Michnik, 08.03.2016

 

Szydło: nie mogę publikować decyzji TK

pap, d, 08.03.2016
Beata Szydło

Beata Szydło (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Premier Beata Szydło powiedziała, że decyzja TK ws. nowelizacji ustawy o Trybunale nie będzie orzeczeniem „w myśl obowiązującego prawa”. Nie mogę łamać konstytucji i takiego dokumentu publikować – oświadczyła.
 
Trybunał Konstytucyjny w 12-osobowym składzie rozpoczął we wtorek badanie skarg grup posłów, I prezes SN, RPO i KRS na nowelizację ustawy o TK. Nie odroczono posiedzenia – o co wnosił prokurator generalny. Ani jego reprezentant, ani przedstawiciele Sejmu i Rządu nie uczestniczą w rozprawie.

Szydło była pytana podczas konferencji prasowej w bazie lotniczej pod Mińskiem Mazowieckim, czy wyda decyzję o publikacji wyroku TK dot. nowelizacji ustawy o Trybunale.

„Moim obowiązkiem jest publikowanie tych orzeczeń i dokumentów, które zostały podjęte na mocy obowiązującego prawa. Jutrzejszy komunikat, który przedstawią wybrani sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie będzie orzeczeniem w myśl obowiązującego prawa. W związku z czym nie mogę łamać konstytucji, nie mogę takiego dokumentu publikować” – powiedziała.

Szydło zaznaczyła, że posiedzenie „nie odbywa się zgodnie z obowiązującą w tej chwili ustawą”. „Trudno uznać, ażeby to było posiedzenie Trybunału, którego rozstrzygnięcia będą w związku z tym wiążące, biorąc pod uwagę, że nie odbywa się ono na zasadach jak przewiduje w tej chwili ustawa” – powiedziała.

„Z przykrością stwierdzam, że Trybunał Konstytucyjny, przynajmniej część sędziów, dokonuje pewnego aktu politycznego. W Polsce potrzebna jest w tej chwili zgoda i konsensus polityczny, żeby uspokoić sytuację z Trybunałem Konstytucyjnym” – dodała.

Szydło

wyborcza.pl

 

WTOREK, 8 MARCA 2016

Duda: Niektóre media krzyczą o niezrealizowanych obietnicach. A gdzie one były przez 8 lat?

16:27

Duda: Niektóre media krzyczą o niezrealizowanych obietnicach. A gdzie one były przez 8 lat?

Jak mówił prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami Otwocka:

„Nie dajmy się zwieść różnego rodzaju panice, rozsiewanej przez niektóre środowiska. Są tacy w RP, którzy mają naprawdę wiele do stracenia, jeżeli się okaże, że Polska staje się równa dla wszystkich obywateli. Mają naprawdę bardzo wiele do stracenia. Bedą się bronili wszelkimi siłami, wszelkimi sposobami. Będą zwodzili, będą rozsiewali strach, będą starali się siać propagandę, niepokój. Powtarzam jeszcze raz: spokojnie, zrealizujemy naprawę Rzeczypospolitej, krok po kroku. Wierzę w to, że ona zostanie przeprowadzona. Wierzę w to, że na koniec obecnej kadencji parlamentu i na koniec mojej kadencji, za 4,5 roku, kiedy będziecie dokonywali państwo podsumowania, ocenicie moją pracę i to będzie dla mnie ocena wymierna.

Nie dajcie się zwieść temu, że w niektórych mediach krzyczy się, że obietnice wyborcze nie zostały zrealizowane. A gdzie były te media przez ostatnie 8 lat? Kiedy rządzili tacy, którzy nie zrealizowali praktycznie żadnych obietnic? Po pół roku, po 3 miesiącach rząd ma być rozliczany ze wszystkiego, do czego się zobowiązał. Rozliczenie będzie następowało przed wyborami, na koniec kadencji, bo realizacji zobowiązań służy rządzenie, czyli kadencja”

Oczywiście nie wszystko da się zrealizować od razu, ale chciałbym, żebyście państwo wierzyli, że zarówno ja, jak i – jestem przekonany – rząd, dołożymy wszelkich starań, aby te zobowiązania, które podjęliśmy, zostały dopełnione. Może nie będzie to natychmiast, ale konsekwentnie, spokojnie, stosownie do możliwości, jakie stwarza znajdujący się w takim, a nie innym stanie państwo i jego budżet – mówił dalej prezydent.

16:17

Duda o opozycji: Jak to się niektórzy śmieją: „Ojczyznę dojną racz nam wrócić Panie”

Jak mówił prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami Otwocka:

„Nie obawiajcie się, prezydent się nie boi. Chcę państwu jasno powiedzieć. Otóż spokojnie będę realizował swoje. Nie zniechęci mnie do tego żaden krzyk, żadne kalumnie rzucane przez ludzi, którzy zostali w ostatnim czasie odspawani od stołków, przy których – wydawało im się – że będą siedzieli przez lata. Czasem z przykrością patrzę, kiedy wielu przyzwoitych ludzi daje się uwieść propagandzie, która jest rozsiewana, kiedy działania, które prowadzą, właściwie wprost zaprzeczają temu, co mówię. Bo jeżeli ktoś mówi, ze demokracja wymaga obrony, a jednocześnie może to mówić w tym miejscu i w każdym czasie, to przepraszam bardzo, na tym właśnie polega demokracja. Może to mówić w każdym miejscu i czasie, że jest niezadowolony z władzy, że sobie państwo wyobraża inaczej”

„Ojczyznę dojną racz nam wrócić Panie”

„Patrzę na to z przykrością, bo o ile widzę na manifestacjach twarze tych, którzy w ostatnim czasie bardzo dużo stracili. No cóż… Jak to się niektórzy śmieją: ojczyznę dojną racz nam wrócić Panie. Mówią ci ludzie, ale wsród nich jest bardzo wielu ludzi przyzwoitych, którzy dają się zwieść pewnym próbom zastraszania. Otóż powiem: spokojnie, nie ma się czego bać. Są ludzie, którzy na naprawie Rzeczypospolitej wiele stracą, ale najcześciej czegoś, co uzyskali w sposób niesprawiedliwy i nieuprawniony, nie oglądając się na innych”

Wcześniej PAD wrócił do przekazu o zrównoważonym rozwoju, co jest – być może – zadaniem na więcej niż jedną kadencję.

16:10
Screenshot 2016-03-08 at 16.01.55

PBSz: TK dokonuje aktu politycznego, jego rozstrzygnięcia nie będą wiążące

Jak mówiła dziś w Mińsku Mazowieckim premier Szydło, na pytanie o obrady Trybunału Konstytucyjnego:

„Trudno uznać, ażeby to posiedzenie TK uznać jako takie, którego rozstrzygnięcia będą wiążące, z uwagi na to, że nie odbywa się ono na takich zasadach, jak przewiduje to w tej chwili ustawa. Po raz kolejny TK, przynajmniej cześć sędziów, dokonuje pewnego aktu politycznego. Potrzebna jest w Polsce zgoda i konsensus polityczny, by uspokoić sytuację z TK, taki konsensus jest możliwy, my proponowaliśmy wielokrotnie różne możliwości rozwiązań, ale po drugiej stronie nigdy nie było woli szukania porozumienia”

Szefowa rządu stwierdziła, iż decyzja TK „nie będzie orzeczeniem”. – Nie mogę łamać konstytucji i takiego dokumentu publikować – przyznała Szydło.

16:06

Duda w Otwocku: Nie zapominam o moich wyborczych zobowiązaniach

Jak mówił prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami Otwocka:

„Jest wielkim moim dążeniem i dążeniem pani premier Szydło, moich koleżanek i kolegów, którzy są w rządzie i parlamencie, abyśmy generalnie podnosili jakość życia w Polsce. Także w tych miesiącach, gdzie to życie jest stosunkowo dobre”

„Nie zapominam o moich wyborczych zobowiązaniach”

„Polska wymaga dzisiaj zrównoważonego rozwoju i to ogromne zadanie. Myśmy mówili o tym w kampanii i tak, jak powiedziałem jednemu z panów, którzy po drodze ze mną rozmawiali, absolutnie nie zapominamy i nie zapominam o moich wyborczych zobowiązaniach. Jest dla mnie wielkim punktem honoru, aby tych zobowiązań dotrzymać. Mam jakąś wizję RP, naszego państwa. Chciałbym, żeby się rozwijało, żeby było państwem silnym, żeby było państwem, w którym panuje porządek, żeby było państwem, w którym będziemy mogli czuć się bezpieczni”

niktóreMedia

300polityka.pl

Kaczyński atakuje KOD: Nie działają bezinteresownie. Za tym ruchem stoją siły, które chcą utrzymać Polskę jak najniżej

Jarosław Kaczyński ostro krytykuje KOD.
Jarosław Kaczyński ostro krytykuje KOD. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Podczas spotkania z sympatykami PiS w Łomży Jarosław Kaczyński nie szczędził gorzkich słów pod adresem Komitetu Obrony Demokracji. Zdaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości, działacze KOD i ich zwolennicy mają wobec Polski wyjątkowo niecne plany.

JAROSŁAW KACZYŃSKI

na spotkaniu w Łomży

Podobno są tu dzisiaj KOD-owcy. Jeśli tak, to niech się pokażą. Dzisiaj idą pod biało-czerwonymi sztandarami i to jest oszustwo. Bo oni nie działają bezinteresownie. Za tym ruchem stoją siły, które chcą utrzymać Polskę jak najniżej, żeby służyła innym i była pewnego rodzaju kolonią.

Prezes PiS podkreślił, że jego partia nie zgodzi się na czarny scenariusz, który jego zdaniem roztacza przed Polską KOD. – Nie zgodzimy się na upokarzanie Polaków. Sami będziemy rozwiązywali polskie spory, bez żadnej interwencji z zewnątrz. Chcę to wyraźnie zaznaczyć – podkreślił Jarosław Kaczyński.

W poniedziałek przybył on na Podlasie, aby podziękować mieszkańcom za udział w wyborach uzupełniających do Senatu, w których nieznacznie wygrała Anna Maria Anders. Jak informowaliśmy w naTemat, kandydatka PiS zdobyła 47,3 procent głosów, wyprzedzająca zaledwie o 6 punktów proc. Mieczysława Bagińskiego z PSL. Sporym zaskoczeniem był wynik konkurenta Anders, uzyskał om bowiem aż 41 proc. głosów.

źródło: Onet.pl

kaczyńskiAtakuje

naTemat.pl

Wstęp do inwigilacji? Wiceszef MSW: Trzeba dowiedzieć się, jak są rekrutowani liderzy KOD”

Wiceszef MSW Jarosław Zieliński zapowiedział... inwigilację KOD.
Wiceszef MSW Jarosław Zieliński zapowiedział… inwigilację KOD. Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

Prawo i Sprawiedliwość coraz brutalniej walczy z KOD. I nie chodzi tylko o ostre słowa Jarosława Kaczyńskiego, który przypisał KOD wszystkie najgorsze epitety. Teraz wiceszef MSW zapowiada, że „trzeba się dowiedzieć jak są rekrutowani liderzy KOD”.

Powoli spełniają się wszystkie obawy dotyczące inwigilacyjnych zapędów PiS. Najpierw była ustawa o policji, która przyznała służbom większe możliwości podsłuchiwania Polaków. Teraz wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych daje do zrozumienia, że władza z tych uprawnień skorzysta.

Jarosław Zieliński komentował piątkową awanturę na otwarciu wystawy z udziałem Anny Marii Anders, wtedy jeszcze kandydatki PiS do Senatu. – To ustawka KOD z częścią mediów. Ci ludzie zostali zwiezieni przez liderów KOD – mówił w Polskim Radiu RDC. – Zresztą osobnej analizy wymaga, jak te osoby są rekrutowane. Myślę, że z czasem będziemy wiedzieli o tym więcej. Nie chcę teraz o tym mówić, bo to zajęłoby za dużo czasu – stwierdził. Niestety prowadzący audycję nie pociągnął wątku.

Później polityk PiS tłumaczył też, że protest był zakłóceniem porządku publicznego, a „na to są przecież paragrafy w kodeksie karnym”. Dodał, że „obrażono uczucia narodowe” i „urażono pamięć” po żołnierzach Armii Andersa. Protestujących nazwał też „zwyrodnialcami”, którzy „zaatakowali polskie cierpienie”.

O ile można się zgodzić, że miejsce protestu nie zostało najszczęśliwiej wybrane, to sugestia inwigilacji przeciwników rządu przez konstytucyjnego ministra to skandal. Prawo i Sprawiedliwość coraz bardziej otwarcie pokazuje, że łagodna twarz z kampanii to była tylko maska. Teraz coraz wyraźniej widać prawdziwą gębę.

wstęp

naTemat.pl

Kolejne dofinansowanie dla Świątyni Opatrzności. Tym razem na „nowoczesne rozwiązania akustyczne”

dżek, KAI, 08.03.2016

Świątynia Opatrzności Bożej w warszawskim Wilanowie

Świątynia Opatrzności Bożej w warszawskim Wilanowie (ADAM STĘPIEŃ)

4 mln zł – tyle przekazało Ministerstwo Kultury Centrum Opatrzności Bożej. Dotacja z programu na rozwój infrastruktury kulturalnej zostanie wydana na „nowoczesne rozwiązania akustyczne”. To już kolejne dofinansowanie MKiDN na świątynię.

Archidiecezja warszawska otrzymała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dofinansowanie w wysokości 4 mln zł na budowę Centrum Opatrzności Bożej w Warszawie. Pieniądze przeznaczone zostaną na instalację w sakralnej części gmachu nowoczesnych rozwiązań akustycznych.

Ma to być pierwsza tej wielkości sala w Polsce, w której w której docelowo będzie można słuchać utworów muzyki klasycznej wykonywanym na światowym poziomie.

Świątynia Opatrzności Bożej, według założeń architektonicznych, obok głównego zastosowania, jakim jest kult, będzie pełniła również funkcję kulturalną. Na trzech kondygnacjach ma mieścić się Panteon Wielkich Polaków, Świątynia Opatrzności Bożej oraz muzeum papieża Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego.

Przy samej kopule świątyni powstanie multimedialna ekspozycja upamiętniająca papieża z Polski i prymasa Tysiąclecia, którą przygotowuje studio Kłaput Project.

Przestrzeń sakralna, która powstaje na drugiej kondygnacji gmachu, to jedyna tego typu sala w Polsce o wysokich parametrach akustycznych, która pomieści nawet 5 tys. osób. – Dotacja z Ministerstwa Kultury w wysokości 4 mln złotych przyznana na 3 lata wesprze budowę tych nowoczesnych rozwiązań akustycznych. Dzięki nim w Świątyni Opatrzności Bożej powstanie jedna z największych sal koncertowych, w której docelowo będzie można słuchać najpiękniejszych utworów muzyki klasycznej wykonywanym na światowym poziomie – wyjaśnia KAI Monika Drozd, rzeczniczka Centrum Opatrzności Bożej w Warszawie.

Wzniesienie świątyni ku czci Opatrzności Bożej, będącej wotum za Konstytucję 3 Maja uchwalili jeszcze w 1791 r. posłowie Sejmu Czteroletniego. Budowa Świątyni nie była jednak możliwa z powodu rozbiorów, II wojny i sprzeciwu władz komunistycznych. Obecnie budowana jest jako wotum za Konstytucję 3 Maja, odzyskanie przez Polskę niepodległości oraz pontyfikat Jana Pawła II.

Z inicjatywą powrotu do idei wzniesienia Świątyni wystąpił w wolnej Polsce prymas kard. Józef Glemp. Prace budowlane rozpoczęły się w 2002 roku. Obecnie ideę tworzenia świątyni kontynuuje metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz.

Budowa świątyni finansowana jest z dotacji Ministerstwa (np. dwa lata temu 6 milionów, w sumie już ponad 40 mln) oraz również ze zbiórek pieniędzy prowadzonych w kościołach.

Pieniądze przekazane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzą z programu na rozwój infrastruktury kulturalnej.

Zobacz także

kolejne

TOK FM

 

08.03.2016, 08:38

Olejnik do Schetyny: Dlaczego Kaczyński jest zły na wszystko? Na Sejm, rząd, prezydenta?

– Dlaczego Jarosław Kaczyński jest taki zły na wszystko? Na Sejm, na rząd, na prezydenta? Co się wczoraj takie wydarzyło? – pytała Grzegorza Schetynę w Radiu Zet Monika Olejnik. Szef PO odpowiedział:

„Nie wygrywa w mieście Łomża i nie ma Trybunału Konstytucyjnego. Może to go tak wyprowadziło z dobrego nastroju. Bo to rzeczywiście zaskakujące, że można wygrać wybory, a nie mieć z tego satysfakcji”

300polityka.pl

Jarosław Kurski w Radzie Europy: Dziś w Polsce „naród i wola polityczna stoją ponad prawem”

Jarosław Kurski, 08.03.2016

 Jarosław Kurski

Jarosław Kurski (ADAM STĘPIEŃ)

W sytuacji paraliżu instytucji demokratycznych gwarantujących monteskiuszowski podział władz, ostatnim gwarantem liberalnej demokracji pozostają tylko niezależne od rządu wolne media – mówił dziś w Paryżu Jarosław Kurski, I zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”
 

Stan demokracji i państwa prawa w Polsce był tematem wtorkowej dyskusji w komisji ds. politycznych i demokracji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Ten „parlament” Rady Europy (i jego komisje) składa się z delegatów parlamentów krajowych, w tym polskiego Sejmu i Senatu. Dzisiejsza debata w Paryżu skupiła się na sytuacji mediów pod PiS-owską władzą. Do wystąpień zaproszono – oprócz Kurskiego – Małgorzatę Szulekę z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Agnieszkę Romaszewską-Guzy ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP), Joannę Banasiuk z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.

Poniżej tekst wystąpienia Jarosława Kurskiego:

Wysoka Komisjo, Szanowni Państwo

Dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze posiedzenie.

Jestem zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” , która powstała po upadku komunizmu i pokojowej rewolucji przy Okrągłym Stole w maju 1989. Podczas pierwszych wyborów prezentowaliśmy kandydatów solidarnościowej, demokratycznej opozycji. Na pamiątkę tamtego zwycięstwa zachowaliśmy nazwę „Wyborcza”. Stała się ona symbolem odzyskanej wolności słowa w Polsce.

Nie należę do żadnej partii politycznej. Tylko obywatelska troska o losy demokracji i ładu medialnego w Polsce skłoniła mnie do przyjęcia Państwa zaszczytnego zaproszenia.

I jeszcze małe zastrzeżenie. W opinii partii rządzącej mój występ tutaj jest aktem zdrady. Każdy krytyczny głos na forum międzynarodowym polski rząd nazywa donosem na Polskę. Ludzie, którzy to robią, zdaniem Jarosława Kaczyńskiego „noszą gen zdrady i są najgorszym sortem Polaków”. Manifestujący tysiącami pod europejskimi flagami obrońcy demokracji w Polsce nazywają siebie właśnie „najgorszym sortem”.

Proszę więc moje słowa przyjmować z należytą ostrożnością.

Czystka, jakiej nie było

Nie będę mówił o tym, co złego może się wydarzyć. Wystarczy powiedzieć, co już się wydarzyło. A zatem fakty.

30 grudnia PiS zmienił ustrój mediów publicznych. Nowe prawo uchwalono w ciągu 60 godzin, odrzucając wszystkie poprawki opozycji. To tylko cztery artykuły, ale to wystarczy.

Jednym ruchem wymieniono zarządy i rady nadzorcze TVP i Polskiego Radia. O ich obsadzie decyduje teraz minister skarbu. Bez konkursów, bez konsultacji z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. I bez kadencji. Minister może dziś powołać na szefa TVP kogo chce i na ile chce. To największy skok na media w historii 26-letniej III RP. PiS nazwał to „przywróceniem telewizji narodowi”, a posłowie PiS skandowali „wolne media”.

Natychmiast na szefa TVP powołano członka rządu, spindoktora PiS, autora wielu kampanii wyborczych tej partii. Po wyborze Jacek Kurski zadeklarował, że jego osoba jest „gwarantem apolityczności telewizji”.

PiS nie krył intencji. Rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek mówiła wprost: „wreszcie ta narracja medialna, z którą my się nie zgadzamy, przestanie istnieć”.

Do dziś zwolniono lub zmuszono do odejścia z mediów publicznych 65 dziennikarzy. To czystka jakiej TVP nie pamięta od 1989 r. Zwolniono popularnych dziennikarzy z wieloletnim stażem. Sam wiceminister kultury Krzysztof Czabański wskazywał konkretnych dziennikarzy do wyrzucenia: „Dosyć Lisa w telewizji, dosyć Tadli i Kraśki”. Błyskawicznie oczyszczono programy informacyjne, obsadzając je dziennikarzami z TV Trwam ojca Rydzyka i prawicowej TV Republika. To stacje, które przed wyborami zostały przez Laboratorium Badań Medioznawczych Uniwersytetu Warszawskiego ocenione jako najbardziej stronnicze na rzecz PiS.*

Szef Radiowej Jedynki Kamil Dąbrowa został zwolniony dyscyplinarnie za to, że w proteście przeciw upolitycznieniu mediów emitował o każdej pełnej godzinie naprzemiennie hymn Polski i Unii Europejskiej.

Towarzystwo Dziennikarskie prowadzi monitoring wszystkich zwolnień i w miarę swoich skromnych możliwości stara się im pomagać. Oto lista zwolnionych dziennikarzy dla wiadomości komisji.

PiS zapowiedział szybkie uchwalenie nowej ustawy o mediach narodowych, która uczyni z TVP i Polskiego Radia „jednostki kultury”, czyli agendę rządową taką jak muzeum, teatr czy opera. Ustanowienie nowej instytucji będzie oznaczało zwolnienie wszystkich pracowników, a zatrudnienie tylko politycznie sprawdzonych i lojalnych.

Słowo o mediach prywatnych.

Jesteśmy pod silną presją

PiS zapowiadał w kampanii repolonizację mediów prywatnych. Nie wiadomo jeszcze jak chce do tego doprowadzić. Na rynku działają podmioty niemieckie: Passauer Neue Presse, prasa regionalna i Axel Springer – właściciel portalu Onet, tabloidu „Fakt”, polskiej edycji „Newsweeka”, a TVN należy do amerykańskiej spółki Scripps Networks Interactive. Są to media niezależne, nie schlebiające władzy.

„Gazeta Wyborcza” jest pod silną presją. Niemal codziennie otrzymujemy anonimowe pogróżki. Gdy grozi się nam śmiercią, składamy do prokuratury doniesienie o przestępstwie.13 grudnia – w rocznice stanu wojennego – pod redakcję przyszła krucjata różańcowa z egzorcystą wypędzającym demony z „Wyborczej”. Powitaliśmy ich gorącą herbatą. Potem przyszli zwolennicy rządu popierający zmiany w mediach. Protestowali przeciw – cytuję – „antypolskim kłamstwom » Wyborczej «, propagowaniu ideologii gender i multi-kulti oraz sprowadzania do Polski islamskich terrorystów”. Odpowiedzieliśmy pikietą w obronie wolności słowa.

Ministerstwo Sprawiedliwości wyrugowało z sądów i podległej mu administracji prenumeratę krytycznych wobec rządu: „Wyborczej”, „Tygodnika Polityka” i „Newsweek – Polska”. Zapowiedziano utworzenie Polskiego Domu Mediowego, który ma agregować wszystkie budżety reklamowe spółek skarbu państwa i kierować do przychylnych władzy mediów.

Kornel Morawiecki, marszałek senior, stwierdził w Sejmie w duchu nauczania faszystowskiego prawnika Carla Schmitta, że „naród i wola polityczna stoją ponad prawem”. Cały klub PiS witał te słowa owacją na stojąco. To jest istota rewolucji ustrojowej, która dziś dokonuje się w Polsce. W sytuacji paraliżu instytucji demokratycznych gwarantujących monteskiuszowski podział władz, ostatnim gwarantem liberalnej demokracji pozostają tylko niezależne od rządu wolne media.

Dziękuję za uwagę.

* To wnioski z raportu przygotowanego dla KRRiT przez Laboratorium Badań Medioznawczych Uniwersytetu Warszawskiego. TV Trwam i TV Republika wykazały się brakiem obiektywizmu, krytykowały PO, chwaliły PiS. Zdaniem autorów raportu najbardziej stronnicza była TV Trwam. Tu 98,8 proc. gości stanowili przedstawiciele jednego komitetu wyborczego – PiS. Na antenie tej stacji łączny czas wszystkich polityków wynosił 16 godz. 15 min 52 sek., w tym politycy PiS dostali dokładnie 16 godzin!

Zobacz także

jarosławKurski

wyborcza.pl

 

PiS w potrzasku weneckim

Jarosław Makowski, 08.03.2016
Kaczyński się zakiwał. Jeśli ugnie się przed Komisją Wenecką, to w oczach swoich zwolenników okaże się „mięczakiem”. Jeśli postawi się okoniem, znajdzie się na cenzurowanym Ameryki i Unii.
 

To miała być zbrodnia doskonała. Tak należy patrzeć na plan wygaszenia i przejęcia Trybunału Konstytucyjnego przez Jarosława Kaczyńskiego. Bo skoro mamy większość, skoro możemy szybko pozbyć się ostatniej przeszkody, która potencjalnie mogłaby stanąć na drodze przeorania polskiego ustroju i państwa w sposób niezgodny z konstytucją, czyli Trybunału Konstytucyjnego, to należy go w białych rękawiczkach zamordować. I ten plan w zasadzie udało się Kaczyńskiemu zrealizować. Dziś stawiałby kropkę nad i, gdyby nie – jak się teraz na szczęście przekonujemy – pochopna decyzja ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego.

Nawet prezes nie ma wpływu na Komisję Wenecką

Przypomnijmy: w imieniu polskiego rządu minister Waszczykowski poprosił Komisję Wenecką, by zaopiniowała zmiany legislacyjne, które wobec Trybunału Konstytucyjnego zastosował rząd PiS. Oczywiście, jeśli rząd Beaty Szydło poprosił o taką opinię, to musiał być święcie przekonany, że skoro ma większość, że skoro zgodnie z obecną narracją dobro narodu PiS-owskiego stoi ponad prawem, to w zasadzie pytanie do Komisji Weneckiej jest gestem dobrej woli ze strony rządu. Ten gest i pozytywny raport wybitnych prawników i konstytucjonalistów, którzy wchodzą w skład Komisji, miały spełnić swój cel – pokazać i europejskiej, i polskiej opinii publicznej, że PiS jest cywilizowaną formacją. Rządem, który przestrzega praworządności i demokratycznych zasad.

Sęk w tym, że PiS, widząc i czerpiąc korzyści ze swojej omnipotencji na krajowym podwórku, zapomniał chyba, iż nie ma wpływu na Komisję Wenecką. Jej działania nie można wygasić żadną sejmową uchwałą. Nie można zmienić jej składu tak, by usłużni sędziowie głosowali zgodnie z życzeniem Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło i sam prezes Jarosław Kaczyński przeżyli szok, gdy wstępna, negatywna wobec rządu PiS treść raportu Komisji Weneckiej ujrzała światło dzienne. „Jak długo trwa kryzys konstytucyjny wynikający z niemożności Trybunału Konstytucyjnego prowadzenia swojej pracy w skuteczny sposób, tak długo zagrożona jest nie tylko praworządność, ale także demokracja i prawa człowieka” – czytamy w drafcie dokumentu Komisji.

Mało tego – Komisja tłumaczy rządowi, że przeforsowane przez niego zmiany, były prowadzone poza normalnym procesem legislacyjnym, który gwarantowałby konsultacje społeczne i konsultacje z ekspertami, zwłaszcza z przedstawicielami środowiska prawniczego. Mowa jest też o tym, że dalsza destrukcja Trybunału stoi w jawnej sprzeczności z obowiązującymi w Europie standardami. A jednym z nich jest niezależność Trybunału Konstytucyjnego. Jaki będzie ostateczny raport Komisji Weneckiej, której opinia jest święta zarówno dla Unii Europejskiej, jak i dla Stanów Zjednoczonych, przekonamy się zapewne 12 marca.

Prezes w kozim rogu

Ale już dziś jest pewne, że Jarosław Kaczyński zapędził się w kozi róg. Dlaczego?

+ Po pierwsze, Kaczyński od lat przekonywał swoich wyborców, że jest twardym graczem politycznym. Że jak dojdzie do władzy, to nie będzie się kłaniał ani Berlinowi, ani Brukseli, ani Paryżowi. Nie przewidział tylko, że będzie musiał się liczyć z prawie nikomu w Polsce do wczoraj nieznaną instytucją, czyli Komisją Wenecką. Dziś już wiemy, że opinia Komisji będzie negatywna wobec poczynań rządu w sprawie Trybunału. Cóż więc robi prezes? Stosuje stary manewr – dyskredytację. „Komisja Wenecka skompromitowała się przeciekiem opinii. To jest tylko projekt, ale jeśliby go potraktować poważnie, to jest on absurdalny w sensie prawnym” – stwierdził Kaczyński. I dodał, że KW nie jest ciałem, które ocenia „z punktu widzenia prawa” różnego rodzaju wątpliwości, tylko instytucją o „bardzo wyraźnym nastawieniu politycznym”. Oczywiście w podtekście – europejskim, co znaczy: wrogim PiS.

+ Po drugie, prezes PiS wie, że opinia Komisji o polskim rządzie jest kluczowa zarówno dla Unii Europejskiej, jak i dla Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, z punktu widzenia PiS konflikt z Brukselą może być przez jego elektorat przywitany nawet z radością, choć to zła wiadomość dla naszego państwa. Ale iść na wojnę z Ameryką? To czyste szaleństwo, nawet dla zwolenników prawicy. Tymczasem Amerykanie, jak napisał „Wall Street Journal”, naciskają na Polskę, by posłuchała zaleceń Komisji Weneckiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. W przeciwnym razie administracja amerykańska doprowadzi do ochłodzenia stosunków bilateralnych. A ceną za eskalację konfliktu wokół Trybunału może być to, że Waszyngton nie zwiększy obecności NATO w Polsce. Tymczasem to jedna z kluczowych obietnic i prezydenta Dudy, i premier Szydło.

A Putin się cieszy

Jarosław Kaczyński, co widać jak na dłoni, nie ma już dobrego wyjścia. Ma tylko złe: jeśli ugnie się przed Komisją Wenecką, to w oczach swoich zwolenników okaże się „mięczakiem”. A na taki luksus nie może sobie przecież pozwolić.

Jeśli postawi się okoniem, znajdzie się na cenzurowanym Ameryki i Unii Europejskiej. Jeśli prezes tak zrobi, a pewnie tak właśnie uczyni, wybierając konfrontację, to mamy duży problem. Nie Kaczyński i nie PiS – problem ma Polska. Bo wkroczenie na wojenną ścieżkę zarówno z Brukselą, jak i Waszyngtonem, naszymi naturalnymi sojusznikami i gwarantami naszego bezpieczeństwa, to nawet nie jest zbrodnia. To jest po prostu błąd. Błąd, z którego cieszy się jednak i za działania Kaczyńskiego trzyma kciuki jeden człowiek. Mieszka w Moskwie. I zwie się Putin. Władimir Putin.

Jarosław Makowski jest filozofem, teologiem i publicystą, radnym sejmiku śląskiego z ramienia PO

Zobacz także

toMiała

wyborcza.pl

 

WTOREK, 8 MARCA 2016

Hrynkiewicz: Niedziela to dzień święty. Powinien być poświęcony Bogu i rodzinie

11:44

Hrynkiewicz: Niedziela to dzień święty. Powinien być poświęcony Bogu i rodzinie

Jak mówiła posłanka PiS Józefina Hrynkiewicz w Sejmie, na konferencji „zmiany w polskim handlu”:

„Dla wszystkich chrześcijan niedziela to dzień święty. Mówimy często „święta niedziela”. W tradycji polskiej świętowanie niedzieli było gwarantowane i ugruntowane prawami I i II Rzeczpospolitej. Niedziela jako dzień święty jest utrwalona w tradycji i obyczaju. Wiele obyczajów świątecznych związanych jest z niedzielą. Dniem wolnym od pracy, od codziennego trudu, od wysiłki. To dzień poświęcony sprawa bardziej ducha niż ciała. Dzień w polskiej tradycji poświęcony powinien być najbliższym Bogu i rodzinie, albo rodzinie, a wraz z rodziną Bogu”

Na konferencji mają zostać zaprezentowane założenia do projektu ustawy „Wolne niedziele”. Nastąpi także podpisanie listu intencyjnego w sprawie utworzeniu komitetu inicjatywy ustawodawczej projektu ustawy o wprowadzeniu wolnych niedziel w handlu.

300polityka.pl

Kazanie, które żądli. Arcybiskup Jędraszewski odczytuje Michnika.

Magdalena Grochowska Gazeta Wyborcza, 08.03.2016

abp Marek Jędraszewski

abp Marek Jędraszewski (%Fot. Tomasz Staczak / Agencja Gazeta)

Jest coś gorszącego i antychrześcijańskiego w tym kazaniu – rzekomym potępieniu mowy nienawiści.
 

Przed mszą za ojczyznę, w sobotę 5 marca, metropolita łódzki ogląda w internecie nagranie z wypadku prezydenckiej limuzyny i czyta komentarze. W kazaniu, które wygłasza potem w katedrze, docieka źródeł nienawistnych wobec prezydenta wpisów. Ukazały się na stronie internetowej KOD-u – precyzuje abp Marek Jędraszewski.

Skąd nienawiść? Zrodził ją demontaż fundamentalnych wartości, konstatuje hierarcha. Przywołuje wypowiedź „jednego z twórców i uczestników Okrągłego Stołu”, który po upadku komunizmu dopatrzył się zagrożeń dla Polski w totalitaryzmach: religijnym, moralnym i nacjonalistycznym. Jędraszewski nie podaje źródła, ale chodzi mu zapewne o tekst Adama Michnika „Trzy fundamentalizmy” opublikowany w 1991 roku w „Krytyce”. Streszczając myśl autora, duchowny określa go mianem „ten człowiek”.

Ten człowiek boi się przywrócenia narodowi i państwu właściwego fundamentu – Boga i dziesięciu przykazań.

Opowiada się „za totalnym relatywizmem”.

Hołduje przekonaniu, że każdy może mieć swoją prawdę i narzucać ją innym.

Podważa istotę naszej wielkiej tradycji patriotycznej.

Ten człowiek nie chciał, by życie w Polsce po 1989 roku kształtowało się wedle programu: Bóg – honor – ojczyzna.

+++

Sięgam po tekst Michnika. „() jedną z chorób współczesnego świata jest zanik sacrum , a więc zanik takiego obszaru wartości, które są wspólne całej społeczności, do którego cała społeczność może się odwołać. Można go porównać do Kamiennych Tablic, których strzaskanie oznaczać może zanik fundamentu, w jakim zakorzenione są wszystkie nasze wartości pospólne”.

To poruszająca diagnoza. Recepty na tę chorobę autor szuka w nauce Soboru Watykańskiego II. Jest w niej zgoda na różnorodność świata; na to, że autentyczne wartości rodzą się także poza Kościołem.

W refleksji wokół młodej polskiej demokracji po 1989 roku Michnik – istotnie – akcentuje pułapki fundamentalizmów. Jędraszewski – znawca subtelnej filozofii Lévinasa, myśli Augustyna, Marcela, Stein, autor wyrafinowanych prac o Sartrze i Ricoeurze – lęki Michnika wykłada w łódzkiej katedrze jak młotem. Dostojnik dopuszcza tylko jeden pomysł na urządzenie świata. Właśnie taką postawę Michnik definiuje jako fundamentalizm.

+++

Czego się lęka autor eseju „Trzy fundamentalizmy”?

Zatarcia granicy między sacrum i profanum . Fundamentalizm religijny rodzi się wtedy – stwierdza – gdy normę prawną zastępuje się zasadą moralną. Gdy głosi się nadrzędność prawa naturalnego nad kodeksem karnym. W państwie demokratycznym i pluralistycznym norma religii nie może być normą prawną.

Lęka się moralności zinstrumentalizowanej, zaprzęgniętej do walki politycznej – to właśnie jest fundamentalizm moralistyczny. (Nieco później powie dosadnie o krzyżu, używanym do bicia przeciwnika). „Moralistyczna” mentalność służy fanatyzmom i populizmom. W polityce jest miejsce dla Kościoła – zastrzega – ale Kościół nie może być partią polityczną.

I lęka się fundamentalizmu narodowego: gdy wszystkie sfery życia publicznego podporządkowuje się interesowi narodowemu definiowanemu z perspektywy politycznej.

+++

Lévinas, któremu Jędraszewski poświęcił prace doktorską i habilitacyjną, osią swej filozofii uczynił drugiego człowieka. To filozofia dialogu, prawdziwie człowieczego spotkania z Innym.

Pluralizm ludzkich dążeń i racji jest dla Lévinasa wartością. Dla Jędraszewskiego zdaje się być czymś podejrzanym i groźnym. Fraza „ten człowiek” w jego ustach nie ma nic wspólnego z Innym Lévinasa. Kryje stygmat winy i oznacza wykluczenie ze wspólnoty.

Jest coś gorszącego i antychrześcijańskiego w tym kazaniu – rzekomym potępieniu mowy nienawiści. To kazanie, które żądli.

+++

Czytany dziś uważnie tekst Michnika zadziwia trafnością diagnozy stawianej przed 25 laty. „() będziemy coraz częściej słyszeć okrzyki, że czas skończyć z tym bałaganem, z korupcją, że potrzeba silnej ręki gospodarza, która zaprowadzi ład” – pisał. Przeczuwał, że na fali pokus autorytarnych pojawi się mąż opatrznościowy – nadzieja na opanowanie bezwładu i zbawienie.

Rozpoczął swój esej od przypomnienia mordu dokonanego na prezydencie Gabrielu Narutowiczu. Dziś znów złowrogą aktualność zyskują pytania Michnika: jaki proces został wtedy uruchomiony? Dlaczego to wydarzenie nie stało się „granicznym faktem” w polskiej świadomości historycznej? Jakimi meandrami podążała wówczas ewolucja antydemokratyczna?

Można by dodać: i dokąd zmierza?

Warto przeczytać: satyryczny przewodnik po naszej nowej rzeczywistości „Nowa Polska” >>

Zobacz także

kazanie

wyborcza.pl