Posłowie PO pytają Macierewicza o Rosję, Egipt i rzekomą sprzedaż Mistrali
Grupa posłów PO – w tym Agnieszka Pomaska, Rafał Trzaskowski i Sławomir Nitras – pytają w interpelacji ministra Macierewicza o rzekomą sprzedaż Rosji Mistrali przez Egipt za „jednego dolara”. Macierewicz mówił o tym w trakcie czwartkowej debaty w Sejmie. Informacja o takiej transakcji nie została jednak potwierdzona przez wiarygodne źródła.
PO skład wniosek o komisję śledczą ws. śmigłowców. „Sposób procedowania kontraktu kompromituje nas na świecie”
Jak mówił na konferencji prasowej szef PO, Grzegorz Schetyna
„Tak jak zapowiadaliśmy i mówiliśmy o tym, a każdy dzień potwierdza naszą tezę, że wokół przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy, zdarzyło się wiele złych rzeczy, które trzeba wyjaśnić. Każdego dnia odkrywamy kolejne rzeczy, które bulwersują. Tylko komisja śledcza otwarta, gdzie będą pracować, obok przedstawicieli rządu, obok koalicji rządzącej, także posłowie opozycji, może wyjaśnić tę kwestię, pokazać mechanizm, który pokazuje aberrację, do której doprowadził minister Macierewicz. My nie mamy nic do ukrycia w tej sprawie”
„Procedowanie kontraktu kompromituje nas w Europie i na świecie”
„Sposób procedowania tego kontraktu kompromituje nas w Europie i na świecie. Pokazuje, że albo mamy do czynienia z działaniami szaleńców, albo ludzi, którzy będą w przyszłości oskarżeni o działania korupcjogenne lub korupcyjne wprost. Musimy tę kwestię wyjaśnić od początku, od pierwszej decyzji, od zakupu samolotu, rozpoczęcia procedury przetargowej, czy za naszych rządów aż do ostatniego dnia, czyli do tajemniczych spotkań ministra Macierewicza z lobbystami w Nowym Jorku i Stanach Zjednoczonych”
Składamy wniosek o komisję śledczą ws. #aferahelikopterowa.