Matołuszek Kłamczuszek – największy wśród Pinokiuszów

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

W PiS role są podzielone. Jarosław Kaczyński szczuje, Mateusz Morawiecki kłamie z namiętnością. Prezes poszczuł patriotów na sędziów, zarzucając tym ostatnim brak patriotyzmu i niechęć do własnego narodu, nazywając nawet to zjawisko ojkofobią. Obawiam się, że określenie prezes nie wziął z greki – ojkos i fobos (strach przed domem) – lecz od zachowania Tadeusza Rydzyka, który widząc nadmiar prezentów od wiernych zwykł machać rękami i mówić: oj tam, oj tam.

W ten sposób podzielone zostały role na dobrego i złego policjanta, jeden szczuje, drugi dobrodusznie kłamie. I za to ciepłe podejście do narodu Morawiecki został nagrodzony licznikiem, który tyka tylko dla niego, nosi miano Mateuszek Kłamczuszek.

Wyliczono mu już 87 kłamstw w kampanii samorządowej, licznik został zainstalowany w Kielcach. Szkoda, że nie w Warszawie naprzeciw Kancelarii Premiera, ale to nic straconego.

Nieformalny koalicjant PiS Kościół katolicki został trafiony w splot słoneczny przez Wojciecha Smarzowskiego filmem „Kler”, do tego stopnia cios był celny, że TVP zarządzane przez Jacka Kurskiego ocenzurowała wypowiedź reżysera z gali nagród na Festiwalu Polskich filmów Fabularnych w Gdyni.

Morawiecki za to włazi klerowi w łaski bez mydła, ogłosił w Wąwolnicy, iż „dzięki wstawiennictwu Matki Boskiej Kąbelskiej, Matki Boskiej Wąwolnickiej i oczywiście dzięki walce naszego narodu z najeźdźcą odparte zostały najazdy tatarskie, hordy mongolskie”. Do tego cudu wg Morawieckiego doszło przed 740 laty.

W kler i jego moralność jednak nie wierzy naród tak, jak premier. W sondażu na temat pedofilii w tej instytucji 73 proc. badanych nie wierzy, aby hierarchowie Kościoła katolickiego radzili sobie z problemem pedofilii wśród duchownych. Wiarę daje tylko 11 proc.

Gdyby nasz naród składał się z jednej płci – tej piękniejszej – PiS nie rządziłby. W sondażu dla „Wysokich Obcasów” PiS może pochwalić się poparciem 28 proc. kobiet, a Koalicja Obywatelska 27, lecz uwzględniając poparcie dla innych partii, znaczyłoby to utratę władzy przez ugrupowanie Kaczyńskiego. Mężczyźni zawodzą, bo odpowiedni stosunek wygląda jak 40 do 17.

Grzegorz Schetyna, jak kobiety, ma złe wieści dla PiS, o czym powiedział w Gorzowie Wielkopolskim: „Ich koniec jest bliski, bo za rok są wybory parlamentarne i zrobimy wszystko, żeby ich odsunąć od władzy”.

Jarosław Kaczyński obwożony jest po konwencjach PiS, które odbywają się w terenie. Wczoraj był Gdańsk, dzisiaj Olsztyn. Niczego swoją osobą już nie wnosi, bo grunt nienawiści został tak utwardzony, że dalszym udeptywaniem go nie spowoduje jeszcze większej piany na ustach. Znamy te jego konwulsje aż nadto.

W Olsztynie prezes spróbował zdefiniować patriotyzm, który staje przeciw literze prawa. To raczej znamy, bo dla Kaczyńskiego niepatriotyczna jest Konstytucja, zwłaszcza w tych miejscach, które nie są zgodne z jego wolą. Na Warmii i Mazurach prezes napadł na sędziów, którzy zgodnie z prawem rozstrzygali spory, co do praw własności. Na tych terenach zaszłości właścicielskie dotyczą autochtonów, którzy nie zawsze wybrali Polskę, a dzisiaj dochodzą swych praw ojcowizny.

Dotyczy to niewielkiej grupy osób, wielu autochtonów długo przebywało w Polsce po 1945 roku, niektórzy zrazili się do nas albo zostali przepędzeni urzędniczym ostracyzmem, dzisiaj dochodzą swoich praw własności. I o tym rozstrzyga sąd.

To Kaczyńskiemu się nie podoba. Sędziowie mają stać na straży woli prezesa, a nie prawa, więc zostali oskarżeni o „nienawiść do własnej ojczyzny, własnego narodu”. A przy okazji Kaczyński na nowo wzbudza resentyment niemiecki. Warmia i Mazury to wszak dawne Prusy Wschodnie, Borussia.

Kaczyński uzyskał trzy w jednym. Wylał pomyje na sędziów, wskazał zagrożenie niemieckie, a w związku z tym unijne, bo Unia nie jest patriotyczna, gdyż przestrzega porządku prawnego.

Ponadto Kaczyński oskarżył samorządy, które mogą „uczynić też wiele zła”. Istnieje więc wg prezesa potrzeba doprowadzenia do takiej sytuacji, w której „samorządy będą czyniły dobro, konsolidowały społeczeństwo”. A kiedy tak się stanie? Gdy władza lokalna przejdzie w ręce PiS, w innym wypadku „same sobie służą i ręka rękę myje”.

Kaczyński jest w złej fizycznej formie, to widać nieuzbrojonym okiem. Dlaczego zatem uczestniczy w kampanii samorządowej? Jego osoba zieje pustką, sam jest pusty, proponuje pustkę nienawiści i pustkę przyszłości. Gdyby pozostał na Żoliborzu, czy też byłby dowożony do „pracy” przy Nowogrodzkiej odbijałby się od ścian. Kaczyński to ten „wydrążony człowiek” z wiersza T. S. Eliota, Kurtz recytujący frazy poety w „Czasie Apokalipsy” Coppoli, w „Jądrze ciemności” Josepha Conrada.

Taki człowiek – to jeszcze raz Eliot – pozostawi nam Polakom „kraj spustoszony”. Wydrążeni politycy PiS (bo także i Mateusz Morawiecki, niewątpliwy delfin) pozostawią nam spustoszoną Polskę. Tę szarańczę trzeba odsunąć od rządu, od koryta plus, które uczynili z władzy.

Tak jak podejrzewałem, Komisja Europejska dzień po szczycie UE w Salzburgu podjęła decyzję, iż idzie w sprawie Sądu Najwyższego do Trybunału Sprawiedliwości UE. Znaczy, iż Mateusz Morawiecki pogrywał sobie z Jean-Claudem Junckerem i Fransem Timmermansem, a jego spotkanie z I Prezes SN prof. Małgorzatą Gersdorf było tylko na pokaz, było symulacją.

Informację o skierowaniu sprawy do TSUE podał Reuters, podkreślając, iż jest to już trzeci krok w długiej procedurze sankcjonowania państw członkowskich, które naruszają prawo UE. Oficjalnie oskarżenie w TSUE zostanie złożone w poniedziałek 24 września.

Na to trzeba zwrócić szczególną uwagę: rząd PiS nie tylko narusza polską Konstytucję, standardy demokratyczne, ale narusza prawo unijne, czyli jest oskarżonym. Gdybyśmy przełożyli to na język publicystyczny, to reprezentantowi rządu polskiego Mateuszowi Morawieckiemu przy publikacji jego podobizny powinniśmy nałożyć na oczy czarny prostokącik, jaki nakłada się osobom sądzonym, bo to on reprezentuje rząd, który jest zaskarżony przez Komisję Europejską.

Nie dość, że Morawiecki poprzedniego dnia (wczoraj) robił bokami, chciał orżnąć najpierw prof. Gersdorf, a w Salzburgu Junckera i Timmermansa, to dzisiaj – używając języka prokuratury – mataczył. Zwykle mataczących wsadza się za kraty, aby do procesu nie zacierali śladów swoich przestępstw. Komisja Europejska winna Morawieckiego wsadzić do jakiegoś symbolicznego aresztu, zamknąć mu usta, niech sobie poleży na pryczy, milcząc.

A Morawiecki od samego rana mataczył. Powinienem to słowo rozbić na sylaby, bo Morawiecki jest zagrożeniem dla egzystencji Polski (zagrożeniem śmiertelnym). Ma-ta-czył. Oto Onet w materiale z samego rana w tytule i w leadzie wprost sugeruje, że prof. Gersdorf powiedziała im o treści półgodzinnej rozmowy z Morawieckim tuż przed szczytem w Salzburgu. Rozmowa miała być poufna. Akurat taka rozmowa nie może uzyskać żadnej klauzuli poufności, jeżeli informacja o niej dotarła do publiczności.

Po tym materiale Onetu do mikrofonu podchodzi Morawiecki i ma jedną istotną informację, iż wg niego prof. Gersdorf puściła farbę, on na to się nie umawiał. Morawiecki nie odniósł się do istoty, ale to tajności, którą jakoby ustalił. A czytając materiał w Onecie, od razu się zorientowałem, że farba wypłynęła z Kancelarii Premiera, z jego otoczenia pijarowców, którzy kompletnie nie znają się na arkanach zawodu, ale na pomówieniach owszem.

Prof. Gersdorf zresztą dość jasno powiedziała o tych matactwach Morawieckiego: – „Nie komentowałam przez dwa dni”. I trudno jej nie wierzyć, gdy słyszymy zewsząd pisowskie ujadanie na jej temat.

Morawiecki mataczy, bo miał wiedzę, że Juncker i Timmermans nie kupili jego kitu. Czy Morawiecki jest zdolny do kompromisu w sprawie Sądu Najwyższego? Napiszę: nie! Bo to byłoby nie tylko wycofanie się z ustawy, ale konsekwencje prawne są takie, iż musiałby się PiS wycofać ze wszystkich ustaw sądowniczych, a Andrzej Duda cofnąć nominacje do KRS i do Sądu Najwyższego. PiS musiałby przyznać się do porażki.

Więc dalej będzie Morawiecki brnął, a za sankcje zapłacimy my, Polacy z budżetu Polski. Czort, że stracimy szmal, ale zapłacimy w każdym niematerialnym wymiarze, w znaczeniu naszego kraju, honorze.

Dodaj komentarz