Petru, 08.04.2016

09.04.2016

top09.04.2016

Ojciec Tadeusz Rydzyk dostanie ponad 26 mln z państwowej kasy. Na co wyda te pieniądze?

marmio, 11.03.2016
Fundacja ojca Rydzyka dostanie odszkodowanie

Fundacja ojca Rydzyka dostanie odszkodowanie (Michał Lepecki)

Ministerstwo Środowiska wypłaci fundacji ojca Rydzyka odszkodowanie. Wraz z odsetkami będzie to ponad 26 mln złotych. Na co pójdą nasze pieniądze – wyjaśniamy.

1. Co to jest fundacja ojca Rydzyka?

To Lux Veritatis, której Tadeusz Rydzyk jest prezesem. Fundacja działa od 1998 roku. Jest właścicielem stacji Telewizja Trwam i realizuje budowę, którą ojciec Rydzyk zaplanował w Toruniu. Ma to być park wodny o powierzchni 1700 metrów kwadratowych, z saunami i basenami, centrum odnowy biologicznej oraz hotel. Do ogrzania wody w aquaparku postanowił wykorzystać gorące źródła.

Ojciec Rydzyk twierdzi, że woda z gorących źródeł posłuży też mieszkańcom Torunia. Jego zdaniem, zimą będzie można ogrzać osiedle z 40 000 lokatorów, a latem – dostarczyć ciepło wszystkim 200 000 mieszkańców Torunia. Ale eksperci twierdzą, że dane te są zawyżone. Władze miasta nie otrzymały żadnej propozycji od ojca Rydzyka w tej sprawie. Ksiądz Rydzyk nie ma sieci do przesyłu ciepłej wody, a jego pozwolenie na budowę takiej sieci właśnie wygasło.

2. Skąd pieniądze na fundację ojca Rydzyka?

W kwietniu 2006 roku Lux Veritatis uzyskała z Ministerstwa Środowiska koncesję na poszukiwanie i zbadanie wielkości gorących podziemnych wód w Toruniu. W 2007 roku, za rządów PiS, państwowy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyznał Lux Veritatis 27 mln zł dotacji już na realizację inwestycji.

W połowie 2008 r. Fundusz, już pod nowym kierownictwem, wypowiedział umowę na dofinansowanie, uzasadniając to m.in. nieprzestrzeganiem harmonogramu prac.

3. O co chodzi w procesie wytoczonym przez ojca Rydzyka?

W 2009 roku fundacja wytoczyła Funduszowi proces cywilny, żądając 27 mln złotych odszkodowania za wypowiedzenie umowy. Mimo utraty dotacji, ojciec Rydzyk kontynuował swój projekt. W 2011 r. ogłosił, że poszukiwania gorących źródeł zakończyły się sukcesem, a w 2014 spółka Geotermia Toruń – należąca do Fundacji Lux Veritatis – otrzymała koncesję już nie na poszukiwanie, a na wydobywanie ciepłej wody. Koncesję wydano do 2033 roku.

4. Co się stało po wyborach wygranych przez PiS?

W rządzie Beaty Szydło ministrem środowiska został Jan Szyszko, zwolennik wykorzystania energii podziemnych wód w Toruniu, a szefem NFOŚiGW Kazimierz Kujda, który już był jego prezesem za poprzedniego rządu PiS. W lutym 2016 roku Narodowy Fundusz, już z nowym szefem, i Lux Veritatis zawarły ugodę, na podstawie której fundacja otrzyma ponad 26 mln zł odszkodowania. W związku z zawarciem ugody, sąd umorzył proces w tej sprawie.

5. Co ojciec Rydzyk zrobi teraz z tymi pieniędzmi?

Ojciec Rydzyk zaraz po decyzji sądu zapowiedział, że prace przy odwiertach będą prowadzone dalej. – My się nie poddajemy, będziemy to robić, robimy dalej – powiedział Rydzyk. Dyrektor finansowa Lux Veritatis Lidia Kochanowicz powiedziała natomiast, że środki z odszkodowania „być może” pomogą też na „dokończenie tego dzieła”, czyli budowy ciepłowni wykorzystującej gorące wody.

ojciec

gazeta.pl

 

 

petruOświatełku

petruNiedam

 

dopóki

PIĄTEK, 8 KWIETNIA 2016

Petru o „światełku w tunelu”: Ja szukam rozwiązania, a PiS odrzuca kompromis

20:17
Screenshot 2016-04-08 at 20.02.12

Petru o „światełku w tunelu”: Ja szukam rozwiązania, a PiS odrzuca kompromis

Ryszard Petru w „Piaskiem po Oczach” na pytanie, czy jego słowa o „światełku w tunelu” po spotkaniu partyjnych liderów nie były błędem, odpowiedział:

„Nie kieruję się tylko i wyłącznie sondażami, zgłaszamy rzeczy, które są niepopularne. Uważam, że poszukiwanie rozwiązania jest czymś, czego Polacy oczekują. Chcę pokazać Polakom, że my też chcemy poszukać rozwiązania, a jeśli to będzie odrzucone, to chcę przekonać, że to PiS odrzuca kompromis. Ja nie mogę przekonywać wyłącznie przekonanych”

Jak mówił lider Nowoczesnej o postawie Platformy, ale również o zachowaniu Jarosława Kaczyńskiego:

„Postawy totalne na starcie zwykle przegrywały”

17:553 godz. temu
sejm1990ac

„Nie ma zgody na milczenie”. Protest posłanek Nowoczesnej przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej

Posłanki Nowoczesnej protestowały na demonstracji pod Sejmem przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. W spotkaniu wzięły udział m.in. Joanna Scheuring-Wielgus, Katarzyna Lubnauer, Joanna Schmidt, Monika Rosa i Ewa Lieder. Całość przebiegała pod hasłem „Nie ma zgody na milczenie”. W trakcie protestu odczytano też apel do Pierwszej Damy. Jak mówiła Ewa Lieder:

„Macierzyństwo w Polsce przestanie być kojarzone ze stanem błogosławionym. Ten projekt ograniczy dostęp do badań prenatalnych. Odmówi kobietom i ich dzieciom właściwego leczenia. Odbierze kobietom podstawowe prawa zapisane w konstytucji. Czy ludzie jest karanie kobiet, które straciły dziecko w wyniku poronienia?”

Jak mówiła Monika Rosa:

„Nie pozwolimy, aby partie i ideologie zawłaszczyły naszą mądrość i odpowiedzialność. My możemy się różnić, ale to jest nasza wspólna sprawa – nie tylko kobiet. Też mężczyzn – bo często te trudne decyzje podejmujemy wspólnie. To dotyczy wszystkich obywateli RP. My jasno deklarujemy: Nowoczesna będzie głosowała za odrzuceniem tego projektu w I czytaniu. I do tego wzywamy wszystkie posłanki i posłów”.

Jak mówiła Joanna Scheuring-Wielgus:

„Poszłyśmy do Sejmu nie po to aby bezwiednie siedzieć w ławach poselskich, aby podnosić rękę na tak lub nie podnosić. Poszłyśmy po to, by zabierać głos w ważnych sprawach. By bronić TK, Konstytucji, puszczy, wegetarian, w obronie gorszego sortu. My jesteśmy tu po to, by pokazać, że potrafimy jako posłanki wspólnie wyrazić zdanie na jakiś temat. Że jesteśmy odważne, że potrafimy wspólnie powiedzieć: nie zgadzamy się

rosa1000ac

16:58

W środę Sejm zajmie się projektem dot. wprowadzenia klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania

W środę o 13:45 Sejm zajmie się – w ramach pierwszego czytania – projektem dot. wprowadzenia klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania. To jeden z pomysłów rządu na uszczelnienie systemu podatkowego, a więc w konsekwencji na zwiększenie wpływów do budżetu, dzięki czemu będzie można sfinansować wyborcze obietnice PiS. O projekcie MF pisaliśmy w grudniu.

Posiedzenie – które potrwa tylko dwa dni – zakończy środowy blok głosowań, który według wstępnego harmonogramu zaplanowano na 19:00 (zakończy się o 22:30). Niewykluczone, że już tego dnia Sejm wybierze nowego sędziego TK. Dzień wcześniej – we wtorek – kandydatem PiS zajmie się bowiem sejmowa komisja.

W tej chwili głosowania nie ma w planie, ale skoro 27 kwietnia upływa kadencja sędziego TK Mirosława Granata, to niewykluczone, że PiS już na tym posiedzeniu zdecyduje się wybrać Zbigniewa Jędrzejewskiego.

16:28

Petru: Nie dam się oszukać Kaczyńskiemu

Ryszard Petru w siedzibie Facebook Polska wziął udział w sesji pytań i odpowiedzi, czyli po prostu w facebookowym chacie. Lider Nowoczesnej był pytany m.in. o kryzys konstytucyjny i spotkanie z prezesem PiS:

„Jak się idzie na negocjacje to trzeba założyć dobre intencje. Nie dam się oczywiście oszukać Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wczoraj wysłałem list do JK z wezwaniem do przestrzegania prawa i kompromisu. Nowoczesna jako jedyna złożyła propozycję wyjścia z kryzysu konstytucyjnego”

Na pytanie internauty, jak można powstrzymać ewentualny rozlew krwi lub wojny domowej, Petru odpowiedział:

„Możemy tylko uważnie patrzeć PiS na ręce. Nie siedzimy w ich głowach. Patrząc na dotychczasowe kroki, można się spodziewać kombinacji przy ordynacji wyborczej”

Petru pytany o stanowisko ws. związków partnerskich stwierdził, że Nowoczesna jest „za”. Przyznał też, że uwielbia memy na swój temat.

300polityka.pl

Nie wiem, co będzie pojutrze. Ale jeśli Gmyz ogłosi, że w owsie był trotyl…

Tomasz Piątek, 08.04.2016

TYDZIEŃ KOŃCZ Y PIĄTEK

TYDZIEŃ KOŃCZ Y PIĄTEK (08.04.2016)

TYDZIEŃ KOŃCZY PIĄTEK. „Będą wisieć islamiści… Nie będzie niemiec pluł nam w twarz, ani arab gwałcił naszych kobiet” – pisze Ziemowit Kossakowski, nowy dziennikarz TVP Info. „W wyniku gwałtów Niemców na Polkach urodziło się wielu wspaniałych ludzi” – pociesza za to poseł PiS Arkadiusz Czartoryski.
 

Przeczytałem w „Dzienniku” wypowiedź tego ostatniego i zgłupiałem. W kwestii gwałtów na Polkach skomplikowaną linię ma nasza władza. Arab nie, Niemiec tak? I pod warunkiem, że niemiec nie będzie przy tym pluł w twarz? Ale dlaczego niemiec przez małe „n”? Dlatego, że Niemcy to „państwo źle zarządzane”? Tak „Frondzie” powiedział profesor Legutko… To może wróćmy do pewników: araba przez małe „a” zna cała Polska. Jest to koń zatruwany przez owsianych skrytotrujców z Janowa Podlaskiego.

TVP wyjaśnia sprawę gwałtu. Gwałtu na przyzwoitości, jakim było zatrudnienie Kossakowskiego. Okazuje się, że ten pan – w poprzednich kampaniach wyborczych kandydat i działacz PiS – będzie tylko stażystą. I od razu przyzwoiciej się zrobiło. Co do gwałtów jedno jest pewne: trzeba rodzić, Polka ma taki obowiązek moralny. Nawet gdy zarodek pochodzący z gwałtu jest jeszcze w stadium blastocysty – kilkudziesięciu komórek pozbawionych zaczątków układów nerwowego – to nie wolno „zabrać mu życia”. Potem, ewentualnie, można powiesić go jako islamistę (jeśli ojcem był Arab przez duże „a”).

Przepraszam za ten ciąg makabrycznych skojarzeń, ale to nie ja jestem jego źródłem. On tylko przeze mnie przepływa. A wypływa z doniesień przedstawicieli nowej władzy. W rządzie musi być gdzieś ukryte Ministerstwo Dowcipu Ciężkiego. Albo Ministerstwo Głupich Kroków – kierujące pozostałymi resortami.

Wracając do aborcji: pani premier Szydło publicznie powiedziała, że nic nie robi w celu wprowadzenia całkowitego zakazu. Wcześniej publicznie powiedziała, że popiera taki zakaz, więc go poprze. Ale potem publicznie powiedziała, że to, co wcześniej publicznie powiedziała, powiedziała prywatnie. A równocześnie zwolennicy pani premier Szydło napadają na ambasadora RP w USA za to, że ujawnił treść obelg przysyłanych mu przez zwolenników pani premier Szydło. Zwolennicy rządu piszą do niego: „Ty żydowska mordo, wynocha z Polski”. A inni zwolennicy rządu pouczają go, że przedstawiciel rządu RP nie może publicznie mówić o swych prywatnych sprawach i odczuciach.

Jasne. W kreskówce „Owca w wielkim mieście” występował żołnierz Private Public. W polskiej wersji nazywał się Szeregowy Równoległy – i taki jest ten rząd.

Kwestią „co jest publiczne, a co prywatne” od lat zajmują się najtęższe mózgi wśród humanistów. Nic więc dziwnego, że zmierzył się z nią mózg Waszczykowski. Też dyplomata. No, w każdym razie szef MSZ. Na forum publicznym i międzynarodowym użył słowa „murzyńskość”. A potem potępił swego poprzednika Sikorskiego, bo ten powiedział kiedyś „murzyńskość” w rozmowie prywatnej. „Minister spraw zagranicznych nie ma rozmów prywatnych” – tłumaczy Waszczykowski. Faktycznie: on sam z dyplomatyczną finezją chętnie zdradza szczegóły swoich.

Ostatnio – w wywiadzie dla „Wyborczej”. Minister opowiadał w nim, że to nie Komisja Europejska będzie nam sprawdzała demokratyczność, tylko my jej. Bo dziennikarze przypomnieli mu, że Polska jest pierwszym krajem UE, wobec którego Komisja Europejska wszczęła procedurę sprawdzania praworządności. Minister na to: „Przypominam jednak, że są poważne zastrzeżenia co do jej zgodności z traktatami. Fransa Timmermansa zapytałem, dlaczego urzędnicy w Brukseli stworzyli taką procedurę i jakie mają podstawy, aby oceniać państwa członkowskie”. „I co Timmermans odpowiedział?” – spytali dziennikarze. „Niestety, nic. Popatrzył w zadumie”.

W takiej sytuacji też bym popatrzył w zadumie. Najlepiej gdzieś w bok, na ścianę lub okno. I powiedziałbym: „Sam pan malował ten obraz, panie ministrze?”. Albo: „Patrz, Witku – ptaszek leci!”. Ale przyznajmy: zaduma jest pozytywem tej sytuacji. Zaduma to myślenie – mamy więc rząd, który skłania do myślenia. On jest jak dobra powieść: ma drugie dno. A nawet trzecie, czwarte i więcej. Gdy osiągamy sześćdziesiąte, okazuje się, że pod nim jest sześćdziesiąte pierwsze.

No właśnie. Minister-prokurator Ziobro wysłał pogróżki do Trybunału Konstytucyjnego. Że jak Trybunał nie będzie sądzić tak, jak Ziobro (minister) chce, to zainteresuje się nim Ziobro (prokurator). A równocześnie podległa Ziobru prokuratura wyrzuciła z warszawsko-praskiego wydziału śledczego prokuratora Tomasza Nowickiego. Bo Nowicki wszczął śledztwo ws. nieopublikowania wyroku Trybunału przez rząd. Jego szef, naczelnik wydziału Józef Gacek, sam podał się do dymisji.

I tak oto wracamy do tematu gwałtu – tym razem na niezawisłej sprawiedliwości. Z tego gwałtu rodzą się tyranozaury. Mega-potwory, którym nikt nie może się przeciwstawić. Pół-drapieżniki, pół-padlinożercy: wielogłowe, wszechobecne, ustawodawczo-wykonawczo-sądowniczo-śledczo-informacyjno-każde. Minister-prokurator Ziobro jest najpiękniejszym okazem takiej hybrydy.

Warto zauważyć, że te wybryki ministra hybrydowego miały miejsce zaraz po wizycie „panów z Europy”, Timmermansa i Jaglanda. Przed ich wizytą i podczas niej było nawoływanie do kompromisu. Teraz jest brutalne gwałcenie państwa prawa. Dziwuje się temu Ryszard Petru. Mówi tak: „To jest wypowiedzenie wojny, podczas gdy druga osoba macha białą chorągiewką. Albo jest to w porozumieniu z Jarosławem Kaczyńskim, to wtedy oczekuję deklaracji prezesa PiS, lub jeśli to jest niezgodne z myślą Kaczyńskiego, więc wtedy oczekuję dymisji Ziobry (…) Prawdziwy mąż stanu powinien takiego ministra zdymisjonować (…) Pytanie, kto dziś rządzi w Polsce. Minister Ziobro czy prezes Kaczyński? Czy pies macha ogonem, czy ogon macha psem?”.

Wychodzi na to, że Petru wierzy, jak rosyjscy chłopi 200 lat temu: car dobry, tylko urzędnicy źli. Rację zatem mają ci socjologowie, którzy mówią, że polscy ekonomiści wciąż tkwią mentalnie w „feudalnym paradygmacie pańszczyzny”. Co do prawdziwego cara, tego z Kremla, to jest jakby bliżej. Rosyjscy żołnierze pojawili się podobno na Mierzei Kurońskiej, tuż przy Litwie. Na pewno wiemy, że Putin wycofał armię z Syrii. I chyba nie po to, żeby bronić swych tradycyjnych sojuszników Ormian przed Azerami. Wobec Baku car jest czemuś łagodny… Myśli o Pribałtice? A może po ostatnich wyciekach z Panamy chce uwolnić Ukrainę od skorumpowanych władców z Kijowa? Tym bardziej że sam ma w Panamie kradzione miliardy. Logika Kremla jest identyczna jak dobrej zmiany.

Ale czy tylko to łączy białego niedźwiedzia i tyranozauro-polo? Do wypowiedzi ministra Macierewicza wkradły się zaskakujące – choć może wcale niezaskakujące – nuty. Na poligonie w Drawsku Pomorskim minister sugerował, że jednym z celów obecności wojsk USA w Polsce jest… polepszenie naszych stosunków z Rosją. Ciekawy to cel, gdy mówi o nim Macierewicz – i ciekawe wybrał on sobie narzędzie. A jeśli obecność wojsk amerykańskich z jakichś przyczyn nie polepszy naszych stosunków z Rosją, to co zrobi minister? Wybierze inne narzędzie? Np. obecność wojsk rosyjskich? Za komuny mówiło się, że najlepszy pomysł na uratowanie Polski to wypowiedzieć wojnę Stanom i natychmiast się poddać. Mam wrażenie, że niektórzy przedstawiciele dobrej zmiany chcieliby tak zrobić z Rosją.

I znowu przepraszam za niepokojący ciąg myślowy. Ale znowuż nie ja jestem jego źródłem. Tylko strumień świadomości Macierewicza, jak również parę innych faktów. Trudno się nie niepokoić, gdy polityczny agent Kremla w Polsce (tzw. partia Zmiana) jawnie popiera nasz katorząd. Przedstawicielka tej partii doniosła właśnie do prokuratury na feministki protestujące w kościołach katolickich przeciw antykobiecemu listowi biskupów.

A przede wszystkim trudno się nie niepokoić, gdy Holendrzy w referendum odrzucają umowę o stowarzyszeniu Ukrainy z Unią Europejską. Jest oczywiste, że w tej groźnej porażce mamy swój udział. My, Europejczycy środkowo-wschodni. Po ćwierć wieku pompowania w nas wiedzy i pieniędzy przez Europę Zachodnią, pokazaliśmy jej potworną twarz Orbana. A teraz – polskiego tyranozaura dobrej zmiany. Nic dziwnego, że obywatelom Zachodu odechciewa się tkwienia przez kolejne dekady w kolejnym trudnym związku, gdy te związki dają takie owoce.

Dopóki władza nie przestanie łamać prawa, musimy wychodzić na ulice. Nasza obecność liczy się tym bardziej, im słabiej widać na nich „dobrą zmianę”. Nie wiem, co będzie pojutrze, ale wygląda na to, że miliony do Warszawy nie przyjadą. Jeśli rząd myśli, jak zwiększyć zainteresowanie rocznicą, podpowiem jeden chwyt.

Niech Gmyz ogłosi, że w owsie był trotyl.

Zobacz także

nieWiem

wyborcza.pl

Reżyser „Smoleńska”: „To bezsporne, zamach był. Ale nie o tym będzie mój film”

natszo, 08.04.2016

Antoni Krauze

Antoni Krauze (AKPA)

– Recenzje ze „Smoleńska” są już dawno napisane – mówi Antoni Krauze w wywiadzie dla weekendowego magazynu „Rzeczpospolitej”. Reżyser sugeruje też, że próbowano go zastraszyć, żeby film nie powstał.
 

„Smoleńsk” na ekrany kin miał wejść 15 kwietnia. Okazało się jednak, że premiera obrazu Antoniego Krauze znowu została przesunięta. Tym razem winne opóźnieniom mają być efekty specjalne, których rzekomo nie udało się przygotować na czas. W weekendowym magazynie „Rzeczpospolitej” reżyser opowiada o problemach, które musiał pokonać przy tworzeniu „Smoleńska”, nie ukrywa też swoich poglądów dotyczących tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010roku.

Zamach? Był, to bezsporne

Antoni Krauze zapewnia, że nie zrobił filmu propagandowego. Jak przekonuje, chciał przedstawić „historię manipulacji, której wszyscy byliśmy poddani” oraz pokazać „co udało się naukowcom ustalić bezspornie”. Według niego jednym z takich niebudzących wątpliwości ustaleń jest to, że prezydencki samolot „rozpadł się w powietrzu, bo nie jest możliwe, by w zderzeniu z miękkim podłożem nie wytworzył ogromnego leja”. Reżyser powtarza też teorię o trzech wybuchach na pokładzie samolotu.

– Był zamach? – chce wiedzieć przeprowadzający wywiad Robert Mazurek.

– Moim zdaniem to bezsporne, był. Ktoś musiał to zorganizować – odpowiada Krauze.

Na pytanie dziennikarza, czy zamachu dokonali Rosjanie, Krauze odpowiada: – Dla mnie, dla Polaka, to oczywiste.

Mazurek dopytuje, czy „Putin zrobił to sam, czy w porozumieniu z Tuskiem”, ale Krauze unika jednoznacznej odpowiedzi. Powołuje się za to na rzekomo istniejącą notatkę niemieckiego wywiadu (pisał o niej kontrowersyjny dziennikarz Jurgen Roth), wedle której zamach zlecił „wysoko postawiony polski polityk”.

Antoni Krauze nie chce jednak, żeby na „Smoleńsk” poszli jedynie widzowie, których przekonują spiskowe teorie zespołu Macierewicza.

– Robiłem „Smoleńsk” zarówno dla tych, którzy sądzą, że była sztuczna mgła, jak i dla tych, którzy uważają, że mgła była jak najbardziej naturalna – mówi.

Potworna presja

Reżyser wraca do problemów, które napotkał podczas pracy nad „Smoleńskiem”. Wielu aktorów odmówiło zagrania w produkcji, w tym Marian Opania, z którym Krauze się przyjaźni. Jednak nie afronty ze strony dawnych kolegów były dla reżysera najtrudniejsze. Jak sam twierdzi, poddawano go „potwornej presji” i próbowano zastraszyć.

– Tworzono atmosferę zagrożenia. Wielokrotnie różni ludzie ostrzegali mnie, bym na siebie uważał – mówi. – Regularnie dzwoniono do mnie przez domofon w nocy do mieszkania. Nieustannie miałem też głuche telefony lub jakieś niejasne ostrzeżenia – wymienia.

Reżyser cytuje opinię Mazurka, który powiedział kiedyś, że recenzje „Smoleńska” są już dawno napisane i że nie ma znaczenia, co ostatecznie znajdzie się w filmie. Negatywne opinie o filmie już do niego docierają. – Wiem, że pytany przez red. Monikę Olejnik o nasz film wicepremier Piotr Gliński powiedział, że co prawda go nie widział, ale od osoby, której ufa, słyszał, że nie jest dobry – mówi Krauze. – Nie oglądał, ale wie że słabe… To w sumie typowe.

Nadal nie wiadomo, jaka będzie ostateczna data premiery filmu Antoniego Krauzego, mimo że na ulicach niektórych miast wiszą już plakaty reklamujące „Smoleńsk”, a w kinach wyświetlany jest trailer produkcji.

Cały wywiad autorstwa Roberta Mazurka można znaleźć w „Plus Minus”, weekendowym magazynie „Rzeczpospolitej.

Zobacz także

reżyser

wyborcza.pl

 

Aborcja. W sobotę manifestacje w całym kraju. „Nie składaj swojego ciała, zdrowia i życia na ołtarzu ePiSkopatu!”

Paweł Kośmiński, 08.04.2016

Aborcja. Protest

Aborcja. Protest „Nie dla torturowania kobiet” zorganizowany przez partię Razem. Warszawa, 03.04.2016 (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

– Pokażmy, że nie godzimy się na barbarzyńskie prawo, które stawia nas w roli zakładniczek swoich ciąż – zachęcają organizatorzy sobotnich demonstracji przeciw zakazowi aborcji. Największa planowana jest przed Sejmem. Ale podobne manifestacje odbędą się w wielu polskich miastach, a nawet za granicą.
 

Twoje NIE dla zaostrzenia ustawy aborcyjnej
Wyślij niezwłocznie apel do Pani Prezydentowej! >>>

Sobotnie manifestacje to odpowiedź na propozycję zaostrzenia obowiązującej ustawy antyaborcyjnej. Dopuszcza ona możliwość przerywania ciąży jedynie w trzech przypadkach: gdy zagraża ona życiu lub zdrowiu kobiety, gdy jest wynikiem czynu zabronionego (np. gwałtu) bądź w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Organizacje pro-life przygotowały jednak projekt ustawy całkowicie zakazujący aborcji. Dla tych, którzy „powodują śmierć dziecka poczętego”, przewiduje on kary pozbawienia wolności do lat pięciu. Z obowiązującej od lat 90. ustawy autorzy projektu wykreślają zapis o ciążącym na organach administracji rządowej oraz samorządu terytorialnego obowiązku „zapewnienia swobodnego dostępu do informacji i badań prenatalnych”, a także o nauczaniu o „metodach i środkach świadomej prokreacji”.

Demonstracje przeciw zakazowi aborcji w Polsce i za granicą

„Wychodzimy na ulicę, bo nie godzimy się na to, aby o naszych ciałach i naszym życiu decydował ktokolwiek inny niż my same” – odpowiadają członkinie i członkowie porozumienia Odzyskać Wybór, które organizuje sobotnie demonstracje. To ponad 60 organizacji, grup i kolektywów walczących o – jak podkreślają – „zabrane nam 23 lata temu prawo do aborcji”.

W Europie całkowity zakaz przerywania ciąży obowiązuje bowiem jedynie na Malcie. W pozostałych krajach aborcja jest zazwyczaj dostępna na żądanie.

„Za długo wmawiano nam, że obecne rozwiązanie to kompromis – piszą organizatorzy wydarzenia. – Pokażmy, że nie godzimy się na barbarzyńskie prawo, które stawia nas w roli zakładniczek swoich ciąż” – zachęcają.

Największa demonstracja odbędzie się przed Sejmem w Warszawie. Rozpocznie się o godz. 14. Oprócz przemówień zaplanowano również koncerty, happeningi i dyskusję. Jak dotąd na Facebooku uczestnictwo w wydarzeniu zadeklarowało 11 tys. osób.

Podobne manifestacje o tej samej porze odbędą się w sobotę również w innych miastach Polski: Poznaniu (pl. Adama Mickiewicza), Wrocławiu (pl. Solny), Bielsku Białej (ul. Krasińskiego 5a), Kielcach (al. IV Wieków Kielc 2a), Bydgoszczy (Stary Rynek). W Słupsku wyjątkowo (pl. Zwycięstwa) demonstracja rozpocznie się godzinę później.

Ale solidarność z Polkami wyrażą również mieszkańcy zagranicznych miast: Tokio, Bukaresztu, Wiednia, Oslo, Berlina, Pragi, Brukseli, Londynu i Dublina. A w niedzielę także: Melbourne, Paryża i Budapesztu.

Zresztą mieszkanki całego świata od wielu dni zamieszczają w serwisach społecznościowych zdjęcia będące wyrazem solidarności z Polkami walczącymi o prawo do aborcji.

„Nie składaj swojego ciała, zdrowia i życia na ołtarzu ePiSkopatu!”

Organizatorzy demonstracji przypominają, że „przed transformacją ustrojową kobiety w Polsce mogły legalnie przerywać ciąże w bezpiecznych warunkach, niezagrażających ich zdrowiu ani życiu, mogły same decydować o swoim ciele, o tym, czy chcą być matkami czy nie”.

„W 1993 roku to prawo zostało im odebrane, a obowiązująca ustawa została nazwana kompromisem. Fakt istnienia prężnie działającego podziemia aborcyjnego oraz turystyki aborcyjnej pokazuje, że ‚kompromis aborcyjny’ to ściema. Kobiety nadal przerywają ciąże, tyle że odbywa się to w atmosferze lęku i zastraszania, z narażeniem ich zdrowia i życia. Nawet kiedy przysługuje im prawo do legalnej aborcji, muszą przejść przez serię upokorzeń i zawsze zdane są na czyjąś łaskę” – przekonują.

Przygotowali też specjalny film przypominający prace nad obowiązującą ustawą antyaborcyjną „Jak 23 lata temu odebrano nam wybór?”. Przypominają w nim raport Human Rights Watch z 2012 r., w którym organizacja skrytykował Polskę za ograniczenie dostępności aborcji. Wskazano w nim, że mamy jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw, podkreślono, że Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że odmowa dostępu do badań prenatalnych i legalnego przerywania ciąży „sprowadza się do pogwałcenia zakazu okrutnego i nieludzkiego traktowania osób, jak również naruszania prawa do prywatności i życia rodzinnego”.

„Nie składaj swojego ciała, zdrowia i życia na ołtarzu ePiSkopatu!” – mówią organizatorzy protestu. Prezydium Episkopatu wezwało już bowiem do prac nad całkowitym zakazem aborcji. Taki postulat poparł również prezes Jarosław Kaczyński i premier Beata Szydło (choć później stwierdziła, ze to tylko jej prywatna opinia).

– Nie wystarczy tylko utrzymanie obecnego tzw. kompromisu aborcyjnego. Chcemy pełnej liberalizacji prawa do aborcji. Zniesienia jakiegokolwiek zakazu –powiedziała „Wyborczej” w czwartek Agnieszka Weseli z porozumienia Odzyskać Wybór.

Zobacz także

wSobotę

wyborcza.pl